Takie małe smarki jak ty nie piją wódki!

W Wiosce Ukrytej w Dębowej było piękne popołudnie, więszkość ludzi zbierała się na libację zorganizowaną przez grupę chunninów, tak, tych co już całkiem nieźle sobie radzą, ale dalej nie mogą wytrzymać do końca imprezy i rzygają na genninów, którzy wcześniej padli pod stół. Tymczasem na huśtawce w parku bujał się młody wypłoch w pomarańczowym dresie. Jego twarz wyrażała frustrację człowieka, który bardzo czegoś chce, ale nie może tego dostać.

- Cholera! Nie ma mowy żebym został na kolejny rok w akademii! To niesprawiedliwe, że wszyscy piją beze mnie! - młodzieniec dosyć głośno żalił się światu.

Na nienormalnie zachowującego się chłopaka (biorąc pod uwagę, iż nie był pijany) zwróciły uwagę dwie przechodzące staruszki, które zaczęły szeptać do siebie:

-To ten dzieciak, w którego ciele jest lis. Ta bestia potrafi pozbawić przeciwnika alkoholu i całej woli do walki. - powiedziała jedna.

- Lepiej, żeby nie został ninja, to się może źle skończyć. - dodała druga.

Naruto udawał, że nie słyszy. Poczekał aż babki odeszły. Następnie wstał, podciągnął spodnie i zajrzał pod bluzę, aby spojrzeć na pieczęć, która widniała na jego brzuchu,

12 LAT WCZEŚNIEJ

- Czemu tu jest Kyuubi!? - krzyczeli ninja Wioski Ukrytej w Dębowej

"Pewnie Kushina przesadziła z wódą na rozluźnienie przy porodzie" - pomyślał Trzeci Hokage

- Co ty robisz Minato!? - Krzyczała Kushina na swojego męża bazgrzącego flamastrem po ziemi i Naruto.

- Nie widać? Pieczętuję Lisa w Naruto. - odpowiedział kontynuując.

- Ale ta pieczęć jest strasznie koślawa. - zauważyła żona Czwartego.

- Przy takim stężeniu alkoholu w ciele, to normalne, że mi się ręka trzęsie! Ale chuj, z grubsza będzie spoko. Pa, spiralka mi wyszła!

KONIEC RETROSPEKCJI

Naruto szedł do domu ulicą, kiedy nagle przyszedł mu do głowy pewien pomysł. "Przecież nie muszę być ninja, żeby pić! Wystarczy trochę sprytu" - pomyślał i postanowił wkraść się na imprezę, kiedy większość będzie zgonować, a reszta będzie mieć problemy z odróżnieniem kogokolwiek.

Niedoszły ninja miał szczęście. Starsi nie mogli wytrzymać zaduchu i dużo okien było rozwartych na oścież. W ten sposób Naruto dostał się do środka. Widok był niesamowity. Pod stosunkowo niskim stołem było tyle ludzi, że nieco się wypiętrzył.

- Ooh! Kholeko pooleeeje mi.. huic..wódki! - zagadał do Naruto jakiś chunnin.

- Jasne! Napiję się z tobą! - uśmiechnął się i nalał Dębowej do 2 kieliszków.

Już miał pochłonąć procenty, kiedy ktoś odebrał mu jego napój.

- Takie małe smarki jak ty nie piją wódki! - krzyknął na niego i zdzelił go po głowie.

- I..Iruka-sensei! Jak mnie poznałeś... znalazłeś!? - spytał swojego nauczyciela z akademii wystraszony uczeń.

- Znam tylko jedną osobę, która wszędzie łazi w pomarańczowym dresie...

Koniec Rozdziału 1

Nota autorska: Jeszcze nie wiem, czy będzie to ciągła historia, czy luźne opowiadanka. To pierwszy napisany przeze mnie, samodzielnie fanfic. Prosze o reviewsy.