Luci, kochanie to dla Ciebie.

Czasem tak jest,że po prostu cię coś trafia. Można powiedzieć, że jest to ta mityczna strzała amora, czy cherubina:nieważne jak to nazwiesz, po prostu jest to nagłe i niespodziewane. Niestety, czy stety taka własnie jest miłość. Nieważne ile znasz tą osobą: jeden dzień, dwa miesiące, czy lata, nagle Cię olśniewa i zdajesz sobie sprawę, że kochasz tą osobę, ze dażysz ją najpiękniejszym i najgorszym zarazem uczuciem. Uczucie te jest niezbadane i tajemnicze... Może przynieść Ci śmierć, może przynieść radość i szczęście, może zawieść nas na manowce, może zrobić z nami wszystko. I to chyba jest to co przeraża nas w tym uczuciu. Może dlatego się go boimy, staram się go schować i czasem po prostu go wypieramy ze swojej świadomości. Jednak mimo wszystko wielu z nas podąża za tym uczuciem, mimo wszystko podejmuje to ryzyko. No bo końcu każdy z nas potrzebuje miłości, nieważne jak bardzo to w sobie dusi i ukrywa, każdy z nas tego potrzebuje... Więc miłość jest jednym z najbardziej dziwnym i pokręconym uczuciem. Jeśli wliczymy w to jeszcze miłość do ojczyzny, rodziny i zwierząt już zupełnie stworzymy mieszankę wybuchową. Od zarania dziei rzeczy które kochamy zostały wykorzystane po to by nas namówić na coś, czy były powodem sporów, a nawet wojen. Daje nam też możliwości walki z kimś. Przecież to co kochamy jest naszą słabością... Nie znaczy to, że musimy się poddawać. Czasem jeśli ktoś dotknie tej naszej "slabości" umiemy stać się silniejsi, a czasem nawet brutalni. Wielu ludzi tak ma,ale oczywiście są wypadki które widzą wszystko inaczej.

Mimo wszystko Gabriel nigdy taki nie był. Kochał kogoś kogo nie powinien, kogoś kto był dla niego najważniejszym człowiekiem na ziemi. Kochał go, choć był najmniej upoważnioną osobą do kochania tego kogoś. Nigdy nie powinien , a jednak się stało. Można byłoby powiedzieć, że żałował tego, ale jednak mimo wszytko tak naprawdę był szczęśliwy. Dogadywał się z nim w końcu, było wszystko dobrze, nawet można byłoby powiedzieć, że było i jest niebezpiecznie blisko czegoś. Ale bał się zrobić ten ruch. Słuchał więc wszystkich jego opowieści... Starał się być jak najbliżej niego, starał się go poznać i może podjąć decyzję co robić. Właściwie wszyscy już wiedzieli co się dzieje i mówili m: działaj, ale nadal nie chciał. Wstrzymywał się. Tak naprawdę gdy słuchał o spotkaniach z jego przyjacielem, mimo, że było to pewne, że tamten jest hetero, był zazdrosny jak cholera i miał ochotę zostawić go tyko dla siebie. Taaak Gabriel był zazdrośnikiem. Ogromnym. Jednym z tym od zamknięcia w złotej klatce, najlepiej nago... oczywiście nie zamierzał nigdy wprowadzać tego w życie,bo było by to zdecydowanie zbyt dziwne nawet na to co Gabe uważał za było to co zrozumiał kiedy był daleko. Musiał wyjechać daleko, gdzie kontakt z resztą świata był zdecydowanie utrudniony. Lecz kiedy w końcu udało mu się znaleźć chwilę i za dzwonił... To chyba najbardziej tania scena romantyczna z najbardziej tandetnego romansidła pokroju Harlekina, ale.. Ale kto powiedział, że siedzenie na pomoście przy zachodzie słońca i uśmiechaniu sę jak głupi do sera jest złe... Jak usłyszenie, że jest się wspaniałym, wręcz idealnym potrafi doprowadzić tego człowieka, że rozpływa się , a w jego sercu coś kiełkuje... Właściwie dla niego największą bolączką jest już to co powie ten drugi... Nawet jeśli już mu powiedział co czuje, tak przez przypadek niby... Gabe, który mimo tego, że by dobry w gadce zazwyczaj tracił przy Lucyferze wszystkie możliwości porozumiewania się w jakiś cudny sposób z metaforami i wszystkimi tymi pierdołami co wzbogacają język człowieka postanowił w jakiś literacki sposób przekazać swe uczucia. Teraz tylko czka na odpowiedz.

Lucyferze czy zostaniesz moim chłopakiem?