Widziałeś kiedyś coś tak pięknego, niesamowitego, cudownego, że zapragnąłeś mieć to tylko dla siebie? Nie? Twilight ujrzała.

Miała obsesję, choć sama nigdy się do tego się nie przyznała. Potrafiła z najmniejszymi szczegółami opisać jak Ona wygląda, jak się porusza, ukazać charakterystyczną nutę jej głosu, opisać z detalami kolor Jej grzywy.

Miała nadzieję, choć nigdy się do tego nie przyznała. Chciała… Nie, ona marzyła by zwrócono na nią uwagę, inną niż dotychczas miała. By zmienił się jej cel, jej ucieleśnienie, charakter, moc.

Miała pragnienie*, choć sama do tego nigdy się nie przyznała. Wierzyła, że kiedyś to się spełni, że będzie mogła dotknąć ustami tej grzywy, tego pyska, ogona, boku. I by zobaczyć uśmiech w zamian, zwrot pieszczoty.

Miała tajemnice, choć sama nigdy się do tego przyznała. Moc którą miała w sobie, wykorzystywała w różny sposób. Noc w noc więziła księżniczkę, dotykała jej, widziała strach i obrzydzenie, co noc miała piękną Celestie w swoim łóżku i każdego poranka uwalniała ją, uprzednio wymazując pamięć.

Miała problem, choć sama do tego nigdy się nie przyznała. Nie potrafiła zapytać przyjaciół o pomoc, nie wyznając im prawdy. Bo jak miała oczarować księżniczkę, jak uwieść, jak droczyć romantyczną ścieżką dobra, nigdy tego nie doznając.

Miała plan, choć sama nigdy się do tego nie przyznała. Spędziła z Celestią ostatnią noc, zapamiętując w umyślę jej uśmiech, jej oczy, jej usta, jej grzywę, jej ciało. Smak, zapach, dotyk. A gdy na zewnątrz zaczęło świtać, podjęła decyzję: nie wymarzę jej pamięci.

Rzuciła czar.

Pogrzeb Twilight Sparkle odbył się po trzech dniach.

*Forma celowa. Wiem, że nie brzmi „po polsku".