Opowiadanko, a raczej taki sobie dialog powstał pod wpływem chwilowego natchnienia. Na początku chciałam dodawać opisy, ale uznałam, że końcowa informacja wystarczy. Mam nadzieję, że się spodoba. UWAGA: PRZEKLEŃSTWA
-Haalllooo?
-Naruto! To ja...
-Mama...?
-No a kto? Słuchaj, mam dobre wieści! Twój ojciec dostał propozycję od takiego jednego gościa i...
-Łał... Pogratuluj mu... ode mnie...
-...Gdzie entuzjazm? Mówisz jak trup.
-Sory, mama, ale jadę na... mocnym kacu...
-KACU?!
-Ta... Urządziliśmy sobie imprezkę...
-Ostrą imprezkę...
-Co?
-A... Włączyłem głośnomówiący... nie mogę się podnieść, o słuchawce nie wspominając... Ale jeszcze nie zwymiotowałem! W przeciwieństwie do tych... debilów...
-Ha ha.
-Kto to był?
-E... Zielonego pojęcia... nie mam... Czekaj, muszę zlokalizować cel...
-...
[...]
-A... Już wiem! To na 79,54 procent Uchiha Sasuke, ale na 20,46 może to być Nara Shikamaru, nie jestem pewien, twarz to dla mnie jakaś mozaika...
-Naruto, ile ty... Wy wypiliście?
-... Kiba! Ile my wypiliśmy?!
-Co?
-ILE WYPILIŚMY?!
-Nie krzycz na mnie... Miej litość, cesarzu...
-Przymknij się, młotku...
-Chmury... widzę chmury!
-...Domyślam się, że dużo. Naruto... A tak właściwie, co u ciebie robi Sasuke?
-Nie chciał zostawać sam w pustym domu. Czuł się taki samotny... Potrzebował towarzystwa...
-Słucham?!
-E... NIE TEGO TOWARZYSTWA! Tak mi się tylko powiedziało... przysięgam, kocur jest cały i zdrowy...
[śmiech w tle]
-Stul dziób, Kiba!
-Rozumiem... Chyba rozumiem. A Shikamaru? Miał mieć chyba lekcję pianina?
-On ma lekcje pianina?! Całe życie w kłamstwie...
-Tylko 10 lat...
-Lekcje... pianina?
-Naruto, powiedz mi, że jeszcze żyjesz. Nie bardzo chce nam się jechać przez 15 kilometrów, tylko po to, żeby cię ratować przed kacem.
-Ej, obrażasz mnie, mamo... Ja jestem... e... no dobra, leżę na podłodze, ale jeszcze żyję... I nie zwymiotowałem!
-Jeszcze.
-Ej! Mam najmocniejszą głowę! Zrozum wreszcie, że jestem w tej jednej rzeczy od ciebie lepszy! Bez względu na to, czy jesteś Sasuke, czy Shikamaru!
-Młotek.
-To Sasuke. Na 99,9 procent. Jeszcze mam wątpliwości...
-Ech... Czyli mam rozumieć, że kiedy wrócimy, cała wasza czwórka będzie zdolna do nie wymiotowania w losowych momentach?
-A kiedy wrócicie...?
-Dzisiaj. Wieczorem.
[...]
-A nie może być jutro? Pliska, mama, nie zabijaj mnie jeszcze...
-Moment... Gdzie wy zrobiliście tą imprezę? U kogo?
-...
-NARUTO! Oskubię cię żywcem! Och... Powiedz mi, że dom jeszcze stoi...
-Ściany są jeszcze na miejscu... Przynajmniej wczoraj jeszcze były...
-Naruto zbił wam wazę...
-Co?
-Sasuke przeprasza, że zbił wazę... Chyba tą chińską.
-WCALE NIE! TO TY!
-Widzisz? Jest zrozpaczony i bardzo przeprasza...
-Namikaze-Uzumaki Naruto...
-No dobra! Przepraszam, to było niechcący... Chyba, bo nie pamiętam tego momentu... Ej, ludzie, na pewno to ja stłukłem wazę?
-No raczej, młotku.
-To tu była... jakaś waza?
-To były chmury...
-Naruto, my nie mamy chińskiej wazy.
-...
-Seeerio? To co ja zbiłem?
-Kiba! Wiedziałem! Jeśli coś zbiliśmy, to był to Kiba!
-Zaraz ja coś stłukę!
-Mamo, spokojnie... nie denerwuj się... znowu pobijesz tatę... ... SASUKE! TY DEBILU! NIE NA KANAPĘ, DO CHOLERY!
-...
-Mamo, powiedz Itachiemu, że jego durny braciszek właśnie się zrzygał na kanapę.
-...
[TRZASK!]
-Kurwa mać.
-Shika?
-Co tam się dzieje?
-Shika! Ja chyba zamknąłem wczoraj drzwi do kibla... Tylko nie wiem, gdzie jest klucz...
-Kurwa.
-E... e... Wszystko pod kontrolą... mamo. Przysięgam.
-Shika! Ty imbecylu, nie do zlewu, przecież Naruto...
-Za późno. Młotek się wkurwi.
-Naruto, powiedz, że się przesłyszałam.
-Też chciałbym. Pomodlimy się razem? Podobno wspólna modlitwa pomaga przezwyciężyć gniew. To może być bardzo dobra opcja w tej sytuacji...
-Kontrolujesz sytuację?! Kontrolujesz?!
-Ja... Mamuś...
-ŻADNE MAMUŚ! Ty...
-No proszę... To nie moja wina...
[TRZASK!]
-Co znowu?!
-Moja pięść i policzek Kiby.
-Co...?
-Prawie zwymiotował na mnie! To była obrona konieczna!
-...
-Mamo, proszę... Wróćcie jutro... Wszystko będzie git... i majonez... Serio... Ja... KURWA! NIE JESTEM KANAPĄ! ZŁAŹ ZE MNIE, UCHIHA! WON!
-...
-Em... Proszę pani? Tu Inuzuka Kiba. Mamy tu kłopoty techniczne i obawiam się, że muszę się rozłączyć dla pani zdrowia... Do widzenia.
Gdy Kushina wyłączyła telefon, obiecała sobie, że jeśli następnym razem będzie chciała porozmawiać z synem, nie włączy głośnomówiącego. Ale tak bardzo chciała, żeby cała ich paczka wrzasnęła, że mają kontrakt... Taki wielki sukces. A teraz większość osób w pomieszczeniu śmiała się cicho. Itachi nawet płakał. A ona myślała, że to ich imprezki źle się kończą...
Mam szczerą nadzieję, że was nie zanudziłam. Pozdrawiam.
