— Do dupy! — wykrzyknął Ron, gdy się poślizgnął i zahaczył różdżką o najbrzydszy z ich wazonów, który upadając na podłogę potłukł się na milion kawałków. Normalnie wyrzuciłby skorupy do kosza, ale ten bibelot był prezentem ślubnym od ciotki Hermiony, która na pewno zauważyłaby jego zniknięcie.
— Tatusiu, co znaczy do dupy? — zapytał siedzący na kanapie czteroletni Hugo.
— E... to znaczy... czas oczyścić ten bałagan. — Ron się zarumienił.
— Pieprzyć to! — warknął Ron, gdy Armaty z Chudley przegrały z Zjednoczonymi z Puddlemere, kończąc sezon Quidditcha z najgorszym wynikiem w lidze czwarty rok z rzędu.
— Co znaczy pieprzyć? — spytał zaciekawiony Hugo, przechylając głowę i patrząc w identyczny sposób jak jego matka, co spowodowało, że Ron musiał się uśmiechnąć.
— Tak się mówi, gdy twój zespół przegrywa.
— Okay.
Gdy Ron z Hugo wychodzili z lodziarni, każdy dzierżąc w ręku wielki lodowy stożek, w wejściu do lokalu minęli Draco Malfoya z synem.
— Głupia, wyblakła ciota — mruknął Ron, ledwo drzwi się zamknęły.
— Tatusiu... głupi to brzydkie słowo.
— Fakt, przepraszam synku.
— Co znaczy ciota?
— To określenie... starego, szkolnego przyjaciela — odpowiedział Ron, czując się nieco winny i naprawdę ciesząc się, że nie ma z nimi Hermiony.
Hugo wszedł do kuchni masując pupę. Na jego twarzy widać było ślady łez.
— Co się stało, synku? — spytał Ron, odwracając się od pieca.
— Mamusia dała mi klapsa — odpowiedział malec, biorąc głęboki oddech żeby nie szlochać.
— Dlaczego? — zapytał skonsternowany Ron. Hermiona niezmiernie rzadko dyscyplinowała ich dzieci fizycznie.
— Nie sądzę, że do dupy, pieprzyć to i ciota znaczy dokładnie to, co myślisz, że znaczy, tatusiu — wychlipał smutno Hugo.
