Tiger
Jesteśmy jak ogień i woda. Dwa przeciwieństwa. On, urodzony w bogatej rodzinie, wychowywany na bohatera, żyjącego zemstą. Ja, zwykły obywatel, szczęściarz i narwaniec, któremu los dał możliwość pomagania ludziom w sposób podobny do tego, w który robi to on. Choć dzieli nas wiele, jakimś cudem spotkaliśmy się na naszej drodze, jesteśmy partnerami. A to do czegoś zobowiązuje. Starałem się go wesprzeć, sprawić by mi zaufał. I w końcu, udało się. Zaczął nawet nazywać mnie po imieniu, a to nie lada postęp. Ze zwykłego staruszka stałem się dla niego tym, kim jestem w rzeczywistości. Kotetsu. T. Kaburagim. W gruncie rzeczy, jesteśmy do siebie bardzo podobni.
Można by powiedzieć, że nie mogę rozumieć jego uczuć. Lecz ja myślę, że jestem jak najbardziej odpowiednim kandydatem do tego, by próbować to zrobić. W końcu, także straciłem jedną z ważniejszych mi osób. Wiem, jaki ból musi odczuwać, jak trudno jest mu funkcjonować w normalnym świecie, mimo tych lat, które minęły od wydarzenia, które tak wstrząsnęło jego życiem. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Sam borykam się z podobnym problemem. On o tym wie, choć dowiedział się stosunkowo późno.
Choć nawet nie był świadom tego, że w tamtym incydencie uratował życie mojej córce. Jakże bezużyteczny czułem się w tamtej chwili... Lecz teraz jest inaczej, czuję się silny. Potrafię czerpać siłę z wiedzy o tym, że moja Kaede jest bezpieczna, szczęśliwa, choć żyje z dala ode mnie. Potrafię czuć wdzięczność, dla niego, cieszyć się z tego, jakie czyni postępy, wtedy gdy przebywa ze mną i że zdobywa się nawet na podziękowanie. Mnie! Temu który zawsze stoi w jego cieniu.
Dlatego czuję, że mam szansę na to, by jeszcze bardziej, mimo własnych problemów, postarać się zrobić coś, aby Bunny przestał się martwić. Żeby zrzucił do końca swoją maskę nieczułego bohatera.
Bunny
Kotetsu. Zawsze odpowiedzialny za wszystkich dookoła. Tak zabsorbowany uczuciami i sprawami innych. Zapomina czasami o tym, że my także chcemy mu pomóc. Każe zaufać sobie, a sam się z tego do końca nie wywiązuje. Choć ostatnio, zaczął robić duże postępy. Skusiłem się nawet, by podziękować mu za jego pomoc i za to, że dał mi wolną rękę, wtedy gdy wśród całego tego zgiełku pojawił się Lunatic. Byłem mu za to bardzo wdzięczny. Sam się sobie dziwiłem. Przecież to jego praca. Ale mam wrażenie, że jemu na mnie zależy. Mnie też zaczyna coraz bardziej na nim zależeć. Jestem o tym coraz bardziej przekonany. Martwię się o niego. Łapię się na tym, że zaczynam się za nim rozglądać, kiedy nie ma go w zasięgu mojego wzroku. Zastanawiam się, do czego doprowadzą te nasze wzajemne stosunki. W sumie, chciałbym go kiedyś odwiedzić. W końcu on widział już moje mieszkanie. Widział rzeczy, którymi się otoczyłem, przy których czuję się pewniej i staję się silniejszy.
Teraz moja kolej. Skoro on wszedł do mojego życia, ja także mam prawo poznać go bliżej. I chęć. Chcę stać się częścią jego życia, tak samo jak on stał się częścią mojego.
Mam plan. I nic mnie od niego nie odwiedzie. W końcu jestem bohaterem numer jeden. Mam prawo mieć swoje życie prywatne, a moją robotą, choć raz mogą zająć się inni.
Niech tak się stanie.
