Dribble napisane pod wpływem wydarzeń z mangi, gdy zaczęłam być na bieżąco i jeszcze trwała. Czas akcji: mniej więcej jak zaczęło się gwałtowne przyzywanie wszystkich możliwych zmarłych. Z przymrużeniem oka, bo jak inaczej podejść do tego cyrku zaserwowanego przez Kishimoto? :)


- Co to? - Yahiko i Konan spojrzeli na siebie z przestrachem. Z miejsca, w którym stali, mogli zaobserwować, że ich towarzysze znikają jeden po drugim.

- Edo Tensei!

Konan poczuła dłoń Yahiko gorączkowo zaciskającą się na jej własnej. Otworzyli oczy i uśmiechnęli się do siebie.

- Uff, to nie my! - powiedzieli z ulgą.