Hej, hej.

Przed Wami moja własna, od początku do końca wymyślona historia. Na FF wrzucam ją tylko dlatego, że chcę mieć wszystkie moje prace pisarskie w jednym miejscu:). Będzie mi szalenie miło, jeśli napiszecie, co sądzicie. Opowiadanie zostało bardzo ciepło przyjęte na warsztatach pisarskich, na które chodzę, jak również spodobało się mojej mamie i babci. Mam nadzieję, że Wam również przypadnie do gustu!

Zapraszam do czytania:).

~Dai

TOUCH2C

1x1 - PILOT (OSTATNIE STYPENDIUM)

- Popilnujesz brata, kochanie. – Matka spojrzała na starszego syna. Dziesięciolatek posłał jej uśmiech, po czym sięgnął po leżącą na stole przekrojoną na pół bułkę i podsunął sobie talerzyk z masłem. Kobieta lekko zmarszczyła brwi; Lucas wyglądał jak aniołek z tymi swoimi lekko kręconymi, niesfornymi, jasnymi włosami i tylko ona wiedziała, jak jego wygląd jest mylny w stosunku do charakteru. Nie mniej jednak nie miała wyjścia; wolała trzymać dzieci z dala od swoich gości. Przeniosła wzrok na Matta; pięciolatek uśmiechał się znad swojego kubka z kakao słodko i niewinnie; poczuła się nieco pewniej. – Bądźcie grzeczni, chłopcy.

- Jasne, mamo. Nie jesteśmy już dziećmi – prychnął Lucas, a jego młodszy brat pokiwał ciemną główką.

Wzięła głębszy oddech i wyszła z kuchni, zamykając za sobą drzwi. Matt odstawił kubek i spojrzał na Lucasa, pracowicie smarującego bułkę grubą warstwą masła.

- Mnie też zrobisz kanapkę? – zapytał cicho.

- Zrób sobie sam. – Padła niegrzeczna odpowiedź.

- Mama nie pozwala mi bawić się nożami.

- To nie będzie zabawa. – Na twarzy starszego chłopca pojawił się nieodgadniony wyraz. – Poza tym, mamy tu teraz nie ma, ciołku. – Podsunął nóż bliżej talerzyka brata. – Weź go do ręki – powiedział. Matt wpatrywał się w lśniące ostrze; jego drobne ciałko zaczęło drżeć. Wiedział, co zaraz się stanie: Lucas znowu to zrobi. – Weź nóż do ręki. – Tym razem rozkazujący głos zabrzmiał inaczej: głośniej, groźniej, dojrzalej i zanim ostatnie słowo przebrzmiało Mattowi w uszach, trzymał w dłoni nóż, cały się trzęsąc. Czuł ostrość stali. – Naprawdę było tak trudno? – zakpił Lucas, uśmiechając się upiornie.

Matt wpatrywał się w swoją małą dłoń, z której sterczał trzonek noża; ostrze wystawało z obu jej stron.

- Co się tak trzęsiesz, ciołku? Nie chcesz, żeby ci wypadł, co? Zaciśnij mocniej dłoń. – Tym razem głos Lucasa od razu był inny. Matt nie mógł się mu oprzeć, nigdy nie mógł. I kiedy poczuł, jak ostrze rozcina wewnętrzną stronę jego ręki, łzy wypełniły mu oczy. – Mocniej. – Pojawiła się krew. – Mocniej. – Bordowe krople zaczęły kapać na niebieski obrus. – Mocniej, Matt! No dalej!

Wtedy drzwi otwarły się i do kuchni wpadła matka z imieniem swojego młodszego syna na ustach.

- Matt!