"A new Child"
Chapter I
Ostrzeżenie! W tym, ficu nie uznałem wydarzeń z kinówek i odcinków specjalnych, za to wykorzystałem tutaj pewne wątki z Iron Maiden (mianowicie to ze Shinji ma dziewczynę). Akcja dzieje się w około dwa tygodnie po zabiciu Kaoru przez Shinji'ego.
Tokio–3. Ostatnio przechodziło gruntowny remont. Odbudowano większość obiektów niestety połowa miasta jest jeszcze w remoncie. Dla Shinji'ego Ikari'ego te dwa tygodnie były zaskoczeniem. Otóż Asuce dano jeszcze jedną szansę i przywrócono ją do służby. Według oficjalnej wersji Asuka chodziła do psychoanalityka. Według prawdziwej to została ona poddana lekkiemu wymazaniu pamięci. Misato przekazała tej dwójce także inną wiadomość: Unit–03 został całkowicie odnowiony i jest w jeszcze lepszym stanie niż był przed pierwszą aktywacją.
– A kto będzie jej pilotem?– Spytał Shinji na tą wieść.
– Toji zgodził się znów do niej wsiąść.– Odpowiedziała mu Misato.
– Ten perwers dalej się bierze za Evę? Przecież o mało, co go to nie zabiło. Chyba zwariował!– Odkrzyknęła ze swoją arogancją Asuka.
– Ja twierdze, że on po prostu nie załamuje się problemami, jakie miał.– Odpowiedziała spokojnie Misato dopijając poranną puszkę piwa.
– A co ty na to, o niezwyciężony?– Asuka zwróci się do Shinji'ego. Ten nie odpowiadał. Ciągle był przygnębiony faktem, że musiał zabić piąte dziecko. Asuka ze zniecierpliwienia trzasnęła go otwartą dłonią w tył głowy.
– Co z tobą?– Shinji nie odpowiedział tylko wstał i ze spuszczoną głową wszedł do swojego pokoju. Asuka zwróciła się do Misato:
– Co z nim?
– Byłaś nieprzytomna gdy Shinji musiał walczyć z Evą–02.
– Co? On bił moją Evę–02? Jak mógł?
– Evangelion numer 2 został przejęty przez anioła który okazał się piątym dzieckiem. Wcześniej z tego co wiem, Shinji zaprzyjaźnił się z Kaoru i został zmuszony do zabicia własnego przyjaciela. Więcej nie wiem.
– To niczego nie wyjaśnia... A co mnie to... Eva jest odbudowana i już nigdy nie pozwolę by musiała walczyć z tym idiotą i jego Evą.– Misato nic nie odpowiedziała tylko poszła do spiżarni by wziąć kolejną puszkę piwa.
Tego dnia Shinji opuścił szkołę jak każdego przez dwa tygodnie. Ciągle śniło mu się to jak jego Eva była zmuszana do walki przeciwko jego przyjaciołom. Do walki z Toji'im i Kaoru. Ciągle te same dwa obrazy: Spadająca do wody głowa Kaoru i ręka Evy zgniatająca Entry Plug Unit–03. Wiedział że Toji przeżył ale i tak nie mógł sobie tego wybaczyć. Następnego dnia była sobota. Shinji wyszedł z pokoju by zjeść śniadanie. Dzisiaj gotowała Asuka ale to go mało obchodziło. Misato jak zwykle zachwycała się puszką piwa. Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek. Asuka wstała i podeszła by otworzyć. Ikari i Misato usłyszeli tylko otwieranie drzwi jakiś zdziwiony głos i zaraz trzaśniecie. Asuka przeszła obok stołu i weszła do swojego pokoju. Znowu rozległ się dzwonek.
– Shinji czy mógłbyś otworzyć?– Shinji wstał i podszedł do drzwi. Dzwonek dalej dzwonił. Otworzył drzwi i zobaczył Toji'ego. Popatrzył koledze w oczy. Ten ukłonił się w japońskim stylu i odezwał się.
– Cześć Shinji.
– Cz...cześć.– Toji miał spokojną minę.
– Mam dzisiaj test reaktywacyjny. I zastanawiałem się czy mógłbyś być przy nim obecny. Zgodzisz się na to?– Spytał prosto z mostu pilot numeru 3.
– D... dobrze.– Zgodził się Shinji.
– Dzięki. Test mam o 16. Przyjdziesz na pewno? Chciałem też zaprosić Rei ale nie wiem czy przyjdzie. Może jak ty się zjawisz? No nic. To do zobaczenia. Aha... Pozdrów Misato ode mnie i od Aidy.– Wysłowił się Toji i odwrócił się by pójść w swoim kierunku.
– Dobrze...– Powiedział Ikari do pustego już powietrza. Wszedł do środka i usiadł z powrotem do śniadania. Asuka wyszła już przebrana w swój mundurek szkolny i usiadła do śniadania.
– Misato?– Zaczął Shinji.
– Tak?
– To był Toji. Prosił żebym się zjawił na jego teście reaktywacyjnym Evy–03.
– I...
– Nie wiem czy tam pójść.
– A co cię powstrzymuje?
– Boję się mu pokazać...
– Popatrz na niego. On o mało co nie zginął z rąk twojej Evy kiedy pilotował swoją. Jednak przyszedł tu by cię poprosić o przysługę. On nie zląkł się faktu że może zginać każdego dnia, a ty siedzisz tu i się boisz mu pokazać. Pozbieraj się i idź. O której ma ten test?
– O szesnastej.
– To się zbieraj! Musisz wyjść za dwie godziny jeśli chcesz być na czas.
– Dobrze. Nie mogę się bać. Nie jestem tchórzem.– Odpowiedział Shinji i poszedł pozmywać po sobie.
Tym czasem w biurze Gendo Ikari.
– Seele nie jest zadowolone z tego wydarzenia z piątym dzieckiem i z tego że przywróciliśmy do służby Soryu.– Odezwał się do Gendo wice komandor Fuyutsuki.
– Wiem. Są tak tym przejęci że wydali nam natychmiastowy rozkaz przyjęcia jeszcze jednej jednostki.
– Że co? Jednostkę 05? Przecież jej nie ukończono.
– Ukończono ją wczoraj. Wczoraj też przyszedł rozkaz. Nie słucham zbyt chętnie ich rozkazów ale tym razem mają słuszność. Potrzebna nam jest rezerwa jeżeli pojawiłyby się jeszcze jakieś anioły.
– Przecież ta jednostka miała być ukończona dopiero za rok!
– Wiem. To mi się nie podoba. Rosyjska Gorliwość zawsze nie wychodziła im na dobre.
Sam rozkaz o przyjęciu jednostki 05 jest dobry ale pozostaje kwestia pilota.
– To znaczy?
– Nie możemy wybrać żadnego. Przydzielono nam już pewnego rosyjskiego młodzieńca który zgłosił się na ochotnika podczas kiedy wszyscy rosyjscy kandydaci odmawiali. Ten pilot nie będzie w żaden sposób zjednoczony z Japonią więc podejrzewam że jego pomoc w walce o obronę Geofrontu będzie niewielka. Niestety nie mamy wyboru.
– Nie podoba mi się to zbytnio.
– Już ci mówiłem że mnie też. A propos: co z testem reaktywacyjnym jednostki 03?
– Jeszcze się nie odbył. Jest w fazie przygotowań.
– A co z samopoczuciem pilota.
– Nie ma z nim problemu. Sam się do nas zgłosił z słowami: Nikt prócz mnie nie będzie pilotował mojej Evy. Wydaje mi się że jest dla nas bardzo przydatny. Z tego co wiem to wie on o tym że rozkazałeś uruchomić Dummy Plug jednostki 01 ale nie ma ci tego za złe i nawet jest wdzięczny. Myślę że rozumie lepiej od twego syna to że potrzeba ogółu jest ważniejsza niż potrzeba jednostki.
– Wiem... Shinji... Zawsze niezbyt był do mnie nastawiony. Po tym incydencie było z nim trochę gorzej w stosunku do mnie. Ale czas goi wszystkie rany.
– Tak. Czy to już wszystko?
– Tak możesz odejść.– Fuyutsuki wyszedł z pomieszczenia. Gendo został sam w ciemnej otchłani biura i sam na sam ze swoimi myślami.
Tego samego dnia o godzinie szesnastej. Pomieszczenie testowe Unit–03.
– Stan Jednostki?
– Doskonały.
– A pilota?
– Także doskonały chociaż odnotowano kilka siniaków. Stan psychiczny ogólnie dobry.
W pomieszczeniu testowym były dwa wielkie okna za którymi znajdował się Unit–03. Shinji stał przy oknie i wsłuchiwał się w rozmowy.
– Za pięć sekund nastąpi iniekcja Entry Plug.
– 5.
– 4.
– 3.
– 2.
– 1.
– Entry Plug został umieszczony w Evie–03. Synch Ratio na optymalnym poziomie.
– Połączenie nerwowe zbliża się do bariery krytycznej.– Na chwilę cała sala zamarła. Na jednym z ekranów pokazujących status połączenia neuronowego były pokazane wszystkie połączenia. Te które były już dostępne pilotowi były podświetlone na zielono a reszta była podkreślona na czerwono. Na tej która była zaraz za zieloną był czarny napis stanowiący dwa słowa: BORDER LINE. Nagle ta jedna kreska zaświeciła się na zielono.
– Bariera Krytyczna przekroczona. Stabilizacja neuronowa dobiegła końca. Unit–03 został aktywowany pomyślnie.
– Shinji...– Doktor Ritsuko zwróciła się do młodego Ikari'ego.
– Tak?
– Proszę weź mikrofon i pogratuluj mu.
– Eee... Dobrze.– Zająknął się Shinji ale po chwili wziął mikrofon w dłoń i odezwał się:
– Brawo stary. Testy wyszły ci bardzo dobrze.
– Shinji? Jednak przyszedłeś? Dzięki. Jest tam może jeszcze jakiś inny Pilot?– Odezwał się tym razem Toji. Shinji rozejrzał się dookoła.
– Nie. Jeśli chodzi ci o Ayanami, to nie przyszła.
– No nic... Szkoda. Zaprosiłem wszystkich pilotów ale ty się tylko zjawiłeś. Dobry z ciebie kumpel. Okej. Mogę wysiadać!– Ruszyły sekwencje "opróżnienia" Evy–03 z Entry Plug'a. Oczywiście przeprowadzono ją bezbłędnie i wkrótce Toji zjawił się w pokoju w którym stali Naukowcy i Shinji.
– Jakie mam synch ratio?– Spytał Toji po uściskaniu dłoni z Shinji'im.
– 25 . Jak na test reaktywacyjny to bardzo dużo.
– Ta... Jakby było 50 to bym był zadowolony. No ale cieszy się z tego co się ma... Co nie Shinji?
– Eee... Tak.– Shinji Przypomniał sobie sen w którym widział alternatywę rzeczywistości i zakończenie tego snu, i od razu rozpromienił się (26 odcinek). Do pokoju weszła Misato.
– Przepraszam za spóźnienie.
– Znowu się zgubiłaś?– Zażartowała Ritsuko.
– He he he... Niestety... Czy coś straciłam?
– Tak... Masz nową Evę przydzieloną pod komendę.
– Serio? Brawo Toji jak ci poszedł test?
– Nie najlepiej jak dla mnie ale statystyka mówi że świetnie pani Misato.
– Trzeba będzie oblać tę okazję... Shinji... Zabieramy wszystkich pilotów na obiad do nas.
– Eee...– Shinji przypomniał sobie co Misato robi za "zupki" z proszku.
– O co chodzi?– Spytała Misato gdy szli korytarzem w stronę wyjścia z placówki badawczej.
– Kto dzisiaj gotuje?– Spytał Shinji.
– A co? Chyba ty...
– Eee... Nic. Tylko musimy kupić coś normalnego do jedzenia... W domu tylko te "Instant Food'y"
– A co? Nie smakuje ci ten rodzaj pokarmu? Niech będzie, sadze że Toji też wolałby zjeść jakiś domowy obiad... Czyż nie?
– Eee... Tak pani Misato.– Odezwał się Toji. Szli za Misato więc mógł zaszeptać do Shinji'ego:
– Jak możesz pozwalać sobą tak pomiatać? Jesteś facetem. To Dziewczyny które u ciebie mieszkają powinny gotować.
– Wiem ale Misato nie umie gotować niczego poza "zupkami" z proszku a i tak jej to nie wychodzi. A Asuka nawet nie bierze się za patelnie.
– O stary, to masz przechlapane!– Nagle wykrzyknął Toji i sam złapał się za usta gdy Misato odwróciła się do nich. Shinji zrobił minę przerażonego głupka a Toji ciągle trzymał się za usta.
– O co chodzi?
– O nic...
– To czemu ma przechlapane?– Nalegała Misato. – Eee.. Jakby to powiedzieć... Pokłócił się z dziewczyną. No nie Shinji? O co wam poszło?
– Tak pokłóciliśmy się ale już w porządku. Nawet nie pamiętam o co nam poszło...– Shinji włączył się do małego kłamstewka Toji'ego.
– Aha... Dbaj o nią.– Odezwał się Toji i ujął go po przyjacielsku zarzucając prawą dłoń na jego bark.
– Okej... Dobra rada Toji.– Doszli już do parkingu i wsiedli do samochodu.
– Aaa... Shinji... Możesz zadzwonić i zaprosić Rei na obiad? Zostawiłam swoją komórę w domu.
– Eee... Dobrze.
– Nooo... Shinji... Jednak zerwałeś z Maną? Już masz numer do Ayanami? Czy to tylko przelotny romans?– Toji zaczął się lekko podśmiewać.
– Ta... CO? Co ty mówisz, to nie tak... Nie wypal mi przypadkiem takim tekstem do Many bo mnie chyba zabije!
– Dobra, dobra. To był tylko żart Shinji.– Shinji uspokoił się i wybrał numer na komórce. Kilka sekund patrzył się przed siebie po czym zamknął klapkę komórki.
– Dziwne... Chyba gdzieś wyszła. Misato czy ona nie ma dzisiaj żadnych testów z Evą–00?
– Nic mi o tym nie wiadomo.
– No nic. Będzie o jedną sympatyczną twarz mniej przy stole...– Odrzekł sam do siebie Toji i zaczął opowiadać Shinji'emu co się ciekawego wydarzyło ostatnio w szkole. Zatrzymali się przy sklepie i kupili co potrzebne plus kolejną porcję dwudziesto paków piwa dla Misato. Niesienia tego ładunku ( Dwie skrzynki po dwadzieścia) podjął się Toji. Zapakowali wszystko do samochodu i wsiedli. Gdy byli w drodze powrotnej do domu Shinji znów zadzwonił do Ayanami. Nadal nikt nie odbierał telefonu. Przypomniał sobie jednocześnie jaka ona była gdy ją poznał i jaka dalej jest. Przypomniał sobie też to jak zachowywała się w jego śnie o innej rzeczywistości. Uśmiechnął się sam do siebie na to porównanie. Zajechali do domu i wynieśli wszystko na miejsce. Toji został od razu arogancko przywitany przez Asukę słowami w stylu " Co ten kompletny perwers tu robi?". Ten odpowiedział jej triumfalnie że zasłużył sobie na domowy obiad u Misato i że nie potrzebnie się wytęża bo też jest zaproszona. Asuka obrażona poszła do siebie. Shinji po rozpakowaniu wszystkiego ruszył do kuchni by zająć się swoim obowiązkiem. Skorzystał z pierwszego lepszego przepisu który był na obiad i spełniał jego warunki zaopatrzeniowe. Do tego po misce gotowanego ryżu i szklanka soku pomarańczowego z tą tylko różnicą że Misato zamiast soku dostała piwo.
Wszyscy zasiedli do stołu, nawet Asuka. Tylko Pen–pen dostał swoją porcję w miseczce i poszedł do swojej lodówki. Gdy byli już w połowie posiłku do drzwi zadzwonił dzwonek.
– Shinji, otwórz idioto ty, jeden ty!– Krzyknęła z pełnymi ustami.
– Ten Shinji to ma dopiero z tobą piekło.– Mruknął pod nosem Toji gdy Ikari odszedł od stołu.
– Coś ty powiedział?– Odkrzyknęła Asuka do Toji'ego i rzuciła na niego i zaczęła go okładać po plecach. Toji gdyby nie zdążył się skulić to oberwałby pewnie po głowie. Misato aż się roześmiała.
– O co ci chodzi Misato?– Asuka wnerwiła się na nią.
– Kłócisz się z nim jakby był twoim mężem...– Asukę i Toji'ego aż zatkało. Obydwoje opuścili głowy i wrócili do posiłku. Shinji otworzył drzwi i ujrzał Ayanami. Aż zaniemówił.
– Czy pani Katsuragi jest w domu?
– T... Tak...
– Mam dla niej przesyłkę z centrum.
– Proszę... Wejdź...– Wykrztusił z siebie Shinji. Rei weszła i zdjęła buty. Ruszyła od razu do salonu zostawiając Shinji'ego przy drzwiach.
– O witaj Rei!– Krzyknęła Misato w jej stronę.
– Dzień dobry. Przyniosłam pani przesyłkę od Komandorów Fuyutsuki i Ikari. To wszystko.
Rei podała chudą paczuszkę Misato. Ta otworzyła ją od razu.
– Ja już pójdę.– Odezwała się Ayanami i zwróciła w kierunku drzwi.
– Zostań. Mamy dzisiaj dzień wegetarianina. Powinno ci zasmakować co wysmażył nam Shinji.
– "Ta pieprzona lalka ma z nami siadać do stołu?"– Pomyślała Asuka i zrobiła adekwatną do myśli minę. Ayanami gdy usłyszała że Shinji ugotował obiad postanowiła że jednak zostanie na nim. Wiedziała że raczej nie ma już niczego u niego szukać gdyż ubiegła ją Mana, ale nie chciała przestawać być mu kimś bliskim. Potaknęła do Misato głową i usiadła obok Toji'ego.
Shinji zdążył się w końcu pozbierać i niemrawo dosiadł się do stołu obok Rei. Jedli odtąd w ciszy, ale Asuka skończyła wcześniej i wyszła. Rei gdy skończyła podziękowała za posiłek, i zaniosła swoje talerze do Kuchni. Następnie podziękowała i zebrała się do wyjścia. Shinji, gdy wszyscy skończyli zajął się zmywaniem. Toji podziękował za posiłek i wyszedł do domu.
Asuka "wyłoniła" się z pokoju już po tym jak Shinji skończył zmywać. Usiadła z nim do stołu i wpatrywali się w Misato która po otwarciu paczki cały czas czytała. Asuka w końcu nie wytrzymała i wrzasnęła:
– Misato, co dostałaś?
– Nie krzycz tak... To zawiadomienie z kwatery głównej. Wkrótce będziecie mieli jeszcze jednego współ lokatora.
– CO? Powiedz że dziewczynę!– Krzyknęła Asuka.
– Wybacz ale to będzie chłopak. Wasyl Kuźniecow, tak się nazywa. To szóste dziecko.
– Co? Szóste dziecko? Przecież nie mamy żadnej wolnej Evy! Nie zamierzam mu pozwolić na pilotowanie mojej Evy–02.
– Spokojnie. Przywiezie swoją...
– Yyy... Co?– Odezwał się Shinji który jak dotąd niezbyt się tym interesował.
– Tak. Przyjedzie tu w przyszłym tygodniu z Evą która została wykonana w Rosji. Nie jest w ogóle związany z Japonią więc ma inne zwyczaje więc bądźcie dla niego wyrozumiali.
– "Tak jasne... Asuka wyrozumiała..."– Pomyślał sobie Shinji i uśmiechnął się do Misato.
Dzień dobiegł końca i wszyscy usnęli. Shinji od bardzo dawna nie śnił tak dobrze. Śniło mu się jak spędzi życie z Maną. Misato za to nie spała, tak samo jak Asuka. Myśli obu dziewczyn zaprzątał ten "nowy". Jednak nieco się różniły. Misato martwiła się gdzie ona go upchnie. Większość domu była zajęta i trzeba będzie zrobić porządek i dokupić nowe meble. Ale to nic co nie da się zrobić, tu się upchnie, tu "wyciągnie" forsę od kwatery głównej. Asuka niestety nie miała podobnych myśli. Myślała ciągle że będzie on taki jak Shinji którego nazywała perwersem, a że nie znał ich obyczajów, to pewnie będzie jeszcze gorszy. Uwagi Shinji'ego podczas snu nie zmącił jednak ten nowy pilot. Wszyscy piloci już o tym wiedzieli. Toji dowiedział się od Aidy a Rei była o wszystkim poinformowana od razu.
Tydzień minął spokojnie. Shinji nie dość że zaczął znowu chodzić do szkoły to częściej spotykał się z Maną. Toji i Aida dalej wnerwiali Asukę swoim jestestwem. Nadszedł dzień w którym miało przybyć szóste dziecko. Z danych miało wynikać to że urodził on się rok wcześniej od reszty więc był o nich starszy. Transport Pilota i Evy miał się odbyć pociągiem między narodowym prosto z Rosji. Dowództwo rozkazało wszystkim pilotom i major Katsuragi wyjść szóstemu dziecku na przywitanie już w połowie drogi. Tak więc niepocieszona Asuka musiała się wybrać w tę podróż. Lecieli śmigłowcem należącym do Nerv'u, gdy ujrzeli na horyzoncie pociąg, on zmierzał już do stacji postojowej. Pociąg ten mocno różnił się od zwykłych pociągów. Był bardzo szeroki i długi. Gdy śmigłowiec wylądował na pociągu ten ruszył w dwie minuty po tym. Piloci i Misato wysiedli ze śmigłowca i przeszli się po "pokładzie". Byli obecnie na wagonie na którym jechała Eva–05.
By ich przywitać wyszedł przed nich pewien starszy jegomość w stroju admiralskim ale widać było że należał do wojska rosyjskiego. Staruszek zdjął czapkę i zasalutował w rosyjskim stylu: wyciągnął nieco mocniej przed siebie łokieć prawej ręki a dwa palce umieścił na czole. Po dwóch sekundach szybko je odsunął.
– Strasfucie!– Zaczął po rosyjsku.
– Eee... Strasfucie...– Przywitała się Misato. Admirał dał się nabrać spokojnemu tonowi Misato i uznał że zna rosyjski. Wygłosił do niej formułkę po rosyjsku. Efektem tego było zdziwienie wszystkich przybyłych, no może poza Ayanami.
– Przepraszam ale Strasfucie to jedyne słowo jakie znam z waszego języka...
– Ach. Nic nie szkodzi. Ja znam doskonale cały wasz język.– Odezwał się już po japońsku.
– To miło.– Uśmiechnęła się Misato.
– A więc. Dostałem rozkaz poinformować panią że chociaż pilot Unit'u 05 jest pod waszymi rozkazami... To nasze państwo i tak ma prawo w każdej chwili wydać mu inny rozkaz i będzie on miał wyższość nad waszymi. Taki jest układ pomiędzy Rosją, ONZ, Seele i Nerv. Mamy także rozkaz eskortować Wasyla Kuźniecowa aż do Tokyo 3. Nasz rząd ma także taki układ: My dajemy Evę–05 i pieniądze na ewentualne naprawy, a wy dajecie informacje o przebiegu bitew które już się rozegrały lub które się rozegrają. Czy to jasne?
– Tak..– Odpowiedziała Misato i jednocześnie pomyślała: "A zapowiadał się taki miły. Ten gość jest pełnym formalistą".
– Czy możemy zobaczyć nowego Pilota?– Spytał Toji.
– Tak... Idźcie wzdłuż tej ścieżki – pokazał palcem ścieżkę po której bokach stały pale z flagami Rosji i ONZ.– i patrzcie w górę. Najprawdopodobniej go ujrzycie...– Powiedział tajemniczo i z rękami założonymi za plecami odszedł w stronę żołnierzy którzy właśnie się obijali i pili z butelek o nieznanym pochodzeniu. Zdziwieni przyjaciele ruszyli wyznaczoną ścieżką i patrzyli w górę. Gdy mijali garstkę młodych żołnierzy usłyszeli ich niezbyt dyskretną rozmowę:
– Ty, co oni robią?
– To chyba ci z tego... Jak mu tam?.. A... Nerv'u. Pewnie szukają Kuźniecowa. On zawsze gdzieś skacze, nie można go utrzymać na miejscu.– "Nieźle się zapowiada" pomyślała z małym lękiem Misato. Przeszli całą pół kilometrową ścieżkę ale nie zobaczyli nikogo. Usiedli na pobliskiej ławce polowej i zastanawiali się co mógł mieć na myśli ten Admirał. Rei zainteresowała się flagami które łopotały na wietrze. Spojrzała na czubek jednego z masztów i zobaczyła ze jeden z nich jest wyższy i nieco grubszy na końcu od innych. Przysłoniła oczy by nie raziło jej słońce i wyraźnie zobaczyła sylwetkę człowieka.
– Jest na maszcie.– Powiedziała chłodno. Wszyscy popatrzyli się na maszt. Usłyszeli krzyk dobiegający od sylwetki:
– Strasfucie tawariści!
– Jak tyś tam wlazł?– Krzyknął Toji.
Postać odwróciła się i skoczyła na maszt który stał obok. Prawą rękę założyła na maszt a prawą nogę udało jej się przyczepić do masztu tak, że osuwała się po nim w sposób kołowy. Gdy uderzyła nogami o ziemię zaczęła iść w stronę "towarzyszy". Po drodze wyjęła jeszcze jakiś notes i czytała. W miarę jak się zbliżała można było dostrzec zarysy twarzy i dokładniejszy wygląd sylwetki. A sylwetkę miała wyjątkową. Górna część sylwetki była doskonale zbudowana, żadnych krzywych linii, Ramiona miały niemalże identyczny kształt i wydawały się jakby postać ta miała doskonale wyćwiczone obie kończyny. Jednocześnie jej klatka piersiowa była w męski sposób ukształtowana i wydawała się mocno rozbudowana w "Barach". Nogi były odpowiedniego wzrostu by udźwignąć ciężar półtora razy cięższy niż korpus z ramionami. Gdy zbliżył się na odległość dziesięciu metrów wiadome było już to że nie wygląda jak przeciętny nastolatek. Na twarzy miał już młody zarost który biegł linią od uszu do brody. Na głowie miał rosyjską czapkę z daszkiem a na korpusie znajdował się płaszcz z klapami odstającymi w stylu rosyjskim. Na nogach buty podobne do jeździeckich i czarne spodnie.
– Misato Katsuragi?– Spytał po japońsku.
– Tak.
– Strasfucie jestem Kuźniecow Wasyl.– Przedstawił się i przywitał się z Misato w starym rosyjskim stylu czyli przez dwa pocałunki w policzki. Misato pozwoliła mu na to bo domyśliła się że tak się oni witają. Następnie podszedł do Toji'ego i zrobi ł to samo. To samo Z Shinji'im. Gdy podszedł do Asuki to już nie było tak samo. Ta nie pozwoliła się dotknąć.
– Jeżeli mamy się witać to uścisk ręki wystarczy.– Oburzyła się i wyciągnęła rękę w strone Rosjanina.
– Rozumiem, Przepraszam jeżeli kogoś uraziłem.– Wyciągnął także rękę i uścisnął dłoń Niemki. Podszedł do Rei. Ta także wyciągnęła dłoń przed siebie. Wasyl zrobił nieoczekiwany ruch. Zamiast po prostu uścisnąć dłoń on wziął ją do ręki i uklęknął na jedno kolano. Następnie ucałował dłoń i wstał. "Boże, co za perwers!"– Od razu pomyślała Asuka. Toji i Shinji zrobili miny zdziwionych głupków i patrzyli się na te scenę. "Ma chłopak gust..."– Pomyślała z kolei Misato. Rei nie wiedziała co myśleć. Z książek wiedziała że tak kiedyś zachowywała się elita wobec dam. Na jej policzkach zagościł rumieniec. Wszyscy się przedstawili: Toji Suzuhara– Pilot Evy–03, Shinji Ikari – Pilot Evy–01, Asuka Langley Soryu – Pilotka wielkiego Evangeliona numer 02 i Rei Ayanami– Pilotka Evy–00.
– Tak... Miło mi poznać moich kolegów po fachu. Czy rozmawiała już pani z Admirałem?– Rosjanin zwrócił się do Misato.
– Tak.
– Mam prośbę... Proszę go nie osądzać zbyt pochopnie. Owszem, trzyma się sztywno rozkazów ale to dobry człowiek. Wiem to bo jest moim dziadkiem.
– Dziadkiem? To by tłumaczyło dlaczego tak się troszczy o twoje interesy.
– Tak... Ma tylko mnie, a teraz ja wyjeżdżam. Będę tęsknił za nim ale rozkaz to rozkaz.
" No nie... Nic dziwnego że tak mu się podoba ta niebiesko włosa zdzira... Jest taką samą lalką jak ona."– Znów Asukę naszły "brudne" myśli.
– To jak ty się tam dostałeś?– Ponowił pytanie Toji.
– A... O to ci chodzi? Ćwiczyłem tę sztuczkę od małego.
– A jak się mogłeś tam tak po prostu utrzymać na tym cienkim palu? Ja bym tak nie mógł.– Odezwał się Shinji.
– To też kwestia treningów. Mój dziadek mnie tego nauczył.
– Aha... Myślę że się polubimy.– Stwierdził Shinji. Toji podszedł do Rosjanina i zapytał poważnie:
– A twoja Eva? Jak ona wygląda?
