Jesteś niczym więcej, jak martwym punktem, w którym utknęłam.
Nie ma tu cierni, pożogi, żalu, nieścisłości przyszłościowych planów. Nie ma radości, cieszących się dobrą sławą wspomnień, pozytywnych emocji.
Wszystko przemarzło, przegniło.
Przestałam dbać o kwiat naszych uczuć. Moich.
Straciłam wiarę, ochotę, motywację. Wszystko wygasło, jak Słońce o zmierzchu, by nie powrócić już nigdy. Nie zaznałam swojego świtu.
Nie u twojego boku.
Bądź wyrozumiały. Sam mi kazałeś, niesłownie, kazałeś. A ciebie zawsze posłucham, nawet teraz, gdy już nic nie zostało.
Zwłaszcza wspomnienia wyrosły jałowe; wykruszył je słony wiatr znad morza łez.
Tak, jak chciałeś.
Nie żałuj zepsucia, do którego biernością dopuściłeś.
