Tytuł: Bez smyczy
Autor: euphoria
Betowała wspaniała okularnicaM:*
Fandom: Criminal Minds
Pairing: Derek Morgan/Spencer Reid
Info: AU, bo eu uwielbia AU, prompt 5 :) MMGP 2014, Na smyczy jest częścią 1 i należy się z nią zapoznać
Derek budzi się na dźwięk telefonu i instynktownie sięga na szafkę. Niczego oczywiście nie znajduje, a Spencer wydaje z siebie niezadowolone mruknięcie, gdy okazuje się, że to jego komórka.
- Reid – mówi jego kochanek krótko do słuchawki.
Derek uśmiecha się nie otwierając oczu. Dwa miesiące spędził ucząc Spencera krótkiego witania się. Chłopak miał zaskakująco irytujący zwyczaj wyrzucania przez telefon wszystkich tytułów naukowych jakie doczepione były do jego nazwiska. Musiał nabrać takich przyzwyczajeń podczas wykładów i konferencji, na które regularnie wyjeżdżał.
Łóżko ugięło się, gdy Spencer z telefonem przy uchu wstał, nie próbując nawet zakryć się dłońmi. Sypiali przeważnie nago, odkąd padali ze zmęczenia w zmiętą pościel. Rzadko kiedy udawało im się odnaleźć zagubioną bieliznę po prysznicu. Mieszkanie Dereka było duże i niekiedy musieliby w celu poszukiwań przejść wszystkie pokoje. Kawalerka Spencera była natomiast zawalona książkami do tego stopnia, że Morgan budząc się czasami w nocy miał wrażenie, że przysnął w bibliotece.
Szara wredota wsunęła się do pokoju i usiadła na poduszce Spencera najwyraźniej stwierdzając, że to miejsce jest wolne. Derek stłumił chęć zepchnięcia kota. W zasadzie Machiavelli, kiedy lepiej go poznać, nie był taki najgorszy. Wiedział kiedy ma wyjść i nie kłopotał ich nocami.
Spencer szepcze coś do słuchawki i Derek wie, że już nie zaśnie. Jest czwarta nad ranem i spali najwyżej trzy godziny. Z kolejnej sprawy wrócił niecałą dobę wcześniej i po napisaniu raportu mieszkanie Spencera było pierwszym miejscem, które odwiedził.
Kiedy zobaczył chłopaka po raz pierwszy na ławce w parku, nie sądził, że kiedykolwiek znajdą się w takiej sytuacji. Zgodnie jednak z tym co mówiła Alex, był w związku. On, Derek Morgan był w związku i ten związek miał sens. Nie groził zakończeniem jak każdy poprzedni. Spencer nie robił mu wykładów na temat opuszczania miasta bez informowania go, ani o niezapowiedzianych powrotach, gdy Reid miałby już plany. Nie krzyczeli na siebie i nie kłócili się za każdym razem, gdy coś wypadło Derekowi.
Spencer zdawał się pojmować, że praca jest dla niego bardzo ważna. Nigdy nie przepytywał go też po powrocie ze szczegółów, których Derek ujawnić nie chciał lub nie mógł. Nie płakał nad ranami postrzałowymi, a jedynie całował je z większą delikatnością, jakby niemo dziękował, że ta czy owa kula chybiła. Nie rozmawiali zresztą zbyt często o pracy, jakby obaj sferę życia poza traktowali jak świętość. I faktycznie Derek nie chciał przedłużenia całego tego zła, z którym się stykał na jego czas prywatny.
- Zaraz tam będę – rzuca Spencer do słuchawki i odkłada telefon. – Muszę… - urywa i bierze głębszy wdech. – Nie wiem kiedy wrócę – mówi.
Derek wypuszcza z ust krótki suchy śmiech. To pierwszy raz, gdy role się odwracają. Wstaje z łóżka i zaczyna się przeciągać podczas, gdy Spencer wciąż mu się przygląda.
- Nie musisz wychodzić – mówi ostrożnie chłopak.
Znowu pojawia się ta dziwna nieśmiałość, jakby Spencer nie był pewien czy nie zostanie źle odebrany.
- Nie wyrzucam cię – dodaje trochę ciszej Reid.
Derek uśmiecha się lekko, chociaż wie, że Spencer nie widzi go w ciemności. Nie są jeszcze na etapie przedstawiania sobie kolegów z pracy. Nie przy ich grafikach, gdy widują się przeważnie podczas krótkich kolacji i bardzo efektywnych nocy, po których następują zaskakująco miłe poranki. Sypiają u siebie po, więc to jest związek. Robią to od kilku miesięcy, kontaktując się w ciągu dnia przez telefon, gdy Derek w jakimś innym mieście rozwiązuje kolejną sprawę, a Spencer w Waszyngtonie pisze następny naukowy artykuł. Czasami Derek dzwoni specjalnie, żeby przetestować wiedzę chłopaka. Jak do tej pory wydaje się ona nieograniczona. Każdy motyw, który pojawił się kiedykolwiek w sztuce i literaturze jest sklasyfikowany pod tą rozczochraną czupryną.
