PROLOG

Na Privet Drive 4 mieszka rodzina Dursley. Petunia Dursley ma blond włosy, długą szyję. wygląda z twarzy jak koń. Vernon D. to gruby facet o sumiastych wąsach, bez szyi i gruby jak wieloryb. Ich syn Dudley to blondwłosa kopia ojca o małych niebieskich wyłupiastych, wodnistych oczach. Jest tam też czwarty mieszkaniec. Nazywa się on Harrison James Cristopher Evans-Potter. Jest to chłopak o wiecznie roztrzepanych kruczoczarnych włosach, zgrabnym nosku, malinowych ustach i oczach w kolorze zaklęcia Avady Kedavry. Chwila, zaklęcia? Tak, Harry jest czarodziejem. Jednak teraz przenieśmy się do najmniejszej sypialni, gdzie niejaki Vernon bije młodego Pottera. Mężczyzna ostatni raz go kopnął i wyszedł, a czternastolatek zaczął cichutko płakać. Miał po prostu dość. Najpierw Turniej Trójmagiczny, potem smok, trytony, labirynt, powrót Voldemorta i śmierć Cedrica.

- To moja wina. Gdybym nie pozwolił Cedricowi równo ze mną chwycić pucharu to Cedric by żył. - płakał cichutko. W jego głowie zrodziła się myśl. Zaraz skoczył na nogi i wszystko wpakował po czym rzucił zaklęcie zmniejszające. Wziął kufer do kieszeni i uciekł. Chwilę poźniej był nad rzeką. Bez wahania stanął na barierce i skoczył. Uderzył w wodę. Opadał na dno, tracił tlen. Wtedy koło niego pojawiła się jakąś postać. Ostatnie co usłyszał to głos kobiety.

- MUR CISZY!

ROZDZIAŁ 1

Pierwsze co poczuł to to, że leży na czymś miękkim. Bolały go płuca a ostatnie co pamiętał to skok do rzeki i czyiś głos. Potem nic. Powoli otworzył oczy obawiając się podrażnić oczy ale pomieszczenie było skąpane w półmroku. Rozglądając się czuł, że ktoś go obserwuje. Obrócił głowę w prawo i spostrzegł fioletowe tęczówki przyglądając mu się z uwagą.

- Kim jesteś? - spytał cicho.

- Hotaru Tomoe-Evans. Twoja babcia. - chłopak patrzył na czarnowłosą kobietę z niedowierzaniem. - Tak, Lily jest moją córką. Ale Petunia nie. Jej matka zmarła przy porodzie. Byłam przyjaciółką jej matki i ojca oraz jestem matką chrzestną. Gdy Maja zmarła ja pomagałam Markowi poradzić sobie z żałobą i opieką nad małą aż w końcu wyszliśmy za siebie. A teraz wypijesz eliksiry, prześpisz się a potem wszystko mi opowiesz. - kobieta wlała mu w gardło specyfiki i ogarnęła go senność. Poddał się jej.

Obudził się trzy godziny później. Hotaru siedziała na fotelu i czytała jakieś kartki. Tym razem jednak miała inny strój. Białe body, dwie kokardy: z tyłu duża, półprzezroczysta a z przodu normalną i średnia, plisowana spódnica do połowy uda, na kokardzie serce z ciemnofioletowego kryształu, taka broszka. Spróbował usiąść i zdziwiony zauważył że już nic go nie boli.

- Obudziłeś się. Gdy spałeś ktoś cię uzdrowił. Zanim spytasz - zaczęła gdy już otwierał usta. - poznasz ją później. To bardzo zajęta osoba. Głodny?

- Tak. - zaraz na stoliku koło łóżka i fotela pojawiły się półmiski z jedzeniem. Do sali weszła kobieta na oko z trzy lata starsza od fioletowookiej. Miała zielone włosy i różowe oczy.

- Hotaru, obu... - nie dokończyła bo zobaczyła że Harry na nią patrzy.

- Kim pani jest? - spytał ciekawy.

- Setsuna Meio-Potter. Twoja babka.

- Coooraaz lepiej... - mruknął ironicznie. - Za chwilę się okaże że Voldemort to mój daleki wuj, rodzice żyją, mam rodzeństwo, nie musiałem żyć u Dursley'ów a Dumbledore to kłamca i manipulator.

- To prawda. Skąd wiesz?

- Moi przyjaciele, ci prawdziwi, powiedzieli mi o Trzmielu ale reszta to też? - zdziwił się.

- Tak, ale twoja rodzina to też nasi mężowie, a Hotaru ma brata. A teraz wybaczcie, muszę iść i przeczytać raporty. Do jutra.

- Pa, Setsuna! - powiedziała czarnowłosa. - A ty mnie słuchaj... - Przez cały posiłek kobieta opowiadała o Woiowniczkach, Magii Planetarnej i wielu innych. Rozmowę skończyło zaśnięcie Pottera.

- Dobranoc, Książę. Od jutra zaczynamy naukę.

_

Wstawiam tutaj, choć już jest na Wattpadzie... Uznalam, że mogę. ^^ Pozdrawiam cieplutko, SerenityEvans2305 ^^