Witam :)

Kilka słów od autorki: Wspomnienia Wampira to opowiadanie, które napisałam już dość dawno (publikowałam je dotąd na blogu pod tytułem Vampire Memories, więc jeśli ktoś rozpozna treść, proszę mnie nie raportować), a ostatnio postanowiłam do niego wrócić, wprowadzając kilka poprawek. Mam nadzieję, że będzie się podobać. Wszelkie postacie i wydarzenia, które rozpoznacie z książek, nie należą do mnie, tylko do Stephenie Meyer (oczywistość).

Opis: Alesya jest młodą, wyizolowaną dziewczyną o przedziwnym darze. W poszukiwaniu miejsca, w którym mogłaby rozpocząć nowe życie po ucieczce od ojca udaje się do Volterry, gdzie mieszkając na ulicy zmaga się z codziennymi trudnościami oraz dojmującą samotnością.

Jej sytuacja zmienia się diametralnie, gdy jej umiejętność przyciąga uwagę przywódcy królewskiej rodziny wampirów, Aro. Zaintrygowany, nawiązuje z Alesyą nietypową znajomość, która szybko przeradza się w silną więź pomiędzy ojcem a córką. Jednak jej pojawienie się oraz przywiązanie do przywódcy klanu wywołuje całą serię nieprzewidzianych zdarzeń, przysparzając Alesyi tyle samo oddanych przyjaciół, co śmiertelnych wrogów, zaś wrodzona niezależność stawia ją przed być może najtrudniejszym w nowym życiu wyborem: rodzina, czy wolność.

Akcja rozgrywa się cztery lata po wydarzeniach z "Przed Świtem".


Prolog

Z jakiegoś powodu skończyłam znów w tym samym miejscu: skulona na parapecie w moim pokoju znajdującym się po północnej stronie zamku. Z brodą opartą na kolanach, niewidzącymi oczami wyglądałam przez okno na uśpione miasto, otulone skomplikowaną muzyką bijących o dachy kropli. Szlochałam, a niebo roniło łzy w moim imieniu. Współczując mi czy naśmiewając się ze mnie? Oba powody były mi wstrętne.

Nienawidziłam płakać. I nienawidziłam siebie za ten płacz. Moje myśli ganiły mnie za każdy mój szloch, którego nie zdołałam stłumić. Słaba. Bezsilna. Bezwartościowa. Każdy niekontrolowany dźwięk opuszczający moje wargi był kolejną z moich licznych porażek. Wiedziałam, że wszyscy mieszkańcy zamku doskonale mnie słyszą, co jeszcze pogarszało moje samopoczucie.

Usilnie starałam się zwalczyć w sobie poczucie zdrady i poniżenia, żeby móc trzeźwo myśleć. Decyzja, którą zamierzałam podjąć miała być najtrudniejszą w moim życiu i miała zdecydować o mojej przyszłości, więc nie powinnam jej podejmować pod wpływem emocji. Ale to właśnie emocje skłoniły mnie do jej podejmowania, a wampirzy umysł nie pozwalał się rozproszyć.

Co mój ojciec zrobił mnie, mojej siostrze. Co ona zrobiła, zmuszona czy nie.

Powinnam być zaskoczona? Chyba nikt inny na świecie by nie był. Wypowiedziane niegdyś słowa Davida wróciły do mnie nagle. Uderzyłam kilkakrotnie czołem o ugięte kolana. Idiotka! Skończona, cholerna idiotka. Podczas gdy wspomnienia przewijały się przed moimi oczami jak film, zdałam sobie sprawę z bolesnej prawdy. Wcale nie miałam alternatyw. Już podjęłam decyzję.

Zrobiło mi się niedobrze. Kiedy wstałam i rozpoczęłam przygotowania, pojedyncza myśl zepchnięta na samo dno umysłu nagle zaczęła domagać się uwagi. Świadomość, że prawdopodobnie podpisuję na siebie wyrok śmierci…