Tytuł: Dom publiczny
Autor: Lampira7
Fandom: Naruto
Beta: Elly
Uwagi 1: Ten tekst został napisany ponad 10 lat temu, więc styl może jest dziecinny (w końcu byłam w gimnazjum), ale uznałam, że ludzie wciąż trzymają to na chomiku i chcą to przeczytać, to czemu ponownie tego nie wrzucić. Trochę go poprawiłam, ale w 99% procentach jest taki sam, jak wtedy gdy opublikowałam go na blogu. Tak to blogowy tekst, czyli będziecie cierpieć, ale przynajmniej ja będę widzieć, jak się poprawiłam przez te wszystkie lata

Uwagi 2:Wiek bohaterów został zmieniony ponieważ wymagało tego opowiadanie. Trochę to też odbiega od prawdziwych realiów pracy w domach publicznych, ale chyba można czasami przymrużyć oko i przeczytać coś takiego. Przecież nie mam zamiaru nigdzie tego publikować (oprócz Internetu).

Dom publiczny

Rozdział 1

Miasteczko Konoha znane było z tego, że zamieszkiwało je wiele potężnych klanów, przed którymi ludzie czuli tak szacunek jak i strach. Jednak to nie była jedyna rzecz, z której słynęło to miasteczko. Mimo tego, że było niewielkich rozmiarów to posiadało niesamowite domy publiczne. Były one popularne nawet wśród najbogatszych i najbardziej poważanych ludzi. Tam nikt ich nie pytał, po co tu przychodzą i kim są, nikogo nie dziwił widok elegancko ubranych dam, które przekraczały progi burdelów, ani mężczyzn którzy nie życzyli sobie do towarzystwa dziewczyn tylko chłopców. Takie rzeczy działy się tam powszechnie i każdy był do tego przyzwyczajony.

Najsłynniejszym domem publicznym był „Sake". Trochę dziwna nazwa, zwłaszcza dla tych, którzy nie poznali jeszcze właścicielki. Była nią wyglądająca na dwadzieścia parę lat blondynka o wydatnym biuście. Miała na imię Tsunade i dobrze opiekowała się swoimi wychowankami, zarówno kobietami jak i mężczyznami, wszystkich traktowała tak samo. Swoich podopiecznych trzymała krótko, ale niech tylko któryś z klientów podniósłby na nich rękę. Umiała jednym uderzeniem połamać kilka żeber. Kobieta uwielbiała wypić, a nawet bardzo wiele wypić. Jej nieodzownym towarzyszem była butelka sake, więc nikogo nie dziwiła nazwa burdelu kiedy poznał już szefową.

Dzisiaj zaczynał się kolejny dzień pracy w „Sake". Nie było jeszcze wielu klientów, słonce dopiero co wstało a największy ruch był, kiedy zachodziło. Brunetka o imieniu Anko wyszła z budynku w celu odetchnięcia świeżym powietrzem, tak odmiennym od tego nasyconego zapachami perfum. Uniosła głowę rozkoszując się pierwszymi promieniami słonecznymi, gdy nagle usłyszała ciche kwilenie powoli zmieniające się w płacz. Otworzyła oczy i spojrzała w dół. Pod jej nogami leżał wiklinowy koszyk z zawiniątkiem. Z niepokojem schyliła się i odgarnęła biały kocyk, spod którego wyjrzała różowiutka rączka. Anko wstrzymała oddech, gdy jej oczom ukazała się twarz dziecka o blond włosach, które teraz głośno płakało. Zadziałała instynktownie, chwyciła w swoje objęcia zawiniątko i szybko wróciła do pomieszczenia.

— Hej! Wszyscy, chodźcie tutaj! Zobaczcie co znalazłam! — Słysząc to inni pracujący w burdelu podbiegli do niej wypytując czemu krzyczy. — Zobaczcie. — Odchyliła kocyk pokazując, co trzymała w swych ramionach. Dziecko wyczuwając, że mówią o nim zacisnęło mocniej powieki i zaczęło mocniej płakać.