Derek orientuje się nagle, że coś jest nie tak. Spencer wciąż nie zakrywa się dłońmi, ani nie chowa przed jego wzrokiem. To nowość, bo chociaż sypiają ze sobą i Derek widział naprawdę wszystko, z czego większość tych krzywizn prześledził ustami, chłopak dalej unikał jak mógł otwartej nagości. Starał się zostawać w koszulach i przeważnie nie wstawał goły z łóżka. To przecież oznaczałoby, że Derek mógłby podziwiać metry kwadratowe bladej skóry.
- Wszystko w porządku? – pyta, wracając pod przykrycie.
Jeśli Spencer daruje mu jazdę przez miasto nad ranem, zamierza z tego skorzystać.
Chłopak przenosi ciężar ciała z jednej nogi na drugą, ale w ciemności Derek nie widzi ekspresji jego twarzy. Wie też, że wiele by to nie pomogło. Nawet po takim czasie Spencer wciąż jest dla niego enigmą. To pociągające i irytujące zarazem.
Reid nigdy też nie mówi: nie analizuj mnie. Odpowiada na pytania, gdy chce. Inne przemilcza i Derek nie ma z tym problemu. Większość ludzi, gdy dowiadują się o jego zawodzie, zamyka się w sobie. Albo wręcz przeciwnie, chcą sprawdzić jakim rodzajem magika jest. A profilowanie to nie czary, ale czysta analiza.
- No dalej, śliczny chłopcze – mówi Derek. – Wiem, że coś nie gra i nie chcesz najwyraźniej na ten temat rozmawiać, ale rzuć mi coś.
Spencer wydaje z siebie długie westchnięcie, gdy sięga do jednej z szuflad.
- Nie męczy cię czasami cała ta aura tajemnicy? – pyta chłopak.
- Chyba ja powinienem zadać ci to pytanie. Czy nie męczy cię to, że wychodzę w środku nocy i wracam dwa tygodnie później z przestrzelonym ramieniem – odbija piłeczkę Derek.
Spencer wyraźnie drętwieje, ale szybko dochodzi do siebie i naciąga kolejną warstwę materiału.
- To oczywiste, że się martwię – mówi chłopak.
Derek właśnie ma zapytać o co chodzi, gdy na jego komórce wyświetla się wiadomość.
- To chyba rozwiązuje kwestię mojego dalszego snu – rzuca, wstając.
Spencer wchodzi do łazienki i nagle działają jak dobrze naoliwiony mechanizm. Mijają się w sypialni, gdy chłopak przynosi mu porozrzucaną wcześniej w nadmiarze emocji odzież. Derek ma wciąż tutaj swoją torbę podróżną, z którą się nie rozstaje, ale nie ma tam świeżych ubrań.
- Koszule są w tej szafie – rzuca Spencer, jakby czytając w jego myślach.
Derek jakoś nie może sobie wyobrazić siebie w ubraniach Reida. Istnieje niewielka szansa, że pasowałyby na niego, ale nigdy nie wyglądał jak asystent wykładowcy i jego zespół na pewno szybko odkryłby, że coś jest nie tak. Nie marzył nawet, że Rossi przemilczałby jego nowy sposób ubierania.
- Zostaję w stolicy – rzuca tylko Derek, wciągając na siebie dobrze pomiętą koszulkę. – Przebiorę się później, gdy dotrę do mieszkania – dodaje.
Spencer ma już swoją torbę z laptopem w dłoni i czeka na niego w korytarzu.
Nie proponuje kawy, ale Derek też się spieszy. Trochę kusi go, żeby poprosić JJ o dostarczenie mu ciuchów, ale musiałby wtedy przyznać, że nie dotarł do domu. Dziewczyna już i tak za dużo żartuje na jego temat.
Całują się krótko przed zejściem ze schodów i Spencer waha się, gdy sięga do drzwi podstawionej wcześniej taksówki.
- Skontaktuję się z tobą jak najwcześniej będę mógł, ale nie wiem ile to potrwa – mówi chłopak i brzmi bardzo przepraszająco.
Derek uśmiecha się krzywo, cmokając go jeszcze raz w kącik ust.
