Właśnie tak będę przypominał sobie tamten dzień. Widok twojej zaczerwienionej twarzy, grymas na tych codziennie wygiętych w uśmiech ustach. To zawsze będzie się przewijało pod moimi powiekami.

Będę pamiętał o tym, jak podszedłem do ciebie, a ty rzuciłaś się w moje ramiona. Cała byłaś słona od wypłakanych łez, które żłobiły drogę na twoich policzkach, kończącą się na ustach.

Te łzy nie były tylko słoną wodą. Były żalem i tęsknotą za tymi, którzy odeszli i nigdy nie wrócą. Za Freda, Remusa, Tonks oraz wieloma innymi ofiarami wojny.

To właśnie ty nauczyłaś mnie, że słony to smak smutku. To nasz smak żałoby.