Na wstępie witam wszystkich i zapraszam do czytania mojego pierwszego dzieła. Będzie miało ono charakter mangowy, toteż czasami może trochę przynudzać. Pierwsze rozdziały będą w zasadzie wprowadzeniem i przedstawieniem bohaterów. Później dopiero rozwiną się prawdziwe wątki. Zupełnie jak w Naruciaku, czy też Bleachu.

Kroniki Liścia
Rozdział #01
Prolog

Bohaterowie dawnych lat… Polegli, aby inni wciąż żyli – ten głaz poświęcony był właśnie takim ludziom. Zwykle stał tu samotnie, tylko czasami odwiedzany przez mieszkańców pragnących „spotkać się" z duchami bliskich.

Tym razem było tu jednak zupełnie inaczej – trzech nastolatków z jednym dorosłym przy samym kamieniu, a także setki innych osób przebywających w bliskiej okolicy. Ktoś niezorientowany w świecie shinobi byłby zapewne zaskoczony tym nietypowym zbiorowiskiem, lecz wioska Konoha widziała je już nie raz, choć często w innym charakterze. Nawet najmłodsi mieszkańcy zapytani o przyczyny tego zgromadzenia odpowiedzieliby:

- To pan nie wie? Kolejny etap egzaminu na chunina oczywiście!

Wracając zatem do obecnego tu tłumu można łatwo wydedukować, że składa się on z uczestników, czyli geninów z różnych wiosek, przewodzących im jouninów, organizatorów oraz zwykłych obserwatorów. Nie była to ostatnia faza, w której zmagania na arenie oglądali bogacze z dalekich krajów, ale nowa formuła przebiegu etapu drugiego zaintrygowała i zaciekawiła mieszkańców Konohy, w której to po raz kolejny odbywały się próby.

Duże, fioletowe oczy Mii wpatrywały się w nic nie mówiące jej nazwiska. W zasadzie było to działanie bezcelowe, ale z drugiej strony odczuwała pewną satysfakcję, że w każdym pokoleniu pojawia się ktoś gotów poświęcić własne życie dla dobra ogółu. Z jednej strony nikomu nie życzyłaby śmierci, z drugiej uznawała to za najpiękniejszy sposób pożegnania się ze światem. Postacie, o których zbyt wiele nie wiedziała, poza nielicznymi wyjątkami, przepełniały ją niezwykłym spokojem. Spokojem, który zasłaniał jej obraz stojących obok Tetsu i Eiza, kompanów z zespołu, oraz Ryukena – opiekuna. Nie przejmowała się, że być może już za chwilę będzie trzeba wyjść na arenę i sprostać kolejnemu wyzwaniu, jakie czyha na nich podczas egzaminu. Nie przejmowała się, że zapalczywi młodzieńcy próbują dobrać taktykę odpowiednią do każdego możliwego przeciwnika bez jej udziału. Nie, póki jest tutaj…

Mia była najniższa z całego zespołu, ale niedobory wzrostu nadrabiała wielkim duchem. Jak większość początkujących shinobi na nogach założone miała typowe obuwie z „wyciętymi" palcami. Na nogach założoną miała krótką, luźną spódniczkę – taką, która w żadnym wypadku nie krępowałaby jej ruchów. Wyżej nosiła czystą, białą koszulkę, a na niej kamizelkę w stylu tym samym co wspomniana już spódniczka - ciemny odcień szarego, urozmaicany w niektórych miejscach złotymi dodatkami, idealnie pasującymi do średniej długości, rozpuszczonych włosów dziewczyny. Całości dopełniał długi, drewniany kij – pozornie zwyczajna pałka, którą od wszelakich innych wyróżniały wydrążone delikatnie tajemnicze znaki w miejscu, w którym powinno się go chwytać.

Tetsu to niepozorny chłopak, który dobrze czuje się tylko w poznanym już przez siebie środowisku. Ciężko przechodzi wszelkie procesy aklimatyzacji, co przekłada się także na jego wygląd – nie do końca zadbane ubranie, wzrok często spuszczony. Jego ubiór, jak na ninję, był mało by mówić, nietypowy. Nosił bowiem długie, białe spodnie garniturowe oraz szykowną czarną koszulę. Gdyby wszystko to zadbane było choć troszkę bardziej od jego rozwichrzonych czarnych włosów, można by było przypuszczać, iż pochodzi on z bogatego rodu.

