Wiła się przed nim naga, odziana jedynie w strach i grymas bólu. Błagała, aby jej pomógł, zabrał ją z tego piekła. Wiedziała, że to jej jedyna nadzieja. Władza, jaką posiadał, podniecała go strasznie. Był panem życia i śmierci, spełniły się jego najgłębiej skrywane pragnienia. Wystarczył jeden ruch. Tylko jeden.

Posłał jej całkiem obojętne spojrzenie. Wiedziała już, że jest zgubiona. Koszmar nie mógł się skończyć. Jego ironiczny uśmieszek ranił najmocniej. Tak bardzo go kochała.

- Avada Kadavra.

Ból, który w tym momencie poczuł, rozsadzał go od środka. Już nic nie miało sensu.

- Jestem cholernym głupcem.

Znowu zakpił sobie z miłości i życia.