— Co tu się dzieje? — Wszystkie głowy zwróciły się w stronę schodów, po których schodziła szefowa. Dziecko słysząc ten głos umilkło. — Co to za hałasy? Głowa mi pęka. — Złapała się za nią mrużąc oczy przy, według jej zdania, jasnym świetle.

— Tsunade proszę zobaczyć, co znalazłam. — Anko wyciągnęła w jej stronę zawinięto.

— Niby, co to jest? Jakiś prezent od zakochanego chłopczyka?

Podeszła do swojej wychowanki odbierając od niej pakunek. Odgarnęła miękki materiał by zobaczyć dokładniej zawartość. Nie mogła opanować zaskoczenia, kiedy ujrzała, co właściwie trzymała w swych ramionach.

— Dziecko — powiedziała słabo.

Niemowlak, słysząc nowy głos, otworzył swoje zaciśnięte powieki i spojrzał na kobietę śmiejąc się rozkosznie. Wszyscy obecni westchnęli z zachwytu. Dziecko miało najbardziej błękitne oczy, jakie kiedykolwiek widzieli. Jego policzki były naznaczone delikatnymi bliznami. Tsunade odgarnęła cały koc z ciała niemowlaka, sprawdzając, jakiej było płci.

— Chłopiec — powiedziała. — Będzie łamaczem serc, kiedy dorośnie. — Mimo, że dziecko było małe, to jednak już widać było, że będzie ślicznym młodzikiem. — Nie tylko dziewic, ale także mężczyzn. — Zaśmiała się wesoło, a dziecko wtórowało jej swoim słodkim głosikiem. — Jak my cię nazwiemy mały? Już wiem. Uzumaki, Uzumaki Naruto. Dobra, jak już ustaliliśmy jak będzie się nazywał, teraz trzeba oblać to, że przyjęliśmy pod swój dach następnego wychowanka. Niech ktoś przyniesie sake! — wrzasnęła, a dziecko powtórzyło za nią trochę niewyraźnie:

— Sake. — Zaśmiało się.

— Już mi się podoba ten mały!

— Ale Tsunade. — Podeszła do niej pewna brunetka ze świnką na rękach. — Przecież trzeba się nim zająć, a pani czasami zapomina dbać o siebie, a co dopiero o dziecko.

— Tylko wtedy, gdy napiję się trochę za dużo.

— Czyli prawie zawsze — powiedziała pod nosem kobieta.

— Mówiłaś coś? — spytała podejrzliwie, zaciskając jedną pięść. Drugą dłonią trzymała przy swojej piersi chłopca, który był ubawiony całą tą sytuacją.

— Nic nie mówiłam — zaprzeczyła szybko, nie chcąc być narażoną na atak szefowej.

— Tak właśnie myślałam, — odparła zadowolona Tsunade — ale chyba trzeba jednak znaleźć dzieciakowi jakiegoś tymczasowego opiekuna. Iruka! — zawołała.

Z tłumu wyłonił się dziesięcioletni chłopiec z blizną na nosie i brązowymi włosami związanymi w kucyk. Na świat patrzył przyjaznymi, piwnymi oczami. Teraz jak już mógł widzieć wyraźnie dziecko, uśmiechnął się do niego, na co ten odpowiedział mu tym samym. Dopiero później Iruka skierował swój wzrok na kobietę.

— Iruka zajmiesz się Naruto. Wygląda na kilkanaście miesięcy, więc nie będzie mu potrzebna mamka, można będzie go spokojnie karmić za pomocą gałganka. Wiem, że lubisz dzieci, dlatego to tobie powierzam tę specjalną misję, jaką jest zajęcie się tym dzieckiem. Jeśli będziesz miał jakieś problemy, możesz się zwrócić do każdej z tu obecnych kobiet. Wszystkie ci z chęcią pomogą — powiedziała szybko, nie mogąc się doczekać, aż napije się z butelki sake.

— A co z… ? — wyszeptał dziesięciolatek, odbierając chłopca od szefowej. Naruto polubił go od razu, bo przymknął swe powieki i zasnął spokojnym snem.

