Title: Na sen

Rating: K+

Genre: Friendship, Hurt/Comfort, Romance

Summary:Potrzeba snu jest jedną z tych najważniejszych. Czasami jednak, problemy, wyrzuty sumienia, niepokój ducha wywołany skrywanym sekretem czy nawet najlepszy przyjaciel przeszkadzają w jej realizacji, o czym Pierre - amator wielogodzinnego odpoczynku - ma okazję się przekonać.


-Dziękuję, zapraszamy ponownie!

Ledwie ostatni klient opuścił sklep, Pierre zrzucił z twarzy sztuczny uśmiech i masując szczękę, zerknął na zegar.

00:02.

Westchnął ciężko. Dwie minuty dłuższa zmiana, dwie minuty krótszy sen. Wtem rozległ się dzwonek otwieranych drzwi.

-Zamknięte! – krzyknął, szybko zdejmując uniform – Pat? Co tu robisz o tej porze? – zdziwił się na widok przyjaciela ze szkolnych lat, który oparł się o kontuar.

Wzruszył ramionami.

-Nie mogłem zasnąć – odparł niedbałym tonem

Pierre zmarszczył brwi.

-Muszę policzyć utarg, poczekasz?

Patrick skinął obojętnie głową.

Przez prawie kwadrans żadne z nich nie odezwało się ani słowem. Tylko szelest papieru, brzdęk monet i brzęczenie jarzeniówek zakłócało ciszę.

-Gotowe. Jesteś samochodem?

Patrick potrząsnął przecząco głową.

-W takim razie odwiozę Cię do domu – zadecydował Pierre. Z lekkim westchnieniem żalu odjął w głowie kolejne minuty, które mógłby przeznaczyć na sen.

Mężczyzna drgnął.

-Nie – warknął. – Jedźmy do Ciebie.

Cholerny Pat.

Wsiedli do furgonetki zaparkowanej z tyłu sklepu. Pierre obserwował kątem oka apatycznego towarzysza, wbijającego wzrok w deskę rozdzielczą.

Tak jak bez słowa minęła im podróż samochodem, tak i bez słowa udali się do mieszkania na piątym piętrze.

Pierre odłożył klucze na szafkę w przedpokoju i nie zachęcając nieproszonego gościa, by się rozgościł, poszedł prosto do kuchni. Bądź co bądź, miał prawo nie cieszyć się z tej nocnej wizyty. Wyciągnął z lodówki dwa piwa. Zegar na ścianie wskazywał 00:38. Zrezygnowany wrócił do salonu, gdzie na kanapie rozsiadł się blondyn.

Pierre stłumił ziewnięcie i chęć wygłoszenia niezbyt miłego komentarza na temat obowiązków. Uznał, że tej nocy będzie zmuszony zrezygnować z regenerującego snu. Podał koledze piwo.

-Dzięki – mruknął i od razu upił spory łyk

Pierre usadowił się po jego prawicy i po raz pierwszy dokładnie się mu przyjrzał. A nie spodobało mu się to, co zobaczył – zwykle misternie ułożone półdługie blond włosy były w nieładzie, podkrążone oczy zdradzały brak snu. Stanowczo coś go trapiło.

Pierre już wcześniej zrezygnował z całonocnego odpoczynku, więc postanowił dać przyjacielowi czas na poukładanie sobie wszystkiego w głowie. Wiedział, że pytania tylko by go rozjuszyły.

Ułożył się więc w pozycji pół leżącej i czekał.

Przymknął oczy „tylko na chwilę"…

Tymczasem Patrick popijał piwo, by zająć czymś ręce i walczył sam ze sobą. Doskonale wiedział, że może liczyć na bruneta ale jednocześnie żadne słowa nie chciały mu przejść przez gardło.

Zawsze twardy i niezależny, miał okazać słabość? Nie, to byłoby zupełnie nie w jego stylu.

Ciche chrapanie wyrwało go z gonitwy myśli.

Super – pomyślał – pewnie nie marzy o niczym innym jak porządnie się wyspać, a ja zawracam mu niepotrzebnie głowę… - uśmiechnął się niemrawo.

Przyjrzał się drzemiącemu przyjacielowi. Nigdy nie miał łatwego życia, a jednak uparcie dążył do wyznaczonych celów. Zawsze troszczył się o przyjaciół i… był przystojny.

Patrick potrząsnął gwałtownie głową i zganił się za ostatnią myśl. Nie wolno mu było myśleć o przyjacielu w ten sposób.

-Pierre?

Zero odzewu.

Blondyn oblizał nerwowo wargi i odstawiwszy pustą już puszkę na podłogę, ostrożnie ułożył głowę na piersi Pierre'a.

Wziął głęboki wdech. Słuchał miarowego bicia serca przyjaciela i po raz pierwszy od naprawdę długiego czasu… Czuł się dobrze.