Niby nic

Minął dzień.
Mój kolejny skok w nieznane.
(Turbo, Lęk)

3.

Co się stało z twoimi oczami?, myśli Elena, patrząc w lustro.

Bonnie widzi Elenę patrzącą w lustro.
Czarownica wychodzi (- Śpij dobrze, Eleno.), bo wie, że jej nie wolno.

_
1.

- Którędy? - Elena wyciąga rękę i łapie mankiet koszuli Damona.
Prowadzi ją przez duszny od tętnic pokój, prowadzi na powietrze i wychodzą, a Elena zdaje się tonąć, zachłyśnięta oddechem.

Potem wraca, przecież wie, że potrafi wrócić. I łapie niteczkę za niteczką, ucząc się tej dziwnej pajęczyny. Zaufa krwi na pamięć.

_
2.

Loki, błyszczące, sprężyste, opadają na ramiona, jasne i obsiane piegami: chłonie ten widok, zahipnotyzowana.
W końcu do niej pochodzi, uśmiecha się i wpija swój uśmiech w szyję dziewczyny.

- Damon - sapie. - Damon.
Pojawia się zaraz tuż obok niej. Wirują w tańcu, a w oczach Eleny zaskoczenie miesza się ze spokojem.
I przez chwilę goni ją myśl, że tak powinno być. Teraz.

W migoczących światłach i dudnieniu muzyki zamyka się wszechświat. Elena mruży wapirze oczy, rozgląda się z dziwną ciekawością: wszystko zmienia barwy. Mruży oczy i dostrzegając swoje odbicie w źrenicach Bonnie.
Mahinalnie i przypadkowo wyłącza słyszenie, muzyka cichnie dla jej uszu.
Za późno: skłamała, uciekła, wybiegła, czekała.

Czarownica wypada tuż za nią, milczą, stojąc obok siebie. Ciemno jest i chłodno, z ust Bonnie wydostają się obłoczki pary.
Elena liczy w skupieniu, w rozdrażnieniu, kolory wirują, trawa syczy pod obcasami.
A myśli płyną głośno i konsekwentnie.

3.

Coś jest nie tak,myśli Elena, a dziewczyna w lustrze przygląda się jej smutno.

- Zgubiłam się - tłumaczy Damonowi, chcąc, by patrzył na Elenę.

Kiedy kładzie się do łóżka, stara się nie myśleć, och, naprawdę, o minionym dniu.
Kryje wspomnienia głęboko w sobie, pragnąc, by mgnienie pewności przerodziło się w wahanie.

Teraz szumi jej w uszach, poruszane szelestem liści za oknem. Zasypia wtulona w obawy i lęki, targana wiatrem.