Niewielu wie, że w podziemiach Ośrodka Przygotowawczego znajduje się jeszcze jedno piętro. Choć bardziej konstrukcję tę można by nazwać przestronnym pokojem niż całą kondygnacją. Gdy uda się przejść przez pancerne drzwi, naszym oczom ukazują się rzędy regałów, każdy po dziesięć poziomów. Na każdej półce jest dokładnie tyle miejsca, by mogły być zapełnione przez dwadzieścia cztery czarne zeszyty. Do tej pory zapełniono dokładnie dwadzieścia cztery takie półki.
Dziś nadszedł dzień kolejnej, aby stała się nośnikiem wspomnień. Na okładce każdego notesu złotym, ozdobnym pismem wygrawerowane jest imię, nazwisko oraz numer dystryktu. Z czułością gładzę jedną z okładek. Większość z nich skrywa historię kogoś, kto zostanie zmuszony do walki o życie, inne są całkowicie puste, jeszcze inne zapełnione rysunkami. Dwudziestu trzech z nich, w przeciągu najbliższych dni odejdzie w niebyt; pozostaną po nich jedynie zwłoki w prostej trumnie i te zapiski, schowane głęboko pod Kapitolem. Tylko jeden będzie mógł wrócić do domu, jednak już nigdy nie będzie taki jak dawniej.
Siadam na jedynym krześle w pokoju, sięgam po pierwszy notatnik. Gdy skończę, odłożę go na półkę i wezmę następny. I tak dwadzieścia cztery razy.
A za rok? Za rok, powtórzę to wszystko.
Nazywam się Caesar Flickerman…
…i znam trybutów lepiej niż ktokolwiek inny.
