Jest to moje pierwsze takie opowiadanie. Nie mam pojęcia jak wyszło xD Ale chyba nie jest najgorzej xD


Wczesny ranek. Przemyłem twarz wodą, po czym stanąłem przed lustrem. Tak wiem to dziwne, że taki zajebisty ja tego dnia wstał wcześniej niż zwykle, ale miałem ku temu powód.

Spojrzałem na osobę odbitą w zwierciadle.

- No cześć przystojniaku. Jak zwykle wyglądasz zajebiście. - powiedziałem z lekkim uśmiechem. Miałem 192 wzrostu. Warzyłem 85 kilogramy i byłem dobrze zbudowany. Moja ciemna karnacja idealnie współgrała z granatowym kolorem moich włosów i szafirowych oczu. Inną częścią ciała też mogłem się popisać. Taki zajebisty ja. Kiedy tak podziwiałem swoje cudowne ciało, usłyszałem walenie w drzwi od łazienki.

- Aomine wyłaź stamtąd. - zawołał zbulwersowany męski głos.

- Hai, Hai.. - ubrałem się powolnie w szkolny uniform i wyszedłem, mijając w drzwiach czerwonego ze złości Kagamiego. O najświętsza panienko, jaki to był widok. Chłopak miał 190 wzrostu. Ważył 82 kilo. Tak samo jak ja był dobrze zbudowany. Jego rubinowe oczy świeciły od złości, a rozdwojone brwi były lekko zmarszczone. Jego włosy były czerwone z czarnymi końcówkami. W głowie miał tylko koszykówkę i żarcie. Tylko co taki zajebisty ja robię pod jednym dachem z tym idiotą? Już wyjaśniam. Kilka dni temu zostałem wręcz zmuszony do zamieszkania z nim, gdyż w moim mieszkaniu wybuchł pożar całą kamienice cholera wzięła. Nie mogłem wcisnąć swojego, jakże zajebistego tyłka do domu któregoś z moich kolegów z drużyny, ponieważ mieszkali z rodzicami. Dopiero jakże wspaniałomyślny wywiad Momoi wykazał, iż ten oto idiota stojący przede mną może mnie przygarnąć pod swój dach. Szczerze mówiąc nawet nie narzekałem bo tyłeczek to on miał całkiem zgrabny.

- Co chcesz do jedzenia? - spytał, a jego wyraz twarzy momentalnie złagodniał.

- Cokolwiek tam ulepisz to zjem. - odparłem rozsiadając się wygodnie na kanapie. Chłopak cholernie dobrze gotował. Mogła by być z niego idealna żona. Tak aż trudno mi to przyznać, ale te kilka dni spędzonych z nim pod jednym dachem mnie spedaliło.

Odprowadziłem chłopaka wzrokiem do kuchni. Założył on fartuszek, w którym wyglądał jakże seksownie i przystąpił do gotowania. O najwspanialszy pornosie. Szarpał bym jak Reksio budą. Ten koleś chyba nie zdawał sobie sprawy ze swojej zajebistości. Choć to i tak ja jestem bardziej zajebisty. Muszę jakoś go w sobie rozkochać i nie będzie już przeszkód, abym sobie poruchał. Z ledwością odwróciłem od niego wzrok i włączyłem telewizor, czekając na swoje śniadanie. Po pomieszczeniu rozniósł się zapach gotowanego ryżu. Taiga wyszedł z kuchni i postawił na stole dwa talerze. Zdążył już ściągnąć fartuszek co mnie bardzo zawiodło.

- Itadakimas. - powiedział czerwono włosy siadając i zaczął jeść swoją porcję. Odburknąłem jakieś podziękowanie i zrobiłem to samo. Szczerze mówiąc w pewnym sensie podziwiałem jego apetyt. Miałem już okazję zjeść z nim w fast foodzie i gdzie ja się zadowoliłem czterema burgerami, on wtranrzolił ich dwadzieścia. Ciekaw jestem gdzie on to wszystko składuje. Dosłownie worek bez dna tak jak Murasakibara. Po skończonym posiłku wyszliśmy z domu. Szliśmy w milczeniu, a w połowie drogi rozeszliśmy się w swoje strony.