Poza tą dwójką do zespołu należał także Eizo – chłopak nieprzeciętnie wysoki, jak na swój wiek, pod pewnym względem przypominający Tetsu. Był strasznie blady, pod często zmrużonymi czarnymi oczami miał wyraźnie zarysowane worki. Miał nieco dłuższe, wychylone do tyłu czarne włosy, miejscami przeplatane naturalnymi białymi pasmami. Strój tego nie był dla nikogo z Wioski Ukrytego Liścia zagadką. Czarne, długie spodnie, biała koszulka, czarna kamizelka z długimi rękawami i wielkim białym okiem wyszytym na plecach. Na pasie miał krótki mieczyk, a także, podobnie jak Mia, kilka shurikenów i kunai w kaburze.

Ostatnim, ale być może najważniejszym, elementem ekipy był jounin Ryuken. Postać niesamowicie istotna dla pozostałej trójki – ich opiekun, niczym drugi ojciec. W jego wyglądzie nie było widać nic, co by go odróżniało od innych shinobi tej klasy. Jak zdecydowana większość jouninów nosił granatowy uniform i zieloną kamizelkę. Podobnie jak męska część ekipy miał czarne włosy, zaś oczy odcienia brązowego. Na jego twarzy przeważnie gościł uśmiech - uważał bowiem, iż każdy człowiek powinien nauczyć się czerpania radości z każdego dnia, a sam z dumą twierdził, że tę sztukę opanował do perfekcji.

Ten słoneczny poranek złączył ich jednocześnie pokrzepionych, ale i zamyślonych po pomyślnym podejściu do egzaminu pisemnego oraz sławetnego Dziesiątego Pytania, którym co jakiś czas egzaminatorzy z Wioski Ukrytego Liścia straszą młodych kandydatów. Być może podopieczni Ryukena nie byli do końca pewni prawdziwego sensu, kryjącego się za ostatnim pytaniem. Choć była to już przeszłość i teraz należało skupić się na kolejnym wyzwaniu, dzieciakom ostatecznie nie przyszło to łatwo.

Opiekun, który znał dobrze swój zespół wiedział, że nie należy przerywać ich ciszy w takim momencie. Był pewien, że niebawem Tetsu, czy Eizo przełamią tą barierę milczenia i cała trójka skupi się na stojącym przed nim zadaniem. Częściowo miał rację, gdyż między dwoma chłopakami nawiązała się rozmowa. Jedynie leżąca na trawie Mia skupiła swój wzrok na wyrytych w skale nazwiskach i ignorowała otaczający ją zgiełk, ale w końcu także ona musiała skoncentrować się na nadchodzącej walce i posłuchać, co też planują jej koledzy.

Drugi etap egzaminu na chuunina polegał na walce trzyosobowego zespołu, przystępującego razem do egzaminu, z jouninem z dowolnej innej wioski. Biorąc pod uwagę przewagę liczebną zadanie to może wydawać się łatwe dla kandydujących, ale z tego atutu skorzystają tylko grupy odpowiednio ze sobą współpracujące. Nikt nie liczy tu na nagły przejaw geniuszu któregoś z geninów i rozprawienie się z bardziej doświadczonym shinobi w pojedynkę.

- To będzie test na komunikację między wami i umiejętność wspólnego rozwiązania problemów w ciężkich sytuacjach – tłumaczył Ryuken. – Tak przynajmniej opowiadał Hokage…

Na twarzy Tetsu pojawił się wyraz ulgi - wiedział, że wspólnie mogą uczynić wiele więcej niż on sam byłby zdolny. Pokładał ogromną wiarę w zdolności przywódcze Eiza oraz waleczność Mii. W sobie jednak nie dostrzegał nic, co mogłoby pokrzepiać go przed zbliżającą się nieuchronnie konfrontacją. Do tej pory głównie motywował go jego opiekun, ale teraz, na polu bitwy wiedział, że nie będzie mógł na niego liczyć.

Co jakiś czas donośny głos wskazywał na zespoły oraz ich przeciwników, którzy mieli się udać na określone pole i tam stoczyć bój. Konoszański Team 3 doskonale zdawał sobie sprawę, że w każdej chwili paść mogą ich nazwiska, ale mimo to, nikt z trójki specjalnie nie uważał na dochodzące odgłosy. Wiedzieli, że mają oparcie w postaci swego jounina, któremu taka informacja nie umknie. Zawiodły się więc, kiedy nagle wstał, mruknął coś do Eiza i życząc powodzenia odszedł we wskazany kierunek na słowa „Hiyama Ryuken z Wioski Ukrytego Liścia".