– Wstyd mi trochę to mówić ale ja jeszcze nawet jej nie widziałem.
– Co?– Zdziwiła się Asuka.
– Wiem tylko że ma być podobna do któregoś z waszych modeli i ma mieć czarno biały kolor z przewagą tego drugiego.
– I nie interesuje cię to jak wygląda?– Spytał Ikari.
– Nie dostałem takiego rozkazu.– Shinji i Toji upadli na glebę z wrażenia a Asuka jak zwykle zaniosła się świętym oburzeniem.
– Cóż... Zostajemy tu aż do przyjazdu do Tokyo 3 więc możemy się rozejrzeć. Toji. Aida prosił żebyś zrobił dla niego kilka ujęć tego pociągu.– Powiedziała Misato wyjmując z torebki kamerę wideo. Toji chwycił ją i poszedł "strzelać" ujęcia.
– Chodź Shinji!– Asuka chwyciła Shinji'ego za kołnierz i odwlekła z miejsca w którym się wszyscy spotkali. Misato wybrała się w stronę kokpitu admiralskiego by obejrzeć jak pracują Rosjanie. Rei stanęła przy Barierce. Przejeżdżali właśnie przez góry i krajobraz był bardzo rzadki jak na te czasy. Rei patrzyła się przed siebie próbując dopatrzyć się jakichś schematów rozmieszczenia linii gór. Obok niej stanął Kuźniecow. Zaczął sobie po cichu nucić jedną z piosenek które zasłyszał w kraju. Rei wsłuchała się w jego głos. Zastanowiła ją ta melodia. Zwróciła głowę w jego stronę. Ten nie przestawał i patrzył się w krajobraz tak samo jak przed momentem dziewczyna.
– Kalinka...– Odezwał się nie odrywając oczu od krajobrazu.
– Słucham?
– Tak się nazywa ta piosenka którą nucę.– Ayanami nie odpowiadała.
– To prosta piosenka. Śpiewają ją nasi żołnierze. Opowiada ona o tym ze nawet jeżeli oni nie wrócą z wojny to i tak ich ukochana, w tym wypadku Kalinka, dalej będzie na nich czekać.
Ayanami znów popatrzyła na krajobraz.
– Pewnie rzadko widujesz takie zjawiska jak śnieg, prawda?
– Tak.– Odpowiedziała jak zwykle chłodno dziewczyna.
– Kiedyś tak nie było. Mój kraj był pełen śniegu. Słynęliśmy z tego że nie ma zimniejszego państwa od Rosji.– Ayanami wsłuchała się w ton jego głosu. Zdziwiło ją to że był taki sam jak ton jej głosu.
– Ty jesteś Pierwszym dzieckiem?– Spytał po dłuższej chwili Kuźniecow.
– Tak.
– Powiedz mi... Jak to jest kiedy wiesz że bezpieczeństwo ludzkości spoczywa w twoich dłoniach?..– Rei była nieco zaskoczona tym pytaniem. Dotąd nigdy się nad tym nie zastanawiała, zawsze wykonywała rozkazy i wiedziała że to dla dobra ludzkości.
– Nie zastanawiałam się nad tym.
– Naprawdę? Rzeczywiście wyglądasz mi na taką dziewczynę która nad niczym takim się nie zastanawia. Podobnie jest ze mną. Ja wykonam każdy rozkaz jaki mi wydadzą i wykonam go nawet jeśliby mieli mnie zabić za to.
– Czemu tak mówisz?
– Ja nie cenię nazbyt mego życia. I tak można mnie zastąpić. Ludzie są dla mnie cenniejsi ode mnie samego.– Odpowiedział. Rei zauważyła w końcu że wdała się w rozmowę której nigdy by nie przeprowadziła z nikim.
– Nie powinieneś tak myśleć.– Odpowiedziała dalej spokojnym tonem.
– A dlaczego? Popatrz. My Rosjanie jesteśmy tacy. Jeżeli nam ktoś zrobi coś niedobrego, wszyscy się wściekają ale im przechodzi. Jeżeli zaś ktoś zrobi coś dobrego dla jednego z nas... To pamięta to do końca swego życia. Ja interpretuje tak samo życie. Życie nie dało mi nic dobrego a wiele złego. Nie mam mu tego za złe ale nie mam mu też za dobre. Jestem pod tym względem neutralny.
Rei nie odpowiadała...
– Jesteś małomówna?– Rei nie odpowiadała. – Rzadko zdarza się taka dziewczyna. Jesteś wyjątkowa. Wszystkie dziewczyny jakie znałem zachowywały się zupełnie inaczej i nie lubiłem tego.– Rei dalej nie odpowiadała zwróciła tylko swe oczy na niego. Kuźniecow podszedł do niej nieco bliżej. Popatrzył głęboko w jej oczy, ona zrobiła to samo. Ktoś kto zobaczyłby tą scenę mógłby pomyśleć że wymieniają się myślami. Kuźniecowi zakrzątał myśli kolor jej oczu. Ten karmazyn wyzwalał w nim instynkty dwóch zeszłych pokoleń jego kraju. Przypominał sobie jacy byli Rosjanie za czasów Imperialnych. Rei starała się z kolei wypatrzyć w jego oczach coś co by wskazywało na to że wcale jej nie przypomina. Owszem, był bardziej rozmowny ale jego tok rozumowania był taki sam jak jej.
– Ta czerwień. Coś mi przypomina.– Odezwał się w końcu nowy pilot. Rei odwróciła wzrok z powrotem ma krajobraz. Wasyl dalej patrzył na nią. Gdy w jego oku zakręciła się łezka, odwrócił się w tę samą stronę co Rei i wpatrywał się w krajobraz. Tym razem zaczął nucić inną piosenkę.
– A to co za piosenka?– Spytała Ayanami.
– Nie pamiętam tytułu, bardzo stara. Opowiada o tym co czuje żołnierz gdy staje do walki.
– A jak brzmią słowa?– To pytanie już jej się wyrwało.
– Zaczyna się słowami: Stawaj, Narodzie wielki! Stawaj, na śmiertny bój! Trudno mi będzie przetłumaczyć ci to na japoński. Puszczają nam to każdego ranka przez radiolę. Pociągiem będziemy jechać do samej Japonii cały dzień tak więc jeśli zostaniecie tu, to na pewno usłyszysz ją całą.
– Zobaczymy.– Rei odeszła od barierki i przeszła obok Kuźniecowa. Kuźniecow wszedł na plandekę która okrywała jego Evę i przeszedł po niej tak by wyjść wzdłuż po drugiej stronie.
Wyszedł na najwyższy poziom w którym najprawdopodobniej znajdowały się stopy Evy–05. Rozejrzał się. Pod nim stali Shinji i Asuka i próbowali podnieść plandekę. Próbowali to nie było najlepsze sformułowanie gdyż Shinji stał obok. Kuźniecow zeskoczył z plandeki i wylądował za plecami Shinji'ego. Ten usłyszał to i odwrócił się za siebie i zrobił przerażoną minę. Wasyl położył palec na ustach, pokazując żeby siedział cicho. Podszedł do Asuki od tyłu i... Poklepał palcem po ramieniu (skucha co?). Asuka odtrąciła dłoń.
– Nie dotykaj mnie.– I dalej grzebała przy jednej z lin. Rosjanin powtórzył poprzedni ruch. Asuka zniecierpliwionym ruchem odtrąciła rękę.
– Coś ci mówiłam ty perwersie!– Powiedziała gniewnym tonem i wstawając powoli się odwróciła. Gdy ujrzała twarz Rosjanina zamiast twarzy Shinji'ego z zaskoczenia straciła równowagę. Miała się przewrócić lecz Rosjanin szybko zareagował i chwycił ją za nadgarstek. Pociągnął ją do siebie tak że przewróciła się za nim prosto w Shinji'ego.
– Nie lekceważcie naszego wywiadu... My wiemy wszystko.– Uśmiechnął się do dwojga leżących. Zza zakrętu wyszła właśnie Ayanami. Zobaczyła całą scenę i ruszyła w swoją stronę. Trójka pilotów usłyszała chichot. To Toji zbliżał się z kamerą i wszystko filmował. Gdy podszedł do nich skierował obiektyw na dwójkę która leżała na ziemi.
– Shinji! Wstawaj. Jak Aida pokaże to nagranie Manie to będziesz miał przerąbane.– Asuka słysząc te słowa uświadomiła sobie że tak nieszczęśliwie upadła na Shinji'ego że siedzi mu pomiędzy nogami. Podniosła się z wyskokiem i zaczęła okładać Toji'ego po głowie.
– Jak pokażesz to komukolwiek to cię chyba zabiję!– Krzyczała na niego. Gdy przebiegli obok dwóch żołnierzy ci się odezwali.
– Ech te dzieciaki. Już Kuźniecow jest od nich lepszy. Wszędzie łazi ale przynajmniej jest cichy. A te nam de organizują wojsko...– Asuka stanęła jak wryta. Rzuciła się na żołnierza który to powiedział i zaczęła okładać go po koszatce. Ten z skuloną głową uciekał dalej.
– Zabierzcie ode mnie tego małego potwora!– Krzyczał z przerażeniem na co jego kolega się śmiał. Toji podniósł się z ziemi z wielkim guzem na głowie i zwrócił się do śmiejącego się żołnierza:
– Nie śmiej się tak... Ona go chyba zabije... Lepiej mu pomóż.– Żołnierz gdy zobaczył głowę Toji'ego od razu rzucił się na pomoc koledze. Asuka jeszcze nie zdążyła go dogonić ale była dość blisko. Kuźniecow śmiał się z tej sceny a Shinji tylko się troszkę wstydził. Toji wziął się za filmowanie z bezpiecznej odległości. Gdy uciekający żołnierz potknął się, Asuka dorwała go i zaczęła okładać po głowie, a raczej po dłoniach którymi zasłonił głowę. Drugi żołnierz zdążył już dobiec i obezwładnić Asukę.
– To już przesada! Atak na oficera wojska rosyjskiego.– Krzyknął ten który przytrzymywał Asukę. Ta dalej się wyrywała. Kuźniecow podszedł do niego. Popatrzył Asuce w oczy a następnie żołnierzowi.
– Puść ją... To bądź co bądź kobieta i należy się jej szacunek.
– Ale... Patrz co ona mu zrobiła.– Pokazał wzrokiem na jego kolegę który zataczał się jak pijany.
– Puść ją. Mam ci coś do powiedzenia.– Żołnierz puścił już spokojną Asukę i odszedł na bok z Kuźniecowem. Słychać było tylko jakieś rosyjskie słowa które gniewnym tonem wypowiadał Wasyl do żołnierza. Ten zasalutował, wrócił do kolegi i razem z nim poszli w stronę obchodu. Kuźniecow wrócił do przyjaciół. Zwrócił się do Asuki tonem takim jakim mówiła Rei:
– Wybacz im. Mają kiepskie żarty ale są okropnymi formalistami i trzymają się rozkazów bez słowa zaprzeczenia.
– Daj mi spokój!– Odkrzyknęła do niego i oddaliła się.
– A ją co ugryzło?– Spytał gdy już się oddaliła.
– Ona? Zawsze taka jest...– Odezwał się Toji.
– Szkoda... Wydawała się sympatyczna. Dobra... Co chcecie robić? Czy wolicie się wypytać o mnie wszystko?– Spytał dalej z chłodnym tonem.
– Może to drugie?
– To co chcecie wiedzieć?
– Jakiego koloru jest twój Plug suit?
– Biały. Czemu macie takie miny? Taki mi przydzielono.
– Ayanami też ma biały...– Wymamrotał Shinji.
– Aha.
– Czemu nosisz mundur jak żołnierze?
– Bo jestem wojskowym. Ze względu na dziadka wpuszczono mnie tu trzy lata temu i odbyłem szkolenie takie jak każdy żołnierz.
– I dlatego słuchasz się rozkazów?
– Tak. Traktuje rozkazy jak priorytet.
– Czyli wykonasz każdy jaki ci wydadzą?
– Tak.
– Słuchaj... Jak to jest? Jesteś nastolatkiem a masz zarost.
– Ten meszek? Podejrzewam że to przez wojsko... U Rosjan szybciej dorastamy. Gdybym miał gdzie to bym się ogolił. To chyba nie wygląda najlepiej co?
– Nie no, coś ty? Klasa. Wyglądasz z tą brodą i bakami na twardziela.– Zakrzyknął Toji.
– "Jak mój ojciec."– Pomyślał sobie Shinji.
– I tak je zgolę. Niezbyt mi się podobają.
– Twoja sprawa. Ale wyglądasz naprawdę cool.
– Chcecie może zwiedzić naszą kantynę? Mamy tu niezłe zapasy.– Spytał tym razem Rosjanin.
– Czemu by nie...– Odmruknął Shinji. No i ruszyli. Do pomieszczenia weszli i zobaczyli tam Misato siedzącą w towarzystwie żołnierzy i zabierającą się do picia szklanki z przeźroczystym płynem. Żołnierze mieli takie same szklanki z tym samym napojem.
– No dawaj! Pokaż c potrafisz!– Zagrzewali ją żołnierze. Toji i reszta się przyjrzeli. Misato uniosła szklankę i wypiła. Od razu zakręciło jej się w głowie i obróciła się w na wpół pijaną.
– Już odpadasz?– Krzyknął jeden z nich i reszta jednocześnie wypiła swoje porcje. Śmiali się dalej i rozmawiali zupełnie trzeźwo co z kolei zdziwiło Misato.
– Co oni robią?– Zapytał Ikari Kuźniecowa.
– A... Oni? Robią jej chrzest bojowy. To taka nasza tradycja. Siadajcie. Postawie wam coś.
– A co takiego?– Spytał nieco zaniepokojony Shinji.
– Wania. Daj mi tu trzy herbaty z rumem. Na koszt admirała.– Krzyknął do barmana po japońsku. Barman nieco się zdziwił ale po chwili domyślił się o co chodziło i podał trzy szklanki z napojem.
– Czy to dobrze żebyśmy pili rum? Wiesz, pełnoletność, te rzeczy...
– Przecież by nam nie podał gdyby nie wolno było... A poza tym... To nie jest naprawdę rum a zioła. Smakuje tak samo ale nie masz po tym takiego kaca i stanu pijactwa. A propos... Major Katsuragi zawsze pije tak dużo?
– Misato? Ona każdy ranek zaczyna od puszki piwa.– Odezwał się Shinji patrząc niepewnie na szklankę z brązowym płynem.
– No dawaj. Ja piję– to mówiąc Wasyl wziął szklankę do ust i przełknął łyk.– To wy też możecie. Ile wy macie lat żeby się bać?
– Nie boję się... Ja tylko myślę.
– Ja się za to napiję.– Stwierdził z twardym postanowieniem Toji i wypił cała zawartość szklanki. Uśmiechnął się i odłożył szklankę. Shinji wypił zaraz po nim. Rzeczywiście mu zasmakowało. Rozeszli się gdy Misato wyszła z baru. Rzecz jasna Toji zabrał ze sobą Shinji'ego w ślad za Katsuragi i Wasyl został sam. Dopił napój i poprawił krzesło by było mu wygodniej. Siedział tak i myślał:
– "Ten karmazyn. Czemu ja się tak czułem kiedy popatrzyłem jej w oczy? Już nie pierwszą dziewczynę widzę a ta tak na mnie podziałała? Trudno nie było rozkazu to się tym nie zajmuję. Brak rozkazów... Bezczynność mnie zabija. Ile ja tu już siedzę? Chyba całe pięć minut. Starzeje się... Musze się czymś zając bo dostane nerwicy."– Gdy zakończył swój tok myślowy wyszedł z Kantyny i poszedł w kierunku mostka Admiralskiego. Zbliżał się wieczór i słońce stało się bliskie czerwieni. Kuźniecow nie mógł się oprzeć temu widokowi i stanął przy barierce. Po chwili przyłączył się do niego jakiś człowiek. Był to jego dziadek – Admirał.
– I co wnuku... Jutro się rozstaniemy?
– Tak. Rozkaz to rozkaz.
– Tak trzymaj. Dobro naszego państwa a zarazem ludzkości jest najważniejsze. Ale martwię się o ciebie.
– Dlaczego?
– Stajesz się podobny do mnie i twojego ojca. Obaj byliśmy tacy jak ja teraz. Wiesz przecież że dlatego twoja Matka od niego odeszła. Nie rozumiała go i moim zdaniem dobrze zrobiła ze odeszła od mojego syna. Jeżeli pozostałaby z nim, nie była by szczęśliwa.
– Nigdy nie słyszałem żebyś tak mówił. Czemu teraz?
– Nie mam już na tym świecie nikogo oprócz ciebie. Wiem że masz mnie za bezwzględnego żołnierza ale ja nie jestem nim do końca.– W oczach admirała zatoczyły się łzy. Kuźniecow Patrzył na niego z ogromnym zdumieniem.
– Nie płacz. Mężczyzna nie powinien płakać dziadku.
– To obiecaj mi...
– Co takiego?
– Że sprawisz że będę pradziadkiem. Nie muszę być nim za życia bo chyba już tego nie dożyje. Po prostu obiecaj mi że ożenisz się i po swoim ślubie nie będziesz taki jak ja i twój ojciec. Dobrze? Znajdź sobie dziewczynę która będzie cię kochać i nie strać okazji. Dobrze?
– Tak. To jedyna rzecz jaką mogę obiecać. Nie podołałbym niczemu innemu.
– Dziękuje ci. Nie wiesz nawet ile to dla mnie znaczy. Aha. Uważaj na tą major...
Kobieta która tak łatwo daje się upić nie jest najlepszą powierniczką. Poza tym. Jest strasznie roztrzepana.
– Dobrze, dobrze... Ale myślę że nie jest złą osobą.
– Po prostu na nią uważaj. I spraw by całe dowództwo było z ciebie dumne razem ze mną na czele. To już jest rozkaz!
– Tak jest towarzyszu Admirale– Zasalutował Kuźniecow z uśmiechem i skierował twarz z powrotem na słońce. Było już prawie za horyzontem. W krótkim czasie się ściemniło i niebo stało się niebieskie. Admirał zasalutował do wnuka i pożegnał się z nim. Wasyl miał jeszcze jedno zadanie na swoich barkach. Miał odnaleźć wszystkich pilotów i powiedzieć im gdzie są ich kwatery. Szukał aż w końcu zgrupował Asukę, Shinji'ego i Toji'ego powiedział im który blok jest ich i które przedziały należą do nich. Zostało mu już tylko znaleźć Rei. Szukał stosunkowo niedługo gdyż dziewczyna znów przechodziła obok wagonu z Evą–05.
– Towarzyszko Ayanami!– Zasalutował do niej.
– O co chodzi?– Spytała chłodno gdy usiadła na ławeczce.
– Dostałem rozkaz by poinformować cię że twoje tymczasowe miejsce mieszkalne znajduje się na wagonie czwartym, blok 6 przedział 17.– Rei nie odpowiedziała nic tylko potaknęła i podniosła głowę. Wpatrywała się w gwiazdy. Wasyl przyglądnął się jej. Tak jak jej koledzy, przybyła ona w swoim szkolnym mundurku.
– Nie jesteś śpiąca? Kajuta jest przygotowana specjalnie dla was.
– Nie. Chcę popatrzyć w niebo.– Odezwała się do niego swoim chłodnym tonem.
– Nie dobrze. Zimno tu bywa w nocy.– To mówiąc zdjął płaszcz i podszedł do niej.
– Co robisz?
– Masz, załóż to. Ogrzeje cię.– To mówiąc założył jej płaszcz na ramiona. Gdyby nie ciemność rozproszona tylko przez światło księżyca i kilku lamp, Rosjanin dostrzegłby rumieniec który wyskoczył na licach dziewczyny. Rei nie odezwała się w ogóle. Kuźniecow zasalutował i oddalił się w kierunku żołnierza który stał opodal i palił papierosa pod lampą.
– Mam dla ciebie rozkaz.– Odezwał się.
– Słucham?
– Przypilnuj ją. Jeżeli by zmarzła to mnie powiadom przez ten interkom.– To mówiąc, Wasyl podał mu pilota.
– A ty to niby co? Rozkaz dostałeś że mundur jej oddałeś?
– To nie twoja sprawa. Aha. Ma mieć święty spokój. Po prostu przejdź co 10 minut dookoła tej plandeki i zwracaj na nią uwagę. Dobra?
– Rozkaz przyjęto.– Potwierdził żołnierz i zasalutował. Rei przyglądała się tej scenie i dziwiła się jak ci ludzie mogą tak często salutować. Po chwili jednak ponownie zaczęła wpatrywać się w niebieskie niebo. Przypominała sobie wszystkie swoje przeżycia z tym kolorem.
Asuka była już zniecierpliwiona. Czekała przy drzwiach od bloku mieszkalnego i marzła przez nieszczelne drzwi. Czekała z postanowieniem wygarnięcia wszystkiego co myśli o Kuźniecowie jemu samemu. Kuźniecow wszedł przez drzwi i spokojnie ruszył dalej. Asuka chwyciła go za kołnierz i powstrzymała jego kroki.
– O co chodzi?– Spytał ją głosem jak zwykle chłodnym.
– Za kogo ty się uważasz? Zjawiasz się nagle i po raz pierwszy i od razu mnie oczerniasz przy ludziach. Zachowujesz się dziwnie i za to cię lubią. Skąd to wiem? Słyszałam rozmowę Shinji'ego i Suzuhary. Wychwalali cię ponad wszystkich. Mógłbyś chociaż nie śmiać się ze mnie jak jakiś perwers!
– Nie krzycz tak.– Odpowiedział z zupełnie lekkim i chłodnym tonem.
– Będę krzyczała ile będę chciała!– Oburzyła się i zaraz go spoliczkowała. Jego twarz odwróciła się w stronę przeciwną z której nadszedł cios i pojawiła się na niej odciśnięta czerwona dłoń. Odwrócił w jej stronę twarz z obojętnym wyrazem twarzy. Asuka przeraziła się jego oczu które patrzyły w jej penetrując każdy ich cal.
– Po co to zrobiłaś?– Spytał dalej chłodno.
– Bo mnie rozwścieczyłeś.
– Myślisz że zrobiłem to specjalnie? Jedyne rzeczy które robię specjalnie to wykonanie rozkazu.
– I to jest problem.– Asuka przyjrzała mu się. Zauważyła że nie ma na sobie swojego płaszcza.
– A gdzie zgubiłeś mundur żołnierzyku?– Zadrwiła.
– Nie mam rozkazu by ci odpowiadać na pytania. To moja osobista sprawa. I nie jestem żołnierzykiem, Robię po prostu co mi kazano.
– Jesteś idiotą? Obrażam cię a ty nie reagujesz na to. Bije cię a ty pytasz się dlaczego. Drwię z twoich ideałów a ty nawet nie drgniesz okiem. Kim ty jesteś–?– Nie czuję się obrażony...– Podszedł blisko niej. Ta z przerażenia cofnęła się dwa kroki. – Uważam że nie zasłużyłem na bicie więc pytam się dlaczego.– Podszedł jeszcze dwa kroki. Asuka była już poważnie przerażona. Uciekła aż pod ścianę. Wasyl podszedł bardzo blisko niej a jego twarz niemal że stykała się z jej. – Nie mam ideałów więc nie możesz z nich drwić.– Wasyl przerwał i odsunął się od niej. Poszedł w kierunku jednego z przedziałów i wszedł do niego. Usiadł na krześle i by mieć pewność że obudzi się gdy odezwie się interkom, przełączył go na zestaw słuchawkowy i podgłosił go na maksymalny poziom.
Asuka była jeszcze bardziej oburzona niż przed tym zdarzeniem. Przeszła z miną morderczyni obok drzwi do których wszedł Wasyl i udała się w kierunku swojego przedziału.
Około godziny później Wasyl dostał komunikat przez interkom który był powtarzany trzy razy: " Szefie... Zebrała się i idzie w stronę bloków mieszkalnych zaraz tam powinna być." Wasyl był na tyle zmęczony czuwaniem że odpowiedział tylko że otrzymał komunikat i podziękował. Wyciągnął słuchawki z uszu i popatrzył w okienko w drzwiach. Po jakichś dziesięciu minutach zobaczył Ayanami przechodzącą korytarzem. Teraz już usnął. Zastanawiał się przez sen jak to będzie gdy już zasiądzie za starami swojej Evy. Zastanawiał się także dlaczego tak opiekuje się tą niebiesko włosą dziewczyną. Może to przez to że bardzo go przypominała. Zasnął z uśmiechem na ustach.
Szósta rano, wagon 4, blok 6 przedział 16. Kuźniecow wstał na piętnaście minut przed pobudką całego pociągu. Wyszedł na zewnątrz. Było o wiele cieplej niż w nocy tak więc nie odczuwał zbytniego chłodu. Zobaczył jakąś osobę przy barierkach. Osoba była w kurtce żołnierza i w spódniczce. Tak przy najmniej wyglądała w świetle wschodzącego słońca.
Wasyl od razu rozpoznał w niej Ayanami. Podszedł i oparł się o barierkę tuż przy niej.
– Nie zmarzłaś?
– Nie. Czemu pytasz?
– Tak od siebie.– Rei odczekała kilka sekund i zdjęła z siebie jego płaszcz. Podeszła do niego i wręczyła mu go do rąk.
– Było mi bardzo ciepło jeżeli o to chcesz spytać.
– Tak. Cieszę się.– Wasyl spojrzał na zegarek. Wybiła równo szósta piętnaście.
– Jednak usłyszysz tę pieśń.
– Słucham?
– Te dwie co wczoraj... Tę o boju i Kalinkę.– Rei i Wasyl nie odzywali się do siebie gdy rozległ się pierwszy dźwięk pieśni w radiowęźle. Siedzieli cicho i słuchali. Rei była naprawdę zaskoczona tą pieśnią. Nie rozumiała z niej nic ale czuła jaka moc od niej idzie. Gdy dobiegła końca, dziewczyna usiadła na tej samej ławeczce na której zostawił ją wczoraj Wasyl. Jak powiedział tak się stało. Następną piosenką była Kalinka. Ta bardziej przypadła dziewczynie do gustu. Postanowiła zabrać głos:
– Słyszałam że każda piosenka ma także swój taniec. Czy ta ma?– Spytała nieco nieśmiało ale ciągle ze swoim chłodem w głosie.
– Tak. Ale pewnie wyda ci się śmieszny.
– Pozwól że ja osądzę. – Rei aż przestraszyła się w myślach swoich słów. Tych i tych które wypowiedziała wcześniej. Nigdy nie interesowały jej takie tematy a tu wdała się w rozmowę... Czyżby przygoda z Shinji'im tak ją zmieniła?
– Dobrze.– Wasyl poczekał na odpowiednią zwrotkę i zaczął tańczyć. Rei uśmiechnęła się gdy zobaczyła jak Wasyl tańczy Kozaczoka. Uśmiechnęła się gdyż wydał jej się nieco zabawny. Wasyl tańczył aż piosenka dobiegła końca.
– Bardzo ładnie.– Odezwała się Rei bez emocji jednak z uśmiechem na ustach.
– Dziękuje.– Ona wstała.
– Wybacz że nie powiem nic więcej ale nie wiem co mam robić w takiej sytuacji.
– Może zaklaszcz dłońmi?– Rei potaknęła głową, ale nie klaskała gdyż nie miała już po co. Tak przynajmniej stwierdziła. Odeszła po uprzednim lekkim dygnięciu. Nagle zza skrzyń wyłonił się Toji z kamerą.
– Dziwny ten taniec. Ale jej się spodobał. Stary ty jesteś pogromcą kobiecych serc!
– O co ci chodzi? Toji?
– Ty nic nie wiesz?
– Czego mam nie wiedzieć?
– Boże. Ona nie ma żadnych przyjaciół i do nikogo nie odzywa się z własnej woli. Z tego co nagrałem wynika że z tobą rozmawia bez oporów. Jeżeli ona tak reaguje to jak zareagują dziewczyny w okolicy. Wiesz że będziesz mieszkał u Misato?
– Tak. Poinformowano mnie o tym. Ale nie wiem co to ma wspólnego z tym że rozmawiają ze mną dziewczyny...
– Stary tobie nie imponują kobiety takie jak Misato? Przecież ona jest taka urocza, taka słodka, taka miła...
– Nie.
– Tak po prostu nie?
– Nie. Nie interesuje się przedstawicielkami dziewcząt a już zwłaszcza starszymi ode mnie i to o wiele. Ja szanuje kobiety bo gdyby nie one to nie było by nas na świecie. Ty nie?
– Jak się temu przyjrzeć to nigdy się nie zastanawiałem.
– Dobra zmieńmy temat. Macie nam podać informacje o walkach z aniołami. Jacy są? Różnią się od siebie czy są tacy sami?
– Wiesz ja nigdy nie walczyłem z aniołem. Jak zawalczę to będzie moja pierwsza walka a czuję że twoja też.
– A widziałeś chociaż anioła? Ja nawet zdjęć satelitarnych nie otrzymałem.
– No widziałem dwa. Jeden gdy go zobaczyłem był jeszcze żywy. Siedziałem wtedy w kokpicie Evy–01 z Shinji'im i Aidą. Shinji uratował nam wtedy życie i zabił tego anioła. Drugiego anioła widziałem już martwego. Podobno Shinji i Ayanami odparli jego atak i następnie przestrzelili go na wylot. To dla tego strzału wyłączono prąd w całej Japonii.
– A jak wyglądały?
