Autor: cybermirror
JOHN'S STORY
- John.
- Nie chcę opuszczać tego
pokoju. Powiedziała siedząc na brzegu wanny mocząc stopy.
-
Chyba wiem, w czym problem. Odpowiedziałem próbując naprawić
kompresor.
- Chodź tu, nie potrzebujemy bąbelków.
- Miały
być bąbelki, więc będę miał bąbelki.
-Nieźle, co?
Spytałem zadowolony.
- Zawodowiec. Odpowiedziała Riley.
-
Chyba nie mieszkałeś tu ze swoją mamą, co?
- Nie.
-
Mieliśmy chatkę na plaży. - Mieliśmy zupełnie odmienne
dzieciństwo.
- Nie zawsze było miło. - Czasem żałuję, że
nie zostaliśmy tutaj. - Z dala od wszystkich.
- Ludzie są do
bani.
- Nie tylko ludzie. Poparłem Riley.
- Chodzi mi o
to...
-, Kiedy kogoś poznajesz, guzik cię on w zasadzie
obchodzi, co nie?
-, Kto ma na to czas?
- Życie jest zbyt
krótkie, a ludzie są do dupy.
- Nie lubię przywiązywać się
do ludzi.
- A więc...
- Dlaczego mieszkaliście w Meksyku?
- Myślisz nad kłamstwem lub żartem?
- Wcale nie. Odparłem
- A właśnie, że tak.
- To widać? - Po prostu nie chcę
siedzieć i gadać o moim spapranym dzieciństwie.
- Nie możemy
się bawić? Spytałem.
- Pewnie, spoko.
- Baw się dobrze,
John.
- Nie jesteśmy jedyną parą, która znalazła się w
pokoju dla nowożeńców, kompletnie się nie znając.
Tak do
końca nie mogłem jej zrozumieć, ale uznałem.
- Masz rację. -
Ludzie są do bani.
Spojrzała na mnie z uroczym uśmiechem i
zjechała do wody w ubraniu. Cały czas nie mogę jej rozgryźć.
Jest inna, nieprzewidywalna, nad wyraz rozwinięta jak.
- Zawsze
się kąpiesz w ubraniu?
- Nie.
- To pierwszy raz, może
dlatego, że tu jesteś albo dla tego, że taka jestem.
- Chodź
do mnie John.
Nie mogłem wskoczyć tak jak stoję, bo miałem
tylko te jedne spodnie.
- Nie możesz być też spontaniczny, co?
Spytała widząc, że się rozbieram.
- Chciałbym, ale pójdziemy
potem coś zjeść.
Wszedłem w koszulce, która w części
zakrywała moje bokserki.
Jej zielono niebieskie oczy podkreślone
na czarno cały czas obserwowały mnie.
Lekko zarysowany uśmiech
skrywał jej ciekawość widokiem moich gołych nóg.
Bąbelki
powietrza delikatnie masowały ciało zanurzone w wodzie.
Siedząc
naprzeciw nasze spojrzenia spotykały się pomimo jej spadających
blond włosów.
- Chcesz coś powiedzieć John? Spytała.
-
Myślę, czy użyjesz swój gwizdek antygwałtowy jak cię pocałuję?
- Sprawdź, do czego jestem zdolna.
Uklęknąłem w wodzie i
nachylając się przylgnąłem do jej ust, delikatnie poruszając
wargami.
Jej dłonie uchwyciły mój kark przyciągając mnie
mocniej do siebie.
Po dłuższej chwili puściła mnie i
zanurkowała pod wodę jak by chciała ukryć swą radość.
Gdy
podniosła się potrząsnęła głową, oparła ją o brzeg wanny,
rozrzucone mokre włosy tworzyły wężyki na jej policzkach i
ramionach.
Przetarła oczy i pewnie zauważyła, że przyglądam
się dwóm lekko wystającym punktom wyraźniej teraz widocznym na
mokrej bluzce.
Chwilę to trwało a przez głowę przepływało
mi tysiące myśli.
- John. Usłyszałem.
Podniosłem tylko
wzrok na jej oczy, w których odbijało się światło przypominając
błysk.
- John. Powtórzyła.
Cofnąłem się i usiadłem na
swych piętach.
- Myślę, że to jeszcze nie ten czas.
Powiedziałem.
- A kiedy będzie ten czas, co?
- Mówiłaś,
że nie lubisz przywiązywać się do ludzi?
- Mówiłam też:
Życie jest zbyt krótkie.
- Przywiozłeś mnie tutaj, zamówiłeś
pokój dla nowożeńców i nie jesteś pewien swoich uczuć?
-
To, po co to wszystko?
Moje myśli walczyły ze sobą.
Riley
tu była, była ze mną pewnie gotowa na następny krok, ale był
ktoś jeszcze.
Ktoś, kto siedzi głębiej w moim umyśle.
Tylko, że jest maszyną.
- John. Co z tobą?
- Masz
rację, życie jest zbyt krótkie.
Uchwyciłem jej podbródek
zbliżyłem swoją twarz do jej ust i pocałowałem ją, mocno
pocałowałem.
Ręce Riley powędrowały na moje plecy i
delikatnie zaczęły ciągnąc koszulkę w kierunku głowy. Ściągnęła
wpierw moją a potem chwilę powalczyła za swoją mokrą,
przyklejoną do ciała bluzeczką.
Jak dwie piłeczki wypadły
sprężyste piersi zakończone nabrzmiałymi sutkami odbijając się
raz czy dwa.
Przyssałem się do jednego sutka podgryzając go
czasami a ręką masowałem drugiego. Chyba sprawiało jej to
przyjemność, bo wypięła się bardziej do przodu jednocześnie
odchylając głowę.
