Płaszcz, szalik... Przekroczyć próg, zostawiając za plecami jasno rozświetloną salę, pełną tancerzy, wesołego gwaru i muzyki. Podnieść kołnierz obronnym ruchem, którego już się nawet nie uświadamia. Odgrodzić się, ochronić. Zostawić za sobą drobne nuty, zebrane w raz dwa trzy, raz dwa trzy, raz dwa trzy… Walc się skończył. Czas minął. Dwa punkty w mroku świecą ciekawie i chciwie. Cień wśród cieni… Idź kocie, śmiało. Nie bój się, samotny włóczęgo. Dziś ludzie są radośni i łaskawi. Wejdź w światło i ciepło. Dostaniesz jeść, pogłaszczą cię. Nie szkodzi, że ogrzejesz się przy cudzym ogniu tylko przez chwilę. Zawsze to lepsze, niż nic.
