Link do tekstu: archiveofourown works/ 386885
Autor/autorzy: lordhellebore
Beta/bety:Cudowne Magayasou oraz Crucio
Zgoda:czekam
Prompt: - ich pierwszy pocałunek

[hr]
Ich oczy rozjaśniają się pewnym blaskiem, gdy tylko się spotkali - zupełnie jakby nie widzieli się przez długi czas. Pomarszczone dłonie delikatnie stykają się ze sobą, by po chwili jedna została mocniej ściśnięta przez tę drugą. Siedzą blisko siebie delikatnie szepcząc, i raz na jakiś czas ręka unosi się, by pogładzić policzek lub dotknąć kosmyka siwych włosów.

Pierwszy pocałunek jest nieśmiały, jednak niezręczność dość szybko znika pomiędzy uśmiechami i dotykiem w cieple słońca wczesnego lata.

Teddy obserwuje ich siedzących na ławce w ogrodzie, nie mogąc powstrzymać się od uśmiechu. Dobrze jest widzieć ich tak radosnych. Byli nowo zakochani i zawsze tacy będą, wymieniając każdego dnia swoje pierwsze pocałunki. Nie pamiętają tego, co było wczoraj - że się znają, że już wcześniej się całowali. A może w jakiś sposób pamiętają, może ich serca i ciała pamiętają to, czego umysł dłużej nie może?

Złe dni również się zdarzają - dni, podczas których Teddy musi rozpraszać ich i pocieszać, kiedy Severus skrzywi się w dezorientacji i nazwie Remusa bestią, kiedy Remus płochliwe i z obrzydzeniem ucieknie od dotyku Severusa. Morderca - tak nazywa go w te dni, zanim całkowicie straci możliwość mówienia.

Jednak większość dni są tymi dobrymi i kiedy powoli się podchodzi do nich, myśli o tym, że podjął dobrą decyzję by wrócić z nimi do domu. Razem. Głowa Severusa opiera się o ramię Remusa, jego oczy są zamknięte i wydaje się, że nie obchodzi go lub może nie zauważa, jak Remus papla coś nieskładnie, wydaje jakieś niepełne dźwięki, wyrazy i pomruki. W zamian Remus nie dostrzega, jak mokra plama na jego szacie, tam, gdzie Severus położył usta, się powiększa.

Każdy powtarza Teddy'emu, jak bardzo jest im przykro, jakie to wszystko jest tragiczne, ale on sam nie jest do końca tego pewien. To nie tak, że nie jest smutny, widząc swojego ojca w takim stanie, albo że opiekowanie się nimi nie jest czasami wykańczające. Zastanawia się jednak, czy on również powinien być oburzony na całą tę sytuację - podobnie jak radzili mu inni. Wydaje się jednak, że dwójkę zainteresowanych to nie obchodzi.

Cokolwiek wcześniej spowodowało, że się odepchnęli od siebie, zniknęło. Teraz wszystko, co zostało, to przywiązanie, miłość - przez większość czasu - i zrozumienie, które nie potrzebuje słów. Są gorsze sposoby na starość, a oni przynajmniej nie są samotni. Mają go, mają siebie i wieczny dzień pierwszych pocałunków. Jak straszne to może być?

Teddy nie mógł znaleźć na to odpowiedzi.