– Pierwszy przypominał różowego ślimaka z czerwonym okiem i mackami a drugi wyglądał jak niebieski sześcian. A zapomniałem. Był jeszcze jeden którego nie widziałem ale z którym się spotkałem. Przejął on wtedy kontrolę nad Evą–03 i zaatakował Evy Shinji'ego, Asuki i Ayanami. Widziałem to wszystko z kokpitu i byłem bezradny. Nie wiem jak wyglądał ale wiem że pokonała go Eva–01.
– A nie przypadkiem Shinji?
– Nie. On ze względu na to ze w Evie–03 siedział człowiek odmówił walki. Jego ojciec dopiero kazał aktywować sztuczną inteligencję Evy czyli Dummy Plug by jednostka 01 ruszyła do walki. 01 Rozerwała numer 3 na kawałki. Skończyło się na tym że Dummy Plug zmiażdżył Entry Plug w którym siedziałem. To był cud że przeżyłem.
– I dlatego Shinji jest taki nieśmiały przy tobie? Bierze odpowiedzialność za maszynę na siebie?
– Może. Ja nie wiem. Ale ostatnio bardzo się poprawił.
– No tak. To powiedz jak wyglądają wasze jednostki. Słyszałem tylko jakie mają kolory.
– Więc Unit–00 jest niebieski i ma cos w rodzaju daszku nad twarzą. Twarz to maska z jednym okiem. Resztę ciała ma podobną do ludzkiego. Unit–01 ma duży róg wystający z czoła i demoniczne zęby. W okolicy oczu ma po dwie jakby blizny. Reszta tez przypomina z budowy człowieka. Unit–02 jest jednym z najnowszych modeli. Jest cały czerwony i przypomina człowieka bardziej od reszty maszyn z tej serii. Jedyną różnicą może być fakt ze zamiast ust na twarzy ma druga parę oczu. Moja Eva–03 jest bardzo podobna do Evy–01 z ta różnicą że jest prawie cała czarna, ma więcej zębów a także nie ma rogu i takiej obłej czaszki. Ma też dłuższe ramiona i może regulować ich długość. To ci wystarczy?
– Tak. W zupełności. Moją Evę zobaczymy dopiero w Tokyo–3.
– Ta... Słuchaj... Mam pytanie.
– Słucham?
– Nauczysz mnie może tego tańca? Może zaimponowałbym jakiejś dziewczynie.
– Dziouszki ci ino w głowie towarzyszu? Dobrze. Najpierw dam ci samouczek a potem poćwiczymy razem. Za zapłatę wezmę u ciebie korki z waszych zwyczajów. Oki?
– Dobra... Umowa stoi.– Toji podał rękę Rosjaninowi. Ten ujął dłoń i potrząsnął.
– Wiesz... Nie obraź się ale bardzo przypominasz mi Ayanami.
– A to dlaczego?
– Ciągle mówisz tak bez emocji. Bez uczuć, chociaż wszyscy wiedzą co chcesz wyrazić. Podobnie jest z nią z tą tylko różnicą że ona nie chce rozmawiać i rzadko się odzywa.
– Serio? Myślałem że jestem bardziej męskim typem człowieka, a tu mi udowadniasz że jestem bardziej dziewczęcy.
– Nie miałem tego na myśli. Myślę że tak chętnie z tobą rozmawia bo do siebie pasujecie.– Rosjanin na te słowa się zarumienił.
– No coś ty. Ja? Ja jej prawie nie znam.
– Ta... Miłość od pierwszego wejrzenia...
– Z ciebie zawsze taki dziwny tawarzysz?– Spytał nieco z pogardą Rosjanin.
– Tak. To mój sposób na życie.
– Dobrze ale zejdźmy już z tego tematu. Dobra?
– Dobra.
– Kto to jest Aida? Wspomniałeś że byłeś z nim Entry Plug Unitu–01.
– A... To taki maniak wojny z mojej klasy. Chce być jak najbliżej wojny. Marzy o tym żeby pilotować Evangeliona. Fajny chłop. Na pewno się polubicie.
– Szkoda że nie będę chodził z wami do klasy.
– A to dlaczego?
– Bo mam 15 lat a z tego co mi wiadomo wy macie tylko 14. Jestem klasę wyżej od was. A szkoda.
– No... Aida chętnie by z tobą pogadał.
– Słuchaj. Ja nie mogę usiedzieć na miejscu spokojnie. Najprawdopodobniej w wolnym czasie będę łaził po mieście więc łatwo mnie znaleźć. Jak co to można się zgadać.
– Tak też można.– Stwierdził Toji. Kuźniecow wychylił się nieco za barierkę i zaraz wrócił.
– My tu gadu–gadu a tu już Tokio–3.
– Jak to?
– Patrz na znak który zaraz wyjedzie zza wagonu.– Toji popatrzył i rzeczywiście zaraz wyłonił się znak na którym po angielsku widniał napis oznajmiający wjazd do Tokio–3.
– Trzeba się zbierać.– Odezwał się po chwili Toji i machając dłonią wybrał się do Śmigłowca w którym mieli się zebrać piloci którzy wcześniej nim przylecieli. Misato zdążyła już wytrzeźwieć ale na pamiątkę dostała od żołnierzy jedną butelkę trunku który wczoraj z nimi piła. Gdy śmigłowiec startował, Kuźniecow wyciągnął dłoń na wysokość ramienia w znaku "do zobaczenia.". Patrzył się w okienka śmigłowca. Widział machającego mu Toji'ego i Shinji'ego. Misato także mu machała. Asuki nie widział gdyż siedziała w głębi. Zanim stracił śmigłowiec z pola widzenia uchwycił jeszcze chłodny wzrok Ayanami który skierowany był w jego stronę. Ten wzrok nieco zbił go z jego wesołego nastroju.
– Dlaczego ja tak gram? Przecież taki nie jestem. Może dostałem rozkaz i o nim zapomniałem?– Powiedział do siebie. Obok niego stanął Admirał.
– To nie był rozkaz a prośba. Ja cię poprosiłem żebyś im się pokazał z dobrej trony. Nie pamiętasz?
– Niestety zapomniałem.
– To nic. Masz ważniejsze sprawy na głowie.
– Tak.
– Wiesz? Ucieszę się gdy pozbędę się tego uciążliwego ładunku. Wiesz o co mi chodzi?
– O Evę? Tak jest ciężka. Ale to od nich wszystkich zależy bezpieczeństwo świata, i to bardziej niż od pilotów.
– Wiesz... Ja nie wieże w maszyny. Wątpię w jej powodzenie ale takie mamy rozkazy i mamy ich się trzymać.
– A jeszcze wczoraj mówiłeś żebym się zmienił.
– No ty się jednak chyba nie zmienisz. Zawsze mówisz tym swoim głosem bez żadnych emocji. Skąd ci się to wzięło? Twój ojciec tak nie mówił i matka też nie. Ja tym bardziej tak nie mówię.
– Ja tak sam z siebie. Zawsze tak mówiłem i będę mówił w ten sposób pewnie do śmierci.
– To mnie trochę martwi.– Na tym skończyła się ich rozmowa. Gdy dojechali do stacji końcowej na obrzeżach Tokio 3 odpięto wagon z Evą. Mieli kilka sekund by Kuźniecow znalazł się na wagonie. Admirał zdążył go jeszcze uściskać. Kuźniecow po tym pożegnaniu stanął na wagonie i w momencie gdy wagon zaczął razem z platformą wchodzić pod ziemię. Zasalutował. Wszyscy żołnierze zasalutowali mu i w ten sposób się z nim pożegnali.
– A więc to już? Jestem szóstym dzieckiem? Dlaczego? Tego nie wiem. Wiem że taki dostałem rozkaz i to jest moje wyróżnienie. Mam chronić świat i taki jest mój najważniejszy rozkaz. Wypełnię go bo taka ma rola.– Prowadził ze sobą monolog gdy zjeżdżał stojąc na pokładzie na najniższy pokład Nerv'u, gdzie miano przenieść Evę. Gdy tam już dojechał, czekała na niego Katsuragi.
– Cześć. Chodź ze mną. Twoje rzeczy są już w mieszkaniu wystarczy tylko że się rozpakujesz.
– Tak jest majorze.
– Coś ty taki poważny? Nie jesteś w wojsku. Dla ciebie jestem Misato.
– Tak jest.
– Ty ciągle tylko "tak jest"?
– Tak jest.
– No cóż. Taki już jesteś. Dobra chodźmy.– I wskazała na swój samochód. Wasyl poszedł za nią i wsiadł na przednie siedzenie pasażera.
– Jedziemy. Przygotuj swój żołądek na ucztę powitalną.– Powiedziała przekręcając kluczyk w stacyjce. Wasyl nic nie odpowiadał.
– Coś ty taki małomówny? Widziałam cię w pociągu. Nie zachowywałeś się tak.
– Bo poprosił mnie o to dziadek.
– A... Rozumiem. Chciał żeby cię polubili?
– Wydaje mi się że tak.
– No nic. Jak chcesz być małomówny to bądź. Ja ci niczego nie zabronię.– Wasyl znów nie odpowiadał.
– "Jest trochę jak Shinji gdy go poznałam. Mam nadzieję że stanie się rozmowniejszy niż on.."– Pomyślała. Jakieś 15 minut później byli pod blokiem. Wyjechali na odpowiednie piętro i ruszyli w stronę mieszkania.
– Witaj w domu.– Przywitała go Misato gdy wszedł do mieszkania. Shinji już stał przy drzwiach i przywitał się z nim po japońsku. Wasyl powtórzył ruch i ruszył do salonu za Shinji'im. Misato podeszła do drzwi po boku i otwarła je. W pokoju były pudła z napisami po rosyjsku, Szafa i łóżko. Plus jedno okno i biurko pod nim.
– "Biurko... Cóż za luksus..."– Pomyślał Wasyl gdy to ujrzał.
– To będzie twój pokój. Ale póki co chodź zjeść z nami obiad.
– Tak jest.– Shinji troszkę się zdziwił. Wasyl był bardziej rozmowny w pociągu niż tutaj.
– Misato... Asuka wyszła zanim zacząłem gotować. Powiedziała że wróci wieczorem.
– Czyli że nie spotka cię dziś Wasyl.
– Nic nie szkodzi.– "Nie dostałem rozkazu..." Pomyślał jednocześnie. Misato i Shinji usiedli do stołu, a szóste dziecko zaraz po nich. Misato jak zwykle popijała każdy kęs piwem. Shinji i Wasyl jedli swoje porcje w ciszy i z najlepszymi manierami. W połowie posiłku Shinji'ego coś pociągnęło za rękaw. Shinji schylił się i stwierdził:
– Wybacz Pen–pen. Zupełnie zapomniałem.– Shinji wstał od stołu i ruszył w stronę kuchni. Wrócił z miską z nałożoną porcją. Położył ją na ziemi i zasiadł z powrotem do posiłku. Wasyl dostrzegł kontem oka jak Pingwin pochyla się nad miską i zaczyna jeść.
– "Stać ich na to... Czy taki mają rozkaz? Nieważne. Hmm... Nigdy nie jadłem takiej smacznej potrawy."– Pomyślał sobie.
– Świetnie gotujesz. W wojaczce nie mieliśmy takich kucharzy.
– Eee... Dzięki...– Potaknął Shinji.
– Widzisz? A ty się martwiłeś czy mu zasmakuje.
– I tak bym się dostosował. Ale to naprawdę jest smaczne.
– Dzięki.– Podziękował jeszcze raz Ikari.
– A więc ta ruda dziewczyna też tu mieszka?– Spytał zaraz Wasyl.
– Tak. Chyba nie przypadliście sobie do gustu.– Stwierdziła Misato.
– Ja tam nie mam nic do niej tylko chyba nie będzie zadowolona z tego że będzie oglądać moją twarz co ranek.
– Przyzwyczai się. Shinji miał z nią podobnie ale teraz można jeszcze z nimi wytrzymać.
– Misato!
– No co? Przecież tak jest.
– Ale to nie jest taki sensacyjny temat!
– Rumienisz się!
– Wcale że nie!– Zakrzyknął Shinji. "Co za życie oni tu prowadzą?"– Zastanowił się Rosjanin.
– No cóż. Teraz to będzie fair play.
– Co masz na myśli?– Spytał jak zwykle chłodno.
– Normalnie to były tu dwie kobiety i jeden Shinji. Teraz jest po równo.
– Misato! Przecież i tak było sprawiedliwie.
– Wiem. Ale teraz będą równe składy.– Na te słowa Pen–pen podszedł do swojej lodówki i wszedł do niej.
– Dziękuje. Pójdę się rozpakować.– Wasyl wstał i zabrał talerze. Poszedł do kuchni i umył naczynia.
– Ale dziś to moja kolej na zmywanie.
– Pozwij mnie...– Uśmiechnął się Wasyl i po uprzednim wytarciu rąk poszedł do swojego pokoju.
– Czemu się tak zachowuje? Był taki rozmowny w pociągu.
– Chyba uraziłabym jego dumę gdybym ci powiedziała.
– Okej.– Zrezygnował Shinji i poszedł do swojego pokoju. Usiadł na łóżku i włączył swój odtwarzacz SDAT. Słuchał właśnie pewnej piosenki która rzekomo pochodziła jeszcze sprzed Drugiego Uderzenia. Siedział tak i patrzył w sufit. Jego myśli były nadzwyczaj spokojne. Zapomniał już o czasie gdy bał się wszystkiego. Przypomniał sobie to jak poznał Manę. Zaczęło się od tego że odpowiedział w klasie na pytanie które dostał E–mailem na temat tego czy jest pilotem Evangeliona. Była jedną z pierwszych które podbiegły do jego ławki. Przypomniał sobie jaki był szczęśliwy gdy pierwszy raz ich dłonie się zetknęły. Od tamtego czasu już mniej się wszystkiego bał i co najważniejsze... Mniej się bał swego ojca. Wiedział że jest już chociaż jedna osoba która go nie odrzuci. Odtąd regularnie się z nią spotykał. Uśmiechnął się do siebie i zamknął oczy. Wsłuchał się w miłe tony dobiegające z słuchawek i zdrzemnął się.
W biurze Gendo Ikari'ego panowała ciemność przerywana jedynie podświetlanymi hologramami uczestników zebrania.
– Z powodów finansowych spowodowanych budową Jednostki Evangelion 05, musimy zawiesić prace nad "Human Instrumentality Project."– Odezwał się hologram przedstawiający człowieka o nazwisku Keel.
– Jak można przerwać projekt instrumentalizacji ludzkości z powodów finansowych?
– To nie twoja sprawa Ikari.
– Dobrze. W zasadzie... To nawet się cieszę. Dłużej popracuję.
– I tak trzymać! Koniec rozprawy.– Odezwał się Keel. Hologramy zniknęły.
– Tak... Będę się dla was wygłupiał ale nie będę zadowolony.
– Ja także Ikari. Ale ja nie jestem zadowolony nawet z tego ze ten projekt w ogóle ruszył.– Odezwał się Fuyutsuki.
– Niestety... Ale nikt nie jest doskonały. Wydaj rozkaz zaprzestania prac nad tym projektem.
– Dobrze.– Rozmowa urwała się.
Następny dzień był pierwszym dniem szkoły w Japonii dla Wasyla. Dostał on od Misato informację gdzie znajduje się szkoła i zebrał się godzinę wcześniej od Shinji'ego i Asuki. Z tą ostatnią osobą nie widział się. Gdy przybyła do domu on siedział w pokoju i ćwiczył na swoich Hantlach. Teraz był w drodze do szkoły i nie zastanawiał się co będzie jak się tam znajdzie. Chciał coś robić by zabić czas. Miał na sobie swój mundurek z rosyjskiej szkoły. Był to czarny dwuczęściowy strój z czarnym paskiem i złota klamrą. Na głowie miał beret, podstawową część jego munduru szkolnego. Dla wyładowania energii biegł do szkoły lekkim sprintem. Gdy dobiegł do szkoły, usiadł na ławce na dziedzińcu. Było tu pusto. Tylko jedna dziewczyna w mundurku schylała się do umywalki i napełniała wiadro wodą. Gdy skończyła tę czynność, podniosła wiaderko i odwróciła się za siebie. Od razu zobaczyła postać chłopaka siedzącą na ławce. Podeszła do niego z zaciekawieniem.
– Witam... Jesteś tu nowy?– Spytała miłym tonem. Kuźniecow popatrzył na nią. Miała piwne oczy i włosy koloru brązowego. Ogólnie była bardzo ładna ale jak dla niego wyglądała dziecinnie.
– Jestem.– Odpowiedział do niej po rosyjsku. Ta zrobiła dziwną minę.
– Wybacz... nie mogę się przyzwyczaić. Tak jestem nowy– Powiedział już po japońsku.
– Miło mi cię poznać. Jestem Mana. Mana Kirihashima.– Przedstawiła się.
– Mana? Czy ty przypadkiem nie znasz Shinji'ego Ikari'ego? Pilota Evangeliona 01?
– Tak. Skąd o tym wiesz?
– Jestem jego nowym współlokatorem. Wasyl Kuźniecow.– Odpowiedział jej swoim głosem bez wyrazu. Ten głos kogoś jej przypominał ale nie wiedziała kogo.
– Miło mi poznać.– Powtórzyła.
– Mi także.– odpowiedział i popatrzył się na wiadro.
– Aaa... Mam dziś swoje obowiązki. Dziś mam wymyć podłogi w korytarzu.
– Miałabyś coś przeciwko gdybym się tym zajął? Bezczynność mnie zabija.
– No nie wiem. To mój obowiązek a nie twój.
– Dobrze.– odpowiedział chłodno i bez uczuć. Mana poczuła się nieco zakłopotana.
– Nie chciałam cię urazić.– zwróciła się do niego.
– Nie ma sprawy! Ja tylko się pytałem. Takie masz rozkazy i już.
– Zabawny jesteś...
– Dlaczego?
– To po prostu mój obowiązek. A ty traktujesz to jak coś ważnego dla mnie.
– Zawsze tak traktuje tego rodzaju rzeczy.
– No nic. Do zobaczenia. Ja musze się zająć tym korytarzem.
– Daswidanja.– Odpowiedział po rosyjsku. Mana znów zrobiła zdziwioną minę.
– To po rosyjsku "do zobaczenia".– Odpowiedział gdy domyślił się o co chodzi. Mana wyciągnęła dłoń na do widzenia i ruszyła w stronę szkoły.
– "Miła dziewczyna... Jak dla mnie za młoda i wygadana ale rozumiem czemu Shinji z nią chodzi. Muszę coś zrobić. Już dostaje nerwicy. Co to będzie na lekcji..."– Myślał po tym spotkaniu. Postanowił poszukać drzwi do swojej klasy. Szukał mijając mokry korytarz. Od razy pomyślał że to robota tej nowej koleżanki. Znalazł drzwi i pchnął je. Drzwi ustąpiły i Wasyl wszedł do środka. Postanowił rzucić sobie wyzwanie i usiadł w ławce na końcu klasy. Siedział tak aż nadszedł czas lekcyjny. Został przedstawiony klasie przez nauczyciela i zasiadł w ławce w której siedział godzinę wcześniej. Dzień przeszedł mu pomyślnie, Jego rozkład zajęć był podobny do tego jaki miał Shinji tak więc mógł się zgrać i wrócić do mieszkania w towarzystwie. Poszukał trochę i ujrzał Shinji'ego i jeszcze jakąś osobę z którą szedł. Zobaczył że ta osoba ma żeński mundur i znajomą sylwetkę więc nie chciał im przeszkadzać. Usiadł pod bramą i czekał na Suzuharę. Gdy tak czekał obok przeminęła Ayanami. Nie zauważyła go i ruszyła przed siebie. Wasyl znów poczuł dziwne uczucie związane z tą osobą, dokładnie takie samo jak wtedy gdy spojrzał jej w oczy. Po krótkiej chwili przeszedł obok Toji a z nim Kensuke.
– Strasfucie!– Przywitał się Wasyl.
– O... cześć! Aida! To jest właśnie ten kolo z wojska o którym ci mówiłem.
– Jestem Kensuke Aida. Miło cię poznać!– Przywitał się okularnik. Wasyl wstał i przywitał się z nim w rosyjskim stylu tak jak dwa dni wcześniej przywitał się z Toji'm.
– Rosjanin?
– Tak.
– Wiedziałem. Tylko wy się tak witacie.
– Tak. Nie dostają w gębę gdy witają się z dziewczynami. Mówię ci! On w ten sposób przywitał się z Misato!– Zachwycał się Toji. Aida nie krył zdziwienia i zachwytu.
– Jak to jest?
– Co? Ja się tak witam z każdym kto na to pozwoli. Major Katsuragi mi na to pozwoliła. Shinji i Toji również.
– Sory Aida. Zapomniałem ci wspomnieć że jego nie interesują dziewczyny.
– Nie? To coś nowego.
– A... Toji! Pamiętasz ten mój taniec? Mam dla ciebie ten samouczek.– Zabrał głos Rosjanin.
– Serio? Dzięki!– podziękował Toji i chwycił książkę z angielskim tytułem którą podał mu Rosjanin.
– Jaki taniec?
– Aaa. Pamiętasz tę kasetę co ci dałem? Masz tam nagranie. Robi wrażenie.
– Okej jak dojdę do domu to sprawdzę kasetę.
– Hej Wasyl!– Odezwał się Toji gdy byli już w drodze do domu.
– Słucham?– Odezwał się chłodnym tonem.
– Skąd wziąłeś taki strój?
– To nasze mundurki ze szkoły.
– Aha, już rozumiem.
– Toji miał rację.– Zabrał głos Aida.
– To znaczy?
– Mówisz zupełnie jak Ayanami. Tylko trochę więcej. Rzeczywiście pasujecie do siebie.
– Ty też tak sądzisz? Toji... co ty mu naopowiadałeś?
– Nic... tylko to że tak mówisz i czym się zajmujesz.
– No. Już cała nasza klasa wie że jesteś pilotem Evy–05.
– Co? Ja jeszcze jej nie widziałem... Jutro mam pierwszy test aktywacyjny.
– O nie... serio?
– Tak. Toji... Gdybyś mógł przyjść jutro na ten test? O 16. Już będziesz po szkole ale ja mam jeszcze testy przed lekcjami tak więc będę nieobecny. Jak myślisz? Nauczyciel wie że jestem pilotem?
– Daj spokój. Tę szkołę można opuszczać ile się chce. Problem w tym że masz później problemy z ocenami. Nauczyciele nie zrobią ci za to nic.
– Czuję się uspokojony.– Dalej już się prawie nie odzywali. Wasyl martwił się że będzie miał kłopoty z powodu tego że już cała klasa jego kolegów wie o tym z będzie pilotem. Przybył do domu i odrobił lekcje. Następnie starał się wyjść ale Asuka go ubiegła.
– A gdzie ty się wybierasz Wania?– Spytała z słodkim tonem dziewczyna.
– Na miasto... Masz coś przeciwko? Jeżeli tak to zostanę.
– O jakiś ty uczynny i silny...– Zażartowała Asuka.
– Ja nie jestem taki uczynny. Robię co mi każą.– Asuka czuła że tak powie.
– Okej więc daje ci rozkaz! Wysprzątaj mój pokój.
– Zrobię to z uprzejmości. Nie biorę tego rozkazu na poważnie.
– Ależ ty jesteś!– Asuka poczuła że nie osiągnęła celu. Myślała że go wykorzysta a ten i tak zrobi to dla jej prośby. Trzasnęła za sobą drzwiami i wyszła na miasto.
– Z nią się chyba inaczej nie da.– powiedział do pustego powietrza i wkroczył do pokoju dziewczyny. Gdy ujrzał bałagan aż chwycił się za głowę. Ale zgodził się na to więc wziął się za sprzątanie. Po trzech godzinach był już wykończony a pokój aż lśnił. On sam nie był w najlepszej formie. Gdy wyszedł z pokoju akurat do domu wrócił Shinji. Był uśmiechnięty od ucha do ucha.
– I co? Długo siedziałeś z Maną?– Odezwał się.
– Dobra powiem ci tylko się nie wygadaj. Dobrze?
– Dobra.
– Pierwszy raz się z nią pocałowałem.
– To świetnie.
– A co ty robiłeś w pokoju Asuki?
– Sprzątałem...
– Ona wie o tym?
– ba... Rozkazała mi. Ale ja zrobiłem to z uprzejmości.
– Dam ci radę. Nie spoufalaj się z nią za bardzo. Może ma ładną twarz ale charakter ma okropny.
– Wiem, już to poznałem.
– Cieszę się że Mana różni się od niej.
– Rzeczywiście się różni.
– A skąd to wiesz?
– Poznałem ją dzisiaj rano jak napełniała wiadro wodą. Bardzo miła z niej dziewczyna. Nawet nie śmiała się z mojego akcentu i sama się ze mną przywitała.
– Ona zawsze jest taka. Po prostu niebiańska.
– Dla mnie żadna istota nie jest niebiańska. Żadna poza Bogiem i JEGO aniołami.
– No trudno. Są gusta i guściki. Słyszałem że jutro aktywują Evę–05.
– Tak. Skąd to wiesz?
– Aida mi powiedział. Ma ojca na wysokim szczeblu i udaje mu się wykradać informacje.
– Okej. Przyjdziesz?
– Chciałbym ale umówiłem się już z Maną.
– Nic nie szkodzi. Pani Soryu nawet nie będę pytał.
– Masz rację. No teraz przypominasz mi siebie z pociągu.
– Musiałem się zapomnieć. Wybacz ale muszę zażyć kąpieli. Może wtedy zgolę ten zarost.
Wasyl poszedł w kierunku łazienki. Nalał wody do wanny i rozebrał się. Zobaczył przy okazji niechlujnie rozłożoną na wieszaku bieliznę Misato. Wszedł do wanny i odprężył się.
– "Kąpiel. Jak dawno nie zażywałem takiej kąpieli. To jest ogromny luksus w porównaniu z Wojskiem. To że będę się mógł ogolić też jest dużym luksusem dla mnie. Powinienem z tego skorzystać"–. Odchylił głowę i oparł ją o ściankę wanny. Wyciągnął przed twarz lewą dłoń. Wyprężył wszystkie palce i zaraz po tym zacisnął je z lekkim trzaskiem w kościach.
– "Jeszcze mi się to dzieję. Ile to już lat temu mi ją przygniotło? Dwa? Trzy? W każdym razie na początku mojej kariery w wojaczce. Rzucili tą beczką tak nagle że nie zdążyłem jej dobrze schwytać. No ale i tak jest lepiej niż wtedy."– Myślał dalej. Po pięciu minutach wziął w dłoń mydło i dokończył kąpiel. Następnie wyszedł z wody i przetarł się swoim ręcznikiem. Spuścił wodę i z ręcznikiem przewiązanym przez biodra podszedł do lustra nad umywalką. Z kieszeni spodni wyjął jakąś tubkę i staromodną brzytwę. Z tubki wycisnął białą pianę i ułożył ją na zaroście. Następnie zaczął ostrzyć brzytwę o pasek spodni i rozpoczął golenie. Już ogolony ruszył w stronę swojego pokoju. Czuł się nadzwyczaj świeży ale i śpiący. Przebrał się w swoją piżamę, nastawił budzik na dziewiątą rano i położył się spać. Zasnął niemal natychmiast. Był w stanie błogiego snu. Śnił mu się jego kraj w wiekach jego świetności. Na tle kopuł Kremlu widział czerwone niebo. Następnie zobaczył ciemność. W ciemności rozbłysło światło czerwonego księżyca na czarnym tle. Następnie obraz oddalił się i wydał mu się odbiciem czegoś w lustrze. Lustro okazało się okiem. Obraz dalej się oddalał i Wasyl dowiedział się do kogo należała źrenica. Źrenica należała do Ayanami. Zdziwił że mu się przyśniła. Gdy wzrokiem objął już całe ciało, ono rozbłysło. Mundurek japońskiej szkoły zmienił kształt i zmienił się w Plug Suit. Ciało Rei zniknęło a na jego miejscu pojawiło się coś nowego, Wielkiego. Wydawało się nieogarnięte. Miało kształty człowieka. Ciało było niemalże dokładnie takie samo jak człowieka, tylko w konturach odkryć można było rowki.
Głowa była nieco wydłużona i na czubku przypominała nieco kwadrat. W miejscu połączenia ramion z Korpusem wystawały płyty. Wasyl zobaczył przed sobą jego ciało które wniknęło w tę białą postać. Na tym sen się urwał. Wasyl widział już tylko czarną pustkę. Nie chciał się obudzić z tego snu ale wiedział że z nadejściem ranka będzie musiał. Rano obudził się nieco później niż poprzedniego dnia. Nie musiał się zbierać do szkoły więc mógł pospać dłużej.
Gdy wyszedł z pokoju w domu nie było już nikogo poza Pen–penem. Tak mu się przynajmniej zdawało. Usłyszał chrapanie z pokoju Soryu. Postanowił nie wchodzić jej w drogę i wszedł do łazienki.
– "Znowu?"– Spytał sam siebie w myślach gdy ujrzał lekki zarost na twarzy. Wziął brzytwę i tubkę i powtórzył wczorajszą czynność. Ubrał się w swój mundurek szkolny, Gdy zakładał buty z pokoju wyłoniła się Asuka. Była już ubrana ale włosy miała niechlujnie ułożone.
– Która to już godzina?– Spytała ziewając.
– Dziewiąta trzydzieści i dwadzieścia sekund.– Odrzekł jej chłodno zerkając na zegarek.
