Usiadł na ławce w centrum handlowym i rozłożył na kolanach laptopa, czekając na Gabriela. Mężczyzna pojawił się jakiś czas później, ale widząc rozproszenie Sama, postanowił to wykorzystać. Usiadł na drugim końcu ławki i wyciągnął rękę, chwytając się tym samym poręczy schodów ruchomych. Chwilę potem Winchester był już przez niego obejmowany.

— Czy ty zawsze musisz się tak zachowywać? — westchnął ten, ale bez irytacji.

— Tak, to znaczy jak? — Gabriel potarł nosem o jego szyję.

— Tak — Sam rozrzucił dłonie w nieokreślonym geście. — Jakby całe życie było żartem?

— Hello, Trickster? — mówiąc to, zatoczył palcem kółko przed swoją twarzą. — A taka już tricksterska natura, Sammy.