Tytuł: Napięcie
Autor: the_minx_17
Tytuł oryginalny: Dictionary Drabble: Tension ( the-minx-17. livejournal 85807. html#cutid1)
Tłumacz: euphoria
Rating: R
Pairing: Lucjusz Malfoy/Harry Potter
Długość: 4x100 (czyli cztery drabble :P )
Zgoda: jest
Ostrzeżenia: darkfic!
Zastrzeżenie: Pożyczam ich tylko na trochę – tym razem z naprawdę dobrego powodu. (Jeśli moja nieprzyzwoita rozrywka nie wystarczy.) A teraz oficjalnie oświadczam… iż Harry Potter jest własności J. i jej wydawców. Autor/tłumacz tej pracy nie mają z niej żadnych profitów. Praw autorskich nie naruszono umyślnie.
Notka tłumacza: Jakkolwiek bym nie robiła – 100 słów nie chce wyjść… przyznaję się do porażki… ale obiecuję, że postaram się to poprawić. Na razie przedstawiam pierwszego drabbla. Przekład jest... eee... betowany od połowy... przez angę :)


Ramiona obu mężczyzn były niemożliwie napięte; obaj zastygli, ukrywając swoje emocje. Szare oczy walczyły bez słów z zielonymi, świadome wybranych świadków ustawionych w koło nich. Żaden z nich nie był skłonny do ustąpienia nawet o centymetr z pola walki, trzymali plecy sztywno i prosto. Ich twarze wyrażały tylko jedno: determinację niemal namacalną, niefortunnie złapaną w wir.
Impas trwał aż do momentu, gdy jedna brązowa brew, zdradzając cierpliwość, uniosła się, domagając się odpowiedzi.
Czas już nadszedł. Lucjusz Malfoy upadł na kolana ruchem pełnym wdzięku, po czym podniósł głowę i ucałował rąbek szaty nowego Czarnego Pana.
- Zgadzam się.

Wpadł do komnaty i westchnął. Pan nie przyszedł tu jeszcze; może więc nie zostanie ukarany za swoje wcześniejsze działania. Jego dzisiejszy opór, szczególnie na oczach wszystkich zwolenników, był ogromnym błędem. Jednakże wiedział, że musiał tak postąpić; bez względu na osobiste koszty, musiał podtrzymać i wzmocnić swój wizerunek. A teraz, gdy już ustalili warunki, kara była oczekiwana, akceptowalna tutaj w zaciszu ich domu.
Liścik, zapisany ręką Pana i przytwierdzony zaklęciem do powierzchni lustra wiszącego na szafie, zgasił jednak iskierkę tlącej się nadziej.

Lochy. Natychmiast.

Łańcuch został mocniej naprężony i jego palce ledwo dotykały zimnej, kamiennej podłogi w lochach, gdy jego ciało zostało naciągnięte, przekraczając granicę wygody. Ból miał swój początek w jego ramionach, emanował w barkach i ciągnął się wzdłuż jego pleców, przez pośladek, aż po kurczące się mięśnie ud i łydek.

Szczęk drewnianych drzwi rozniósł się echem w pustym pokoju. Fala rozczarowania nadeszła od strony jego Pana na długo wcześniej, nim dosięgła go szczupła dłoń i przeciągnęła się wzdłuż jego pleców.
- Przepraszam, proszę pana - oczy Harry'ego wbiły się w podłogę w geście uległości - ale to musi zostać zrobione.

- Podobnie jak to – Lucjusz delikatnie ujął twarz Harry'ego, zadając kłam scenie kary, którą odgrywali – musi być zrobione.

Pochylił się i złożył niewinny pocałunek na jego ustach. Malfoy cofnął się o krok, krążąc wokół związanego/skrępowanego niewolnika, zawiązał mu przepaskę o barwie nieprzeniknionej czerni w odpowiednim miejscu, zasłaniając proszące, zielone oczy.

Sięgnął po linę i przesunął uspokajająco dłonią po jasnym, niepoznaczonym tyłku Harry'ego. Tutaj, gdzie nikt inny nie miał szans tego zobaczyć, Lucjusz mógł go naznaczyć. Skóra będzie nosić znak Pana, dokładnie tak jak ramię Lucjusza umiejscawiało go między szeregami zwolenników Pottera.