Lekcje były cholernie nudne, ale jakoś to przeżyłem. Gdyż miałem mieć dziś trening, to się z niego urwałem. W końcu jestem taki zajebisty że nikt nie jest w stanie mnie pokonać. Nie dobra.. raz się to udało temu idiocie Kagamiemu, ale nie dokonał by tego bez pomocy swojej drużyny. Przechodząc przez park skopałem jakieś niewinne drzewo. Powód tego, iż czynu? Durny nauczyciel angielskiego powiedział mi, że posadzi mnie w klasie! Na szczęście mieszkam ze specjalistą od tego języka. Pogrążę się trochę przy nim, obniżając w minimalnym stopniu moją zajebistość. Nie. W zasadzie to nie. On będzie się pławić w blasku mojej zajebistości i cieszyć z faktu że pozwalam mu się uczyć. Ha. Moja żonka będzie miała co robić. Zaraz.. jeszcze nie jest mój. - Wiem! Pójdę do niego do szkoły! - Pomyślałem i zadowolony z mojego iście zajebistego pomysłu ruszyłem w kierunku liceum Seirin.

Dochodziłem do budynku kiedy zauważyłem Kise. Podszedłem do niego i jak na kulturalnego człowieka przystało przywitałem się.

- Yo! Kise!

- Aominecchi! Co ty tutaj robisz? - spytał zaskoczony zerkając na wyświetlacz swojego telefonu.

- Przyszedłem do Kagamiego. A ty? Zgaduję, że znowu dręczyć Tetsu..

- Wcale go nie dręczę! - powiedział z oburzeniem nadymając policzki. - Umówiłem się z nim.

- Ach tak? - uniosłem jedną brew ku górze. - I tak wiem swoje.

- Hido! - powiedział blondyn płaczliwym głosem.

Dostrzegliśmy, że ludzie wysypują się z budynku po zajęciach klubowych. Od razu zacząłem szukać w tłumie Kagamiego. Chociaż łatwiej by było szukać błękitnej czupryny kolegi z gimnazjum, bo koło niego zawsze jest poszukiwana przeze mnie osoba. To było nawet dość łatwe.

- Kurokocchi! - zawołał model machając do niego ręką. Oboje dostrzegli Kise oraz mnie i podeszli do nas.

- Domo Kise-kun. Aomine-kun. - powiedział i podszedł do blondyna stając tak, że prawie stykali się ramionami. Wiedziałem, że Kise jest gejem, ale szczerze mówiąc nie sądziłem, że uda mu się przekonać do siebie Tetsu. Poczułem na sobie czujne spojrzenie Kagamiego. Stał on nieopodal, trzymając od nas lekki dystans i nawet się nie odezwał.

- No to my już pójdziemy. - powiedział błękitno włosy chwytając blondyna za ramię. Pożegnał się z kolegą z drużyny i poszli.

- Po coś tu przylazł? - spytał Kagami gdy tamci znikli za rogiem.

- Jak to po co? Przyszedłem po Ciebie tygrysku. - powiedziałem to takim tonem jakby to było oczywiste.

- Nie mów do mnie tygrysku. - wycedził przez zęby ze złością.

- Oj nie marudź. - przełożyłem swoje ramię za jego szyją. - Wracajmy do domu. A i jeszcze będę miał do Ciebie sprawę, ale to później.


Weszliśmy do mieszkania i od razu rzuciłem się na kanapę. Nie sądziłem, że powrót z czerwono włosym do domu będzie taki ciężki. Przez połowę drogi musiałem tamować krwotok z nosa, gdyż ten idiota mi przywalił. Oczywiście jak na mnie przystało oddałem mu, czego efektem była u chłopaka rozcięta warga. Leżałem tak z twarzą w poduszce i nasłuchiwałem. Przez dobrą chwilę nie słyszałem, żadnych ruchów z jego strony. Przewróciłem się na plecy i wlepiłem spojrzenie we wciąż stojącego w drzwiach Kagamiego.

- Zrób coś dobrego do żarcia. Głodny jestem. - powiedziałem niby od niechcenia ziewając szeroko.