Gdy minęło parę dłuższych chwil, Riley
wplotła dłoń w moje włosy i przywarła ustami do mnie.
Drugą
ręką masowała gładziutki tors, potem plecy, wreszcie przesunęłam
dłoń niżej łapiąc mnie za pośladek.
Wywołała pierwszy
przyjemny dla mnie dreszcz, który spowodował oślizgnięcie mnie do
wody. Leżałem teraz obok Riley i podziwiałem jej śmiech.
Ruszająca się od bąbelków woda miękko obejmowała nasze
ciała. Uspokajała myśli. Już zastanawiałem się czy będzie
następny krok, gdy.
Patrząc w moje oczy zaczęła ściągać
pod wodą spodnie. Energicznym ruchem odrzuciła je za wannę.
Na
tle białego ciała, u zbiegu podbrzusza i pary ud ujrzałem
charakterystyczny trójkącik.
Już tylko niewielkie czarne
majteczki broniły dostępu do jej sekretu.
Moja ręka w
bezwarunkowym odruchu podążyła w to miejsce próbując pomóc
zaspokoić moją ciekawość.
Ruch wody okłamał oczy.
Tam
nie było już bielizny i gdy tylko palce to potwierdziły, Riley
pocałowała me usta jednocześnie rozchylając nieznacznie uda.
RILEY'S STORY
Musze spróbować, choć nie mam
doświadczenia.
Jeśli dziś dostanie to, o czym pewnie marzy
każdy chłopak, będzie mój.
Nie przeszkodzi mi nawet Cameron.
Patrzył na moje piersi tak tajemniczo. Ściągnę mu koszulkę a
potem może swoją.
Jego usta są takie ciepłe. Rozmyślałam.
Drażniły moją pierś, to delikatne gryzienie jest takie
przyjemne.
Rozumiem już mamy karmiące swe dzieci. Mógłby tak
robić godzinami.
Pocałuję go. Ma takie delikatne, chłopięca
ciało i twarde pośladki.
Ale głuptas, wrażliwy na mój dotyk.
Udawać, że obsunął się do wody.
Leżał tak obok mnie i
patrzył na mnie. Ciekawe, o czym rozmyślał? Czy pragnął mnie?
Ściągnę resztę ubrania.
Leżałam nago przykryta tylko
kołderką wody.
To dla ciebie John. Nad czym się zastanawiasz?
Pomyślałam.
Wreszcie jego ręka powędrowała tam gdzie
dotychczas tylko moje dłonie mogły.
Całuj mnie John, całuj.
Jego dłoń skierowała się niżej, między uda. Przez chwilkę
błogie uczucie rozlało się po moim ciele.
Z pożądaniem w
oczach patrzył, jak reaguje na palce raz po raz gładzące moje
płatki rozkoszy.
Moja nieśmiałość długo nie pozwalała, ale
ciekawość wzięła górę.
Ręką powędrowałam do spodenek,
które jako ostanie skrywały tajemnicę naszych ciał.
Poczułam
jak jego męskość pręży się cała, chcąc wydostać się z teraz
już ciasnych spodenek.
Nie wytrzymał długo, chyba zorientował
się, że jest mi dość nie wygodnie i ściągnął je szybko.
Nasze ciała przywarły do siebie.
Przyciągając jego twarz,
wargi spotkały się znowu, jednocześnie poczułam na swym łonie
twardy mięsień pobudzający me krążenie, podnosi temperaturę mej
kobiecej żądzy.
No weź mnie John. Pomyślałam. To już tylko
krok.
Chyba nie usłyszał moich myśli.
Rękami docisnęłam
jego pośladki powodując jeszcze mocniejszy docisk .
- Wejdź we
mnie. Wyszeptałam.
Dłoń wsunęłam między nasze ciała łapiąc
go delikatnie za już bardzo twardą męskość.
Nic nie mówił,
oczy miał przymknięte.
Jego oddech zdradzał mocne podniecenie.
Kolanami rozsuną moje uda a ja nie puszczając go naprowadziłam
do mych drzwi.
Poczułam jak jego męskość zanurza się cała w
moich wilgotnych, gorących, kobiecych wnętrzach.
Ostatkiem
gasnącej świadomości rozejrzałem się i przytulając się do
niego poddawałam się chwilom rozkoszy.
John zaczął poruszać
biodrami w górę i w dół, a ja czułam jak coraz bardziej zagłębia
się we mnie.
Jego gorące, dyszące usta wpijały się w moją
szyję potęgując coś, co miało zaraz we mnie wybuchnąć.
Wszystko zaczynało tracić wyraźne kształty. Czy tak wygląda
niebo?
Chwilę później poczułam delikatne uderzenie.
Wystrzelił w moje wnętrze, zalewając je swoimi sokami,
jednocześnie mocno wtulając się we mnie.
Jego twarz spoczęła
na mych piersiach.
Wyczuwałam szybkie bicie serca.
Czułam,
jakby czas się zatrzymał.
Jesteś cały mój, nikomu cię nie
oddam pomyślałam gładząc jego głowę.
Nasze usta zaczęły
poznawać się na nowo.
Wargi rozstawały się ze sobą i
pocierały o siebie.
Chciałam tu zostać na zawsze.
Szum
pieniącej się i chłodnej już wody przypomniał jednak o
rzeczywistości.
- John . . .
- Jest mi tak dobrze, tak
cudownie, spokojnie i beztrosko. Odpowiedział.
- John . . .
-
Zgłodniałam.
- Spojrzał na mnie z uroczym uśmiechem.
-
Nie daleko jest mała knajpka.
- Robią tam niesamowite jedzenie
na święto dziękczynienia.