— Z Kakashi'm? — dopowiedziała domyślnie. — Nie musisz się tym martwić, powiemy, że przez najbliższy czas nie będziesz mógł się nim zajmować.

Widać było, że po tych słowach chłopakowi ulżyło. Mimo że był za mały, żeby komukolwiek świadczyć usługi, to i tak pewien klient ciągle się domagał jego obecności, kiedy tu przychodził. Tym klientem był niewiele starszy chłopak, który był jednym z najlepszych wojowników Konohy.

Miał trzynaście lat, ale wydawało się, że zakochał się bez opamiętania w Iruce, który przyjmował to z niechęcią. Codziennie, o niewiarygodnych nawet dla prostytutek, godzinach przychodził i żądał spotkania z Iruką, a ponieważ płacił Tsunade, ta go nie wyrzucała… ale jeśli choćby posądziła go o to, że mógłby zrobić krzywdę chłopakowi wyrzuciłaby Hatake na zbity pysk.

Wczoraj obserwowała zaloty trzynastolatka, który latał za Iruką krzycząc na niego „Delfinku" i próbując go złapać. Kobieta wiedziała, że gdyby Kakashi chciał naprawdę złapać chłopaka, zrobiłby to bez najmniejszych trudności, przecież nie został wojownikiem tylko ze względu na ładne oczka a raczej oczko.

Trzynastolatek miał zawsze na twarzy maskę i opaskę, którą zasłaniał sobie jedno oko. Nawet Tsunade nie widziała go nigdy bez owych atrybutów. Raz zapytała Irukę, jak on wygląda bez opaski i maski, ale chłopak tylko się zarumienił i wyjąkał, że ma jakąś pilną sprawę do załatwienia. W tamtym momencie kobieta musiała się powstrzymać od wybuchu śmiechu. Było widać, że chłopak jest zaintrygowany Kakashi'm. W końcu, kto by nie był? Wiele dziewek w „Sake" spoglądało na chłopca, który z każdym rokiem robił się coraz przystojniejszy. Jednak Iruka miał z nim coraz większe problemy.

Dobre oczy Tsunade wychwyciły malinkę na szyi dziesięciolatka, który próbował ukryć ją za pomocą pudru, pożyczonego zapewne od któreś ze swych „sióstr". Musi później pogadać o tym z Kakashi'm, choć i tak chłopak będzie miał z nim problemy. Trzynastolatek jedną czwartą płacił jej za to, by móc rozmawiać z młodszym chłopcem i na pewno też trochę po molestować, a pozostałe trzy czwarte za to, żeby w przyszłości dziesięciolatek nie miał żadnych klientów oprócz niego. Nazbierało się już tyle, że Kakashi będzie miał na wyłączność swego chłopaka, aż ten skończy dwadzieścia pięć lat. A przecież wciąż dawał jej pieniądze. Było to nawet słodkie. Dobrze, że Iruka o tym nie wiedział. Miał trochę wybuchowy charakter. Raz widziała, jak uderzył Hatake za to, że tamten klepnął go w tyłek. Kakashi wychodził później z burdelu masując się po głowie, ale z rozmarzonym wzrokiem i głupim uśmieszkiem, który był widoczny nawet spod maski.

Tak, Iruce przyda się dwa lub trzy miesiące spokoju od chłopaka. Nie mógł liczyć na więcej, bo zapewne już po tym czasie Kakashi wparuje do „Sake" rzucając pieniądze na ladę i biegnąc do jego pokoju.

— Dziękuję, Tsunade — powiedział Iruka i oddalił się razem z Naruto, a za nim pobiegły niektóre dziewczyny, które jak on były za małe, by świadczyć usługi klientom tego przybytku.

— Jak jeszcze nie ma klientów, to urządźmy sobie imprezkę!

Tsunade wykrzyknęła ostatnie słowo i nie wiadomo skąd w jej dłoniach pojawiły się butelki sake. Jej podopieczni pokręcili z rezygnacją głową. Szefowa nigdy się nie zmieni.