Anthea było jednym z wielu imion używanych przez kobietę pracującą u Mycrofta.

Sherlock zapamiętał pięć najciekawszych. Zapisanie na swoim „twardym dysku" tej krótkiej listy „hitów" nawet nie uznał za śmiecenie. Czasem warto było je komuś przytoczyć. Na przykład w czasie deszczowej niedzieli, gdy siedziało się w domu i nie było niczego do roboty.

- Anthea nie jest jej najciekawszym imieniem – Sherlock zagrał kilka nut na skrzypcach.

- Naprawdę? - John nawet nie oderwał wzroku od czytanej książki.

- Tak. W zasadzie jest dość cienkie. Widzisz przyjacielu, mam w głowie listę pięciu, najgłupszych „imion", którymi zdążyła się przedstawić.

- Czekaj – Watson spojrzał na niego krytycznie. - Nie zapamiętałeś, że układ słoneczny krąży wokół słońca, a pamiętasz coś takiego?

- John, pamiętam tylko pierwszą piątkę, która stale się zmienia! Poza tym, kto będzie się śmiał z układu gwiezdnego? Numer pięć – Choice. Przedstawiła się tak, gdy pierwszy raz ją spotkałem.

Lekarz uśmiechnął się z niedowierzaniem.

- Serio? Choice?

- Naprawdę. Czwórka – Yoda! Pod takim imieniem poznał ją Lestrade.

Watson uniósł brwi, na jego twarzy pojawił się szerszy uśmiech. W ręku wciąż trzymał książkę

- Trójka to Virgin – Sherlock skrzywił się. - Jestem niemal pewien, że łgała w żywe oczy.

Mężczyzna parsknął. Detektyw jedynie z uśmiechem zaczął grać na skrzypcach. Milczał przez chwilę.

- Dwójka to...? - John uniósł brwi, odkładając książkę. Holmes uśmiechnął się, jakby właśnie na to czekał.

- Sin. Takie imię podała przy ekipie policyjnej, która była na miejscu zbrodni. Ile to dziwnych komentarzy wywołało!

Lekarz zakrył twarz dłonią, starając się nie śmiać.

- Numer jeden, to... Imię, które podała w pokoju, w którym zginęła nastoletnia fanka jakiegoś nowego cyklu o wampirach. Sparkle.

Watson zaśmiał się cicho.

- Żartujesz?

- Nie... - Detektyw pozornie obojętnym wzorkiem wpatrywał się w ścianę.

- Sparkle? Przy zwłokach fanki...

- Błyszczących wampirów.

John zwilżył usta, starając się nie śmiać.

- Kto...

- Mój brat je wymyśla.

- Świetnie się przy tym bawi?

- Przednie, sam widziałam jak podaje jej jedno z nich.

- Mam wrażenie, że Anthea... Nie błyszczy z radości – dodał lekarz, parskając śmiechem.

Sherlock uśmiechnął się, zaczynając grać.