Wszystko powodowały krople. Jej czułość, śmiech, ale także strach i łzy. Ich zwycięstwo lub porażkę.
Najpierw były delikatne. Ot, wiosenny deszczyk.
Dziecięce zabawy. Wakacje. Listy, wspólna nauka, spacery po błoniach. I krople tamtego. Zarozumiałość, popisywanie się, dokuczanie słabszym. Równowaga.
Nawet kiedy role się odwróciły, a mżawka – zmieniła w ulewę, balans pozostał.
Nieodpowiednie towarzystwo, „szlama" i – w końcu – Mroczny Znak. I tamten. Odwaga, lojalność i pierścionek. Pierścionek zamieniony później na obrączkę.
Tak, wszystko powodowały krople. Od początku do końca. Tyle że ostatecznie to Potter wydrążył skałę. Severusowi zostało przepełnienie czary.
Dziecko. Doniesienie o przepowiedni.
Tylko dwie. Aż dwie. Potop.
Obaj przegrali.
