Dla zbrodni zawsze bezpieczna jest droga przez zbrodnie.
Seneka. Agamemnom
Prolog
– Oskarżona Ginewra Weasley, córka Arthura i Molly Prewett stoi pod zarzutem morderstwa dokonanego na osobie Dracona Malfoya dnia dwudziestego piątego września bieżącego roku. Czy oskarżona przyznaje się do winy?
Ginewra Weasley stała wyprostowana z podniesioną głową. Była to piękna, młoda dziewczyna o jasnorudych włosach upiętych nad czołem, o oczach nieokreślonego, ciemnego koloru, w niebieskiej, szytej na miarę sukience. Nie była radosna ani nawet zadowolona, czego mnogliby się spodziewać po tak, zdawało by się wyzutej ze skruchy morderczyni licznie zgromadzeni członkowie Wizengamotu - nic podobnego, na jej twarzy malował się wyraz trudnej do zidentyfikowania pewności połączonej ze smutkiem. Jej jasne oczy były zaczerwienione, widać było, że wcześniej dużo płakała.
Zapanowała cisza – wymowna cisza.
– Nie.
Minister Magii Korneliusz Knot pełniący w czasie procesu funkcję oskarżyciela odczuł dreszcz zniechęcenia. Słodka dziewczyna, ledwie piętnaście lat i morderstwo? Córka Arthura i Molly Weasleyów? To pewnie jakiś zbieg okoliczności... Złośliwy splot okoliczności, to musiał być ktoś inny! Korneliusz usiadł wygodniej, chustką otarł pot z czoła. Ze zdziwieniem pokiwał głową, albo tak dobrze udaje, albo mówi prawdę. Spojrzał z swojego miejsca na Molly i Arthura siedzących w jednej z ław ustawionych w pewnym oddaleniu od miejsca, w którym zeznawać miała oskarżona. Byli załamani, wylali już wystarczająco dużo łez by teraz mogli płakać. Tulili do siebie w mocnym uścisku resztę swoich dzieci i Harry'ego Pottera. Chłopak również wyglądał jak gdyby płakał.
Minister Magii chrząknął i rozpoczął swoją mowę oskarżycielską.
– Członkowie i członkinie Wizengamotu! Dnia dwudziestego piątego września o trzeciej po południu w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Szkocji, zamordowano pana Dracona Malfoya. W prawie czarodziejów jest to karane dożywociem w Azkabanie.
Jego mocny, surowy głos unosił się i upadał modelując istne arcydzieło sztuki krasomówczej:
– Jest to przypadek szczególnie prosty i nie nastręczający najmniejszych wątpliwości... Jednak gwoli sprawiedliwości należałoby nam poznać motywy kierujące młodą Ginewrą. Obowiązkiem oskarżenia jest wykazanie motywu i okoliczności. Niepodobna dostrzec, aby ktokolwiek inny z wyjątkiem oskarżonej miał powód, by zabić nieszczęsnego Dracona. Był to młody chłopiec czystej krwi o ujmującym charakterze, lubiany w swoim domu, nie miał ani jednego wroga poza oskarżoną...
Draco... Draco Malfoy. Jak odległe wydaje się to wszystko, jak nierealne...
Przypominała sobie jego bladą, drobną twarz, jasne włosy i lodowato-niebieskie oczy.
– Baczną uwagę należy zwrócić w pierwszym rzędzie na następujące okoliczności: Po pierwsze: w jakiej sytuacji oskarżona działała. Po drugie: jaki miała motyw? Po trzecie: Czy nie działała w afekcie? Obowiązek nakazuje mi powołać świadków, którzy będą w stanie pomóc Wizengamotowi przy formułowaniu wniosków odpowiadających stanowi faktycznemu i prawdzie. W zasadniczej kwestii zamordowania Dracona Malfoya postaram się wykazać, że nikt prócz oskarżonej nie miał możliwości, by zbrodni dokonać...
Ginewra odnosiła wrażenie, że spowija ją gęsta, nieomal szczelna mgła, że przez kłęby mgły dochodzą do niej tylko pojedyncze wyrazy:
– ...Trucizna... Liczne próby morderstwa... Fałszywe zeznania... Klątwa Uśmiercająca...
Uśmiechnęła się lekko, gdy minister zamilkł, do jej uszu doszły oburzone parsknięcia członków Wizengamotu.
Albus Dumbledore, dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa, szef Wizengamotu i rzecznik obrony wystąpił do przodu i skłoniwszy się szanownemu gronu zapytał po raz kolejny:
– Czy przyznaje się pani do zarzucanego pani morderstwa?
Ginewra Weasley rozchyliła swoje małe, czerwone wargi układając je w pogodny wyraz, niemal uśmiech.
– Jestem niewinna. – Powiedziała z pewnością w głosie.
Natychmiast odezwały się głośne wyrazy zaprzeczenia ze strony ściśle zapełnionej widowni.
Obraźliwe słowa drążyły grubą powłokę myśli dziewczyny, przerywały gdzieniegdzie ich zwartą, tłumiącą wszystko warstwę. Była zmęczona.
Sąd... Twarze ludzkie... Nieprzeliczone rzędy twarzy! Wykrzywione w grymasach, zmarszczone i spocone ludzkie twarze... Jedynie kilka z nich wyrażało smutek i żal – matki, ojca, braci, Harry'ego.
Harry. Zawsze Harry – zawsze, odkąd pamięć sięga jej pamięć, od tamtego spotkania na dworcu King's Cross, wszystkie te wakacje w czasie, których gościł w Norze, wszystkie zebrania Gwardii Dumbledore'a...
Harry.
Jej Harry.
Tak, teraz zaczynała sobie przypominać...
Tak...
