[Po chrzcie, ale przed występem]

Duch Donny ukazuje się Samowi

- Sam.

- Donna? Co ty tu robisz?

- Jestem tu tylko na kilka minut. Potem będę musiała odejść.

- Donna nie mogę dłużej bez Ciebie żyć. Czy mogę z tobą odejść? Nikt mnie tu nie potrzebuje. Sophie ma mnóstwo ludzi wokół siebie, którzy nie odmówią jej pomocy.

- Oczywiście. Nie obchodzi mnie nic innego oprócz Ciebie.

- To jak? Idziemy?

Zaczęli kierować się do portalu.

- Sam! Sam! Mamo! - wołała Sophie. - Zobaczcie tylko Fontannę Afrodyty!

Poszli. Wtedy Sky przypadkiem pchnął ich do wody. Donnie powróciło życie!

- Donna. Żyjesz! - Sam nie posiadał się z radości.

- Coś mi mówi, że to jeszcze nie była moja pora. Czeka nas jeszcze wiele wspólnych lat.

- Ale jak?

- Może po prostu wszyscy bardzo tego chcieli. A poza tym głupio tak umierać przed własną matką.

- Zostaje jeszcze co najmniej dziesięć lat!

- Mama!

- Sophie!

Obie się przytuliły.

- Mamo. Jak to się stało?

- Nie mam pojęcia!

- Nieważne. Ważne jest to, że wróciłaś do nas kochanie!

- Ale co powiemy innym. Zauważą ją.

- Ale co z aktem zgonu?

- Na Fontannie Afrodyty jest napisane: "Duch osoby kochanej, której zgon nastąpił przedwcześnie zanurzy się w wodzie to powróci do życia na długo. A wszelkie prawne dowody znikną a i urzędy zapomną"

- Czyli nie musimy się martwić.

- Mamo wczoraj gdy się pojawiłaś, mowa była o tym, że nigdy już nie będziemy razem. Czy to znaczy, że nie wiedziałaś o magicznych mocach fontanny?

- Nie wiedziałam. Nikt nie wiedział!

- Mamo muszę Ci coś powiedzieć... Twoja matka tu przyjechała i znalazła twojego ojca i...

- I?

- ...i są razem.

- Aha. No to pójdę się przebrać

- Zaprowadzę Cię do naszego pokoju, a ty Sophie znajdź jakieś ubranie dla swojej mamy.

- Dobra!

Sam i Donna szli do pokoju w milczeniu i dopiero kiedy Sam zamknął drzwi Donna zaczęła mówić.

- Sam. Jeśli masz kogoś to mogę odejść. Nie musisz ze mną być.

- Co? Donna! O czym ty mówisz?

- Minęły dwa lata. Mogłeś znaleść szczęście u boku innej kobiety.

- Właściwie mam na oku pewną... zielonooką blondynkę, która jest moją żoną.

Donna zachichotała i pocałowała go. Stali tak do puki nie weszła Sophie z ciemnymi prostymi dżinsami, białą koszulą i czarnymi szpilkami.

- Znalazłam tylko to.

- Może być. Dzięki! - Donna powiedziała biorąc ubrania i kierując się do łazienki.

- Idę do małego!

Po kilku minutach Donna wyszła w pełni ubrana.

- Pięknie! - powiedział Sam patrząc na żonę.

- Przestań! Nie jestem piękna.

- Dla mnie jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie. - powiedział obejmując Donnę ramionami.

- No dobra! Mogę być najpiękniejszą kobietą, ale tylko dla Ciebie!

- Kocham Cię! Najbardziej na świecie!

- Ja też Cię kocham.

- Idziemy wszystkim powiedzieć, że żyjesz?

Gdy tylko zeszli na dół dowiedzieli się, że wszyscy już wiedzą.

PS. Uznałam, że jeśli mógł się pojawić duch Donny to i taka rzecz mogła mieć miejsce, więc jeśli komuś się nie podoba to niech nie czyta!