-Dostawa!
-William zajmij się tym tyrantem.
-eciepecie.
Po wysłaniu go William wrócił do laboratorium. Wziął do ręki dzieło jego życia, gdy zauważył niepokojący brak obrączki.
Oczy rozszerzyły się. Buzia zaczęła powoli się otwierać, a brwi marszczyć. Ostatnim razem biegł z takim zaangażowaniem... W sumie nigdy.
-Zatrzymać pocztę!
-Tyrant został już wysłany doktorze Birkin.
Blondyn przełknął ślinę. Wyjął z biurka swój nowy, świetny telefon tylko dla takich bogaczy jak on(nokia 3310).
-Al, gdzie jesteś? Masz chwilę? Wcale mnie to nie obchodzi. No i co, że jesteś ich szefem?! Zerwij się. Powiedz, że żona rodzi. Dobra kot. Al? Al? Świetnie! Tylko mnie o coś proś.
Zdenerwowany cisnął telefonem w stół. Podchodząc do dziury zauważył, że nokia przeszła przez parę poziomów.
Usłyszał kroki więc schował się w pierwszej lepszej szafie.
-Jasny gwint! Trzeci przypadek w tym tygodniu! Powinni wycofać te nokie...
-No świetnie! Teraz będę musiał tu siedzieć, póki tego nie naprawią-pomyślał - Chyba, że zadzwonię do Alberta, lub Annette, ale on mi nie pomoże, a zresztą mam focha. Annette nie może się dowiedzieć, a zresztą to właśnie telefonem zrobiłem dziurę... A w sumie YOLO za ten telefon, którego w życiu nie znajdę i tak zginę niedługo.
Wyszedł z szafy.
-Uhuhu, co się stało? Hhe he he... He
-Nie wiem doktorze.
Birkin zszedł do piwnicy i znalazł telefon.
-Jeden problem z głowy
Doszedł do jakiegoś gostka zajmującego się przesyłkami tyrantów.
-Przepraszam,gdzie wysłaliście tego tyranta?
-To tajna informacja
-Możecie przysłać go z powrotem?
-Nie
Nowo znaleziony telefon, zaczął gorączkowo, i niecierpliwie wiercić się w kieszeni fartucha naukowca. Wyjął go leniwie, i pomimo tego, że dzwoni jego żona, odebrał, w lekkim strachu.
-Tak kochanie?- powiedział jak najmniej podejrzanie- Co?! Sherry?! Teraz ją wydziedziczamy?! Czy jak? Nie khe khe nie mogę przyjechać...- szybko odsunął telefon od ucha i kiwnął przepraszająco na ludzi, którzy nie mieli zamiaru słuchać wszystkiego co ona "mówi"- Dobra już jadę.
Wymamrotał coś pod nosem.
-Co się stało doktorze?
-To tajna informacja!- Powiedział zgryźliwie.
Pojechał do szkoły Sherry. Pierwszy raz poszedł na wywiadówkę.
-Dzień dobry- powiedziała zdziwiona nauczycielka- pan jest...
-Ojcem Tay... Angie... Sel... Nie! Sherry! Ojcem Sherry! Mogę dostać kartkę z ocenami?
-Tak, proszę
Annette nie kłamała. Sherry ma jedynkę z przyrody.
-Co to jest?! Jak cię wychowałem?!
-Nie wychowałeś!
-Wstydź się nie wdzięczne dziecko! Jedziesz do domu.
-Ale tato!
-Żadnych ale!
-To nie tak jak myślisz! To z działu odpowiadającego geografii.
-Czy aby na pewno?- spoczął ręce na biodrach, i pochylił się w jej stronę.
-Pańska córka ma racje. O ile to robi różnicę . Ale powinien pan przemówić jej do rozumu. Z Matematyki też bardzo słabo jej idzie.
-Moja krew! I pamiętaj, miej gdzieś Matmę i ucz się chemii.
Nauczycielka nie wyglądała dobrze. Na czole miał milion zmarszczek i jedno oko jej latało.
Birkinowie pojechali do domu.
-Ja muszę jechać.
-Poczekaj!- ale było już za późno- dziś rano zgubiłeś obrączkę!
