Następne rozdziały w drodze. Opis i ostatnie tagi pasują bardziej do następnych. To zbiór oddzielnych i niepowiązanych ze sobą histori


Krople potu spływały z długich włosów Hanka jak z mokrego psa. Był na to dużo za stary. To wina tych przeklętych oczu szczeniaczka-Connora. Odkąd stał się defektem to było nieuniknione.

Ręce Hanka zatrzęsły się i opadł dysząc ciężko. Jego głowa pulsowała, a mięśnie nie wyrabiały. Ale Connorowi wciąż było mało.

-Nie dam rady, przestańmy.-wydusił z siebie, włosy i ręka zdusiły jego głos do minimum.
-Dasz radę Hank, jeszcze jedna pompka.
Hank mruknął jakieś przekleństwo. Sam bez gadania obiecał wczoraj Connorowi, że zmieni dietę, zacznie ćwiczyć, rzuci używki i zmieni swoje życie na lepsze. Ale taka "propozycja" usłyszana między nogami Connora jest nie do odrzucenia. Miał nad tym obsesję nawet zanim stał się defektem.
-Jedna pompka to jeden pocałunek-wyszeptał Connor, zamruczał i odczekał chwilę-Przeanalizowałem cię i zrekonstruowałem wiele zakończeń. Pompka jest nieunikniona. Już wiem nawet, które jest najskuteczniejsze.
Hank podniósł głowę i zdmuchnął włosy z twarzy.
Connor oblizał usta.
Już było po pompce.
Hank wstawał z podłogi, ale Connor przeklętą androidzką siłą przytrzymał go w miejscu samymi ustami.
Hank nie wiedział czy to on zaczął, czy Connor, ale to nie był jeden mały pocałunek. Connor warknął nawet w trakcie. Dźwięk zgubił się gdzieś w płucach Hanka, a on sam gdzieś z tyłu głowy wiedział, że Connor śmieje się z niego i warknięcie było zupełnie celowe. Ale póki pocałunek stawał się coraz bardziej mokry nie miał nic przeciwko. Sam zdołał warknąć, ale mniej kontrolowanie. Jednym ruchem podniósł ręce i szarpnięciem zakotwiczył je we włosach Connora. Ten zamruczał. Na ucho Hanka było roztrzęsione i nieplanowane. Chyba, że to staranny plan, żeby Hank tak pomyślał. Na razie działało.
Wtedy Connor wstał jednym, płynnym przekalkulowanym ruchem przeklętego androida.
Oblizał usta i położył jakieś dwa centymetry przed Hankiem. Włosy Connora opadały mu na czoło w roztrzepanej grzywce. Usta miał delikatnie opuchnięte i zaczerwienione. Na jego policzkach można było zobaczyć ślady niebieskiego. Kiedy Hank pierwszy raz je widział, Connor onieśmielił się do tego stopnia, że zmienił ich kolor na czerwony, mimo sprzeciwów Hanka.
Connor rozkraczył się i oparł głowę na ramieniu. Gdyby Hank nie wiedział lepiej mógłby go teraz pocałować.
Był za stary na takie głupie gierki, ale był za słaby żeby się na nie nie godzić.
-Co dostanę za następną?-spytał Hank między nadal nieuregulowanym oddechem.
-Guzik-wyszeptał-masz jeden na zachętę-puścił oczko i rozpiął górny guzik koszuli, którą dzisiaj wyjątkowo zapiętą miał pod szyję.
Hank przestał oddychać, a oczy Connora wypełniły się zaniepokojeniem. Ale odżył z myślą, że następny będzie rozporek.