– Co? Zaspałam? Czemu mnie nie obudzili?– Wasyl nie odpowiedział tylko chwytając swoją teczkę wyszedł. W teczce miał swój Plug Suit. Ruszył przez miasto idąc Prosto do windy w centrum. Gdy już zaszedł, wykorzystał swoja kartę Identyfikacyjną i wszedł za drzwi. Ruszył w stronę szatni. Tam w męskiej części pomieszczenia założył swój strój. Mundur poskładał z ogromną precyzją i odłożył całość na półkę. Gdy strój zaczął mu przeszkadzać, nacisnął guzik na nadgarstku i poczuł ulgę. Co prawda nie lubił obcisłych kombinezonów ale w tym wydawał się sobie dość przyzwoity. Z kieszeni spodni wyjął złożoną karteczkę i odczytał w którym pomieszczeniu ma pierwszy test. Po odczytaniu informacji ruszył w stronę pomieszczenia testowego.
W pomieszczeniu Testowym siedział już cały potrzebny personel czyli między innymi doktor Ritsuko i operatorzy systemu Magi. Wszyscy już czekali. Gdy otworzyły się drzwi wszyscy spojrzeli w stronę nowo przybyłego. Z początku wydawało się że to Ayanami ale sylwetka wyprowadziła z błędu.
– Witaj Wasyl. To nasz personel. Ja jestem doktor Ritsuko Akagi. Ten test polegać będzie na synchronizacji z programem imitującym Evangeliona. Wystarczy że usiądziesz na Fotelu w Entry Plug'u i spróbujesz się odprężyć.
– Czy to wszystko?
– Tak. No jeszcze mamy jakieś dziesięć minut więc poznaj się z personelem. Tu przedstawiła Operatorów systemu Magi. Rosjanin przywitał się w japońskim stylu. Tym ruchem nieco zawstydził Mayę Ibuki. Pięć minut minęło i doktor Akagi zarządziła przygotowania.
– Tak jest!– Zasalutował na te słowa Rosjanin. Ibuki znów się zarumieniła gdy na niego spojrzała.
– Wejdź do tego pomieszczenia. Tam znajdziesz fotel. Usiądź w nim i naciśnij guzik. Wtedy zostaniesz przeniesiony do Entry Plug. Wiesz jak wygląda sterowanie z Entry Plug?
– Tak zostałem poinformowany przez kolegów.
– To dobrze.– Ritsuko zakończyła rozmowę i "zaprosiła" Kuźniecowa do pomieszczenia w którym znajdował się fotel. Kuźniecow usiadł w fotelu a ten został umieszczony w Entry Plug.
– Entry Plug aktywowany.– Odezwała się Maya.
– Dobrze. Włączcie mi połączenie video z Entry Plug'iem– Rozkazała Ritsuko.
– I jak?
– Jeszcze nic nie czuję. Entry Plug nie został jeszcze wypełniony LCL'em.
– Chcieliśmy ci dać chwilę na oswojenie się z kapsułą. Zaraz nastąpi zalanie.
– Jestem przygotowany.– Powiedział Rosjanin gdy założył na głowę opaskę. Poczuł jak pomarańczowy płyn wypełnia kapsułę ogarniając jego ciało.
– I jak teraz?
– Dziwne uczucie. Jest mi przyjemnie a nie wiem z jakiego powodu. To trochę jak sen.
– Jakie są odczyty?– Spytała młodej operatorki.
– Zero stresów. Tylko lekkie odchyły ale nie wpłyną zbytnio na wynik.
– To dobrze. Możemy zacząć test synchronizacji. Czy jesteś gotowy?
– Tak.– Odpowiedział swym chłodnym tonem.
– Dobrze więc, odpręż się i spróbuj się skoncentrować na synchronizacji Evy z tobą.
– Tak jest.– Kuźniecow starał się wykonać rozkaz.
– Jakie ma Synch Ratio?
– 20. Idzie mu bardzo dobrze. Czy on nas słyszy?
– Nie wyłączyłam połączenie Audio by go nie dezorientować. Widzi nas ale nie słyszy.
– To chyba nawet lepiej. Dlaczego Ayanami się nie zjawiła? Podobno miała być obecna przy tym teście...– W tym momencie drzwi się otworzyły i do pomieszczenia wkroczyła niebieskowłosa dziewczyna.
– O wilku mowa. Nareszcie przybyłaś.
– Proszę mi wybaczyć. Miałam problem z dojechaniem tu. Były korki i mój autobus utknął.– wytłumaczyła się dziewczyna.
– To nic. Ważne że jesteś.– Dziewczyna podeszła do Doktor Ritsuko i przyjrzała się konsoli. Na konsoli kilka pasków zaświeciło się z czerwonego koloru na zielony.
– Synch Ratio wzrosło do 21.– Wasyl miał głowę położoną na oparciu fotela by mu było wygodniej. Nudził się. Od niechcenia spojrzał na ekran, przedstawiający to co się dzieję w pomieszczeniu testowym. Gdy zobaczył Ayanami w jej kombinezonie, przyjrzał się swojemu. Były nieco podobne. Jeszcze raz popatrzył w ekran. Ayanami zwróciła wzrok w stronę okna za którym znajdował się Entry Plug. System zrobił za Wasyla zbliżenie i ujrzał on jej oczy. Jak zwykle karmazynowo czerwone. Znów poczuł w sobie to uczucie jakie opanowało go w pociągu.
– Synch Ratio zwiększa się! 25. 27. 35. 40. Przestało wzrastać!
– Co? Takie samo miał Shinji gdy zasiadł za sterami Evy po raz pierwszy. Czemu tak nagle wzrosło?
– Nie wiadomo. Samopoczucie pilota wydaje się doskonałe według naszych odczytów.
– Jak się czujesz?– Spytała Ritsuko włączając połączenie audio pomiędzy pokojem a Plug'iem.
– Doskonale. Czuję w sobie jakieś nowe odczucie. To przyjemne.
– A więc dobrze. Test dobiegł końca. Możesz przestać się synchronizować.
– Tak jest.– Zgodził się i przyglądnął się ścianom kapsuły które po uprzednim zajarzeniu się kolorami stały się czarne. Znowu oparł głowę o oparcie fotela i wypuścił z ust odrobinki powietrza. Entry Plug został opróżniony z LCL a zaraz po tym zabrano z niego fotel z pilotem. Kuźniecow zsiadł z fotela i zaczął się krztusić. Nie było to groźne krztuszenie. Po prostu uwierał mu LCL który został w jego płucach.
Ritsuko podała mu pusty słoik. Wasyl zamknął drzwi i opróżnił płuca z płynu. Otworzył drzwi i podał słoik doktor. Ta popatrzyła na zawartość.
– Ile tyś się tego nałykał? To wystarczy na dwie godziny bez oddechu.
– Już takie mam płuca.
– Tak... pojemne.
– Dziękuję. Czy mam coś robić przed testem aktywacyjnym?
– Odprężyć się. Test aktywacyjny będzie zupełnie inny. Ale myślę że sobie poradzisz.
– Też tak myślę. Taki mam przecież rozkaz.
– Tak... Nie martw się jeżeli ci się nie uda za pierwszym razem. Jest jeszcze drugi.
– Czy jest bardzo trudny?
– Rei przeszła test z swoją Evą pomyślnie dopiero po drugim razie ale i tak dobrze jej szło. Nie interesuje cię jaki miałeś wynik?
– Szczerze mówiąc to nie.
– Masz bardzo dobre Synch Ratio. Nie wiedzieć czemu musiałeś dokonać "rozruchu". Dopiero pod koniec testu z dwudziestu procent zrobiło się 40. Do doskonały wynik jak na kogoś kto pierwszy raz przechodzi taki test.
– Dziękuję.
– Aleś ponury...
– Dobrze. Czy coś jeszcze?
– Rei opowie ci jak sterować Evą. Potem będziesz już wolny.
– Tak jest.– Odpowiedzieli jednocześnie Rei i Wasyl. Równie jednocześnie na ich licach zagościły rumieńce.
– Ale żeście się zgrali. No dobrze idźcie już. My zajmiemy się przygotowaniem Evy–05.
– Tak jest.– odpowiedział znów Wasyl i wyszedł zaraz za Ayanami. Usiedli na ławce która stała w korytarzu.
– Po pierwsze musisz otworzyć serce przed Evangelionem. Jeżeli tego nie zrobisz to Eva nawet się nie poruszy.
– Otworzyć serce... Przed maszyną? Nie obraź się ale to brzmi dziwnie.
– Evangelion nie jest zwykłą maszyną. Każda Eva posiada duszę i umysł.
– Dobrze. Zastosuje się do tej rady.
– Musisz się bardzo skoncentrować na każdej czynności jaką będziesz chciał, nakazać Evie.
– Postaram się temu podołać.
– To dobrze, Nie mam dla ciebie więcej rad.– Wstała.
– Powiedz mi... dlaczego podchodziłaś do próby dwa razy? Czym skończyła się pierwsza?
– W czasie pierwszej próby moja Eva mnie odrzuciła. Wykonała awaryjną katapultę Entry Plug przez co zostałam ranna. Tobie to nie powinno grozić.– Odwróciła się i ruszyła w lewą stronę korytarza. Po drodze zatrzymała się przy jakimś mężczyźnie i rozpoczęła z nim rozmowę. Miała uśmiechnięte usta i to zbiło z tropu Kuźniecowa. Mężczyzna gdy skończył z nią rozmawiać podszedł do niego. Rosjanin dobrze mu się przyjrzał. Miał na nosie okulary z nieco przyciemnionymi szkłami, na ciele czarny garnitur a jego twarz zdobił zarost biegnący od okolic uszu po brodę. Mężczyzna zatrzymał się przed nim. Wasyl wstał i wpatrywał mu się w oczy ukryte za okularami.
– Ty jesteś Kuźniecow?
– Tak.– Odpowiedział chłodno.
– Jestem Ikari Gendo. Według rozporządzeń jesteś pod komendą mojej organizacji. Jestem tutaj komandorem więc masz słuchać moich rozkazów.
– Tak jest!
– Na razie jesteś wolny. Pragnę cię tylko poinformować że nie znoszę niesubordynacji i surowo ją traktuję.
– Nie będzie z tym problemów komandir!– Zasalutował Rosjanin.
– A teraz tak ode mnie. Nie pokazuj się na mieście póki nie spłuczesz z siebie LCL. Nie pachnie najlepiej.
– Tak jest komandir!– Teraz dopiero zdał sobie sprawę z tego że jego włosy i kombinezon były przesączone LCL'em. Był niezbyt pocieszony z tego że jego dowódca robi mu uwagi na temat higieny. Gendo odszedł w swoją stronę a Wasyl po chwili ruszył w stronę pokoju sterowniczego w którym miał odbyć się jego następny test. Wszedł do środka. Pomieszczenie wyglądało prawie tak samo jak to w pierwszym pomieszczeniu testowym. Jedynymi różnicami było to że było więcej komputerów a za oknami nie było wielkich ilości LCL'u a czarna przestrzeń. Usiadł na jednym z foteli i zasnął, by nie martwić się bezczynnością. Obudził go dopiero jakiś kobiecy głos. Otworzył oczy i ujrzał przed sobą Mayę.
– Hej kolego... Zająłeś mi miejsce...– Powiedziała do niego miłym tonem. Kuźniecow wstał na nogi i przeprosił.
– Nic nie szkodzi.– "Boże ile on miał na sobie tego LCL'u? Całe krzesło obsmarował. No trudno. Nie widział że to moje."– powiedziała i pomyślała dziewczyna ocierając chustką pomarańczowe plamy na fotelu. Usiadła i włączyła konsole.
– Przespałeś się co? To nawet dobrze. Człowiek wypoczęty lepiej funkcjonuje.
– Eee... tak jest.– Zająknął się chłopak. Ritsuko pokazała mu jak dojść do pomieszczenia w którym wmontują jego fotel do Entry Plug. Kuźniecow wyszedł i po chwili dał sygnał kontrolką że Entry Plug jest gotowy i można go aktywować. Ritsuko spojrzała na okno. Za nim zaświeciło się światło. Eva–05 była rzeczywiście podobna do wcześniejszych modeli a dokładniej do modelu 00. Różnicą było to że była cała biała a spojenia członków ciała były czarne. Miała zamiast jednego oka dwa i to czerwone. Czoło wyglądało także podobnie tylko było o wiele bardziej wysokie niż w Unit–00 i było czarne. Reszta wyglądała prawie tak samo.
– Stan Jednostki?
– Doskonały.
– A pilota?
– Także doskonały. Stan psychiczny ogólnie dobry.
– Za pięć sekund nastąpi iniekcja Entry Plug.
– 5.
– 4.
– 3.
– 2.
– 1.
– Entry Plug został umieszczony w Evie–03. Synch Ratio na optymalnym poziomie.
– Połączenie nerwowe zbliża się do bariery krytycznej.– Na chwilę cała sala zamarła. Na jednym z ekranów pokazujących status połączenia neuronowego były pokazane wszystkie połączenia. Te które były już dostępne pilotowi były podświetlone na zielono a reszta była podkreślona na czerwono. Na tej która była zaraz za zieloną był czarny napis stanowiący dwa słowa: BORDER LINE. Nagle wszystkie Kreski stały się czerwone.
– Połączenia zerwane! Proces odwraca się! Eva–05 wpadł w tryb berserk!– Krzyknęła Maya.
– Wykonać awaryjne odłączenie kabla zasilającego.
– Wykonane!– Kabel odłączył się od Evy. Eva z ogromną siłą wyrwała się z uchwytów które mocowały ją do ściany.
– 45 sekund do całkowitego ustania funkcji!– Eva miotała się po wielkim pomieszczeniu i wydawała z siebie potworne dźwięki. Nagle jej dłonie sięgnęły do klapy na plecach.
– Ona chce wyrwać Entry Plug!– Klapa odpadła a dłoń zacisnęła się na wystającym nieco Entry Plug. Wyrwała z siebie kapsułę i trzymając ją w dłoni odchyliła głowę do tyłu jakby chciała wrzasnąć.
– 10 sekund.– Eva wydała z siebie głuchy ryk. Upadła na kolana i lewą ręką starała się podtrzymać. Znowu wydała z siebie ryk i uderzyła całym cielskiem w ziemię trzymając ramiona złożone wzdłuż linii ciała i ciągle trzymając w prawej dłoni kapsułę z pilotem.
– Funkcje ustały!
– Natychmiast wyciągnąć pilota z Entry Plug!– Krzyknęła Akagi. Cały personel wybiegł za nią by zaraz wbiec do pomieszczenia z Evą. Podbiegli do Kapsuły i sięgnęli w rękawicach do włazu. Gdy dłonie zacisnęły się na drążku od włazu ten zasyczał. Nastąpiło awaryjne spuszczenie LCL, odkręcono właz i wyjęto Pilota. Zajęły się nim Ritsuko i Maya. Z jego ust wypływał jeszcze LCL. Ritsuko robiła mu podstawowe sztuczne oddychanie a Maya zajęła się oddychaniem usta–usta. Przestała gdy w końcu otworzył oczy. Popatrzył na Ritsuko i powiedział niewyraźnie:
– Ona mnie nie chce...– i ponownie zemdlał ale tym razem z wycieńczenia a nie z urazów.
– Nie chce go? Zabierzcie go do ambulatorium! Nie chce go? To by wyjaśniło dlaczego nie zmiażdżyła Entry Plug. Po prostu nie chciała żeby ktoś w niej siedział.
– Jak to nie chciała? Przecież Eva nie powinna mieć własnej woli!– Przeraziła się Maya.
– Nie wiem. Musimy zwiększyć ograniczenia.
– Nie! Nie zwiększa...– Odkrzyknął Wasyl który już niesiony przez męską część personelu odzyskał na chwilę przytomność.
– Co?– Spytała Ritsuko jednak nie zdążyła dostać odpowiedzi gdyż raz że Wasyl stracił przytomność a dwa że został już wyniesiony.
– Mam nadzieję że nic mu się nie stanie z tego powodu.v – Ja też.– Wasyl obudził się dopiero w łóżku szpitalnym. Gdy otworzył oczy obok niego stali Shinji, Toji, Ayanami, Ritsuko, Maya i Misato.
– Czy ja umarłem?
– Nie... jeszcze trochę pożyjesz!– odezwał się Toji.
– Bardzo mi przykro że nie wykonałem rozkazu.
– Nie mów tak! Przeżyłeś i to się liczy.– Zaprzeczył mu Shinji.
– Ja sam nie cierpię. Cierpi moja duma.
– Shinji... Możecie odejść z Toji'm? Ja i dziewczyny mamy sprawę do Wasyla a jemu potrzebny jest teraz wypoczynek.
– Dobrze. Misato. Ty też masz do niego sprawę czy wracasz do domu?
– Nie mam. Chciałam tylko powiedzieć ci Wasyl: Nie przejmuj się tym.– I razem z Toji'm i Shinji'im wyszła na zewnątrz. Ayanami stała dalej przy łóżku Wasyla i patrzyła się na niego.
Wasyl spojrzał na Ritsuko i na Mayę.
– O co chodzi?– Spytał swym chłodnym tonem jednak jego mina zdradzała że jest nieszczęśliwy.
– Gdy wyciągnęliśmy cię z Evy powiedziałeś "Ona mnie nie chce." Co miałeś na myśli?
– W momencie gdy chwyciła za kapsułę poczułem że ona po prostu ona nie chcę bym w niej siedział. I usłyszałem jej myśli. Nie chciała, by ktoś ją kontrolował nie ktoś kto siedziałby w niej. Nawet ją rozumiem.
– Ale prosiłeś żeby nie zwiększać ograniczeń. Dlaczego?
– Mówiłem że ją rozumiem? Ona po prostu będzie wściekła. Jest w stanie się przed tym obronić. Znowu wpadłaby w szał.
– Dobrze ale musimy to ukryć.
– Dziękuję wam za to że mnie ratowałyście.
– Nie ma za co...– Zarumieniła się Maya. Obie wyszły. W pokoju zostali tylko Wasyl i Ayanami. Akagi i Ibuki wracały powoli do dowództwa. Zaraz po wyjściu Ritsuko odezwała się:
– Przypominam ci, Maya, że jest niepełnoletni.
– Co? Nie myślisz chyba że się do niego dobieram?– Zarumieniła się dziewczyna.
– Spokojnie... tylko żartowałam. Ale chyba spodobało ci się to ratowanie go metodą usta–usta.
– Tobie by się nie spodobało?– Odgryzła się dziewczyna.
– Dobrze, już spokojnie.
Ayanami podeszła bliżej łóżka. Popatrzyła na młodzieńca.
– Nie zastosowałeś się do rad?– Spytała z największym chłodem w głosie jakim mogła. Wasyl odwrócił wzrok.
– To nie tak. To co powiedziałem o tym że Eva mnie nie chce jest prawdą. Nie wierzysz mi?– Rei nie odpowiedziała.
– Wszystko to moja wina. Nie jestem przeznaczony dla tego zadania. Nie mogłem wykonać rozkazów.
– Tak to sobie tłumaczysz? Eva nie jest zwykłą maszyną... już ci to powiedziałam. Nie wystarczy że otworzysz przed nią serce. Musisz jeszcze ją zrozumieć. Dlaczego tak się zachowała?– Odpowiedziała z równym chłodem co poprzednio. Ten wyjątkowy chłód raził Wasyla.
– Nie bój się o mnie. Już ją zrozumiałem. Będę próbował do skutku.
– To dobrze że będziesz próbował ale to nie wystarczy.
– Wiem.
– Ja już pójdę.– Skierowała się w kierunku drzwi.
– Poczekaj.
– Tak?
– Mam do ciebie prośbę. Czy mogłabyś jutro po szkole przynieść mi moje ubranie z szafki?
– Postaram się. Który numer?
– 26. Dziękuję ci za to że mnie znosisz. Gdybyś jeszcze mogła mnie odwiedzić kiedyś...– Rei nic nie odpowiedziała i wyszła.
– "Mój pierwszy dzień pracy a tu klapa. Tyle dobrze że mnie nie zostawili i mogę spróbować jeszcze raz. Podejrzewam że komandir Ikari nie będzie zadowolony. Czy ja ciągle mam na sobie LCL? Nie... jestem suchy. Ale ciągle czuję krew. To pewnie zapach tego płynu. Co z moją kartą zdrowia?"– Rozmyślał i na ostatnie zdanie spróbował się podnieść. Zakręciło mu się w głowie ale zdołał dosięgnąć karty przyczepionej do łóżka. Przeczytał ją.
– "Pięknie. Nie była dla mnie ostra. Za cztery dni stąd wyjdę. Może wcześniej jak przycisnę lekarzy. Tylko czemu mi tak w głowie huczy. Aha... Mam lekkie zaburzenia błędnika. Tak... te lekkie zaburzenia wyglądają tak jakbym miał na sobie gruby pancerz i ktoś walił w niego z karabinu. Boże, co za ból."– Na te myśli położył się i zaczął nucić swoją ulubioną, Kalinkę.
Asuka przybyła do domu późnym wieczorem. Zobaczyła że stół jest nakryty i usiadła do jedzących już Misato i Shinji'ego.
– A gdzie ten dziwak?– spytała.
– Wasyl? W szpitalu.– odpowiedziała jej Misato.
– Co?
– Miał wypadek w czasie aktywacji Evy–05.
– Wiedziałam że ten idiota nie będzie w stanie poradzić sobie z Evangelionem.
– Z tego co wiem to Eva odrzuciła jego a nie on ją.
– Że co?
– W czasie testu Evangelion wyjął jego Entry Plug.
– Wyjął?
– Tak. Wyjął i niedługo po tym przestał działać.
– No, nie dziwię się. Z takim kimś w Entry Plug'u nikt by nie wytrzymał.– na te słowa Shinji puścił łyżkę która niemiło uderzyła o talerz. Wstał, zabrał swój talerz wyniósł do kuchni i wszedł do swojego pokoju. Tam włączył swój odtwarzacz SDAT i słuchał właśnie "Ody do Radości" Beethovena. Starał się zasnąć. Przypomniał sobie rozmowę którą odbył z Rosjaninem dzień wcześniej. Asuka wyprowadziła go z równowagi. Misato nie odezwała się już tej nocy do Asuki. Asuka była zdziwiona zachowaniem Shinji'ego.
Wasyl obudził się następnego dnia prawie w południe. Przez trzy godziny ćwiczył podnosząc na ręce krzesło które stało obok jego łóżka. Usłyszał głosy za drzwiami.
– Dobrze... wpuszczę cię ale na tylko dziesięć minut. Potrzebuje spokoju.
– Tak.– odezwał się jakiś cichy dziewczęcy głos. Drzwi otwarły się i w nich stanęła Ayanami.
– Strasfucie tawarzyszko Ayanami.– Przywitał się.
– Dobry wieczór.– Przywitała się.
– Już jest wieczór? Myślałem że wstałem wcześniej.
– Już jest wieczór. Przyniosłam dla ciebie ten mundurek.
– Dzięki.– Rei popatrzyła na krzesło które wisiało na dłoni Kuźniecowa.
– O przepraszam. Nie mam czym ćwiczyć więc korzystam z tego co mam pod ręką.– Powiedział gdy odstawił krzesło. Rei podeszła do krzesła i usiadła na nim. Wasyl zwrócił na nią wzrok.
– Co?– Spytała spokojnie. Jej ton był już lżejszy niż wczoraj.
– Nic.
– A więc dlaczego się na mnie popatrzyłeś?
– Jak by to powiedzieć... Podobają mi się piękne obrazki. A ty wyglądasz mi jakbyś wyszła prosto z takiego.
– Zawstydzasz mnie.
– Nie miałem na myśli cię urazić.
– I nie uraziłeś. Była bym zapomniała. Ikari i Suzuhara pytają się jak się czujesz. Co mam im przekazać?
– Powiedz że świetnie. Mam prośbę. Jutro chcę wyjść. Jeżeli przyjdziesz mi pomóc to będzie prościej przekonać lekarza. Czy mogłabyś jutro się tu zjawić? Może o tej samej porze?
– Dobrze. Postaram się być.
– Dziękuję. Tylko ty mnie odwiedzasz. Reszta pewnie nie ma dla mnie czasu. Nie mam im tego za złe.
– Ikari ma nieco inne sprawy. Suzuhara i Soryu mieli jeszcze testy z swoimi jednostkami.
– Rozumiem. A ty nie miałaś testów?
– Nie.
– To na razie masz pewnie spokój. Przemyślałem już co zrobić z Evą–05.
– Co masz zamiar zrobić?
– Powiem ci jeżeli nie powiesz nikomu przed testami. Dobrze?– Rei potaknęła. Wasyl wykonał gest palcem by ta pochyliła do niego swoje ucho. Wyszeptał jej cały plan.
– Przecież to niebezpieczne dla personelu i dla ciebie samego.
– Wiem ale muszę spróbować. Już ci mówiłem że rozumiem tego Evangeliona. Uważam że jest 75 prawdopodobieństwa że się uda.
– To nie jest całkowita pewność.
– Zaufaj mi.
– Dobrze. Ale i tak uważam że to szaleństwo.
– Jaka jest twoja definicja szaleństwa?– Rei nie odpowiedziała. Nie chciała odpowiadać na to pytanie.
– Widzisz? To tylko rozsądek. A rozsądek nie idzie w parze z szaleństwem. Mam rację?
– Tak.– W tym momencie do pokoju wkroczył lekarz.
– Przepraszam ale twój czas wizyty dobiegł końca, młoda damo.– Rei wstała i skierowała się w stronę wyjścia. Wasyl podniósł się lekko.
– Przyjdziesz jutro?
– Postaram się.– Odpowiedziała i wyszła z doktorem. Wasyl znowu został sam. Od czasu do czasu zaglądała do niego pielęgniarka by sprawdzić czy nic mu nie jest. Wasyl nie dawał za wygraną i dalej podnosił krzesło dłonią. Jedyne ćwiczenie jakie wpadło mu do głowy. Po trzech wizytach pielęgniarki postanowił wstać. Podniósł się i przypomniał sobie że jest nagi, nie licząc oczywiście bokserek. Wziął swój mundurek i założył powoli spodnie. Następnie założył koszulę i buty. Zapiął guziki i powoli wstał. Ciągle kręciło mu się w głowie ale już mniej niż w poprzedni dzień. Postanowił zrobić kilka pompek. Powoli pochylił się nad podłogą i zaczął robić pompki. Po pięciu postanowił że jest na tyle sprawny by wykonywać je na jednej ręce. Od razu zaczął ćwiczenie. Gdy robił dwudziestą usłyszał kolejne głosy za drzwiami. Również należały one do lekarza i kobiety z tą tylko różnicą że głos kobiety był nieco wyższy niż Ayanami. Zląkł się i stracił równowagę. Jego dłoń wysunęła się spod jego ciała i plasnął o posadzkę. Drzwi otworzyły się i oczom leżącego Wasyla ukazały się dwie postacie: doktora i Mayi. Maya i doktor popatrzyli na niego. Ten podniósł się jak tylko szybko mógł. Ręką wspierał się o łóżko. Doktor i dziewczyna pomogli mu się położyć z powrotem. Doktor w przeciwieństwie do Mayi miał gniewną minę.
– Co ty robisz? Powinieneś wypoczywać jeszcze dwa dni młody człowieku! Zwiększymy częstotliwość nadzorowania.– Powiedział gniewnym tonem doktor i wyszedł z gabinetu.
– Po co wychodziłeś łóżka?
– Czuję się już lepiej a bezczynność mnie zabija.
– No ale powinieneś lepiej o siebie dbać.
– W jakiej sprawie pani przyszła?
– Nie musisz mówić do mnie na per pani. Jestem Maya.
– Więc w jakiej sprawie przyszłaś?
– Doktor Akagi poprosiła mnie bym przekazała ci wiadomość o twoim Evangelionie. System MAGI kategorycznie zaprzeczył temu by pozostawić ograniczniki Evy–05 w takim stanie jakim były podczas prób. W rezultacie musieliśmy jednak nałożyć większe ograniczniki.
– Nie dobrze.
– Co masz na myśli?
– To nieważne. A dlaczego poprosiła akurat ciebie? Sama nie mogła przyjść?
– Hmm... To przez to jak cię reanimowałyśmy. Stosowałam technikę usta–usta i doktor Akagi myśli że się w tobie podkochuje.
– A jak jest? Myślę że zaprzeczasz temu. I słusznie moim zdaniem jeżeli zaprzeczasz.
– To prawda. Ale powiedz mi... czy chłopcy w twoim wieku nie powinni się już interesować dziewczętami?
– Wolałbym nie odpowiadać. A jeżeli chodzi o ciebie to przecież nie jesteś już dziewczyną... a kobietą... Prawda?
– Tak.
– Przepraszam za krzesło.
– Nic nie szkodzi.
– Dziękuję że przyszłaś. Dotąd tylko Ayanami mnie odwiedzała.
– Nie ma za co. Szkoda ale muszę już iść, mam napięty program. Trzymaj się.
– Tak. Do widzenia.– Maya wyszła a doktor wkroczył zaraz po niej. Zrobił Kuźniecowowi wykład na temat tego co mu wolno a czego nie. Wasyl nie słuchał jego słów gdyż pogrążył się w swoich przemyśleniach. Gdy doktor wyszedł znów zaczął sprawdzać swoją lewą dłoń. Jak zwykle po złożeniu ta strzelała w stawach.
– Muszę coś zrobić z tymi palcami. Strzelają mi przy każdym ruchu.– Powiedział do siebie i opuścił dłoń. Dla pewności że nie zostanie zbyt łatwo nakryty, znów zaczął podnosić krzesło.
