Prędko stara baśń się baje, lecz nieprędko rzecz się staje...
-Pewnie spodziewacie się usłyszeć baśń, która działa się sto, dwieście, lub trzysta lat temu? Może jeszcze, za siedmioma górami i za siedmioma rzekami?
Rozczaruję was. Historia, o której mowa, działa się zaledwie może kilkanaście, albo i kilkadziesiąt lat temu. Ale lepiej zacząć od początku, drogie dziatki... Jednak, mam do was jeszcze jedno pytanie. Jak wyobrażacie sobie bohatera tej odmiennej baśni? Hm, hm? Czyżby rozwrzeszczanego nastolatka, który miał mnóstwo przyjaciół? Niestety będzie to ktoś zupełnie inny. Właściwie, dwóch, kluczowych bohaterów.
~~Akcja naszej baśni, dzieje się przed sagą Wyspa Galuna
Stara tradycyjna karczma, o tej porze pękała w szwach, od gawędzących wesoło magów, jak i zwykłych ludzi. Każdy z nich miał towarzystwo, lub bodajże pił w samotności. W barze znajdowało się wielu ludzi godnych uwagi, lecz zatrzymać musimy się, na osobniczce w czarnej pelerynie z kapturem, obok której, na drugim stołku usadowił się kot. Nie tacy zwykli byli ów goście gospody. Dziewczyna kuliła się na siedzisku i kurczowo, oboma dłońmi trzymała kubek gorącej herbaty, zaś jej towarzysz, swobodnie rozsiadł się na barowym krześle i teraz czyścił sobie ząbki wykałaczką, po sytym posiłku. Ubrany był w czerwoną koszulkę, takież buty, jeansowe spodenki, a na oku zawiązaną miał czarną piracką opaskę, ogon i łapki miał zabandażowane, przy pasku przypięta została szabla.
Ciała i wyglądu zewnętrznego jego towarzyszki praktycznie, nie było widać. Jedynie spierzchnięte, popękane, malinowe usta, bez wyrazu i lekko zarumienione od chłodu policzki.
Na dworze trzaskało i wiało, deszcz lał niemiłosiernie i chyba nie zamierzał odejść zbyt szybko. Wiatr wiał z zawrotną prędkością i niszczył wszystko na swojej drodze.
-Rayla, powinniśmy chyba już iść-mruknął zniecierpliwiony kot.
-Hai.
Tylko to krótkie słowo, wydobyło się z ust nastolatki. Zawsze była oszczędna w mowie, a przynajmniej publicznie. Jedynie jej towarzysz wiedział, jak wiele warte są słowa, które wypowiadała tak rzadko.
Dziewczyna wzięła kolejny łyk gorącego napoju i z lubością odetchnęła głośno. Chwilę siedziała nieruchomo. Ostoja spokoju-pomyślał o niej Exceed.
Może na taką wyglądała, lecz od lat, nie była już spokojna. Nigdy nie zasnęła spokojnie i nigdy nie poczuła się bezpieczna.
Burza, taka jak na zewnątrz, genialnie odzwierciedlała stan umysłu magini. Ta wewnątrz, jak każda nawałnica, miała odejść, lecz miast promyka słońca, pojawiała się mroczna, przygnębiająca pustka.
Świat pełen krwi jej nie obchodził. Borykała się z codziennym bólem, cierpieniem i zmartwieniami. Spoglądała na świat, w którym się urodziła, obiektywnie. Widziała to wszystko, co należało wyplewić, jak chwasty, jednak mimo usilnych prób, zło nadal się mnożyło.
Westchnęła ciężko.
Nawet, gdy próbowała, czuła jedynie ból, zaciskający się kolczasty łańcuch, uderzenie, słyszała śmiech. Krew... Czym jest krew? Krew, jest czymś, co napewno nie jest białe. A skoro nie jest białe, to jakie? Czerwone, lecz koloru czerwieni, jakiego nie chcecie znać. Pełne sadystycznej natury... Czerwone oczy, nieruchome spojrzenie.
Lustrzane odbicie...
Baśń. Baśń, to nie życie, to jego odbicie. W baśni, wszyscy żyją długo i szczęśliwie. W życiu, nawet podając niezliczone przykłady szczęścia, nie można pominąć wylewu krwi, bólu, poświęcenia, nienawiści i straty.
Ból, to coś, co jest nieuniknione. Jednak, gdy widzisz ludzkie cierpienie, idziesz dalej, dopełniając błędne koło nienawiści.
Rayla dopiła herbatę i postawiła stopy odziane w wysokie czarne kozaki, na twardej posadzce baru. Skinęła na kota, ten uniósł łapkę i zawołał głębokim basem "rachunek". Chwilę targował się z barmanem, aż w końcu zapłacił połowę mniej. Posłał chytry uśmieszek i krzyknął jeszcze coś w stylu-"Polecam się na przyszłość!"
-Ne, Rayla, jaki jest nasz cel?
Wchodząc pod deszczowy strumień, magini wzruszyła ramionami, podniosła rękę z wystawionym palcem wskazującym. Kąciki jej ust uniosły się o kilka milimetrów.
-Przed siebie, byle iść!-zawołała tonem pełnym ciepła.-Jesteś ze mną, prawda Freddy?(czyt. Fredi)
-Tak, jak zawsze...
Prędko stara baśń się baje, lecz nie prędko, rzecz się staje...
