Artur postanawia znaleźć swojego bezużytecznego sługę.

- Gajusz czy widziałeś Merlina? – Pyta niecierpliwie Artur.

- Nie... Sprawdzałeś w tawernie?

Artur nie odpowiada, odwraca się i wychodzi. W połowie schodów postanawia ukrócić pijaństwo swojego sługi. Idzie do wschodzącego słońca najlepszej tawerny w Camelot.

Wbrew pozorom rozumiał, że życie na zamku i związane z tym niebezpieczeństwa stanowią za duże brzemię do niewychowanego, by sobie z nimi radzić młodego mężczyzny. Merlin w ostatnim czasie co chwilę chodzi do tawerny. Do tego stopnia, że Artur nie może sobie przypomnieć jednego tygodnia, w którym nie słyszał, że jego sługa jest w tawernie.

Wacha się jedynie przed wejściem jest ledwo południe. Jego poddani nie powinien widzieć go tu o tak wczesnej porze. Podjęcie decyzji nie zajmuje mu nawet sekundy, po czym wchodzi do środka.

- Jak mogę pomóc Panie. – Pyta jedna z przechodzących kelnerek.

- Szukam mojego sługi.

- Merlina? – Pyta z niedowierzaniem.

- Tak. – Zaczynał się niecierpliwić.

- Ale on...

- Kiedy widziałaś go ostatnio? – Przerywa.

- Około dwóch miesiące temu leczył pacjentkę zza miasta, która wynajmowała tu pokój.

Artur podniósł brwi w nędznej imitacji Gajusza.

- Czy jest tu Sir Gwaine?

- Kanapa przy kominku.

- Dziękuję. – Kelnerka skinęła głową i odeszła.

Artur podszedł do poszukiwanego rycerza, znanego pijaka i jego ostatni pomysł, który siedział z Sir Mrodred'em. Dołączył do nich na kanapie.

- Przyszedłeś się zabawić księżniczko?

- Szukam Merlina. – Westchną.

- W tawernie? – Zapytał Mordred. - Merlin nie odwiedza tawern.

- Skąd masz te informacje?

- Chcę wam wierzyć – Zaczyna Artur. – Ale nie musicie go kryć, wiem z wiarygodnego źródła, że Merlin ostatnio notorycznie spędza czas w tawernach.

Jeżeli to prawda... – Myśli Mordred– To lepiej by było wyruszyć do jakiejś odległej krainy, by choć trochę odwlec koniec świata. Nie chcę sobie nawet wyobrażać katastrofy którą byłby pijany Emrys, który ma jeszcze do mnie jakąś formę urazy.

- Dlaczego Merlin miałby być w tawernie?

- A po co chodzi się do tawerny Gwaine?

- Wiem, dlaczego ja tu przychodzę. – Mówił, biorąc łyk piwa.

- Od... – Nie kończy jednak. - Dlaczego?

- Merlin nie pije.

- Jesteś pewny?

- Sto procent, nigdy nie widziałem, żeby wypił więcej niż pół kufla. – Potwierdza rycerz.

- Co...

- Jest zupełnie jak Mordred – Artur patrzy na rycerza i ocenia, że jest on trzeźwy a na stole stoi tylko jeden kufel. – Jak już go wyciągniesz, by się zabawić to tylko do towarzystwa. Cholerni abstynenci.

O co tu chodzi? – Pyta sam siebie Artur i nie znajduje odpowiedzi.