Shinji, Asuka i Misato jedli obiad. Dziś gotowała Misato, tak więc były zupki które nie smakowały nikomu oprócz niej samej. Shinji był wyjątkowo szczęśliwy. Znów spotkał się z Maną. Asuka jak zwykle była w chmurnym humorze a Misato jak zwykle mnóstwo gadała. Jednak tak naprawdę nikt jej nie słuchał ale jej zdawało się że Shinji i Asuka słuchają jej z uwagą. Shinji posprzątał po sobie i wszedł do swojego pokoju. Zaczął odtwarzać piosenkę na SDAT i słuchał jej z nabożną czcią. Była to jego ulubiona piosenka i przypominała mu tę której słuchała Mana. Asuka gdy skończyła jeść odeszła od stołu i jak zwykle wyszła z domu i wróciła późno. Misato zajęła się kąpielą i mniej więcej tak skończył się dla nich dzień.
Wasyl wyjątkowo wstał dziś wcześnie. Pragnął już skończyć swoją kurację i wrócić do swoich obowiązków. Zaraz po zjedzeniu śniadania jakie przywiozła mu pielęgniarka, ubrał się w swój mundurek. Jedyną część jakiej nie założył na siebie to jego beret. Podniósł się z łóżka i usiadł na krześle. Wyjątkowo nie chciał ćwiczyć. Ból w głowie nieco już ustał ale wciąż miał problemy z utrzymaniem równowagi. Postanowił że będzie zbierał siły na sprzeczkę z doktorem który nie będzie go chciał wypuścić. Na narzekanie pielęgniarki czemu nie leży odpowiadał chłodnym spojrzeniem z nieco zmarszczonymi brwiami. Ta wolała z nim nie gadać i szybko wychodziła. Po pół godzinie znów wracała i próbowała ponownie swych sił. Jednak Wasyl był nieugięty a by podkreślić to, wstał i podszedł do okna. Oparł dłonie na parapecie i wpatrywał się w pacjentów którzy siedzieli w parku szpitalnym. Do pokoju otworzyły się drzwi. W drzwiach zamiast pielęgniarki stanęła Ayanami. Podeszła cichutko do niego. Wasyl odwrócił się po chwili i rozchmurzył minę.
– Dzięki że jesteś.– przywitał się. Wysilił się na lekki uśmiech. Ayanami nie odpowiadała na to. Popatrzyła tylko na niego. Ten wzrok nieco go speszył. Podszedł chwiejnym krokiem do krzesła na którym zostawił beret i założył go.
– Więc chodźmy.– powiedział gdy poprawił beret na głowie. Ayanami wyszła zaraz za nim. Patrzyła jak chwiejnym krokiem idzie przez korytarz i starała się dostosować swoje tempo kroku do jego. Wasyl co jakiś czas podpierał się ręką o ścianę i zaraz znowu ruszał przed siebie. Dwa skrzyżowania korytarzy dalej zatrzymał ich lekarz.
– Przecież powinieneś wyjść dopiero jutro! Co ty wyrabiasz? Młoda damo czy ty go na to namówiłaś?
– Nie. To ja ją poprosiłem żeby mi towarzyszyła jak będę wychodzić.
– Ale ty powinieneś wyjść dopiero jutro. Popatrz na siebie. Ledwo trzymasz się na nogach.
– Nie zostanę tu ani chwili dłużej. Mam obowiązki!– Zaprzeczył lekarzowi.
– Jeżeli już się tak upierasz to musisz to podpisać.– Powiedział lekarz podając mu kartkę z jakimś postanowieniem. Wasyl przeczytał treść i podpisał.
– Możesz już iść. Tylko oszczędzaj się.
– Zależy od rozkazów.– wymamrotał i ruszył dalej. Rei poczuła że właściwie nie była tu nazbyt potrzebna. Wyszli ze szpitala i ruszyli w stronę mieszkalną miasta. Pożegnał się z dziewczyną i ruszył w swoja stronę. Po drodze widział kilku znajomych z klasy ale nie interesował się nimi a oni nim. Doszedł do mieszkania Misato i wszedł. Misato i Shinji siedzieli przy stole. Asuki nigdzie nie było. Wasyl zdjął buty i wszedł do salonu.
– Wróciłem...– przywitał się.
– Już wyszedłeś? Jak to dobrze.– Uśmiechnęła się Misato.
– Tak. Już się stęskniliśmy za tobą.– Stwierdził Shinji.
– Dzięki. Misato? Kiedy będę mógł znowu przystąpić do testów z Evą?
– Tak od hop chcesz próbować jeszcze raz? Przygotują ją najwcześniej za cztery dni. Na razie udało im się tylko zamontować dodatkowe ograniczniki. Nawet jej nie ruszyli z miejsca. Dalej leży na środku tej sali. Z salą mniejszy problem bo wmontowali z powrotem uchwyty mocujące.
– Dzięki za informację. A czy można się dostać do tego pomieszczenia?
– Wypiszę ci jutro przepustkę jak tak bardzo chcesz.
– Dzięki.– Na te słowa Shinji zrobił nieco zakłopotaną minę.
– Czy nie boisz się znowu wsiąść do Evy?
– Nie. Nie mam powodów.
– Jak to? Przecież o mało co cię nie zabiła.
– To nie jest dla mnie powód. Ona po prostu nie chciała, by ktoś w niej siedział i ją ograniczał.
– Ona nie chciała? Nie rozumiem.
– Ja też nie rozumiałem. Może kiedyś zrozumiesz.
– Może.– zastanowił się młody Ikari. Wasyl skierował się w stronę łazienki. Umył dłonie i przejrzał się w lustrze. Na jego twarzy znów pojawił się zarost. Od razu postanowił go zgolić. Musiał trochę szukać swoich przyborów ale poradził sobie doskonale. Następnie zdał sobie sprawę jakie głupstwo mógł popełnić. Ledwo trzymał się na nogach a zaczął się golić ostrą brzytwą. Ale już popełnił to głupstwo i poradził sobie doskonale. Następnie poszedł do swojego pokoju. Usiadł na łóżku i chwycił do prawej dłoni ciężarek do podnoszenia o ciężkości 10 kg i zaczął ćwiczyć. Do drzwi ktoś zapukał.
– Proszę wejść.– Odpowiedział. Drzwi odsunęły się i do środka wszedł Shinji.
– Powiedz mi... czemu tak się trzymasz rozkazów?– Zapytał chłopak gdy usiadł obok niego. Wasyl nie przestawał podnosić ciężarków. Nie odpowiedział.
– Dlaczego są dla ciebie takie ważne?
– To mój sposób na życie. Dlatego je tak traktuję. Tak mnie wychowano.– Odpowiedział w końcu.
– A czy nie myślałeś żeby się zmienić? Nie jesteś już przecież w wojsku.
– Nie. Nie potrafię z tym zerwać.
– Rozumiem. Ale widzę że masz też własne pomysły. Dużo ćwiczysz.
– Za mało jak dla mnie.– Odpowiedział ponuro i znów podniósł ciężar.
– E tam. I tak jesteś silniejszy ode mnie. Ja to takie chuchro.
– Chyba nie aż takie skoro chodzi z tobą Mana, co? Co tam u was?
– Wszystko dobrze. Mana właśnie pytała o ciebie. Chyba się polubiliście.
– Może... Ja się na razie nie zajmuję takimi rzeczami. Ale złości mnie to że już drugiego dnia szkoły zarobiłem tak długą przerwę, Muszę się odrobić.
– Na pewno zdążysz.
– Tak...– Zakończył temat Kuźniecow. Dalej podnosił ciężar ale przerzucił go do lewej dłoni. Jego palce niemile zachrobotały gdy zacisnęły się na drążku.
– Boli?– Spytał Ikari.
– Mało. To po prostu strzelanie w stawach.
– Pewnie uwiera ci to? Słyszałem jak chroboczą ci przy każdym ruchu palcami.
– Nie za bardzo. Tylko ludziom to przeszkadza. Dlatego tak mało używam tej dłoni.
– Słuchaj... Aida zrobił dzisiaj po lekcjach pokaz nagrania z pociągu. Tak się zastanawiałem o czym rozmawialiście z Rei?
– Nieważne.
– Jeśli nie chcesz o tym mówić to nie naciskam.
– Nie, po prostu to była zwykła rozmowa. Zaciekawiła ją melodia jaką nuciłem i opowiedziałem jej o czym ona jest. To wszystko. A jeżeli interesuje cię to że patrzyłem jej w oczy to też nic szczególnego... Spodobał mi się ich kolor.
– Tak, właśnie do tego zmierzałem. Rzeczywiście niecodzienny kolor.
– Mi przypominał mój kraj.
– Tęsknisz za nim?
– Tak.
– To czemu byś tam nie wrócił?
– Jeżeli zawiodę tutaj to może nie być świata na którym by mógł istnieć.
– A więc to dlatego się zgłosiłeś na ochotnika?
– Tak.
– Widzę że męczy cię ta rozmowa. Może już pójdę.
– Nie musisz. Lubię mieć towarzystwo.
– Dobrze.– Shinji usiadł ponownie. Rozmowa dalej się nie ciągnęła więc z nudów włączył swój SDAT player. Słuchał nowego utworu jaki udało mu się uzyskać. Było to Requiem W.A. Mozarta. Bardzo smutne a zarazem piękne. Słuchawki były nieszczelne tak więc Kuźniecow słyszał muzykę. Ta nie wiadomo dlaczego sprawiła że poczuł się lepiej. Przestał podnosić ciężarki i zamknął oczy. Wsłuchiwał się w słowa. Nigdy nie podobał mu się język niemiecki ale ten utwór przypadł mu do gustu. Po chwili Shinji odwrócił wzrok na Kuźniecowa. Z ruchów jego klatki piersiowej wywnioskował że jego kolega zasnął. Wyszedł po cichutku z pokoju i skierował się do swojego. Misato wyszła dziś na nocną zmianę. Na jego drodze stanął Pen–pen. Chłopiec pogładził jego łepek i doszedł do swojego pokoju. Położył się i po godzinie zasnął. Śniło mu się to co wcześniej czyli Mana. Kuźniecowowi z kolei śniło się coś zupełnie odmiennego. Śniła mu się jego rodzina... To jak z dwoma braćmi i siostrą bawili się z ojcem, jak ściskała ich matka. Wszystko wydawało mu się jak z obrazka. Bawił się jako dziecko z swoją siostrą Maruszką i swoimi braćmi czyli Wladimirem i Iwanem. On sam stał w śnie w swojej obecnej postaci ubranej w Mundur. Podszedł do swego Ojca. Ten zdawał się go nie zauważać. To samo było z stojącą obok ojca matką. Wasyl nie przejmował się tym jednak, całą jego uwagę skupiały dzieci. Siebie rozróżniał doskonale bo wydawało mu się że jego postać jako dziecko świeciła nieco na czerwono. Nagle coś się stało w jego śnie. Jego rodzice odeszli od siebie na boki i odwrócili się od siebie. Jego bracia i siostra podążyły za matką a jego postać ruszyła w stronę ojca. W tym momencie jego sen się urwał i on sam się obudził. Był zdezorientowany. Nie wiedział gdzie się znajdował. Gdy przypomniał sobie gdzie jest, od razu wstał. Popatrzył na swój zegarek. Była czwarta rano. Postanowił już nie zasypiać i ruszył w stronę salonu. Zauważył że nie ma już zawrotów głowy. Usiadł do stołu i dostosował oczy do ciemności. Dalej miał na sobie spodnie od mundurku i podkoszulek bez rękawów. Od razu pomyślał że będzie musiał się przebrać. Usłyszał nagle jakieś mamrotanie. Gdy się przypatrzył dojrzał Asukę leżącą rękami i głową na blacie stołu.
– Słucham?– Zapytał.
– Guten morgen...– wymamrotała nieco wyraźniej dziewczyna.
– A... strasfucie...– odpowiedział jej.
– Też nie możesz spać, co?
– To nie tak... Nie chce mi się spać.
– To masz lepiej ode mnie...
– Wątpię...
– Na pewno mam gorzej... Chociaż może jest nam tak samo źle?
– Może... Czy to niewyspanie czy co innego? Dotąd nie rozmawiałaś ze mną w ten sposób. Tak... spokojny...
– To chyba to nie wyspanie...– Ziewnęła– Słyszałam że oblałeś test z Evą.
– Tak... wkrótce biorę się za poprawę.
– Zobaczymy. Podasz teraz kawę? Woda jest zagotowana...
– Dobrze.– zgodził się. Wyszedł do kuchni i nalał sobie i Asuce po kubku napoju. Przyniósł kubki i usiadł na swoim miejscu.
– Chyba pomyliłem się w ocenie twojej osoby...
– Co masz na myśli?– Spytała w moment po łyknięciu napoju.
– Myślałem że jesteś osobą która nie dopuszcza do siebie ludzi, osobą która nie potrafi z nikim się porozumieć. A teraz widzę cię jak siedzisz tutaj i rozmawiasz ze mną na poważnie. Chyba kiepsko zaczęliśmy naszą znajomość.
– Wiesz co ci powiem? Nie myliłeś się. Taka jestem i taka będę, idioto...– powiedziała już nieco pobudzona przez kawę. Wasyl dopił szybko kawę i ruszył do swojego pokoju by się przebrać. Ubrał już cały mundurek i wyszedł do przed pokoju. Gdy był już na zewnątrz poprawił swój beret i ruszył w stronę windy. Wsiadł i zjechał. Po drodze do szkoły myślał o swoich bliskich. Zastanawiał się jak wiedzie się jego rodzeństwu i matce. Gdy doszedł do szkoły znów został zmuszony czekać na oficjalne otwarcie. Było jeszcze ciemno ale na horyzoncie widać już było wschodzące słońce. Patrzył na nie. Gdy wyszło już całkiem nad horyzont, coś naszło go by powiedzieć do siebie słowa:
– Stawaj, strana agromnajat...– W pięć minut później zjawiło się dwóch jego kolegów z klasy.
– O cześć. Ty jesteś Wasyl... tak?– Spytał jeden z nich.
– Tak.
– Strasznie wcześnie zacząłeś wagary. Co ci się stało?– Spytał drugi.
– Miałem wypadek... Ale już mi lepiej. Szczerze mówiąc to miałem wyjść ze szpitala dopiero dziś.
– A co to był za wypadek?
– Nieważne.
– Aleś ponury.
– No i co z tego?
– Nic, nic...– Wszyscy troje patrzyli się na wschodzące jeszcze słońce.
– Chyba się nie poznaliśmy... Jestem Kazuya.– Przywitał się pierwszy z chłopaków.
– Ja jestem Takuya.– Przywitał się drugi.
– Miło mi poznać.
– Wiem chyba po co przyszedłeś tak wcześnie...– powiedział Kazuya.
– No więc?
– Chciałeś się przyjrzeć z rana tym napalonym małolatom z drugiej klasy co? U nas w trzeciej jest takich mało...
– Wybacz ale nie dlatego tu przyszedłem. Mnie nie interesują takie sprawy...
– O stary ty przypadkiem chory nie jesteś?– Takuya położył rękę na czole Wasyla.
– Nie... Czy to źle że człowiek nie interesuje się sprawami płciowymi?
– No chyba źle... Stary ty masz warunki by zdobyć każdą... zabójczy głos, budowa ciała mięśniaka... I mówisz tak poetycko...
– To tylko akcent...
– Nieważne... on działa cuda!
– Wybacz, nie interesuję się tymi sprawami.
– No trudno... nikt nie jest doskonały.– W półgodziny później do szkoły zaczęli się schodzić uczniowie. Przychodzili osobno lub grupkami. Takuya i Kazuya wychwalali "walory" dziewcząt. Wasyl nie bardzo się angażował w te tematy.
– Ty a ta niebiesko włosa? Ale gorąca!– Stwierdził nagle Kazuya. Wasyl odwrócił szybko wzrok i przypatrzył się dziewczynie która wskazywał jego kolega. To była Ayanami.
– Ayanami Rei...– powiedział do siebie.
– Ty ją znasz?– Spytał Takuya.
– Tak.
– A skąd?– spytał z kolei Kazuya.
– Po prostu ją znam... to moja koleżanka.
– Już ci wierze... to chyba coś więcej.
– Dajcie spokój. Mówiłem wam że mnie te tematy nie pociągają.
– Dobra dajmy mu spokój. Ale wiesz co Takuya? Ja bym jej dał 11 w skali od jednego do dziesięciu.
– No... Taką zaliczyć to by było...– zarumienił się Takuya.
– O czym wy gadacie?– Zdziwił się Wasyl.
– Ciebie to i tak nie interesuje więc daj nam pomarzyć...
– Ja was chyba nigdy nie zrozumiem...– powiedział i odszedł w stronę budynku szkolnego. Przy drzwiach spotkał się z Shinji'im.
– O... cześć Wasyl... wcześnie wyszedłeś?
– Jak zwykle... Soryu może już też wyszła?
– Tak... A czemu pytasz?
– Nic. Cześć.– odpowiedział Wasyl i pobiegł w stronę swojej klasy. Na lekcjach nauczyciel kolejny raz zaczął mówić o drugim uderzeniu. Ta sama gadka co wtedy gdy Wasyl pierwszy raz przyszedł do szkoły. Patrzył na swojego laptopa. Nagle zaświeciła się ikonka oznajmująca przyjście poczty. Przeczytał wiadomość:
"Czy jesteś pilotem nowego Evangeliona? Tak lub nie."
Wasyl obejrzał się za siebie. Pomachały do niego trzy dziewczyny siedzące na końcu sali w ławkach obok siebie. Odpowiedział:
" Niestety z tego co wiem to wiadomości o pilotach Evangelionów są ściśle tajne... Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie." Przeczytał kolejną wiadomość:
" To jesteś czy nie jesteś?" Wasyl był nieco przytłoczony tym pytaniem. Odpisał:
" Po odpowiedź proszę zgłosić się do Shinji'ego Ikari'ego lub Asuki Soryu... Ja nie jestem uprawniony do rozmów w takich sprawach." Odpowiedział i wyłączył okienko z wiadomościami. Dziewczęta postanowiły że nie będą już się go pytać jeżeli nie chce odpowiadać... Spytają tego całego Ikari'ego. Pomyślały jednocześnie że jest nieco sztywny.
Wasyl postanowił spróbować czegoś nowego... Patrzył się w jeden punkt na tablicy i nie zmieniał pozycji wzroku i ciała. Mówiąc prosto, "wyłączył się". Nauczycielowi nie przeszkadzało to zbytnio gdyż nie patrzył prawie w ogóle na klasę. Do Wasyla przychodziły liściki które miał podać dalej ale nie zauważał ich. Udało mu się coś trudno osiągalnego, oczyścił całkowicie umysł. Nie myślał o niczym tylko patrzył się i świat dookoła przestał dla niego istnieć. Obudził go z tego stanu dopiero dzwonek. W czasie przerwy stanął na korytarzu i czytał swój egzemplarz poematów Sołżenicyna. Książka była pisana cyrylicą. Na okładce także były napisy pisane cyrylicą. Obok niego przechodzili uczniowie ale on nie zwracał na to uwagi. Pochłonęło go czytanie. Jednak gdyby ktoś się do niego zwrócił to na pewno by zareagował. I właśnie za chwilę ktoś się do niego odezwał:
– Czemu nie odpowiadałeś?– spytała go jedna z trojga dziewcząt.
– Bo nie mam uprawnień.
– Naprawdę? Czy po prostu nie chcesz?– spytała po raz drugi. Wasyl oderwał wzrok od książki. Jego oczom ukazała się postać dziewczyny. Nie była bardzo różniąca się od innych dziewcząt poza tym że miała blond włosy. Większość dziewcząt w jego klasie była albo brunetkami albo szatynkami.
– I jedno i drugie... Poza tym nie mam rozkazów żeby odpowiadać.
– Nie rozumiem...
– To nawet lepiej.– odpowiedział chłodno jak to w jego zwyczaju i jego wzrok znów spoczął na kartkach książki. Dziewczyna popatrzyła się na okładkę. Tytuł nie powiedział jej nic gdyż nie znała tego alfabetu. Pomyślała sobie że nie warto nawet go pytać o czym to jest. Pewnie znowu powiedziałby że nie ma rozkazu i dalej nie zwracał na nią uwagi. Odeszła w stronę klasy. Wasyl dalej czytał. Ta lektura wciągnęła go tak bardzo że niemal przeoczył dzwonek na lekcje. Schował książkę do kieszeni i wrócił do klasy. Nauczyciel tym razem zmienił temat lekcji. Uczył teraz matematyki. Wasyl tym razem zainteresował się lekcją i nie musiał wyłączać myśli. Spodobał mu się jednak ten jego pomysł z wyłączeniem się. Lekcja przeszła mu gładko i nie było na niej nic co by mogło kogoś szczególnie zainteresować. Podobnie z resztą lekcji. Po szkole wyruszył w stronę kwatery głównej Nerv'u. Przy wejściu użył swojej karty id. i wszedł w odmęty korytarzy dowództwa. Według planu który wykuł na pamięć, miał już jasną drogę do szatni. W szatni nie miał problemu z odnalezieniem swojej szafki. Wyjął z niej zapasowy Plug Suit i ubrał się w niego. Swój mundurek szkolny schował na miejsce stroju i wyszedł z szatni. Udał się w kierunku pomieszczenia testowego w którym znajdowała się jego Eva. Do pomieszczenia dostał się dopiero gdy oddał przepustkę strażnikowi razem ze swoją kartą id. W pomieszczeniu od razu rzuciła się mu w oczy potężna istota która leżała na ziemi. Jedyne co usunięto z pokoju to ograniczniki które na powrót znalazły się na ścianie oraz jego Entry Plug. Eva wydała mu się nieco inna. Miała grubsze przeguby i jej plecy wzbogaciły się o antenę. Grubsze były także miejsca stawów kończyn. Sama Eva nie zmieniła pozycji. Podszedł do jej twarzy zwróconej w stronę wejścia. Jego uwagę przykuły jej czerwone oczy umieszczone na masce pozbawionej ust. Były nieco trójkątne i ciemno czerwone. Popatrzył w te oczy głęboko.
– A więc nie chcesz być kontrolowana? Nie chcesz by ktoś cię ograniczał? Rozumiem cię. Sam jestem ograniczony rozkazami. Wiem że pewnie mnie nie słyszysz ale tak jest. Ja potrafię żyć z świadomością że wobec rozkazów jestem bezbronny. Czy ty?.. istota na pewno lepsza ode mnie ma się okazać gorsza?– Powiedział do niej. Eva nie wzruszona dalej leżała.
– Czy chcesz wyjść na istotę która nie potrafi się do niczego dostosować? Przykro mi to mówić ale w tej sytuacji wychodzisz na istotę niedorozwiniętą. Może trudno ci w to uwierzyć ale ja cię rozumiem.– kontynuował.– Rozumiem że jestem dal ciebie nikim ale czy to że ktoś kto jest taki jak ja rozumie istotę taką jak ty?– mówiąc to podszedł do twarzy Evy bardzo blisko. W tym momencie, oczy Evy zaiskrzyły się na krwistą czerwień. Wśród tej czerwieni można było wyróżnić białe ślady oczu.
– A więc jednak słyszysz? Te ograniczniki muszą sprawiać ci ból. I to nie ból fizyczny... One ranią twoją dumę prawda?– Z maski wydobył się głuchy pomruk. Białe oczy nieco się przymrużyły. Wasyl nieco zląkł się tego że uaktywniła się chociaż tak mała część Evangeliona. Powstrzymał się jednak i dalej mówił do niej.
– Widzę że jednak chcesz walczyć. Nie chcesz tych ograniczeń. Ja naprawdę cię rozumiem. Wiem że jeśli powiem komuś że na mnie patrzyłaś chociaż ten moment to ta osoba sprawi że zamontują ci kolejne ograniczenia.– z maski wydał się kolejny cichy pomruk. W tym pomruku było połączone zdziwienie jak i wola walki. Wasyl kontynuował:
– Wiem że nie mógłbym cię uwolnić. Chciałbym ale nie mogę. Ci którzy cię stworzyli obawialiby się tego. Ale pomyśl o tych czterech innych z twojego rodzaju... Nie różnią się od ciebie praktycznie niczym poza wyglądem. One jakoś żyją z tą świadomością. Ty też możesz. Nie walcz z tym. Pozwól mi się z tobą zsynchronizować. To wyjdzie nam na dobre. Ja nie będę cię tak silnie ograniczał i będziesz szczęśliwa...– W tym momencie kolejny pomruk ale jakby zaprzeczenia.– Szczęśliwy?– Bez pomruku ze strony Evy.–...a ja będę zadowolony bo wypełnię swoje zadanie.– Evangelion mruknął mocniej. Mowa Wasyla najprawdopodobniej nie doszła do niego. Wasyl podszedł do niego jeszcze bliżej tak by znajdował się w odległości pół metra od twarzy.
– Nie podoba ci się to? Przemyśl to jeszcze... I pamiętaj że ja cię rozumiem...– Powiedział i przytulił się do twarzy Evangeliona. Evangelion wydał lekki pomruk który wdał metal maski w drgania. Białe oczy za czerwonymi wziernikami oczu zmieniły nieco wyraz. Nie wydawały się już surowe.
– Lepiej się z tym prześpij. Wiem że aktywność twojego organu S2 jest dla ciebie męcząca nawet przy prostych czynnościach. Ta rozmowa pozostanie naszym sekretem.– Oczy Evangeliona przestały iskrzyć się na biało i po chwili czerwone wzierniki stały się znowu przyciemnione. Z Evy nie wydał się już żaden pomruk.
– "Chyba mnie zrozumiał... Mam nadzieję że tak."– Pomyślał Wasyl i oderwał się od maski Evy–05. Chociaż tego nie okazywał to dalej był zszokowany faktem że czynnie z nią rozmawiał. W końcu miała być nie aktywa gdy nie była podłączona do zasilania. Postanowił że jak obiecał tak zrobi. Nie powie nikomu o tej "rozmowie". Nie wiedział wcześniej że może istnieć pojęcie płci u tych istot. Zawsze to były Evy albo Evangeliony.
– "Dlaczego on tak się upierał przy tym że ON będzie szczęśliwy? Czyżby aż tak rozwinęła się w NIM duma? I dlaczego mnie to tak interesuje? Jestem przecież tylko pilotem a nie jego psychologiem..."– Myślał dalej. Podszedł do drzwi i uderzył kilka razy pięścią w metal. Wartownik otworzył mu i zwrócił jego kartę id. Wasyl odbierając kartę uśmiechnął się krzywo i zwrócił się w stronę z której wyszedł z szatni. Wszedł do przedziału w którym znajdowała się jego szafka. Za płótnem oddzielającym męską część szatni od damskiej dojrzał jakiś cień. Stanął jak wryty i patrzył się na niego. Po jego kształtach można było od razu rozpoznać dziewczynę o długich włosach ściągającą z siebie odzież wierzchnią. Wasyl na te ruchy zareagował jednym ruchem: Piętą odwrócił się wokół własnej osi o 180 . Patrzył teraz na ścianę na której były drzwi przez które wszedł. Cień ubrał na siebie Plug Suit i odwrócił głowę w stronę płótna.
– Kto tam jest?– Spytała postać głosem stanowczym jednak dziewczęco łagodnym.
– Nieważne...– Odpowiedział po rosyjsku zdezorientowany Wasyl.
– A to ty... Czemu tak stoisz?– Spytał ponownie ten sam głos nie zmieniając tonu.
– Staram się odwrócić wzrok...– Odpowiedział już po japońsku. Głos wydał mu się podobny do głosu Soryu i nie mylił się.
– Jesteś idiotą? Przecież jestem za zasłoną.– Odpowiedziała mu z nieco większą ostrością w głosie.
– Nie.– Odwrócił się i usiadł na ławeczce dość blisko zasłonki. Asuka wcisnęła przycisk na nadgarstku. Strój natychmiast napełnił luki powietrzem i dopasował się do ciała.
– Już wychodzisz?– Spytała go zza zasłony.
– Tak.
– To czemu się nie przebierasz? A zresztą... Zawsze byłeś dziwny...– Odpowiedziała mu i wyszła przez drzwi. Dopiero teraz Wasyl zajął się zdejmowaniem swego kostiumu. Najpierw spuścił powietrze i odczepił rękawy. Położył je obok. Zastanowił się dlaczego ten strój jest kilku częściowy i położył dłonie blisko pasa. Zauważył duży guzik w okolicy klatki piersiowej. Nacisnął go i po chwili ta część stroju która na nim została nadmuchała się na nowo.
– "A więc to tak? To pewnie "zawór" awaryjny..."– pomyślał i ponownie nacisnął guzik. Ściągnął tą część i ubrał się w swój mundurek. Wyszedł z szatni i skierował się w stronę wyjścia z centrum. Gdy znalazł się już na zewnątrz zauważył zbliżających się powoli z różnych stron Ayanami i Ikari'ego. Oboje nie zwracali na siebie uwagi. Wasyl postanowił że zniknie im z oczu zanim go zobaczą i biegiem skierował się w bok w kierunku budynków.
Shinji i Rei nie dowiedzieli się że był tam Wasyl. Oboje "skasowali" swoje karty id. przy wejściu i udali się w stronę szatni. Mieli dzisiaj cotygodniowe badania synchronizacyjne... tak samo jak Asuka. Po drodze spotkali jeszcze Toji'ego który wałęsał się zagubiony w korytarzach centrum Nerv'u. Mimo że pracował w tym miejscu już od dłuższego czasu, wciąż nie mógł się odnaleźć w odmętach korytarzy. Spotkał parkę i ruszył z nimi. Rei szła nieco z przodu.
