Dlaczego musiał to powiedzieć? Widział przecież, że szef jest akurat w jednym z tych swoich nastrojów. Mógł ugryźć się w język na czas. To nie. A teraz, dla kaprysu i przez tego cholernego dzieciaka, tkwi na jakimś pustkowiu zamiast zajmować się swoją robotą. Kirishima westchnął ciężko czekając aż ogromne koryto wypełni się całkowicie. Wkoło słychać poruszenie i wielkie łby z czarnymi nosami i lśniącymi oczami schylają się do żłobu. Przy akompaniamencie muczenia całe stado Wagyū zaczęło pić. Kirishima marszczy nos z niesmakiem. Nigdy nie lubił piwa. Woli sake. Albo whisky. Albo cokolwiek.
- Hej, Kirishima-san!- zawołany ogląda się przez ramię na drobnego blondyna. Dzieciak trzyma rękawice z trawy i powiewa nimi nad głową. Na jego ustach widnieje szeroki uśmiech. Kirishima z zacięty wyrazem szybko podchodzi do chłopaka i prawie wyrywa mu trzymane rękawice. Schyla się po flaszkę sake i podchodzi do furtki.
Na zewnątrz budynku gospodarczego powstało lekkie poruszenie. Przyjechał niespodziewany gość. Kolumna pięciu samochodów w tym dwóch dużych, czarnych i lśniących limuzyn w środku. Kawalkada stanęła tuż przy wejściu do budynku. Kierowcy obu aut wysiedli pospiesznie i otworzyli drzwi pasażerom.
Wkraczając do budynku nasi goście usłyszeli głośny i szczery śmiech. Dwie najważniejsze postaci w tym tłumie ludzi wymieniły spojrzenia. Po chwili ujrzeli tarzającego się ze śmiechu szczupłego blondyna, podczas gdy czarnowłosy okularnik łypnął na chłopaka złym wzrokiem, pociągnął z butelki i wydmuchnął płyn z ust na skórę zwierzęcia przed nim. Następnie wtarł za pomocą rękawicy z trawy. Mamrocząc pod nosem jakieś kolorowe inwektywy.
- Akihito- odezwał się złotooki mężczyzna, gdy śmiech lekko przycichł. Kirishima i chłopak równocześnie spojrzeli w stronę, z której dobiegło zawołanie. Blondyn podniósł lekko zaskoczone spojrzenie, by następnie poderwać się z podłogi i podbiec do złotookiego.
- Asami!- powitał przybyłego blondyn. Zastopowało go trochę, gdy spostrzegł, kto towarzyszy japońskiemu Bossowi. Fei Long. Chłopak spojrzał pytająco na Asamiego.
- Akihito- przywitał blondyna chiński mafiozo uśmiechając się lekko.
- Co ty tu robisz?- podejrzliwie spytał Aki.
- Mamy interes do omówienia- odparł długowłosy patrząc przyjaźnie na blondyna.
- Taa? - Akihito jakoś nie dowierzał, że ci dwaj mogą robić wspólne interesy. Mimo że obaj potężni bossowie już dość dawno temu zakopali wojenny topór, blondyn nie mógł przyzwyczaić się do myśli, że Liu Fei Long stał się w istocie kimś w rodzaju brata dla Asamiego. I odwrotnie. Dziwnie było wiedzieć, że teraz w razie czego może liczyć także i na Szefa Chińskiej Triady. W pojedynkę obaj są godnymi respektu przeciwnikami, razem tworzą śmiercionośny duet.
- Dzięki Kirishimie otworzyliśmy nową gałąź przedsiębiorczości- Asami spojrzał na swojego zastępcę z szelmowskim błyskiem w oku. Jego wakagashira najeżył się trochę. Znaczy, dla kogoś kto go nie zna wyglądał na nieporuszonego jak skała. Jednak wszyscy w tej konkretnej bliskiej okolicy znali się jak te łyse konie na padoku. Akihito zachichotał diabelsko.
- Teraz pluję sobie w brodę, że w ogóle cośkolwiek powiedziałem- mruknął pod nosem Kirishima.
- Wprost przeciwnie.- zaprotestował Fi Long, który usłyszał komentarz prawej ręki Asamiego- Handel mięsem Wagyū jest niezmiernie lukratywny. Szczególnie jeśli się go zmonopolizowało tak zwanymi wymogami i standardami chowu – dokończył z uśmieszkiem. Aki prychnął głośno, rozbawiony. Po chwili śmieli się już wszyscy zgromadzeni.