- Mamy sprawę. Jedną z tych ciężkich. Możliwe, że nie będę dostępny przez następne dwa dni – odpowiada.
Spencer nie wydaje się uspokojony, ale kiwa głową, a potem wsuwa się do samochodu bez zbędnego pożegnania.
ooo
Hotch ma cienie pod oczami, więc nie spał za wiele. Możliwe, że nie zmrużył nawet oka. Jest niemiłosiernie wcześnie i ludzie wyglądają na zmiętych. Rossi sączy kawę, nie pierwszą dzisiaj, ale jest Włochem, a ci wydają się mieć czystą kofeinę we krwi. JJ rozłożyła już wyjątkowo cienkie teczki, gdy Alex jako ostatnia usiadła przy okrągłym stole.
- O trzeciej dziesięć dokonano dzisiaj porwania małoletniej dziewczynki z osiedla domków jednorodzinnych na obrzeżach miasta – mówi JJ, a na ekranie nie pojawia się nic.
Przeważnie bombardowani są zdjęciami ofiar czy jak w tym przypadku porwanych, więc członkowie zespołu kręcą się niespokojnie na swoich krzesłach. Derek otwiera teczkę, ale znajduje się w niej przefaksowana kopia zgłoszenia porwania z jednego z mniejszych posterunków.
- Nie mamy nazwiska ani imienia dziewczynki – włącza się Hotch.
Poprzeczna zmarszczka, która pojawia się na jego czole nie oznacza niczego dobrego. Derek mimowolnie obserwuje jak zmienia się ekspresja twarzy JJ. Kobieta jako młoda matka porwania małoletnich zawsze przeżywa najbardziej. Derek sam nigdy nie czuł się z tego typu przestępstwami zbyt dobrze. Dorosły zawsze ma szanse się obronić, natomiast dziecko…
- Matka dziecka przebiegła boso kilka przecznic – ciągnie dalej Hotch. – Dokonała zgłoszenia, posługując się bardzo słabo angielskim.
- Kiedy będziemy mogli ją przesłuchać? – pyta Alex niemal natychmiast.
JJ sztywnieje i klika w końcu jeden z guzików na pilocie.
- Kobieta wyszła do toalety, a następnie również została uprowadzona – mówi Hotch.
Faktycznie na ekranie obraz jednej z kamer posterunku widać jak bosa niewysoka kobieta zostaje wprowadzona do czarnego SUVa. Zasłonięte tablice, przyciemniane szyby, brak jakichkolwiek znaków specjalnych utrudnią identyfikację.
- Nie przedstawiła się. Zanim zdążyli znaleźć tłumacza, już jej nie było – ciągnie dalej Hotch. – Wiemy jedynie, że miała wyjątkowo ciemną karnację, czarne oczy. Była niska, maksymalnie metr sześćdziesiąt wzrostu i bardzo słabo posługiwała się językiem, więc przebywała w naszym kraju przez krótki okres czasu.
JJ zapętla nagranie, które wysłali policjanci z posterunku i Derek nie potrafi oderwać od niego wzroku. Coś ewidentnie jest nie tak, ale to podpowiada mu instynkt. Kobieta wygląda przez oszklone drzwi, a następnie podchodzi do czarnego SUVa, który od tak pojawia się przed komisariatem.
- Wsiadła tam dobrowolnie – mówi Derek. – Nie widzieliśmy ani kierowcy ani pasażera, ale musiała ich znać albo…
- Albo pokazali jej dziewczynkę i tak zwabili do środka – kończy za niego Rossi.
- To bez sensu – wtrąca JJ. – Widziała porwanie córki, skoro w środku nocy pobiegła na komisariat. Dlaczego nie zadzwoniła? Dlaczego nie zabrali jej od razu?
Hotch patrzy tępo w przestrzeń.
- Może bała się, że ponieważ słabo zna język, nie zostanie zrozumiana? – rzuca Alex, ale ewidentnie nie jest przekonana co do swojej teorii.
- Chyba podchodzimy do tego ze złej strony – dodaje Rossi. – Czy wiemy skąd przyszła ta kobieta? – pyta.
- Nie mamy pojęcia. Dyżurny z trudem zrozumiał, że zaginęła jej córka – odpowiada JJ.
To nie wróży niczemu dobremu.
- Na tym terenie znajduje się tylko osiedle domków jednorodzinnych. To nie ma sensu – podejmuje Hotch.
- Zobaczcie co ona ma na sobie – dodaje Alex.
Faktycznie kobieta wyjątkowo dobrze czuje się boso. Jednocześnie jej ewidentnie ciemne ubrania nie są standardową piżamą, w jakiej można byłoby sobie wyobrazić kogoś, kto obudził się w środku nocy. Szata, a przynajmniej suknia, która na taką podaje, jest bardzo długa. Sięga do kostek i okrywa całe jej ciało. Jednocześnie nie krępuje ruchów, co widać w tym jak kobieta gestykuluje bez problemu.