– Hej... co ją ugryzło? Dotąd nie chciało jej się odchodzić od nas a teraz idzie z takim wyprzedzeniem...– Zaszeptał Suzuhara do Ikari'ego.
– Nie wiem... pewnie po prostu chce iść sama... czemu wciąż uważasz że ja wiem o niej wszystko?
– Byłeś tu przede mną...
– To jeszcze nic nie tłumaczy... Jak taki jesteś dociekliwy to sam ją spytaj.
– Może lepiej nie...
– No i widzisz? Skoro ty nie chcesz nawet spytać to dlaczego ja muszę o niej od razu wszystko wiedzieć...– Uniósł się lekko Shinji.
– Psst... Ciszej bo cię usłyszy...– Shinji na te słowa zasłonił usta dłońmi. Rei nie usłyszała tej rozmowy. Szła dalej przed siebie i zastanawiała się nad tym dlaczego akurat teraz sprowadzono nową Evę. Myślała że jej praca skończy się na tym, czym było zabicie 17 anioła. Chciała pomyśleć w spokoju. Suzuhara i Ikari zawsze troszkę rozrabiali i wiedziała że hałas odwiódłby ją od jej myśli. Jednak tym razem Toji i Shinji byli cicho. Weszli do szatni i włożyli na siebie swoje Plug Suit. Chłopcy mieli z tym lekki problem natury kosmetyczno psychicznej. Ayanami nie miała tych problemów bo po swojej stronie parawanu stała sama, a i tak by się nie krępowała przebierać w towarzystwie. Toji zawiesił nieco oko na cieniu ubierającej się dziewczyny ale gdy poczuł na sobie zdziwiony wzrok Shinji'ego to od razu odwrócił się i ubrał resztę stroju czyli naramienniki z rękawami. Shinji włożył na siebie tę część niedługo po nim. Cała trójka już ubrana wyszła i skierowała się do pomieszczenia testów na synchronizację. W pomieszczeniu poza personelem była już Asuka. Paczka weszła do pomieszczenia w których znajdowały się fotele i przygotowali się do wprowadzenia ich do Entry Plug. Wszyscy rozpoczęli synchronizację z programem. Powtórzyła się ta część testu Kuźniecowa w której dopiero co zaczął się synchronizować. Cała czwórka była w stanie błogości. Starali się zsynchronizować jak najlepiej ale każdy z innych pobudek. Shinji bo nie miał nic innego do roboty, Asuka chciała udowodnić że jest najlepsza. Rei dlatego że jej kazano a Toji by jego siostra była z niego dumna. Testy wypadły im dość dobrze. Shinji – 50, Asuka – 49,5, Rei 43 a Toji 39,9. Po testach wszyscy się rozeszli. Toji i Shinji nie mieli nic do roboty więc postanowili się przejść. Błąkali się po korytarzach szukając jakiegoś zajęcia. Wciąż mieli na sobie swoje kostiumy. Ponieważ przeszkadzał im zapach LCL'u, poszli go z siebie spłukać Ich stroje szybko się oczyściły a woda spłynęła po nich jak po kaczce. Następnie ruszyli na kolejny "obchód". Zobaczyli strażnika stojącego przy drzwiach do pomieszczenia przed nimi. Podeszli do niego.
– Co się znajduję za tymi drzwiami?– Spytał Shinji.
– Evangelion numer pięć. Więcej nie mogę powiedzieć.
– A czy można go zobaczyć?– Spytał z kolei Suzuhara.
– Mam rozkaz nie dopuszczania nikogo bez przepustki do tej jednostki.
– A co zaszkodzi jeżeli na nią popatrzymy? Patrzenie nie jest chyba zabronione?
– Chyba nie.
– No dalej... Możesz nas przecież obserwować.
– Dobrze, ale bez wybryków.– Zgodził się strażnik i wprowadził ich do pomieszczenia. Od razu zauważyli potężne cielsko lezące na wznak na podłodze w pomieszczeniu. Najbardziej interesowała ich twarz Evy–05. Wyglądała ciągle tak samo jak wtedy gdy pomieszczenie opuścił Wasyl, niewzruszona, z ciemnymi szkłami na oczach, z długim "hełmem" na czaszce. I Toji i Shinji podeszli nieco bliżej. Żołnierz od razu zastukał w podłogę obcasem. Cichy gruchot uderzającego drewna o metalową podłogę rozległ się po całym rozległym pomieszczeniu. Suzuhara i Ikari zrozumieli aluzję i cofnęli się. Przeszli nieco dalej. Szli wzdłuż ciała i przyglądali mu się. Ciało było Bardzo rozległe. Na plecach znajdował się teraz metalowy "plecak" z którego wystawała długa antena. Na karku dalej znajdowała się otwarta komora w której podczas akcji miał znajdować się Entry Plug. Szli w wzdłuż ramienia. Za nimi wiernie podążał strażnik. Ramiona były wydłużone na końcach po stronie Barku odstające w górę. Te wydłużenia wyglądały jak przy każdej Evie z tą tylko różnicą że były białe i zamiast gładkiej powierzchni miały rodzaj "żaluzji" po stronie zewnętrznej. Tę "pręgi" ciągnęły się od połowy ramienia do prawie samego końca u góry. Pręgi znajdowały się wewnątrz gładkiej obwoluty. Na obu wykończeniach ramion znajdowały się łatwo dostrzegalne miejsca na progresywne noże. Szli dalej wzdłuż ciała. Bardzo istotnym szczegółem łączącym ten model z resztą Ev był zielony ornament rozciągający się od łokcia do nadgarstka. Na tym ornamencie umieszczone były napisy. Pierwsze słowo było po Angielsku i brzmiało: EVA. Następnie Był jakiś dłuższy napis pisany grubą cyrylicą. Chłopcy domyślili się że ten napis musi oznaczać: "PRODUCT". Ostatni wyraz to było: –05, czyli numer seryjny. Wyżej dostrzegli że ten ornament odstaje nieco od ramienia i trzyma się na jednym grubym zaczepem usytuowanym dokładnie pośrodku. Pod nim do pewnego momentu wyróżniał się czarny pancerz. W 10 metrów dalej ( 25 metrów promienia nadgarstka) rozlegał się już biały gładki pancerz. Gdyby chłopcy przyjrzeli się dokładniej to zauważyliby że pod ramieniem był jeszcze prążkowany pancerz dochodzący aż do nadgarstka. Za to ich uwadze nie umknął "kontakt" na kabel zasilający. Gdy doszli do dłoni zainteresował ich pancerz na jej górnej części. Był nieco grubszy niż u innych Ev a w okolicy palców była ciemna dziura. Na samych palcach było jedno zgrubienie charakterystyczne dla wszystkich modeli a mianowicie to przypominające sygnet. Pancerz na palcach nie był jednak jednolity jak u innych. Na czubkach był szpiczasty a na zgięciach nie był gładki a podzielony na mniejsze partycje a pomiędzy nimi był czarny pancerzyk podobny do tego który nosił na zgięciach członków. Ruszyli dalej. Nieco zdziwił ich widok nóg. Wyglądały na typowe nogi jakie miały wszystkie Evy z tą różnicą że były nieco masywniejsze. Kolor nie sprawił na nich żadnego wrażenia. Biały był dla nich odwrotnością czarnego. Dla nich biały oznaczał żałobę i śmierć a u twórców tego modelu najwyraźniej sugerował się dawny kolor tundry. Skończyli oglądanie i wyruszyli z powrotem. Ten spacer po sali wyczerpał ich więc postanowili wrócić do domów. Strażnik stanął z powrotem w swoim miejscu przed wejściem i dalej pilnował. Toji i Shinji przebrali się w swoje codzienne ciuchy i wyszli z kwatery. Wracali chwilę boczną ulicą. Była to głównie cywilna część miasta więc w pewnych miejscach przy chodniku stały drzewa odgrodzone tylko krawężnikiem od betonu. Po pewnym czasie ujrzeli dwie postacie stojące pod drzewem. Było popołudnie ale zarysy ciała były wyraźne. Jedna postać wydawała im się dorosła a druga najwyraźniej wskazywała na małe dziecko. Dziecko trzymało dłonie przy twarzy. Postać pochyliła się do niej i uklęknęła na jedno kolano. Dziecko odciągnęło nieco dłonie od twarzy i z ruchów ciała można było wywnioskować że coś mówi do starszej postaci. Postać ta po chwili wstała i odwróciła się w stronę drzewa. Shinji i Toji zbliżyli się już na tyle by dojrzeć rysy twarzy postaci. Miała bardzo ciemne oczy, wychudłe policzka i nieco surowy wyraz twarzy. Włosy były kruczo czarne z lekkim przebłyskiem. Był to Wasyl. W momencie gdy zbliżyli się na odległość dziesięciu metrów od niego ten nie zwracając na nich uwagi wdrapał się na drzewo. Miał z tym lekkie problemy gdyż roślina miała nieco gładką korę. Toji i Shinji podeszli bliżej aż pod samo drzewo i popatrzyli w górę za nim. Wasyl wspinał się na drzewo bez większego wysiłku. Drzewo nie było zbyt wysokie a Wasyl był w połowie. Udało mu się chwycić ręką pierwszej gałęzi i wspiął się na nią nogą.
– Co tam robisz?– Krzyknął Toji. Wasyl nie odpowiadał. Odwrócił się tak by go było widać i wskazał palcem na inną gałąź. Toji i Shinji popatrzyli w wyznaczonym kierunku. Na gałęzi siedział mały biało czarny kotek. Miauczał teraz nieco przerażony. Mała dziewczynka pociągnęła Toji'ego za rękaw.
– Ten pan chce pomóc mojej kici zejść na dół...
– A więc o to chodzi...– odezwał się Shinji półgłosem. Wasyl stanął na gałęzi która była jakieś pół metra pod tą na której siedział kot. Posuwał się szybko i pewnie jednak z niezbyt wielkim rozmachem by nie przerazić zwierzęcia. Jego lewa dłoń wsunęła się pod brzuch kota i on sam zawrócił, by wrócić do pnia. Trzymając się prawą ręką a przytrzymując kota pod lewą pachą zsunął się delikatnie po pniu na ziemie. Dziewczynka podbiegła do niego. Wasyl znów pochylił się i uklęknął na kolano. Dziecko ujęło kota w dłonie i przytuliło z uczuciem wdzięczności.
– Dziękuję panu.
– Nie ma za co.– Odpowiedział jej Wasyl. Na jego twarzy pojawił się serdeczny uśmiech. Wstał i ruszył w swoją stronę. Dziewczynka otarła łzy i ruszyła w swoją stronę. Shinji i Toji byli nieco zdziwieni tym uśmiechem. Wasyl zaśmiał się jak dotąd tylko raz gdy byli na pociągu i tylko wtedy Toji i Shinji mogli zobaczyć jego uśmiech. Podążyli za nim.
– Hej Wasyl... Co cię tak rozweseliło?– Spytał Toji gdy doszli do niego. Wasyl popatrzył na niego z swoim uśmiechem który jeszcze nie opuścił jego twarzy.
– Gdy zobaczyłem jak to dziecko się uśmiecha, przypomniała mi się moja siostra. Ostatni raz widziałem ją właśnie jak wyglądała tak samo jak ona. Młoda... uśmiechnięta, ze łzami w oczach. Ale to nie były łzy rozpaczy... nie. To były łzy i rozpaczy i szczęścia.
– To ty mas siostrę?
– Tak... Mam też dwóch braci.
– A dlaczego mówisz że ostatni raz ją taką widziałeś?– Spytał Shinji. Wasyl popatrzył na niego. Uśmiech momentalnie zniknął i jego twarz znów stała się surowa ale jednak neutralna. Nie wyrażała nic.
– To niezbyt miły temat. Moi rodzice się rozstali. Ja zostałem z ojcem a moja Matka odeszła z Maruszką, Wladimirem i Iwanem. Zostaliśmy sami ale nie z powodu matki a z mojego. Tylko ja chciałem zostać z ojcem. Mało kto go rozumiał. Tylko ja i mój dziadek. Znacie już mojego dziadka.
– A jaki jest twój ojciec?– Wasyl tym razem nie popatrzył na żadnego z kolegów. Jego głowa odchyliła się nieco do przodu a twarz przyjęła wyraz człowieka któremu świat wyrządził tylko krzywdę.
– Jaki był. Zmarł cztery lata temu. Dokładnie z wybiciem nowego roku.
– Przepraszam nie wiedziałem.– Shinji i Toji również spuścili głowy.
– Nie smuć się. Co się stało to się nie odstanie. Tata – Toji zauważył że Wasyl wymówił to słowo po raz pierwszy.– był prostym człowiekiem. Był wojskowym tak jak ja teraz. Od zawsze chciałem być taki jak on. Silny, wytrwały, mężny, wielkim żołnierzem. On sam był bohaterem. Odznaczono go orderem Wirtutti Militari. Był wielkim człowiekiem, a zginął podle. Zastrzelił go terrorysta. I to gdzie. Na grobie jego matki którą przyszedł ze mną odwiedzić dokładnie w ostatnią noc roku.– Gdy opowiadał tę część z grobem matki, jego głos stracił nieco z swojej równowagi.
– To smutne.
– Daj spokój. Był wielkim człowiekiem. Zginał za to że służył krajowi. Ja sam chce umrzeć jak on... W chwale i poświęceniu dla innych ludzi. Gdyby nie on... nigdy nie stałbym się tym kim jestem dzisiaj. Jednak jego śmierć nie wstrząsnęła mną aż tak jak to co się stało na pogrzebie. Chcecie pewnie wiedzieć co takiego?– Chłopcy niechętnie potaknęli głowami.
– Otóż na pogrzeb mojego ojca przyszedłem jedynie ja, dziadek i jego najbliżsi przyjaciele z rodzinami. Reszty mojej rodziny nie było i nie pojawiła się nigdy gdy tam byłem. Co kwartał przychodziłem na jego grób by położyć na nim kwiaty. Teraz to się niestety skończy bo mam służbę. Może wyda wam się to dziwne ale cieszę się że umarł.
– Dlaczego tak mówisz?– Spytał z gniewem Toji.
– Spokojnie... To nie tak jak myślisz. Tatę przytłaczało to co się działo na świecie. Nie potrafił sobie poradzić z obowiązkami żołnierza i jednocześnie ojca. Kilka razy próbował samobójstwa ale z dziadkiem za każdym razem go od tego odwodziliśmy. Ale dość już tego tematu. Smuci mnie a przy okazji i was.
– Dobrze. A widziałeś jeszcze swoje rodzeństwo?
– Nie. Tylko dzień przed odjazdem zadzwoniła do mnie Maruszka. Prosiła mnie bym nie jechał. Odpowiedziałem jej że nie mam wyboru. W rezultacie odpowiedziała mi żebym na siebie uważał i odłożyła słuchawkę. Wladimira i Iwana nie widziałem. Tylko na zdjęciu które podesłali mi w dzień moich urodzin rok temu. Mam je przy sobie.– To mówiąc wyjął z kieszonki w spodniach portfel a z niego zdjęcie. Shinji i Toji przypatrzyli się. Były tam trzy osoby. Dwóch chłopców o rysach twarzy podobnych do Wasyla i dziewczyna usytuowana pomiędzy nimi. Dziewczyna ta był dokładnym przeciwieństwem wyglądu chłopców na zdjęciu, Chłopcy mieli na sobie paramilitarne stroje podczas gdy ona miała na sobie stylową kurtkę przystosowaną do niskich temperatur i wełnianą białą koszatkę pasującą kolorem do kurtki. Rysy twarzy miała gładkie a na ustach widniał uśmiech zdradzający jej młodość. Był równie rozbrajający jak uśmiechy Rei. Tak przynajmniej wydało się Shinji'emu. Gdyby się lepiej przypatrzyć dostrzec by można było że jej włosy są takiego koloru jak włosy Wasyla. Chłopcy również mieli włosy tego koloru. W tle była widoczna wielka kopuła Kremla i czerwony zachód lub też wschód słońca.
– Ładna...– powiedział do siebie Toji.
– Tak. Sama w sobie jest piękna.– zamyślił się Wasyl. Toji rozszedł się z kolegami pod jednym z przystanków.
– Jedziemy pociągiem?– Spytał Shinji. Wasyl przypatrzył się rozkładom jazdy.
– Dobrze... Następny jest za pięć minut.– Usiedli na ławce. Shinji dalej był niepocieszony że poruszył ten niezręczny dla Wasyla temat. Wasyl jednak nie zdradzał już smutku. Jego twarz znów wyrażała neutralny ton. Patrzył się przed siebie i nieco w górę. Zachód już był w zaawansowanej formie. Shinji przypatrywał się mu nieco. Wydało mu się dziwne że chłopiec starszy od niego może tak się zachowywać i tak wyglądać. Wasyl z wyglądu wyglądał mu na dorosłego. Miał nieco wychudzone policzki co sprawiało dziwne wrażenie przy jego sylwetce dobrze umięśnionego sportowca. Przypatrzył się jego mundurkowi. On także był zupełnie inny niż jego. Miał wysoki kołnierz należący do lekkiego płaszcza a pod nim wydawało się że ma biały podkoszulek. W rzeczywistości był to podkoszulek ale bez rękawów. Spodnie z kroju przypominały nieco damskie gdyż były obcisłe ale kolorem pasowały do czarnego płaszcza. Na lewym nadgarstku znajdował się zegarek. Sam płaszcz miał specyficzną dla rosyjskich i niemieckich mundurów czyli klapę przypinaną od boku. Przez prawy bark zwisał ozdobny sznur podobny do takich jakie nosili żołnierze na paradach. Pas przechodził od barku pod prawą pachę. Shinji niedługo później prześledził jego ruch lewą ręką do kieszeni ukrytej pod wewnętrzną częścią klapy. Wasyl w tym celu musiał wcześniej odpięć pięć guzików. Jego dłoń zanurzyła się w odmętach płaszcza. Gdy dłoń zacisnęła się na czymś w kształcie prostokątnego małego sześcianu, Shinji usłyszał lekkie, przytłumione klapą płaszcza chrupnięcie. Wasyl wyjął spod klapy małą książeczkę i zapiął odpięte wcześniej guziki. Otworzył książeczkę i zaczął czytać. Na okładce były napisy pisane cyrylicą. Wasyl znowu pogrążył się w twórczości Sołżenicyna. Shinji'ego dziwił mocno ten język. Wasyl mówił dość dobrze po japońsku ale z specyficzną "melodią" w głosie. Od czasu do czasu wtrącał też słowa w jego języku ale z przyzwyczajenia. Tak przynajmniej wnioskował Shinji. Wasyl czytał dość szybko. Na jedną stronę wystarczało mu 25 sekund i po niecałej minucie przerzucał stronę na następną. Shinji'emu zaimponowało to tempo. Młody Rosjanin po pewnym czasie zamknął książkę i wpatrywał się w nieboskłon. Nie odrywając oczu schował książkę do kieszeni spodni ukrytej pod odstającymi klapami pod paskiem. Błyszcząca klamra również przykuła uwagę Ikari'ego.
– Ta czerwień jest piękna.
– Dlaczego? Mi ona kojarzy się tylko z bólem i krwią...
– Mi też. I dlatego mi się podoba. MY, jesteśmy urodzonymi wojownikami. Już to do siebie mamy że ten kolor nas pobudza.
– To dlatego tak przyglądałeś się Ayanami? To przez kolor jej oczu?
– Już ci mówiłem że ten kolor przypomina mi mój kraj. Dlatego się tak patrzyłem na nią.
– Nigdy was nie zrozumiem.– Wasyl popatrzył się na Shinji'ego i na jego twarzy pojawił się nieco wykrzywiony uśmieszek. Ten uśmiech upodabniał go nieco do Ayanami. Ona w podobny sposób się uśmiechała ale jednak wyglądało to inaczej. Shinji nieco się przestraszył jego wzroku. Wzrok Wasyla był spokojny i wydawał się przewiercać go na wylot. Nie był straszny ale przenikliwy i po układzie jego brwi można było wnioskować że serdeczny. Shinji przypatrzył się jego zielonym oczom. Jego źrenice niemal były szafirowe. Było to osobliwe i gdyby nie brązowe przebłyski można było by uznać jego oczy za całkowicie zielone.
– To nic. Ja nigdy nie zrozumiem was. Wy nie akceptujecie dotyku przy przywitaniu... Przynajmniej w tradycyjny sposób. My, jak sam zauważyłeś, całujemy się na przywitanie... bez względu na wiek i płeć. Dla was biały to kolor żałoby i śmierci... Dla nas to kolor niewinności i bliski nam nawet bardziej niż czerwony.
– Rzeczywiście macie inne zwyczaje.
– Tak... A byłbym zapomniał. Jak ci poszły dziś testy?– Wasyl stracił uśmiech ale jego oczy dalej wydawały być dla kolegi przyjazne. Wasyl odwrócił prawie natychmiast wzrok na niebo ale nie zmieniał ułożenia brwi i oczu. Shinji odpowiedział po krótkiej chwili:
– Skąd wiesz że miałem dziś testy?
– Pamiętasz co ci mówiłem o naszym wywiadzie? My potrafimy zbierać informacje. A tak naprawdę to widziałem ciebie i Ayanami jak zmierzaliście do wejścia do centrali.
– Aha... poszły mi nieźle.– Shinji także odwrócił wzrok jednak w przeciwieństwie do Wasyla, patrzył na chodnik. Rozmowa im się nie kleiła tak więc jej zaprzestali. Wasyl zdjął z głowy beret. Jego kruczoczarne włosy błyszczały nieco w blasku słońca. W zielonych oczach Rosjanina odbijała się czerwień zachodzącego słońca. W trzy minuty później nadjechał autobus. Był prawie pusty. Tylko jakaś młoda para złożona z chłopaka i dziewczyny stała po drugiej stronie pomieszczenia. Wasyl stał trzymając się rurki która biegła pod sufitem a Shinji zajął miejsce siedzące opodal kolegi. Wasyl patrzył ciągle na tą parę nie mogąc oderwać wzroku. Shinji'ego zastanowiło dlaczego ten chłopak tak się patrzył na tę parę skoro tak się upierał że nie interesują go jakiekolwiek romanse. Wasyl patrzył dalej lecz gdy para pocałowała się, odwrócił wzrok w drugą stronę. Shinji nieco się pomylił gdy już myślał że Wasyl też ma jakieś zainteresowania w tych tematach. Wasyl rzeczywiście lubił patrzyć na takie pary. Wiedział że kiedyś i na niego przyjdzie pora i będzie musiał się zabrać za romanse. Nie chciał podglądać pary podczas jej pocałunku i dlatego odwrócił wzrok. Shinji bardziej patrzył teraz w okno. Było już ciemno. Gdy zatrzymali się na swoim przystanku, obaj ruszyli w stronę swojego bloku. Całą drogę milczeli. Shinji zbierał się na powiedzenie chociaż jednego słowa do kolegi ale nic nie mogło mu przyjść do głowy. Wasyl wszedł do mieszkania zaraz za nim. Obaj się rozeszli. Była jeszcze godzina do kolacji tak więc każdy zajął się swoimi sprawami. Shinji zniknął w swoim pokoju i słuchał swojego SDAT player'a. Wasyl zaświecił w swoim pokoju światło i usiadł na łóżku. Zdjął z siebie swój płaszcz od mundurku i zawiesił go w szafie. Akurat teraz przypomniało mu się że nie rozpakował nic z swoich ciuchów poza czterema egzemplarzami swojego mundurku których wszystkie już wisiały. Zajął się tym. Wyjął zgrabny czarny garnitur i zawiesił go zaraz z brzegu. Następnie wyciągnął swoje ciuchy do użytku codziennego czyli te które mógłby nosić w soboty i niedziele. Także porozwieszał na wieszakach co można było a wszystko inne ułożył w nowo przybyłej szafce zaraz obok biurka. Po wypakowaniu ubrań postanowił że zajmie się wpakowaniem reszty. Najpierw wziął się za pudła na których widniał napis: Osobiste. Otworzył pudło i wyjął z niego kilka rzeczy. Mały regał–stojak i książki które powkładał na miejsca. Wszystkie poza trzema były po rosyjsku. Te trzy pozostałe były po angielsku. Wyjął podkładkę pod dokumenty i usytuował ją po środku. Był to dla niego przyrząd zupełnie nowy i niezbyt wiedział jak się z nim obchodzić. Wyjął przybory do pisania i kilka mniejszych książek. Ułożył je na biurku według ustalonej przez niego dokładności i wyjął kolejną rzecz. Było to zdjęcie oprawione w ramki z podpórką przedstawiające jego dziadka z tą różnicą że nie był on łysy na środku głowy, i jakiegoś mężczyznę o rysach nieco podobnych do rysów twarzy Wasyla z tą różnicą że były nieco bardziej widoczne kości policzkowe. Mężczyzna ten wydawał się wychudzony jednak sylwetka która na zdjęciu dosięgała jego pasa wskazywała że człowiek ten jest średnio zbudowany. Oboje razem z dziadkiem mieli przypięte do klap po dwa medale. Różniły się tylko tym że mężczyzna miał ordery bohatera Rosji i Wirtutti Militari. Dziadek również miał order bohatera Rosji ale zamiast tego drugiego miał medal nazywany kiedyś krzyżem walecznych. Oboje byli w mundurach. Na włosach dziadka już wtedy wydawały się nieco siwe po bokach głowy. Wasyl biorąc to zdjęcie do ręki dłużej na nie popatrzył. Odłożył je na honorowym miejscu nad podkładką do pisania i wyjął następny przedmiot. Było to pudełko przypominające małą wersję pudełka na naszyjnik. Otworzył je i odwrócił się w stronę łóżka. Patrzył się na to co znajdowało się wewnątrz. Był to medal. Medal Wirtutti Militari. Miał już nieco wyblakłe kolory na wstążce ale order sam w sobie błyszczał jakby został wybity dzień wcześniej. Wyjął go z pudełka i przyglądał mu się jeszcze dokładniej. W tym momencie usłyszał jakiś dziewczęcy głos. Oglądnął się na otwarte drzwi pokoju i zobaczył Asukę stojącą w progu. Rudowłosa mówiła do niego:
– Ładny... Twój?– Wasyl od razu wsadził go do pudełka i zamknął je.
– Nie dostałem rozkazu...– zaczął Wasyl.
– Ty tylko ciągle nie dostałeś rozkazu. Nie dostałeś rozkazu. Zadałam ci pytanie, wypadało by odpowiedzieć.
– To nie ważne. Nie dla ciebie.– Asuka podeszła do niego bliżej.
– To chociaż mi go pokaż.
– Wolałbym nie.– Asuka dalej napierała.
– No pokaż. Co ci szkodzi?
– Nie mam ochoty ci go pokazywać.
– No pokaż!– Tym razem rudowłosa dziewczyna się już uniosła. Postarała się mu wyrwać pudełko z jego dłoni ale ten bawił się z nią rzucając pudełkiem z dłoni do dłoni. Za każdym razem gdy chwytał pudełko lewą dłonią, co strzykało. Asuka to usłyszała i postanowiła spróbować czegoś nowego. Gdy ten złapał pudełko lewą dłonią ona rzuciła się na nią i ciężarem ciała starała się powstrzymać jego rękę. Zacisnęła palce na jego nadgarstku by obezwładnić mu dłoń. Wasyl nie mógł sobie poradzić z takim chwytem nie wyrządzając dziewczynie krzywdy więc zacisnął sobie palce wokół pudełka jak tylko mógł najmocniej. Asuka obezwładniła jednak jego palce i wyrwała pudełko. Odwróciła się do niego plecami i otworzyła pudełko. Wyjęła z niego medal i przypatrywała się mu. Wasyl powoli i cicho zbliżał się do niej od tyłu. Asuka odwróciła się za siebie i spytała:
– Czy mogę go sobie przypiąć?
– Nie... Nie chcę by ktokolwiek go dotykał. To pamiątka po moim ojcu.
– CO?
– Po moim ojcu. Proszę oddaj mi go. Wiele dla mnie znaczy.
– To twój ojciec nie żyje?
– Tak.– Asuka słuchając tego wyznania starała opanować się. Zaczynała powoli mu współczuć. Zdusiła to uczucie w zarodku. Interesowała ją jednak historia tego medalu którego właśnie tak bronił. Oddała mu go i przypatrzyła się jego pokojowi. Nie był on najmodniejszy. Chociaż było tu trochę luksusów to utrzymywał się tu klimat baraku.
