Dawno nic nie dodawałam, ale mam nadzieję, że umiem jeszcze pisać ;)

Słońce chowało się za horyzontem, gdy na szkolnych błoniach pojawiła się postać. Już z daleka widać było, że owa osoba była zdenerwowana. Nawet bardzo. Szybki chód, nerwowe ruchy, ciągłe przeczesywanie włosów rękoma... Parę razy zmieniał kierunek marszu, aż ostatecznie skierował się ku bramie, by po chwili opuścić teren szkoły i ruszyć dalej do położonego nieopodal razem jednak nie chodził bez celu. Swoje kroki skierował ku jednemu z budynków, w którym mieścił się pub. Było już późno i nie powinien spotkać żadnego ucznia, tym bardziej, że w tym dniu nie było wejścia do Hogsmead, ale doskonale zdawał sobie sprawę, że jeżeli któryś z uczniów chciałby wyrwać się na kremowe, zrobiłby to. Sam w końcu kiedyś był jednym z nich, więc wiedział, jak to jest. Tym bardziej, że oni nie musieli obawiać się trwającej za murami szkoły wojny. Dlatego, żeby nie narazić się na rozpoznanie przez ewentualnych podopiecznych, wybrał stolik znajdujący się na uboczu.
- Ognistą poproszę.
Gdy kelnerka dostarczyła mu zamówienie, podziękował, a następnie zatopił się we własnych myślach. Niestety jego samotność nie trwała długo.
- Potter.
Spojrzał na właściciela głosu.
- Snape.
- Ognista? Chłopiec-Który-Przeżył pija takie coś?
- Przypominam ci Snape, że już od dawna nie jestem twoim uczniem. Nie możesz mi dać szlabanu ani odjąć punktów.
- Wiem. Nie mam nawet takiego zamiaru. Mów co się dzieje?
- Skąd pomysł, że coś się dzieje?
- Znam cię.
Harry skrzywił się, ale nie mógł zaprzeczyć słowom byłego nauczyciela. Bo o ile początki ich znajomości tego nie zapowiadały, a wręcz przeciwnie, naznaczone były nienawiścią, tak teraz było wręcz odwrotnie. Nawet więcej, spokojnie można powiedzieć, że zostali przyjaciółmi. Może jest to dziwne i niewiarygodne, ale z drugiej strony nic tak nie zmienia ludzi, jak wojna.
- Boję się.
- Czego może bać się pogromca Czarnego Pana?
Potter spojrzał na niego "spod byka".
- No właśnie, czego? Sześć razy stawałem z Voldemortem twarzą w twarz. Przez sześć lat znosiłem ciebie jako nauczyciela. Chodziłem na szlabany do Umbridge, po których w dalszym ciągu mam blizny. Naraziłem się piątce Weasley'ów, kiedy zerwałem z Ginny. Straciłem najlepszego przyjaciela, bo zakochałem się w jego dziewczynie i jeszcze miałem czelność się z nią ożenić. Na dodatek wychowali mnie ludzie, którzy zamiast mnie kochać, nienawidzili mnie.
- Ile już wypiłeś Potter? Bo bredzisz tak, że nic nie rozumiem.
Harry, który w trakcie swojego monologu schował twarzy w dłoniach, spojrzał załamanym wzrokiem na swojego towarzysza.
- Hermiona jest w ciąży. Będę ojcem. I jestem tym kompletnie przerażony.