Życzyłabym sobie, żeby to był większy fandom, bo to KOTORy to chyba jedyne gry osób powiązanych z BioWare'em, które naprawdę bardzo lubię(nawet jedynkę, całą przecież BioWare'u). Ale że nie ma, to okruszek dla znajomej, z którą przynajmniej czasem mogę pofangirlować. W okolicach i na okoliczność Zajączka. ;)

Dla miss_magrat


Okruch komety


To nie jest fair, że zdrada przywiązuje bardziej niż wspólna walka, przelana krew, bunt, bardziej niż wszystkie gesty oddania, zaufania, miłości. To nie jest fair i dlatego dawniej – dawna – Generał by na to nigdy nie przystała.

Nieważne, jak dobre argumenty miałaby rzeczywistość, prawdziwa Generał odwróciłaby się na pięcie od komunikatów i interesów, od żądań i pokus, i nawet wizji, a potem zebrała oddziały i poszła na wojnę. Po prostu. Ktoś by się znalazł, choćby zawsze gotowi do bitki Mandalorianie. Dawna Marika, Wygnana, odrzucona, wolna, zagrałaby w sabaaka o losy galaktyk, rzuciła „sprawdzam" z zawadiackim błyskiem w oku, dłonią na rękojeści miecza, wypiętym kusząco – rozpraszająco – biustem.

Dzisiaj jest zmęczona. Zbyt zmęczona. Ustawia koordynaty statku. Ustawia głośność głosu Krei w głowie, ustala z precyzją stratega częstotliwość i jasność wizji oraz wspomnień. Zdrada Revan – ciąg zdrad, tak właściwie i czy naprawdę, zastanawia się Marika, mam prawo do choć jednej, skoro chyba nigdy nie chodziło o mnie, nawet teraz nie wiem, czy na pewno – wszystko, co potem i przedtem.

Zdrada przywiązuje, bo wymaga odpowiedzi, odpowiedzi, od których Marika długo uciekała. Wypierała więź. Więzi, poprawia się. Ale teraz jest zmęczona, a ucieczka wymaga niekiedy więcej sił niż konfrontacja, niż jedno „miejmy to już za sobą". Jest zmęczona, prawie martwa, umrze, jeśli znowu zamknie oczy, nie znajdzie sił, by znów podnieść powieki – więc nie zamyka oczu i wreszcie pozwala sobie poczuć świat w całości, przefiltrowany przez nią, świat bez ślepych plamek, starannie unikanych miejsc.

Wreszcie. Znowu. Ciekawe, myśl przepływa leniwie, od jak dawna to była kwestia wyboru. Nie odrzucenia. Nie kary czy klątwy. Wyboru.

– Wisisz mi odpowiedzi, Revan – mamrocze w trakcie medytacji. – I lepiej, żeby to była ciekawa blaga. Koniec świata, co najmniej. Kresy... Mocy.

Kokpit milczy, ale myśl unosi się ponad przestrzenią, i ktoś, odległy o wieki świetlne, uśmiecha się nagle, chociaż nie wie, czemu.