Wasyl chwycił pudełko i położył je biurku zaraz obok zdjęcia jego dziadka i ojca. Nie zwracając już uwagi na Asukę zabrał się za rozpakowywanie swoich rzeczy osobistych, to jest bielizny. Poukładał wszystko w szufladach w szafeczce obok biurka i odwrócił się do dziewczyny. Ta dalej rozglądała się. Śmiała się do siebie w myślach na widok tego pokoju. Nie wyglądał na typowy pokój chłopca. Już nawet Shinji miał w jej kryteriach lepszy wystrój. Wasyl nie przejmował się zbytnio jej obecnością. Nie zwracał po prostu na nią uwagi i porządkował swoje rzeczy na biurku jeszcze raz. Asuka poczuła się zignorowana i z obrażoną miną poszła do swojego pokoju. Wasyl usiadł na łóżku i włożył dłonie do kieszeni. Poczuł swoją małą książkę i wyjął ją. Otworzył i zaczął czytać w miejscu w którym przerwał na przystanku. W jego myślach dźwięczały słowa z papieru które delektowały jego umysł tak jak piękna muzyka. Zawsze gdy czytał te wiersze czuł się doskonale i wyłączał się na tyle że nie przeszkadzały mu szmery. Gdy doczytał tę część zbioru, założył zakładkę i odłożył książkę. Zgasił światło i przymknął drzwi. Zdjął spodnie i powiesił je na krześle. W tym momencie przypomniało mu się że nie wyjął tylko jednej rzeczy z pudeł i że musi ją wyjąć niezwłocznie. Zaświecił światło i poszukał na ścianie gwoździa. Znalazł go nad łóżkiem. Podszedł do ostatniego rozłożonego pudła i wyjął z niego przedmiot bardzo dla niego ważny. Był to krzyż. Krzyż z ukrzyżowaną figurką Jezusa Chrystusa. Odwrócił się od pudła i popatrzył na twarz figurki. Przeżegnał się i podszedł do ściany nad łóżkiem. Zawiesił krzyż na gwoździu i zszedł z łóżka. Uklęknął i po uprzednim przeżegnaniu się, zmówił pacierz. Znów się przeżegnał i zgasił światło. Usiadł na łóżku i chwilę patrzył w okno. Następnie położył się i przykrył ciepłą pierzyną. Zasnął dopiero godzinę później. Zastanawiał się nad tym czy Evangelion w którym miał siedzieć, zgodzi się by nim kierował. Trapiła go ta myśl. Przypomniał sobie sen w którym jego ciało wniknęło w tę istotę. Może przeznaczeniem jest by on się zjednoczył z tą istotą? To pytanie nie dawało mu spokoju. Przypomniał sobie też dlaczego to akurat on został wybrany na pilota. Powiedziano mu że inni którzy mieli być pilotami odmówili pomocy. On sam się zgłosił i przeszedł testy psychologiczne w Rosji pomyślnie. Nie wiedział dlaczego właśnie jego wybrano. Powiedziano mu że tylko on się nadaje. I to mu wystarczało. Ale teraz zastanawiał się nad tym dlaczego on. Dlaczego on jest taki wyjątkowy? Gdy zasnął śnił mu się koszmar a raczej jego wspomnienie. Razem z Ojcem stał nad grobem babci. Nagle padł strzał i ojciec upadł na ziemię. Wasyl odwrócił wzrok w prawo i zobaczył mordercę ubranego w czarną kominiarkę, czarną koszulę bez rękawów i białe moro na spodniach. Wasyl widział te szczegóły, zwłaszcza dymiącą lufę wystającą z ręki zamachowca, mimo ciemności otaczającej ich. Terrorysta podszedł do niego i uderzył go w brzuch tak że Wasyl przewrócił się na ojcu. Lufa powędrowała pomiędzy oczy Wasyla i w momencie gdy zamachowiec nacisnął spust chłopak obudził się z strachem w oczach. Zerwał się do pozycji siedzącej i pozostał niewzruszony z wyrazem przerażenia na twarzy przez jakieś dziesięć sekund. Następnie położył dłonie na oczach.
– "To wcale nie było tak! Wcale nie tak!"– Pomyślał i położył się z powrotem. Podniósł lewy nadgarstek do oczu i popatrzył na tarczę swojego zegarka. Nie mógł nic odczytać więc włączył podświetlenie. Jego oczom ukazała się pozłacana tarcza złotego rolexa. Była północ. Wasyl puścił przycisk podświetlenia i spróbował zasnąć. Udało mu się to po dziesięciu minutach. Tym razem śniła mu się reszta rodziny wyłączając dziadka. Widział swoje rodzeństwo i matkę. Sen ten był do pewnego stopnia kolejnym wspomnieniem ale nieco zmienionym. Wasyl, jego bracia i siostra wraz z matką siedzieli przy stole i świętowali urodziny Maruszki. Zmianą w jego wspomnieniu był fakt że gdy świętowali te urodziny on miał 5 lat a jego siostra 4, a w tym śnie byli w obecnym wieku. Jedynie jego matka się nie zmieniła. Ten sen nie był dla niego niczym strasznym ale aż do przebudzenia trwał tak samo. Rozmawiali i gawędzili o sprawach których Wasyl za nic nie mógł dosłyszeć w myślach. Były to szmery. W tym śnie znowu wystąpił w roli obserwatora i mógł przechadzać się po nim. Widział wszystko z dowolnej perspektywy ale niego samego nikt nie widział i nie słyszał. Ten sen był przytłaczający dla niego. Gdyby chociaż słyszał co mówi jego rodzina, już nie byłby taki przytłaczający. Było też w tym śnie coś zupełnie innego od reszty. Wiedział w nim że śni i prędzej czy później się obudzi. Obudził się o szóstej trzydzieści.
Misato wstała dziś wcześniej. W swojej piżamie weszła zaspana do holu. Shinji, Asuka i Wasyl siedzieli już przy stole. Było to pierwsze wspólne śniadanie z Wasylem. Chłopak jak dotąd przygotowywał sobie kanapki do szkoły i wychodził zaraz po tym. Shinji był już w swoim podstawowym ubraniu czyli czarnych spodniach i białej koszuli. Asuka była w swoim mundurku szkolnym a Wasyl był już prawie gotowy. Miał na sobie swoje czarne spodnie od Mundurku i koszulkę bez rękawów. Strój ten zdradzał dobrze rozwinięte mięśnie chłopca. Na pierwszy rzut oka można by go było wziąć za typowego osiłka. Shinji powoli zaczynał mieć kompleksy dotyczące jego mięśni ale starał sobie nie zawracać tym głowy. Katsuragi wkroczyła zaspana do spiżarni i wróciła z puszką piwa. Usiadła do stołu i rozpoczęła swój poranny "rytuał" picia złocistego płynu. Wasyl był nieco zaskoczony. Nie znał jej prawie w ogóle. Asuka i Shinji nie przejmowali się krzykami zachwytu Misato i spokojnie dopijali herbatę. Wasyl również dopił swój napój i razem z młodszymi współlokatorami dokończył przygotowania do wyjścia. Wasyl szynko zarzucił płaszcz i przymocował sznur który tradycyjnie nosił przez prawie ramie zupełnie jak wojskowi na paradzie. Zapiął pasek na płaszczu i poprawił klamrę. Chwycił w dłonie beret i teczkę i wyszedł razem z kolegami. Szli spokojnie i nie odzywali się do siebie. Asuka szła z pełną gracją by zaprezentować jaka jest wspaniała. Wasyl szedł równym chodem i starał się dostosować tempo swojego kroku do tempa kroku Shinji'ego. Shinji szedł po swojemu, nieco z tyłu i cichutko. Doszli pod bramę szkoły. Tu się rozstali. Shinji i Asuka poszli w swoją stronę a Wasyl w swoją.
Toji i Kensuke siedzieli na placu głównym nie wiedząc co z sobą zrobić przed lekcjami. Akurat nadszedł Shinji. Przywitali się z nim i pogadali trochę o sprawach szkolnych. Uwagę Aidy przykuł Wasyl idący przez plac w kierunku wejścia do szkoły. Z nim się też przywitał:
– Witaj!– Krzyknął w jego kierunku. Wasyl popatrzył w jego stronę. Na ustach pojawił się krzywy uśmieszek. Prawą rękę założył za plecy a lewą dłonią zaimprowizował salut. Następnie ruszył w swoją stronę. Shinji i Toji patrzyli na niego gdy odchodził. Aida odwrócił wzrok na swoich kolegów.
– Asuka coś mu zrobiła że tak z dystansu się wita?– Spytał Toji, domyślając się o co chodzi Aidzie.
– Chyba nie. Nie wiem czy się obrazili na siebie czy nie. Z tego co wiem to Wasyl unika jej żeby jej nie denerwować. – odpowiedział Shinji.
– On? Ją? Przecież to ona ma podły charakter!– Zakrzyknął Toji. Kensuke i Shinji zrobili przerażone miny.
– Co jest?– Spytał chłopak. Shinji i Aida bełkocząc wyciągnęli przed siebie palce i pokazali na chłopca.
– O nie...– Toji złapał się za usta.– ... nie mówcie że za mną stoi...– Koledzy potaknęli. Toji z przerażeniem odwrócił się za siebie. Miał rację. Za nim stała już rudowłosa dziewczyna. Jej mina wyrażała chęć mordu. Z zatrważającą szybkością chwyciła w dłonie uszy Toji'ego i zaczęła ciągnąć je w stronę przeciwną od głowy. Toji aż kwiczał z bólu. Asuka zaczęła wrzeszczeć:
– Ja ci dam tak mnie oczerniać za moimi plecami ty taki owaki! Tak ci przyłożę że już nie powiesz nic! No chyba że uznasz moją wyższość!– Toji'emu nawet się nie śniło poddać. Chwycił ręce Asuki w nadgarstkach i starał się uściskiem obezwładnić chwyt. Lecz to nie pomagało gdyż Asuka jeszcze bardziej zaciskała palce na uszach.
– Chłopaki pomóżcie! Nie mogę się jej poddać.– Shinji'ego wryło ale Kensuke ruszył do pomocy i starał się odciągnąć uwagę Asuki. Ta puściła swą ofiarę z jednej strony co pozwoliło Suzucharze oswobodzić drugie ucho. Zaraz zaczął uciekać. Asuka odrzuciła na ziemie Aidę i zaczęła gonić za Toji'm. Ten schował się w szkole i czekał na dzwonek na lekcję. Trochę się spóźnił ale przynajmniej nie dopadła go Asuka.
Wasyl siedział w klasie już półgodziny przed dzwonkiem. Zeszli się już prawie wszyscy jego koledzy i koleżanki. Dostrzegł nawet te trzy które poprzedniego dnia pytały go czy jest pilotem. Nie interesował się nimi jednak. Znowu wyjął książkę swojego ulubionego pisarza i zaczął czytać od momentu w którym skończył poprzednio. Podeszła do niego jakaś dziewczyna. To była ta sama blondynka która pytała go wcześniej na przerwie.
– Witaj.
– Strasfucie...– odpowiedział po momencie nie odrywając wzroku od książki.
– Pytałyśmy tego całego Ikari'ego. Powiedział że jesteś pilotem. Czemu nie odpowiadałeś nam?
– Bo nie chciałem być jakoś specjalnie traktowany z tego powodu. Nie potrzebuje takiego traktowania.– odpowiedział jej ponuro dalej nie odrywając wzroku od książki.
– Naprawdę? Każdy z naszych chłopców chciałby być traktowany o wiele lepiej a ty jesteś jedynym takim?
– Tak.– Odpowiedział i nadal nie odrywał wzroku od swojej książki. Dziewczyna poczuła się zignorowana i odeszła na swoje miejsce. Wasyl sam w sobie nie chciał być odpychający. Już taki był. Do niego podeszli jeszcze Takuya i Kazuya.
– Co czytasz staruszku?– Spytał Kazuya.
– Sołżenicyna.
– Nie znam...
– To rosyjski poeta.
– To pewnie dlatego go nie znam.
– Może.
– Z tobą naprawdę jest coś dziwnego. Gada z tobą najładniejsza dziewczyna w klasie a ty nawet na nią nie spojrzysz.– Stwierdził Takuya.
– Ciągle wam powtarzam. Nie interesują mnie kobiety... nie w ten sposób.
– A jednak cię interesują.
– Interesuje mnie ich sposób myślenia. Każda myśli inaczej od innej a zarazem inaczej niż mężczyźni.– Wasyl dalej nie odrywał wzroku od książki. Chłopcy postanowili już przestać go wypytywać ponieważ zbliżała się pora dzwonka. Wszyscy usiedli w klasie i czekali na dzwonek i na nauczyciela. Lekcje się rozpoczęły i Wasyl nie miał na nich żadnych innych ważnych zdarzeń.
W klasie u Shinji'ego było zupełnie inaczej. Także na wpół godziny przed lekcjami wszyscy byli już prawie w klasie. Toji'ego, Ikari'ego i Asukę obsiadły dziewczyny i wypytywały o nowego pilota Evangeliona. Asuka nie chciała im odpowiadać. Ale nie mogła się powstrzymać od oczernienia go przed innymi. Shinji i Toji byli innego zdania. Oni mówili o jego zaletach a nie o wymyślonych wadach. Dziewczyny łatwo chwytały te opisy i podobały im się. Od razu stał się ich nową maskotką. Jedyną dziewczyną w klasie która nie interesowała się tym pilotem była Class Rep. Gdy dziewczęta rozsiadły się ona stała przy pustej ławce pod oknem.
– Ciekawe co się dzieję z Ayanami? Znowu jej nie ma. Nie ma jej co drugi dzień.
– Ona zawsze często bywa nieobecna. Nie masz się czym martwić.– Odpowiedział jej Toji. Hikari usiadła na swoim miejscu i lekcje się zaczęły. Przy sprawdzaniu obecności nie uszedł nauczycielowi fakt że Rei znowu nie ma w szkole. Pod blatem jej ławki zbierały się już broszury. Nauczyciel przydzielił zadanie zaniesienia ich Ikari'emu. Shinji miał wątpliwości co do tego zadania ale zachował je dla siebie. Manie nie spodobała się ta opcja ale musiała się z nią pogodzić. Toji śmiał się w myślach na widok min tej pary. A były adekwatne. Nauczyciel zaczął dla odmiany uczyć historii starszej od czasów Second Impact'u. Opowiadał o historii Europy i Azji, o tym co się w niej liczyło przed drugim uderzeniem. Opowiedział o tym że Japonia jeszcze jako cesarstwo przystąpiło do wojny z resztą świata. W ciągu swojej lekcji zdążył opowiedzieć o historii Niemiec, Włoch, Japonii i Rosji. Nie pominął nawet prawie że nie istniejącej w 2015 roku Polski. Toji'ego, Shinji'ego i Kensuke zaciekawiła najbardziej historia Japonii i Rosji zwanej wtedy związkiem Radzieckim. Shinji zrozumiał dlaczego Wasyl jest takim patriotą gdy nauczyciel doszedł do mementu w którym z Rosji wypędzono ustrój socjalistyczny. Zastanowiła go również nazwa państwa które jako jedne z pierwszych uwolniło się od Socjalizmu. Polska. Nigdy wcześniej nikt z nich nie usłyszał tej nazwy. Była dla nich obca i jak dotąd nie używana. Nauczyciel opowiadał że był w ich wieku gdy związek Radziecki był w latach swojej świetności. Opowiedział że to właśnie ruch polityczny Polaków spowodował uwolnienie się wielu krajów spod jarzma komunistów i nawet upadek komunistycznych rządów Rosji. W swoich wypowiedziach starał się zachować bezstronność. W swojej wypowiedzi o Polakach, Niemcach, Rosjanach, Włochach i Japonii niczego nie przesłonił ani nie przesłodził. Opowiedział nagie fakty o Niemcach co oburzyło Asukę. O Rosjanach także opowiedział wszystko. O tym jak wyrżnęli polskich oficerów i o tym ile niewinnych ludzi zginęło, by inni w Rosji musieli cierpieć. Stwierdził że teraz po trzeciej wojnie światowej ludzkość musi się już tylko zjednoczyć. Na tym skończył wykład i dał czas na przerwę. Na następnej lekcji uczył już matematyki.
Po lekcjach Shinji starał się znaleźć sobie towarzystwo do odniesienia Ayanami broszur. Toji i Kensuke odmówili ale tylko dla żartu. Asuki nawet nie pytał. Bał się też spytać Many. Czekał pod bramą szkoły i zastanawiał się co zrobić. Z pomocą nieoczekiwanie zjawił mu się Wasyl który wyszedł ze szkoły godzinę po nim. Shinji sam spytał się go o towarzyszenie mu gdy tylko go zobaczył.
– Dobrze.– Odpowiedział mu krótko Wasyl i oboje ruszyli przed siebie. Shinji prowadził. Wasyl nie wiedział dalej gdzie mieszkają inni piloci. Uważał że nie otrzymał stosownego rozkazu i zajmował się sobą. Obaj szli obok siebie. Wasyl nawet nucił sobie Kalinkę. Shinji wsłuchiwał się w melodię jaka wydobywała się z jego kolegi. Doszli do bloku Ayanami.
– To ten blok.– odezwał się Shinji i ruszył w stronę klatki schodowej. Wasyl chwilkę przyjrzał się ścianom budynku i wszedł za Shinji'im.
– " Niezbyt tu ładnie"– pomyślał sobie. Zaraz za Shinji'im postawił nogę na schodach. Te również nie były najczystsze i w nie najlepszym stanie. Wspinali się po nich na piąte piętro.
Tutaj skręcili w prawo i stanęli przy czwartych z kolei drzwiach. Tutaj Shinji zadzwonił trzy razy dzwonkiem. Następnie otworzył drzwi.
– Wchodzisz?– Spytał zaraz po poprzedniej czynności. Weszli oboje. Oboje ściągnęli buty. Wasyl zdjął jeszcze swój beret. Zastanawiał się czy to w porządku wchodzić do czyjegoś mieszkania bez pozwolenia. Zwłaszcza do mieszkania nastolatki. No ale już weszli. Shinji podszedł do łóżka i położył na nim broszury. W pokoju panował względny porządek. Tym razem nie było tu porozrzucanych papierków, bandaży, listów. Shinji'ego naszła myśl że to nie ona a ktoś za nią posprzątał pokój. Wasyl rozejrzał się po pokoju. Ten widok przypominał mu nieco barak ale troszkę bardziej luksusowy. Zaciekawiło go jednak że ten pokój nie miał praktycznie wystroju. Myślał że dziewczyna będzie miała podobne gusta takie jak jego koleżanki z szkoły podstawowej. Tutaj nie było nic. Gdy chwilę później obydwaj zbierali się do wyjścia, klamka od drzwi zazgrzytała i w drzwiach stanęła dziewczyna. Rei popatrzyła przez sekundę na kolegów i weszła w głąb mieszkania. Gdy przechodziła obok nich, Wasyl zawiesił na niej wzrok. Gdy Rei przyglądnęła się papierom ułożonym na jej łóżku, odezwał się.
– To broszury które przyniósł ci Shinji ze szkoły. My już pójdziemy.– Obaj wyszli z mieszkania zostawiając dziewczynę samej sobie. Wasyl miał nieco zdziwioną minę.
– Dziwi cię jej pokój?– Spytał Shinji.
– Tak...– odpowiedział mu swym chłodnym głosem Rosjanin.
– Dzisiaj jest i tak jakoś tam dziwnie. Jak byłem tu poprzednim razem to nie wytrzymałem i zabrałem się za sprzątanie. Kto jej mógł tak wysprzątać?..– Zastanowił się.
– My mamy Misato. Może ona też ma opiekuna. Nie pomyślałeś o tym? Albo to on u niej posprzątał albo ją o to poprosił.
– Nie zastanawiałem się nad tym.
– To nic.– te słowa wypowiedział już przy wyjściu z klatki schodowej. Obaj wracali do domu w dobrych humorach. Wasyl zastanawiał się czy testy odbędą się jutro czy dopiero pojutrze. Czy może technicy odwalili fuszerkę i potrwa to jeszcze trochę? Doszli do swojego bloku i po wejściu do mieszkania jak zwykle zajęli się swoimi zajęciami. Na obiad się spóźnili ale ten fakt nawet ucieszył Shinji'ego gdyż nie miał ochoty na "zupki" Misato. Asuki nie uniknęło jednak to doznanie. Wasyl usiadł do swojego biurka i odrobił pracę domową. Nie było to trudne. Nauczyciel zadawał banały. Gdy skończył, spojrzał na medal leżący w otwartym pudełku.
– "Jeszcze kiedyś się spotkamy tato. Może nie dziś ani nie jutro ale kiedyś, na pewno. Wszyscy się tam spotkamy."– Pomyślał i zajął się tym razem czytaniem książki. Pozostała mu jeszcze jedna trzecia zbioru poezji Sołżenicyna. Czytanie jednak mu nie odpowiadało. Nie miał tym razem na to ochoty. Po domu krzątała się Misato. Asuka siedziała przed telewizorem i wpatrywała się w obraz. Shinji siedział u siebie i najprawdopodobniej słuchał swojego odtwarzacza SDAT. Wasyl zwrócił się do Misato gdy ta przechodziła obok jego drzwi:
– Pani Katsuragi?
– Mówiłam że możesz sobie to podarować. Dla was jestem Misato. O co chodzi?– Spytała miłym tonem.
– Czy kolejne testy odbędą się jutro czy muszę jeszcze poczekać?
– Dobrze że przypomniałeś. Test odbędzie się jutro i masz być w Centrum punktualnie o 10.
– Na pewno się nie spóźnię.
– Czy coś jeszcze?– Wasyl pokiwał głową na "nie" i odwrócił wzrok. Misato podeszła do niego. Popatrzyła na niego. Jego twarz podobnie jak w czasie całej poprzedniej rozmowy nie wyrażała emocji. Pojawiły się znowu baki na jego policzkach gdyż chłopiec nie golił się już drugi dzień. Włosy błyszczały mu w słońcu wchodzącym przez okno. Wzrok Misato przykuły dwie rzeczy na biurku. Rzecz jasna medal i zdjęcie. Wasyl patrzył przez swoje okno gdy usłyszał znowu głos Misato:
– To twój medal?
– Nie. Należał do mojego ojca.
– A dlaczego dalej go nie nosi?
– Bo nie żyje. Dał mi go na moment przed śmiercią...– odpowiedział jej chłopiec. Jego twarz o dziwo nie zmieniła wyrazu. Misato poczuła że rozdrapała starą ranę i przepraszając wyszła z pokoju. Wasyl i tak cieszył się z tego że już jutro ponowi testy. Im szybciej wykona rozkaz tym lepiej. Już w myślach widział całą procedurę. Tym razem musi mu się powieść. Nie dopuszczał do siebie świadomości że Eva ponowi swój atak z poprzedniego razu. Chwycił w prawą dłoń ciężarek leżący pod biurkiem i zaczął ćwiczyć. Przyjrzał się ponownie medalowi ojca. Odłożył ciężarek i przyjrzał się dokładniej i z bliska. Na powierzchni znajdował się odcisk palca.
– Soryu...– powiedział cicho do siebie i wziął medal za wstążkę. Odsunął szufladę i wyjął z niej dwie rzeczy: Jakąś szmatkę i czarne pudełko. Otworzył pudełko i lekko zanurzył w nim ściereczkę. Tak przygotowanym przyrządem zaczął polerować Medal. Wstążka od tego medalu była nieco inna niż wszystkie. Nie miała agrafki którą można by przypiąć, a magnes z przyczepionym kawałkiem metalu który wsadzało się pod ubranie. Przyjrzał się swojej twarzy w błyszczących ramionach krzyża. Nie dostrzegł swojego młodego, jednak już dobrze zaznaczonego, zarostu. Włożył już wypolerowany medal w pudełko i wyjął znowu książkę z wierszami. Nadal nie podchodziło mu to. Położył się na łóżku. Odczuwał jakieś dziwne uczucie. Jak dotąd nie mógł wytrzymać pięciu minut nie robiąc czegokolwiek a teraz tylko leżał. Leżał i myślał. Przypomniał sobie sen który śnił mu się jako pierwszy w tym pokoju. Ten w którym jego ciało zostało wchłonięte w ciało Evy. Zastanawiał się dlaczego śnił mu się ten sen. Zastanawiał się też dlaczego to Ayanami zmieniła się w Evę. Zasnął z tą myślą. Obudziła go krzątanina w mieszkaniu. Nadeszła pora kolacji i Misato robiła wokół tego duży ruch. Wstał z łóżka i rozejrzał się po mieszkaniu. Shinji i Asuka już zasiedli za stołem i czekali na podanie posiłku. On sam podszedł do stołu i usiadł na krześle. Był nieco głodny ale nie okazywał tego po sobie.
– Masz milczeć dopóki nie spróbuje bo będziesz miał przerąbane...– szepnęła Asuka do Shinji'ego gdy Wasyl odwrócił wzrok. Shinji poczuł że jak się nie zgodzi to chyba na serio będzie miał przerąbane. Misato podała do stołu stosy pudełek z przygotowanym przez nią jedzeniem z "proszku". Wasyla nieco zdziwił ten widok ale wziął pierwszy lepszy pojemnik i zaczął jeść. Jak na człowieka który ma w dłoniach po raz drugi pałeczki szło mu z nimi całkiem nieźle. Asuka poczekała do pierwszego kęsa. Wasyl chwycił pałeczkami odrobinę makaronu i włożył go do ust. Gdy je zamknął na jego minie odmalowała się jakaś dziwna mina. Wykrzywiona jakby napił się octu. Udało mu się jednak ukryć ją przed wzrokiem Misato a sam połknął z niesmakiem kawałek makaronu. Shinji i Asuka byli już doświadczeni i tym razem nie okazywali żadnego zdziwienia. Wasyl zjadł resztę i zajął się za następną porcję. To już zbiło jego przyjaciół z tropu. Wasyl nie okazywał już żadnych emocji przy następnych kęsach. Po kolacji Misato zaczęła zbierać talerze po wcześniejszym wyrzuceniu pudełek. Wasyl wstał od stołu i pozbierał za nią resztę talerzy.
– Dzięki ale dzisiaj moja kolej.– podziękowała mu.
– Proszę pozwól mi... Mieszkam tu na twój koszt to przynajmniej tym się zajmę...
– Dobrze...– Misato oddała jedyny talerz który podniosła.
– "Lizus..."– pomyślała Asuka. Shinji usiadł na swoim łóżku. Położył się spać. Ta noc okazała się dla niego bezsenna. Obudził się o drugiej w nocy. Nie wiedział co robić. Postanowił że usiądzie sobie w salonie przy stole. Podszedł do stołu i usiadł. Skierował swoją twarz na okno. Na oknie widniała ciemna postać która dość wyraźnie wyróżniała się z tła. Poznał w niej Wasyla.
– Strasfucie Shinji.
– Też już nie śpisz?
– W ogóle nie spałem. Nie chciało mi się. Wyspałem się jeszcze przed kolacją.
– Przecież to tylko trzy godziny były.
– Wiem... Nie potrzebowałem dziś dużej ilości snu.
– Zazdroszczę ci. Mi się chce spać a nie mogę zasnąć.
– Zaraz ci się pewnie uda... Czuje to po twoim głosie...
– Może...– Shinji zamilkł na dłuższą chwilę.
– Noc jest piękna.
– Dlaczego tak twierdzisz?
– Jest taka cicha i spokojna. Jest jednocześnie źródłem lęku jak i źródłem odpoczynku. Mimo że jest taka cicha i spokojna, ludzie wykorzystują tę część doby by pracować i robić inne rzeczy.
– Tak jeszcze o nocy nie myślałem.
– Coś cię trapi?
– Dlaczego tak sądzisz?
– Wyczuwam niepewność w twoim głosie... O co chodzi?
– Chciałem cię spytać... Dlaczego pilotujesz Evę?
– Bo taki dostałem rozkaz.
– I tylko dlatego?
– Nie... Chciałbym by mój ojciec był ze mnie dumny. Poza tym... Zostałem wybrany jako wyjątkowy człowiek... Podobno jako jedyny mogę pilotować tego Evangeliona.
– Czyli po prostu chcesz być potrzebny i chcesz pokazać że jesteś równy ojcu w osiągnięciach?
– Tak... ty nie chciałbyś być równy swemu ojcu?– Shinji'ego zmroziło to pytanie.
– Nie. Mój ojciec mnie zdradził. Nie chciałbym zdradzić swojego dziecka.– Wasyl nie odpowiadał. Milczał przez dwadzieścia minut. Shinji wkrótce usnął. Wasyl gdy zobaczył że jego kolega śpi, ubrał się i wyszedł z domu. Ruszył w stronę centrum. Mrok rozjaśniały mu lampy uliczne. Pod niektórymi stały kobiety. Wasyla nie interesowały ich zajęcia i szedł dalej. Drzwi którymi wchodził zazwyczaj do centrum były zamknięte. Przesunął swoją kartą Id. po czytniku i poczekał aż się otworzą. Wszedł do środka i ruszył na ruchome schody. Schody były długie i zjeżdżał nimi bardzo długo. Zastanawiał się dlaczego nie zamontowano po prostu windy. Gdy zjechał na sam dół, poczuł się maleńki wobec ogromu tego pomieszczenia. Ruszył w stronę szatni. Wszedł do znajomej mu już przegrody i odnalazł swoją szafkę. Wyjął z niej swój Plug suit i rozebrał się. Założył najpierw dolną część a następnie ramiona kombinezonu. Wcisnął guzik na nadgarstku i poczekał aż strój się nadmucha. Wstał i złożył swój mundurek. Włożył spodnie i przyjrzał się swojemu płaszczu. Coś błyskało na jego klapie. Przyjrzał się temu i od razu to rozpoznał. To był medal jego ojca.
– Zapomniałem cię odpiąć...– Powiedział do siebie i odpiął medal. Zastanowił się nad swoim kostiumem. Na klatce piersiowej była dość twarda klapa. Zastukał w nią. Odbiła mu metalowym dźwiękiem. Przyjrzał się dokładniej tej klapie. Zastanowiły go trzy dysze znajdujące się na niej. Dwie dłuższe jakby oddzielały klatkę piersiową od ramion. Trzecia była mniejsza i znajdowała się w okolicy mostka. Pod lewą dłuższą klapę wchodziła wypukła kolorowa flaga Rosji. Postanowił przymierzyć medal po prawej stronie... tej samej co na płaszczu. Medal od razu przylgnął magnesem do metalowej powierzchni. Wasyl już go tak zostawił. Po spakowaniu ciuchów do swojej szafki wyszedł z szatni. Skierował się w stronę pomieszczenia testowego. Wszedł na mostek aktywacyjny. Drzwi otworzyły się z sykiem. Na krześle siedziała jakaś postać. Podszedł do niej.
