Po imieniu
- Caroline - szepce Stefan w jej powieki, szepcze w usta i szept staje się pocałunkiem.
Dziewczyna wygina się w łuk, przywierając całą sobą do wampira i oddaje szept - pocałunek.
- Stefan...
Potem zgina się w pół, przepojona ciepłem jego ciała.
To dziwne, myśli.
Ale przecież może czuć: co chce i ile chce.
Leży w ciszy, przy boku Stefana, a ostatnim, co pamięta, jest dotyk jego smukłych palców na jej skroni, kiedy zasypia pod wpływem tej czułej pieszczoty.
***
- Caroline - mówi ciepłym, czystym głosem Katherine, patrząc na nią niemal wyzywająco.
Spotyka wampirzycę przed własnym domem. Poranne słońce przeplata się przez ich włosy - jasne Caroline i ciemne Katherine.
Caroline spina się cała. Czasem wydaje jej się, że zwalczyła już w sobie ten odruch, ale on wraca, kiedy myśli Caroline za bardzo zbliżają się do tego,co czuła w najtrudniejszych chwilach.
Przypomina więc sobie, jak miotała się, nie mogąc zwalczyć dominacji Katherine. Przypomina sobie jak ręce Petrovej zaciskały się na jej gardle i jak wzrokiem zmuszała Caroline do posłuszeństwa.
Wbrew mojej woli, myśli Caroline smutno.
I patrzy w te ciemne, duże oczy z całą szczerością, na jaką ją stać.
Mówi:
- Nie jestem już Caroline.
- Wiem - odpowiada Katherine, uśmiechając się trochę drapieżnie.
Ale wyraz jej oczu...
- Zmieniłam cię.
- Zmieniłaś - przyznaje Caroline.
- Powinnaś mi dziękować - rzuca butnym tonem brunetka.
- Nie.
I Caroline odchodzi z uniesioną głową.
***
- Stefan - szepce Caroline, kiedy wampir całuje jej szyję.
Oddaje pocałunek, jak poprzednio, szept - pieszczotę:
- Stefan...
Wtedy on otwiera przymknięte dotąd oczy.
- Katherine...
- Co?
- Była tu dzisiaj. - Patrzy na nią zamglonym wzrokiem.
Caroline spija pot z jego skroni, spija oddech z ust.
- A więc Katherine - mruczy cicho do ucha Stefana i wbija paznokcie w jego plecy.
***
- Caroline - szepce Katherine.
Caroline patrzy na nią i na Stefana, na którego twarzy - prócz zakłopotania - maluje się pasja.
- Nie nazywam się tak.
Petrova uśmiecha się, a jej ciemnoczerwone usta zdają się jeszcze pełniejsze.
Caroline podchodzi do nich, kładzie dłoń na ramieniu Stefana, drugą gładzi jego policzek.
Wrześniowy wieczór wpada przez wysokie okna domu Salvatore'ów do ich pięknego salonu i Caroline - wampir - widzi te wszystkie kolory po stokroć razy, jakby odbijane w setkach luster.
- A więc Katherine - mówi łagodnie, uśmiechając się do Stefana.
Zdejmuje dłoń z ramienia wampira.
I kładzie ją na jego udzie, drugą zaczynając rozpinać guziki bluzki.
