Nie oglądałam anime K. Nie czytałam mangi, jeśli istnieje. Obiecałam Alys, że napiszę dla niej opowiadanie z tymi dwoma, Kurohem i Reisim. Wyzwania lubię, a więc...
Oto i rozdział 1!
Liczę na to, że będziecie zadowoleni z lektury,
Sakuja!
PIERWSZA ZDOBYCZ
Najokrutniejszą rzeczą na świecie jest twoja nieczułość.
Obojętnie jakbym się nie starał, uważasz mnie za rywala i sądzisz, że już jesteś zdolny na tyle, aby dorównać mi swymi siłami w walce. Masz talent i zostałeś wspaniale wyćwiczony, ale na tę chwilę to wciąż za mało, głuptasie.
Nie, Kuroh. Jeszcze nie jesteś gotów. Nasza ostatnia walka tego dowodzi.
Świst twego ostrza wypełniał złowrogą melodią powietrze. Słabość twoich pobudzonych nerwów wydawała się być wręcz rozkoszną. W twoich oczach płonęła rządza wygranej, tłumiło ją z trudem poczucie obowiązku i pragnienie bliskości.
Schwytałem cię w mą pułapkę.
Kiedy złapałem cię za nadgarstek zamarłeś – naruszyłem twoją misternie otuloną bez-emocjonalnością, przestrzeń osobistą.
Pochyliłem się do ciebie, a ty wygiąłeś się z całą swoją zdolnością, aby odsunąć się ode mnie. Zezłościł mnie twój brak posłuszeństwa, wedle mej woli.
Biodrami przycisnąłem cię do muru mocno, abyś mi nie umknął. Pocałunek w dłoń. Odepchnąłeś mnie i uciekłeś, kiedy ci go ofiarowałem.
Minęła ledwie godzina.
Na razie moją pierwszą zdobyczą jest twoja delikatna dłoń, idealnie przyzwyczajona do chwytania za rękojeść miecza.
Ale wiem, że do mnie wrócisz bardzo szybko. Po rewanż, po swoistą zemstę…
Nie obawiaj się, mój głuptasie, ja będę na ciebie czekał aby zdobyć więcej ciebie dla siebie.
Czekam tutaj, gdzie się „rozstaliśmy", Kuroh.