– Już kończę doktor Akagi.– Odezwała się postać kobiecym, jednak trochę wysokim głosem.
– To chyba pomyłka...– odpowiedział jej. Fotel odwrócił się i oczom Wasyla ukazała się Maya. Dziewczyna popatrzyła na niego z lekkim zaskoczeniem.
– Co tu robisz o tej porze?
– O to samo mogę panią zapytać...
– Przygotowuję system do aktywacji twojego Unitu. A co ty tu robisz? Jest trzecia nad ranem.
– Nie miałem co do roboty... Jeśli chodzi o niewyspanie to nie odczuwam go.
– Aha...– Odpowiedziała mu i odwróciła się do konsolety. Zaczęła wpisywać nieznane mu komendy na klawiaturze.
– Macie widzę odpowiedzialną pracę.
– Tak.– chwilową ciszę przerywał tylko szybki stukot klawiatury.
– Każdy wasz pracownik wykonuje o wiele więcej ode mnie. A jednak moje zajęcie ma być ważniejsze...
– Taka jest kolej rzeczy w tym biznesie.
– Możliwe.
– Na pewno robicie więcej ode mnie. Ja tylko siedzę w tej maszynie...
– Tej?– Przerwała mu Maya i kliknęła jakiś przełącznik. Za czarnym oknem zaświeciło się światło i pokój o białych ścianach stał się jasny jak w dzień. Przy ścianie stała Eva–05. Była ona przytwierdzona do ściany takimi samymi uchwytami co podczas pierwszej aktywacji.
– Tak w tej. Siedzę w niej i tylko myślę. Nic więcej.
– Wiem. Ale jesteś ważniejszy w tym projekcie. My nie moglibyśmy w niej siedzieć.
– Może.– Maya wstukiwała kolejną komendę gdy Wasyl usłyszał czyjeś kroki. Odwrócił się w stronę drzwi. Maya także odwróciła się na fotelu. Drzwi otworzyły się z sykiem i w nich stanęła doktor Akagi.
– O... nie wiedziałam że urządziliście sobie randkę...– Maya i Wasyl na to przywitanie spuścili nieco głowy i zarumienili się.
– T... to nie tak doktor Akagi...– tłumaczyła się dziewczyna.
– Hej tylko żartowałam. Chyba nie bierzecie tego tak do siebie?
– Nie.– Odpowiedział chłodno Wasyl. Maya także już ochłonęła i odwróciła się do konsolety.
– Jak ci idzie Maya?
– Dobrze pani doktor... Wpisałam już trzy czwarte nowego programu harmonicznego.
– Świetnie.– Po dwóch minutach znowu zapytała:
– Masz ochotę na kawę?
– Tak...– odpowiedzieli jednocześnie Wasyl i Maya. Znowu spuścili nieco głowy i się zarumienili.
– Dobrze przyniosę wam oboje. Wasyl... Ty już pijesz kawę?
– Lepsze to niż piwo na śniadanie w stylu Misato.
– Tak... ona tak zawsze zaczynała dzień.– Ritsuko wyszła z pomieszczenia i ruszyła w stronę automatów znajdujących się trzy korytarze dalej.
Wasyl podszedł jeszcze bliżej konsolety i dziewczyny. Maya poczuła jego wzrok na swoich dłoniach i popatrzyła się na niego.
– O co chodzi?– spytała.
– Mam do pani prośbę.
– Możesz się do mnie zwracać na per ty. Nie jestem aż takim autorytetem żebyś musiał mnie tak tytułować. Co to za prośba?
– Chciałbym cię prosić o jedną przysługę. Jeżeli Eva próbowałaby się wymknąć spod kontroli to pozwól jej na to dopóki nie zagrozi nikomu... Dobrze?
– Ależ to niebezpieczne.
– Ja chciałbym wypróbować plan awaryjny na taki właśnie wypadek.
– Ale to zlekceważenie rozkazów.
– Wiem. Dlatego proszę o to ciebie a nie sam próbuje się tym zająć. Ja nie potrafię nie wykonać rozkazu.
– Dobrze. Zrobię to dla ciebie. Ale nigdy więcej nie próbuj o coś takiego prosić. Jeszcze jedno... Jeżeli tylko znowu spróbuje sięgnąć do karku, od razu rozpocznę zalewanie jej bakelitem.
– Rozumiem. Dziękuję że chociaż tyle robisz.
– Tak... mogę za to podpaść ale postaram się to wykonać.– Do pomieszczenia weszła Ritsuko.
W dłoniach trzymała dwie puszki kawy a jeszcze jedną pod pachą.
– Już jestem. I co tam u was?
– Nic.– odpowiedziała Maya.
– Już to widzę... Skończyłaś z tym nowym programem?
– Tak.
– Może ja już pójdę żeby nie przeszkadzać?– spytał Wasyl i ruszył w stronę wyjścia.
– Czekaj. Nie przeszkadzasz nam. A poza tym... zapomniałeś swojej puszki.
– Dziękuję.– Chłopak wziął puszkę do ręki i otworzył jednym zgrabnym ruchem. Usiadł w pustym fotelu i pociągnął łyk. Pili chwilę w ciszy i przyglądali się podłodze. Ritsuko męczyła ta cisza. Popatrzyła na Wasyla. Jej uwagę przyciągnął medal przypięty do klapy.
– Gdzie zdobyłeś ten medal?– spytała ciepłym głosem.
– Dostałem go od ojca. W tym tygodniu już wypytali mnie o niego chyba wszyscy.
– Czemu go teraz przypiąłeś? Nie ma żadnej uroczystości.
– Nie wiem. Coś mi mówi że powinienem go mieć na sobie gdy wejdę do Evangeliona.
– Może to intuicja.
– Wątpię.
– Denerwujesz się?
– Czym?
– Tym że musisz znowu wejść do Evy.
– Nie.
– A co utwierdza cię tak w pewności siebie?
– Nic. Jestem żołnierzem na tej wojnie a żołnierz nie może sobie pozwolić na nie wykonanie rozkazu.
– Przecież nie jesteś w wojsku.
– To nie zmienia faktu że dalej jestem żołnierzem.
– To smutne. Chłopak w twoim wieku powinien mieć jakąś swobodę...– odezwała się Maya.
– Ja się z tym dobrze czuję. Rozkazy są dla mnie jak najbardziej ważne. Kiedyś się ich nie słuchałem i miałem z tego powodu kłopoty. Odkąd zacząłem ich słuchać to nie mam już kłopotów.
– Powiedz mi... dlaczego wstąpiłeś do wojska? Miałbyś z tym i tak duży problem bo jesteś nieletni.
– Chciałem być jak mój ojciec. Poszedłem do wojska także dlatego że wszyscy mężczyźni w mojej rodzinie byli żołnierzami a ze względu na dziadka udało mi się to.
– A jak to jest kiedy ktoś z twojej rodziny wydaje ci rozkaz?
– W wojsku nie liczy się rodzina. Nie rodzina która także jest w wojsku. Nie wolno nam zawierać głębszych przyjaźni z innymi żołnierzami. Owszem możemy się kolegować ale nic więcej.
– Z jakiego powodu?
– Nasi dowódcy twierdzą że przyjaźń rodzi uczucia których nie wolno ujawniać na polu walki.
– Ale tutaj jednak znalazłeś już kilku przyjaciół.
– To znaczy?
– We mnie i Mayi masz przyjaciół. Rozmawiałam też z Shinji'im... on także cię polubił. Suzuhara mówi że cię podziwia. Co prawda Asuka nie przekonała się do ciebie i mówi że nie chce cię znać ale myślę że jest w stanie cię polubić.
– A koleżanka Ayanami?
– Rei? Komandor Ikari nie zezwala mi na takie rozmowy z nią. Nie wiem sama dlaczego.
– Może się tak o nią troszczy? Może wyznaje tę samą zasadę co nasi dowódcy tylko dogłębniej?
– Może. Nie mówmy już o komandorze. Nie spodobałoby mu się że rozmawiamy o nim za jego plecami.
– Dobrze.– na chwilę przerwał.– Czy ona zawszę jest taka cicha?
– Rei? Tak. Ale to miła dziewczyna.
– Mam wrażenie że nie chce dopuścić nikogo do siebie.
– Czemu tak myślisz?
– Zawsze mówi z takim dystansem. Mam wrażenie że nie potrafi wyrażać swoich uczuć.
– Możliwe. Nie wiem o niej nic dokładniej. Nie ma zapisków z jej przeszłości. Zresztą mam jutro papierkową robotę i będę sprawdzała także twoją teczkę.
–" To będzie przeżycie."– pomyślał.– A Shinji? Też wydaje się żyć z dystansem ale mniejszym i jest bardziej rozmowny.
– Nie wiem dokładnie. Ale mówił mi że nie znosi swego ojca. I to chyba przez to że wychowywał się z dala od ciepła rodzinnego jest taki nieufny.
– Biedak z niego.
– A ty?
– Ja? Miałem kochającą rodzinę. Moja matka i ojciec kochali mnie i moje rodzeństwo. Gdy miałem sześć lat, moja rodzina się rozeszła. Sąd pozwolił mi i mojemu rodzeństwu zdecydować z którym rodzicem chcemy zamieszkać. Ja wybrałem ojca a moi dwaj bracia i siostra poszli z matką. Nie narzekałem na brak ciepła chociaż mój ojciec był wojskowym. Rzadko się z nim widywałem przez co obaj cierpieliśmy. On był dal mnie wzorem. Nawet zachowywaliśmy się tak samo... Jedyną różnicą było to że nigdy nie mówiłem z innym tonem niż teraz. Próbowałem ale nie dawałem sobie z tym rady. Koledzy mi już powiedzieli że mówię zupełnie jak koleżanka Ayanami.
– Rzeczywiście mówisz podobnym tonem.
– Mój dziadek bal się że to zrazi do mnie ludzi ale chyba się mylił.
– Na pewno się mylił.
– A dlaczego dostałeś medal od ojca? Przecież medali nie oddaje się chyba że...– Maya ugryzła się w język.
– Zgadłaś. Nie żyje. Został zastrzelony cztery lata temu.
– Przepraszam. Powinnam trzymać język za zębami.
– Nie przepraszaj. Co się stanie to się nie odstanie.
– I tak powinnam lepiej ważyć słowa.– zapadła chwilowa cisza. Znowu popijali myśli kawą.
– Jest czwarta. Co będziemy robić do dziesiątej? Maya tak się pospieszyła i mamy aż tak duży zapas.
– Nie wiem.– odpowiedziała Maya.
– Szkoda... Nie lubię bezczynności. Ona mnie zabija.
– Na prawdę
– Tak.– Wasyl dopił puszkę. Rozejrzał się za koszem na śmieci. Wstał.
– Przepraszam– podszedł do kosza. Stanął niechcąco tak że obie kobiety widziały go z profilu. Wziął puszkę i położył jej denko na wewnętrznej stronie dłoni i położył drugą dłoń na górze puszki. Ku zdziwieniu jego towarzyszek, puszka została zmiażdżona z trzaskiem ale łatwo jakby była z tektury. Wasyl rozluźnił nieco minę na twarzy. Wrzucił puszkę do kosza i prostując lewą dłoń sprawił że znowu mu strzeliły stawy. Gdy ją zgiął, stawy strzeliły jeszcze bardziej.
– Przepraszam za tę rękę.
– Nie. Nic nie szkodzi.– odezwały się jednocześnie
– Nawet przez ten strój słychać te kości.
– A co ci się stało z tą dłonią?– tym razem spytała Maya.
– Raz w wojsku rzucono mi beczułkę przy załadunku ale nie złapałem jej odpowiednio i przyskrzyniła mi dłoń o podłogę.
– Musi cię to boleć.
– Już mnie nie boli. To tylko strzykanie w stawach.
– A nie przeszkadza ci to?
– Bardzo. Muszę coś z nimi zrobić.
– Nie wiem czy w tym mieście jest jakiś chirurg.– odezwała się Ritsuko.
– Nie będę z tym szedł aż do chirurga. Chcę to po prostu wyciszyć
– Poczekaj...– Maya wstała i podeszła do jednego z biurek. Zaczęła szukać czegoś pod blatem. Wyjęła obiekt poszukiwań i podała go Wasylowi. Były to czarne, męskie skórzane rękawiczki z wycięciem na górnej części dłoni..
– Należały do Shigeru ale powiedział że są już na niego za małe. Sprawdź je później. Jestem pewna że się nie pogniewa.
– Dziękuję.– Wasyl wziął rękawiczki do ręki i przyglądnął się swojemu stroju w poszukiwaniu jakichś kieszeni. Gdy nie znalazł żadnej wsunął je pod klapę na klatce piersiowej. Poklepał nieco metal by materiał się pod nim ułożył i usiadł na swoim poprzednim fotelu. Maya również usiadła w swoim. Ritsuko siedziała oparta o blat biurka. Obie dziewczyny dopiły już kawę i położyły puszki na blatach. Wasyl popatrzył jeszcze raz na evę–05 znajdującą się za wziernikiem. Przyglądnął się jej oczom. Wykonał znowu wyłączenie jak w czasie lekcji i zamyślił się. Tym razem nie dochodziło do niego nic z świata zewnętrznego. Dla niego były tylko szmery, on i Evangelion za szybą. Jednak mogło go zbudzić z tego stanu lekkie szturchnięcie. Obudził się z tego stanu jednak sam, bez niczyjej pomocy. W pomieszczeniu testowym i w pomieszczeniu z pulpitami było ciemno. Jedynym światłem było niebieskie oświetlenie za szybą oświetlające Wielką maszynę. Wasyl przyjrzał się obu jego towarzyszką. Maya i Ritsuko spały. Ritsuko oparta o blat biurka na którym ówcześnie siedziała a Maya odchyliła głowę na oparcie a jej dłonie spoczywały bezwładnie na podpórkach fotelu. Jej wargi były nieco rozchylone a jej brwi wyglądały jakby były niewrażliwe na nic. Wasylowi w tym momencie ta młoda kobieta wydała się piękna. Zawsze był wyczulony na piękno i taki obrazek nie mógł przejść obok jego wzroku obojętnie. Uroku dodawało jeszcze jaskrawo niebieskie światło zza szyby. Nie mógł się napatrzeć na ten obrazek. Walczył z swoimi odruchami instynktu. Coś go w tej postaci przyciągało. Maya w śnie obróciła się w fotelu tak że jej ramie ułożyło się na drugim jednak dłonią w okolice twarzy. Wasyl nie mógł powstrzymać się chociaż od postawienia swojej nogi w pobliżu jej fotela. Tym razem starał się odciągnąć choćby myśli. Patrzył na wziernik za którym stała Eva–05. Nagle poczuł czyjąś dłoń na ręce w okolicy przedramienia. Popatrzył i dostrzegł że Maya przez sen położyła swoją dłoń na jego bicepsie. Jego twarz się zarumieniła. Maya najwyraźniej nieco rozbudzona zsunęła dłoń na jego dłoń. Pół dobudzona z zamkniętymi oczami zacisnęła swoją dłoń na jego dłoni. Wasyl poczuł się nie komfortowo. Maya w chwilę później otwarła oczy. Popatrzyła pól przytomnym wzrokiem na chłopca. Nagle zdała sobie co się stało przez sen. Zerwała na fotelu i puściła jego dłoń. Wasylowi nieco ulżyło. Nie wiedział co powiedzieć by wyrwać dziewczynę z zakłopotania. Ona bała się na niego spojrzeć.
– P... przepraszam. Nie wiedziałam co się dzieje. Wybacz...
– Nie musisz przepraszać. To było nawet miłe.
– Naprawdę nie złościsz się?
– Jak mógłbym się złościć na kobietę.
– Mówisz tak, dlatego że jestem kobietą czy dlatego że nie chcesz mnie dołować.
– Mówię tak, bo taka jest prawda.
– Jeszcze raz przepraszam.
– Już mówiłem, nie ma za co.– Maya popatrzyła na zegarek widniejący na konsoli.
– O Boże, już dziewiąta trzydzieści... Ale długo spałam.
– Czyli trzeba obudzić Doktor Akagi.
– Najwyraźniej.– Maya podeszła do pani doktor i dobudziła ją. Wasyl stał teraz blisko okna. Nagle oczy Evy zabłysły pod ciemnymi czerwonymi szkłami. Zaświeciły się tylko na sekundę ale widać było w nich cierpienie. Zaraz zgasły. Wasyl odwrócił się w stronę kobiet. Upewnił się ze żadna nie widziała tego zjawiska. Obie były odwrócone bokiem do wziernika tak więc nie mogły się popatrzeć na to co się działo za nim. Doktor dobudziła się już całkowicie. Uporządkowała nieco zmierzwioną fryzurę i wstała. Włączyła światło w pomieszczeniu i rozejrzała się. W chwilę później do pomieszczenia przybyła reszta personelu, w tym także komandorzy Ikari i Fuyutsuki którzy przy pierwszym teście nie byli obecni. Wasyl został wprowadzony do pomieszczenia gdzie uprzednio dostał się na swój fotel z Entry Plug'u.
Założył opaskę A–10 i usiadł wygodnie. Jego Entry Plug został zainicjowany w Evangelionie.
– Jak status "Harmonics"?– spytała Ritsuko.
– Doskonały stan. Pilot jest odprężony.– Odpowiedziała Maya.
– Rozpoczniemy teraz drugi test Aktywacji Unitu piątego... Czy jesteś gotów?– Spytał Komandor Ikari.
– Tak.– Odpowiedział mu chłodny głos Wasyla. Komandorowi nie spodobał się ten ton ale zachował to dla siebie.
– Rozpocząć test.
– Połączenie A–10 aktywne. Rozpoczynamy aktywację połączeń nerwowych pierwszego stopnia. Górne partie ciała poza korpusem i czaszką są dostępne dla pilota.
– Odczekać 20 sekund i rozpocząć aktywację połączeń drugiego stopnia.
– Zrozumiano.– Shigeru odliczył na komputerze dwadzieścia sekund i rozpoczął aktywację drugiego stopnia.
– Dolne partie ciała dostępne dla pilota. Aktywacja drugiego stopnia połączeń pomyślna.
– Rozpocząć aktywację trzeciego stopnia połączeń.– Odpowiedział niemal natychmiast Ikari.
– Aktywacja rozpoczęta.– odkrzyknął Shigeru.
– Połączenia nerwowe dobiegają do "absolutne border line". 6 komórek. 4 komórki. 2 komórki.– krzyknęła Maya. Gdy zielone komórki na konsolecie miały przekroczyć ustaloną linię, wszystkie dotychczasowe komórki trzeciego stopnia połączeń po kolei zaczęły zmieniać się na czerwone.– Linia nie przekroczona. Synchronizacja odwraca się! Komórki trzeciego połączenia nie odpowiadają. Zanikają komórki drugiego stopnia. Są nie aktywne! Pozostały komórki połączenia pierwszego stopnia. Te też powoli zanikają.– Evangelion próbował wyrwać się z uchwytów mocujących. Jego dłonie zacisnęły się na nich po wcześniejszym wyrwaniu ramion z niższych uchwytów. Oba górne ograniczniki zostały zmiażdżone. Evangelion ruszył na sam środek pomieszczenia i zaczął wyć niemiłosiernie. Jego oczy świeciły się wściekło na biało. Rzucała się w miejscu trzymając się za głowę. Połączenie z pilotem na mostku nie zostało zerwane i Wasyl słyszał wszystko co się tam działo. Było tam zamieszanie. Trzęsło nim na wszystkie strony ale nie na tyle by go uszkodzić. Od tych wstrząsów miał jednak zawroty głowy. Wdało mu się że od jego medalu przedarł się jakiś dziwny promień który zniknął w niewidzialnej dla niego ścianie Entry Plug'u. Usłyszał nagle słowa komandora:
– Odłączyć kabel zasilający! Przerwać eksperyment!– Wasyl pomyślał wtedy jedno słowo "Nie!" Chwycił uchwyty. Skoncentrował się na tym by pomóc Evangelionowi. Ręce maszyny z ogromną szybkością sięgnęły pleców i chwyciły wypadający kabel za wtyczkę.
– Co!– Krzyknął komandor Fuyutsuki gdy kabel powrócił na miejsce.
– Połączenie nerwowe pierwszego stopnia stabilne. To niemożliwe! On odzyskuje kontrolę nad połączeniami drugiego stopnia!– Wykrzyknęła ze zdziwieniem i strachem w głosie Maya. Oczy Evangeliona zmieniły wyraz na smutny lub raczej zdziwiony. Wasyl puścił drążki znajdujące się na jego fotelu. Skoncentrował się na myślach:
– "I po co to zrobiłeś? To ci nie pomoże. Jeżeli pozwolisz mi się z sobą zsynchronizować to uchroni cię od przyszłego bólu. Proszę..."– Evangelion wydał z siebie jeszcze jeden głuchy jęk i oparł się z powrotem o ścianę.
– Połączenia Drugiego stopnia odzyskane! Połączenia trzeciego stopnia wciąż wzrastają. Dochodzą do linii krytycznej!– Oczy Evangeliona przestały świecić a jego dłonie puściły wtyczkę. Oparł się o ścianę tak że jego ramiona niemal wpasowały się w pozostałości po górnych uchwytach. Uspokoił się. Wasyl także się uspokoił i spuścił głowę. Starał się uspokoić.
– Połączenia trzeciego stopnia przekroczyły linię krytyczną. Synchronizacja Stabilna. Niemal wszystkie połączenia Nerwowe zostały udostępnione pilotowi. Jeżeli można tak powiedzieć... Eksperyment powiódł się.– stwierdziła już spokojna Maya.
– Jak to możliwe. On powstrzymał tryb Berserk?– Ritsuko i reszta personelu nie kryła zdziwienia. Nawet komandorzy byli zdziwieni. Gendo Ikari poprawił swoje okulary jak to miał w swym zwyczaju. Nie powiedział nic.
– Czy wszystko w porządku chłopcze?– spytał za niego Fuyutsuki.
– Nie do końca. Mi nic nie jest poza tym że jestem nieco przestraszony. Za to pomieszczenie zostało poważnie uszkodzone.
– Nie martw się pomieszczeniem. Wątpię byśmy go jeszcze używali. Ważne że test się udał i tobie udało się zsynchronizować. Rozkaz wypełniony. Możesz na razie spocząć– Wasyl zasalutował do kamery.
– Tak jest komandorze!– Ikari i Fuyutsuki wyszli z pomieszczenia. Fotel Wasyla został wyjęty z Entry Plug'a. Gdy tylko poczuł powietrze, od razu zaczął wyzbywać się resztki LCL'u który zalegał w jego gardle. Nie było to najmilsze uczucie ale tym razem poszło mu o wiele lepiej niż za pierwszym gdy wyjmowano go z pomieszczenia synchronizacyjnego. Wyszedł z Plug'u i przeszedł tym razem przez prysznice. Spłukano z niego resztki LCL'u które przylgnęły do jego stroju, włosów i twarzy. Następnie przeszedł przez pomieszczenie które osuszyło go do reszty. Teraz zdjął z siebie opaskę A–10. Wszedł do pomieszczenia w którym stała cała ekipa personelu. Wszyscy mężczyźni, plus Maya, bili mu brawo. Doktor Ritsuko uśmiechała się do niego, dając do zrozumienia że spisał się świetnie. Wasyl dostrzegł w pomieszczeniu jeszcze kogoś kogo nie widział przed wejściem do pomieszczenia z Entry Plug'iem. Była to Misato, Także biła mu brawo.
– Pani Misato... nie wiedziałem że była pani tu podczas testu.– Odezwał się. Oklaski wcale nie wprawiały go w dumę. To co go w nią wprawiło to gratulacje wice komandora.
– Weszłam tu zaraz po tym jak ty wyszedłeś do pomieszczenia z Evą.
– Mam nadzieję że nie sprawiłem pani jakiś problemów tym testem.
– Trochę byłam przestraszona gdy Eva wpięła z powrotem kabel zasilający.
– To JA go wpiąłem.
– Co?– Wszyscy zwrócili na niego wzrok.
– Tak. Postawiłem się na jej miejscu i zrozumiałem że chodzi jej o niezależność. Jednak NIKT nie jest niezależny. I to jej wytłumaczyłem tylko nie wiem jak. W każdym razie to nie moja zasługa. Tutaj działał chyba Bóg, bo ja nie byłbym w stanie zapanować nad taką bestią jak ta istota.
– Jak poetycko...– Uśmiechnęła się Misato.– O tym kablu to jeszcze sobie pogadamy ale na razie musimy jakoś uczcić ten sukces. Zapraszam cię na obiad na mieście.
– To miło. Czy mogę się najpierw przebrać?
– Ależ jasne.– I Misato, i Wasyl wyszli razem z pomieszczenia. Maya jeszcze chwilę patrzyła na drzwi.
– Gratuluję... Wasyl...– szepnęła do siebie tak by nikt jej nie usłyszał.
– "A więc to już? Tak zostałem szóstym dzieckiem? Szóstym wybrańcem? Nawet się nie starałem a wszystko co zrobiłem uznano za jakiś cud. Dziękuje ci Boże żeś mnie wspomógł. Czuję też że także ty tato mi pomogłeś. Nie wiem jak ale bardzo mi pomogłeś. Dzięki Bogu i tobie udało mi się spełnić pierwsze z moich zadań. Teraz muszę czekać aż zadadzą mi nowe. Na razie idę z Panią Katsuragi i moimi współlokatorami do jakiejś restauracji. Idzie z nami także koleżanka Ayanami. Chciałbym wiedzieć dlaczego tak naprawdę jej oczy tak na mnie działają. Przez ten tydzień poznałem tylu ludzi. Shinji'ego Ikari'ego... wielkiego moim zdaniem romantyka i filozofa. Asukę Langley Soryu... dziewczynę której czerwony kolor włosów pasuje do charakteru... Rei Ayanami... dziewczynę która ma tyle tajemnic co ja... Misato Katsuragi... Kobietę o lekkim duchu a jednak bardzo troskliwą i uczuciową. Doktor Ritsuko Akagi... Kobietę, naukowca... Mayę Ibuki... kobietę która urzekła mnie swoim pięknem... Kensuke Aidę i Toji'ego Suzuharę... dwóch podrywaczy o miłym usposobieniu. Manę Kirishimę... dziewczynę Shinji'ego, bardzo miłą... Moją klasę... Takuyę i Kazuyę... nieco ekscentrycznych dla mnie ludzi o marzeniach związanych tylko z dziewczętami. Komandorów Ikari'ego i Fuyutsuki... dwóch tajemniczych i silnych mężczyzn których nigdy nie będę w stanie zrozumieć, ludzi którzy będą mi wydawać najważniejsze rozkazy. Tyle miejsc poznałem... Tokio–3... Apartament Major Katsuragi… Apartament Rei Ayanami. Szkołę… jej podwórko… centrum dowodzenia… Nerv. Drzewo na którym zdjąłem kotka dla tej małej dziewczynki. Przypomniało mi się tyle wspomnień. O tobie tato. O mojej matce i rodzeństwu. O wojsku. Tyle nowych uczuć... Tyle nowych odczuć i wspomnień. Tęsknota za ojczyzną... To miasto dało mi dużo dobrego... może nawet więcej niż życie... i chociaż dalej tęsknię za domem i rodziną, myślę że jeszcze wiele dobrego mnie tu spotka... Właśnie dotarliśmy do restauracji. Każdy zamówił dla siebie danie. Poznałem także gusta moich kolegów. Koleżanka Ayanami jest wegetarianką, co by nawet pasowało do jej zachowania. Koleżanka Soryu lubi pikantne potrawy, co także do niej pasuje. A Shinji? On jest neutralny. Może zjeść praktycznie wszystko co mu się poda do zjedzenia. Nie był wybredny i szybko wybrał sobie danie z karty. Pani Katsuragi także nie jest wybredna jeżeli tylko dostanie do dania puszkę piwa. Myślę że nie może się opanować od tego nałogu w postaci picia. Życie tutaj może być naprawdę piękne. Poczekam i zobaczę jak się tu rozwinie me życie..."– to były najważniejsze przemyślenia Wasyla Kuźniecowa tego wieczoru. Bóg i świat otworzyli mu nowe możliwości z których będzie mógł skorzystać. Przed nim rozpoczyna się nowa przygoda w tym zwariowanym świecie. Czy uda mu się w nim przeżyć? Czy uda mu się wpłynąć na jego przebieg? To zależy już tylko od niego...
Od autora: Rozpoczęto: Nie wiadomo dokładnie... >:) Nota: Jako Autor tego fika powinienem umieścić tu kilka informacji ode mnie. Wygląd postaci Wasyla Kuźniecowa i niektóre jego wspomnienia w wojsku są oparte na moich przeżyciach. Jego wygląd jest niemal dokładną kopią mnie z jego wieku. Jedyną różnicą jest lepsza budowa twarzy, moja nie była wychudzona, i jego strój. Mam nadzieję, że pisząc tę pracę nie wykorzystałem jakiegoś pomysłu, który ktoś już sam wykorzystał.
Ukończono: 19.01.04 godzina 23:54
