Dziwne przygody Gabrysia na drodze do szczęścia
Pojęcie "depresja" to taka rzecz ,której nie da się do końca zdefiniować. Bo czym jest depresja? Czym jest ten stan? Dla każdego to cos innego, każdy to inaczej przeżywa. To straszne co ta choroba robi z ludźmi. Nie ważne ile masz lat, nie ważne w co wierzysz, jaki masz kolor skóry, czy oczu: ona może dopaść ciebie,nawet jeśli się tego nie spodziewasz. Jej ramiona są silne i wciągną cię na samo dno. Najgorsza jest wtedy samotność...
Gabrielle była na pierwszy rzut oka zwykłą dziewczyną. Nisk dziewczyn o pięknych oczach,wyglądających jak płynne złoto. Urocze złotawe kosmyki okalały jej okrągła buzie. Dla większości była tylko słodka dziewczyną, jedno nie dla Winchesterów. Oni wiedzieli kim jest,tak naprawdę. A była archanielicą, w dodatku tą od zwiastowania. Jednak teraz mało było w niej z anielicy, gdyż niebo było zamknięte, a ona z Castielem utkneli na ziemi. Nie żeby im to przeszkadzało jakoś specjalnie... Castiela zaczął spotykać się z Deanem, a Gabrielle miała swojego Łosia. Było im razem wszystkim dobrze: jeździli razem na polowania, razem byli i to po prostu wystarczyło. Wszystko było pięknie, ale...
Minęło kilka miesięcy, a Gabrielle czegoś cały czas brakowało. Coś zniknęło i nie wiedziała co. Próbowała odkryć co to było. Na początku myślała, że chodzi o żarty, więc zaczęła rozbić wszystkim na około żarty. Delikatnie mówiąc ni skończyło się to za dobrze. Cały "dom" się tylko wkurzał i ruzgał ją, Sam nawet dał jej szlaban na seks na tydzień przez to, że zamieniła szampon na szamponetkę, przez co przez dwa dni jej chłopak paradował w niebieskich włosach. Następna myśl to było jedzenie. Niby jadła sporo słodkiego, lecm może za mało? Wtedy też zaczęła jeść cukierki cały czas, co chwilę coś mając w ustach. Jednak był to kolejny niewypał, co zdołowało jeszcze bardziej anielicę. To ją po prostu frustrowało. Wkurzał ją fakt, że nie wiedzieła co to jest i nie udaje jej się tego znaleść. Potem przyszedł jej pomysł, że chodzi o figurę. Nigdy nie myślała o tym, że jest gruba, czy coś, ale może o to chodzi... Miała w końcu dość spory brzuszek, Sam się niby nie skarżył, mówił nawet, że go lubi, le wiadomo jak to jest. Facet zawsze będzie chwalił swoją kobietę, nie?
Wtedy się wszystko zaczęło. Przestała jeść. Na początku nikt nic nie zauważał, ale w końcu to się wydało. Winchesterowie zauważyli, że cukierki nie znikają, ani ciasteczka, ani nawet lizaki, czyli coś co Gabryś kochała najbardziej. Było widać jak bardzo wszyscy się o nią martwią. Zaczęła więc chować jedzenie. To pomogło- Sam był spokojny nic nikt nie podejrzewał. To jednak nie było to. Nie zrezygnowała z tego mimo wszystko. Głód dawał jej pewność, że to co robi daje jakieś efekty. W końcu znalazła sposób na choć chwile szczęścia. Nóż. Tak, Gabrielle zaczęła się ciąć. To jednak było trudniej ukryć, noszenie bliżej z długim rękawem, bransolety... To było uciążliwe. Może dlatego gdy pewnego dnia zostali sami, gdy znów leżała na łóżku patrząc w sufit i nie mogąc spać, gdy jej Łoś znów spokojnie spał przy jej boku, po prostu uciekła do łazienki biorąc znów nóż ze sobą. Będąc już w pomieszczeniu, siadła na toalecie i ściągnęła bluzkę. Po chwili wzięła nóż i powoli przecięła skórę. To dawało jej przyjemność i spokój, punkt stabilizacji. O dziwo drzwi się otworzyły, a stał w nich zasypany Sam. Patrzył się na anielicę ze zdziwieniem.
-Gabryś...-mruknął cicho. Dziewczyna automatycznie przycisnęła rękę do siebie chcąc ją w jakikolwiek sposób ukryć. To było po prostu automatyczne. Chciała uciec, ale Łoś stał nadal w drzwiach. Poczuła łzy na swoich policzkach. Nie wiedziała kiedy zaczęła płakać, ale to po prostu się stało. Rozpłakała się jak dziecko, a nóż wypadł jej z rąk. Nie minęło kilka chwil, a została mocno przytuluona do ciepłego ciała, znalazła się wręcz w niedzwiedzim uścisku.
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam...- szeptała, a Sam ją tylko uciszał i szeptał, że wszystko jest dobrze. Płakała długo, na tyle, że w końcu usnęła w ramionach swojego chłopaka.
Kiedy się obudziła leżała w łóżku, a jej ręka była opatrzona. Powoli wstała i zobaczyła młodszego Winchestera, gdy ten drzemal na krześle. Był grudzień i było zimno, a on siedział tylko w szulce... Uśmiechnęła się lekko i dźgnęła go w kolano
-Łosiu chodź do łóżka- zaświergotała i pociągnęła go do siebie. Na szczęście chłopak nie spał mocno i nie wywrócił się na ziemie. Popatrzył na nią swoimi wielkimi brązowymi oczami, w których widać było smutek.
-Gabriele, wszystko w pożądku?-zapytał. Martwił się o nią i to strasznie, to było słodkie. Może dlatego wszystkie bariery opadły I dziewczyna powiedziała jak się czuje, jak bardzo nienawidzi siebie,swojego ciała, jak jej czegoś brakuje...
-Jesteś piękna wiesz? Kochana tez jesteś, może i czasem wkurzająca, ale to ty i nadal to lubię.-mruknął i pocałował ją w usta delikatnie Wiesz, że tu jestem dla Ciebie zawsze? A jak nie ja to jest i Cas i Dean, oni tez Cię wysłuchają...
-Wiem, ale... Ale to i tak to siedzi we mnie. To tak /łatwo nie pójdzie...-westchnęła cicho.
-No i? Ale teraz wiesz, że masz nas. Nie pójdziesz tamta drogą, ona prowadzi tylko do Śmierci.