Eizo uznał to jako sygnał do podjęcia bardziej zdecydowanego działania i ustalenia jakiejś taktyki. W ostatnim czasie miał wiele okazji do obserwacji oraz rozmów z jouninem, co pozwoliło mu dojść do paru odpowiednich wniosków oraz przedstawienia ich pozostałej części zespołu:

- A więc tak – zaczął wyjmując ołówek i małą karteczkę, a następnie rysując znaki poszczególnych wiosek na kartce. – Spośród uczestniczących nie możemy oczywiście trafić na nikogo z Konoha-Gakure, a do tego także Kusa-Gakure i Iwa-Gakure…

- Dlaczego? – przerwał Tetsu, który nie przypominał sobie, aby zasady wspominały coś o pojedynkach między Wioskami Liścia, Trawy i Skały.

- Regulamin mówi, że genini nie mogą walczyć z jouninem z tej samej wioski. A sensei odchodząc szepnął mi, że nasi potencjalni przeciwnicy z Kusy i Iwy zostali już rozdzieleni – wytłumaczył koledze Eizo, po czym wznowił swoje przemówienie. – Zostają nam rywale z Oto-Gakure, Kiri-Gakure i Suna-Gakure. Teoretycznie najsilniejsi, ale każdego możemy pokonać.

W tym momencie przerwał, wstał, ziewnął i rozejrzał się po placu. Odnalazł kilku jouninów, jedni stali razem, niektórzy ze swymi podopiecznymi, a inni samotnie wyczekiwali na swoją kolej. Nie było dla niego trudne odgadnięcie, którzy z nich reprezentują wioskę inną niż Konohę, a w większości przypadków wskazał przyjaciołom nawet, kto z jakiej wioski pochodzi.

- Z moich obserwacji i rozmów z sensei'em wynika, że shinobi Mgły często używają broni białej, wodnych jutsu i lubią technikę Kiri-Gakure no Jutsu. Obecni shinobi Dźwięku używają swoich niebezpiecznych zabawek i ich techniki opierają się głównie na falach akustycznych. W ich dźwiękach mogą czaić się techniki Genjutsu. Piasek jest za to strasznie zróżnicowany. Niektórzy używają Dotonów, niektórzy Fuutonów, inni używają przeróżnych broni białych. Przynajmniej nie widziałem żadnego dystansowca.

- A więc jak walczymy? – zapytała Mia, dla której każda próba sił przynosiła wiele radości.

- Największe szanse mamy trafić na… - chłopak jeszcze raz uniósł głowę i rozejrzał po obecnych. Widok licznie zgromadzonych jouninów z Suna-Gakure nie wydawał mu się zbyt przyjemny. – Piasek.

Chłopak skrzywił się lekko, gdyż doskonale zdawał sobie z tego sprawę, że jounini z tej wioski mogą brać ten pojedynek aż nazbyt poważnie i w żadnym wypadku nie odstąpią pięści.

- W każdym bądź razie nie ujawniamy naszych specyficznych umiejętności. Postaramy się rozegrać to prosto i efektywnie, bez żadnych fajerwerków. Chyba, że stanie się coś nieprzewidywalnego i sytuacja nas do tego zmusi.

Mia nieznacznie się uśmiechnęła – lubiła swoją moc oraz styl, w jakim się nią posługuje, toteż zawsze czeka na odpowiednią okazję do zaprezentowania niej. Eizo wychwycił ten gest, a jako że uważał, iż prawdziwą siłę powinni ukrywać do ostatniego etapu, szybko poprawił się:

- Ale oczywiście przy naszej odpowiedniej współpracy nie będzie takiej potrzeby.
Tutaj z kolei uśmiechnął się Tetsu, który w przeciwieństwie do koleżanki nie lubił działać sam i wychylać się z tłumu. Nieczęsto korzystał z technik nauczonych przez ojca, jako że zawsze przepełniały go one dziwnym lękiem. Ani Mia, ani tym bardziej Tetsu nie mieli najmniejszego zamiaru kłócić się o to z Eizem, gdyż to właśnie jego umiejętności najbardziej ich przerażały.

- A więc roze… - zaczął Eizo, gdy nagle wyraźny głos spikera ogłosił wszem i wobec:

- Naito Mia, Fuseo Eizo, Arashi Tetsu z Wioski Ukrytego Liścia…

- Cholera – skwitował krótko lider zespołu, wiedząc, że w ten sposób nie zdążą z opracowaniem sensownej taktyki.

- Deusi Suo z Wioski Ukrytego Piasku, plac numer 5 za 3 minuty.

- A więc spóźnienie nie wchodzi w grę… - rzekł chłopak i rozejrzał się po stacjonujących jouninach. Dostrzegł grupkę z Piasku, ale żaden z nich nie ruszył w kierunku wspomnianej areny. – Widocznie to żaden z nich…

Mia bez słowa ruszyła w kierunku dobrze znanego jej Placu Treningowego nr 5, tuż za nią ruszył Tetsu, a po chwili dołączył się również Eizo, karcący siebie w duchu za opieszałość…