- Sam. Sobie. Zrób. - powiedział rzucając mi spojrzenie pełne złości i zamkną się w swoim pokoju. A temu co? Okres ma? No może i obiliśmy sobie mordy, ale co w związku z tym? Z przeciągłym jękiem podniosłem się i poszedłem do kuchni w celu przeszukania lodówki.

- Kurwa! - zbluźniłem widząc w jej zawartości jedynie dwa pomidory. Ze złością zacząłem przeszukiwać szafki, a nóż ten idiota schował gdzieś coś na czarną godzinę.

Dziesięć minut później leżałem na łóżku w swoim pokoju, zajadając znalezione stare krakersy i przeglądając jedno z moich ulubionych pisemek. Nie ma to jak po ciężkim i męczącym dniu popatrzeć się na wymarzoną miseczkę E jakiejś modelki w bikini. Wetknąłem nos w gazetę i zaciągnąłem się, a moje nozdrza wypełnił zapach druku. Przewróciłem na następną stronę i stwierdziłem, że to nie będzie takie złe jak zwale sobie wyobrażając sobie, że zamiast modelki w czasopiśmie znajduje się ten czerwono włosy idiota. Już miałem sięgać ręką do spodni, aby rozpiąć rozporek kiedy usłyszałem chrząknięcie. Z niechęcią sciągłem gazetę z twarzy i spojrzałem w kierunku drzwi.


Stałem tak z założonymi rękoma oparty o framugę drzwi do pokoju tego darmozjada. Widząc co zamierza zrobić odchsząknąłem, aby uświadomić mu gdzie się znajduje. Powolnie odsuną swojego świerszczyka na bok i wbił we mnie wkurzone spojrzenie.

- Czego. - wywarczał.

- Dwie sprawy. A w zasadzie to trzy. - usłyszałem westchnięcie z jego strony. - Po pierwsze twoja kolej aby ruszyć tyłek do sklepu i uzupełnić zapasy w lodówce. Bo inaczej skonczę dla ciebie gotować. - chciał już zacząć protestować ale uciszyłem go ruchem ręki. - Po drugie to nie twój dom tylko mój i przypominam ci o panujących tutaj zasadach. -wbiłem w niego karcące spojrzenie, na co ten tylko usiadł i z prychnięciem odwrócił głowę w innym kierunku. - A po trzecie w szkole mówiłeś, że masz do mnie jakąś sprawę..

- Miałem.. ale już nie mam po tym jak mi przywaliłeś Bakagami. -ponownie wywarczał pełen złości.

- O ile sobie przypominam miałem ku temu powód, a ty mi jeszcze oddałeś. - pokazałem palcem na swoją rozwaloną wargę.

- Pieprz się! - wstał i przeszedł koło mnie szturchając mnie w między czasie.

- Gdzie idziesz?

- Do sklepu. A gdzie?! - rzucił mi spojrzenie pełne jadu. - Ale jak wrócę masz mi coś ugotować. Najlepiej jakieś mięcho. - powiedział i zatrzasną za sobą drzwi. Przetarłem dłonią twarz. Kiedy zgodziłem się aby Aomine tu zamieszkał pocieszałem się myślą, że jest to tylko opcja kilku dniowa dopóty, dopóki nie znajdzie sobie nowego mieszkania. Sądziłem, że życie z nim pod jednym dachem będzie nie do zniesienia, a ku mojemu zaskoczeniu okazało się zupełnie inaczej. Przeszłem powolnym krokiem do salonu gdzie usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor. To co mnie najbardziej zaskoczyło to fakt, że ten chłopak to całkiem spoko koleś i nawet go polubiłem. Wiem, ostatnio zachowywał się dziwnie i nawet odnoszę wrażenie, że zachowuje się jeszcze dziwniej. Zwłaszcza kiedy podczas gotowania zakładam fartuch. Wtedy patrzy na mnie takim wzrokiem jakby chciał mnie zjeść. A może to tylko moje przywidzenia, bo za bardzo go polubiłem? Choć teraz jak pomyślę o tym, że miał by się stąd niedługo wynieść zostawiając mnie tu samego.. ściska mnie w piersi z bólu. Podejrzewam, że moje lubienie Aomine już wykracza poza to przyjacielskie.