- Kraje arabskie – mówi JJ bez wahania. – Może jest żoną dyplomaty? – strzela.
Hotch kręci przecząco głową.
- Nie ta okolica – odpowiada Derek.
- Mamy zatem słabo porozumiewającą się po angielsku Arabkę w średnim wieku w środku terenu, na którym nie powinno jej być. Nie mogła użyć telefonu, żeby powiadomić o porwaniu – podsumowuje Rossi. – Co nam to daje? – pyta i ewidentnie zna już odpowiedź.
- Została wcześniej uprowadzona ze swojego kraju i teraz uciekła swojemu prześladowcy, ale ten i tak ją odnalazł? – zgaduje Alex.
To jedyny logiczny wniosek, który się nasuwa, więc JJ przykleja pierwszą notatkę na ogromnej białej tablicy, która na razie świeci zabójczą pustką.
- Jeśli nie znała angielskiego może nie chciała zgłosić porwania dziecka, a porwanie ogólnie? – próbuje JJ. – Spróbuję zdobyć jakieś informacje na temat tego, co dokładnie mówiła policjantom. Możliwe, że pamiętają chociaż brzmienie słów. Tłumacz powinien z nimi popracować – dodaje.
- Doskonale – rzuca Hotch. – JJ i Alex zajmą się ustaleniem co dokładnie mówiła kobieta i jeśli to możliwe z jakiego kraju czy chociaż regionu pochodzi. Derek, zobaczysz czy z Kevinem jesteście w stanie wyciągnąć coś więcej z tych nagrań. Chcę wiedzieć czy z tego kąta wiedziała kto jest w samochodzie. Dave i ja rozejrzymy się po osiedlu – oznajmia im.
Wstają i Hotch odchrząka.
- Musimy jak najszybciej zorientować się jak długo ta kobieta przebywa w Stanach. Ten, kto ją porwał wie, że kontaktowała się z policją. Zakładamy, że do porwania dziecka doszło, ponieważ w ten sposób łatwiej kontrolować matkę. Musimy jednak pamiętać, że zostaną one ukarane za nieposłuszeństwo – przypomina im niepotrzebnie.
ooo
Kevin w zasadzie jest dość zabawnym gościem. Cały czas wydaje się przerażony ilekroć którekolwiek z nich wchodzi do jego biura. Zawalony komputerami pokój nie wygląda zapraszająco, ale Lynchowi i tak jakoś udaje się wygospodarować mu kawałek wolnej przestrzeni.
Kevin jest zbyt nerwowy, żeby wdrażać go w szczegóły śledztw. Już podczas pierwszych spraw Hotch zadecydował, że technik analityk FBI jest najbardziej użyteczny, gdy głowy nie zaprzątają mu krwawe kwestie dochodzeń. Dlatego zawsze rzucali mu ochłap informacji dodając czego faktycznie od niego oczekują. Czasami nawet bardzo szczegółowo.
- Sprawdź czy w którymkolwiek z odbić nie będzie widać wnętrza samochodu – poleca mu Derek.
Kevin miarowo stuka na klawiaturze, ale żadne z ujęć nie gwarantuje obrazu, który można byłoby oczyścić.
- Wiedzieli, gdzie są kamery – stwierdza Derek.
To oczywiste, gdy teraz tak na to patrzy. Samochód nadjechał znikąd i nie widać go na żadnej z kamer monitoringu drogowego. Zaparkował na tak krótki czas, że żaden z policjantów nie miał szans na bliższe przyjrzenie się, a do tego kąt pod którym uchwyciła auto kamera, sprawiał, że przesuwne drzwi i tak ukrywały pasażera.
- Zatrzymaj – prosi Derek i mruży oczy, gdy Kevin robi zbliżenie twarzy kobiety. – Czy ona coś powiedziała? – upewnia się.
Nie mają głosu, ale nieznajoma ewidentnie rusza ustami. Nie macha jak do dyżurnego w komisariacie, więc wniosek nasuwa się sam.
Derek wyciąga komórkę z kieszeni i wybiera dobrze znany numer.
- Hotch. To zawodowcy i na pewno znają arabski, jeśli to arabski – rzuca Derek.
Kevin podnosi głowę znad komputera i marszczy brwi. Jego okulary zsuwają się z nosa, więc poprawia je.
- Wracamy z Davem do Quantico. Dzwoniła Strauss – mówi Hotch. – Ma dla nas nowe informacje.
