Witajcie! Oddaje w wasze

ręce moje nowe opowiadanie z uniwersum HP. Mam nadzieje że się wam spodoba. Wszelkie zastrzeżenia prosiłbym pisać w komentarzach albo w PW. Za wszelkie błędy ortograficzne przepraszam.

Gdyby ktoś akurat spojrzał w jego stronę zobaczył by małego, biednego chłopaka. Nikt nie pomyślałby o tym że ten dzieciak może stanowić jakiekolwiek zagrożenie. Nikt nie pomyślałby że on mógł być mordercom, złodziejem, katem. Kto pomyślałby tak o ośmioletnim dziecku? Jednak wszystkie takie myśli były prawdziwe. Ponieważ Harry Potter nie był już zwykłym dzieckiem.

Nie był już nawet człowiekiem.

KILKA MIESIĘCY WCZEŚNIEJ

-Chłopcze przyjdź tu natychmiast! -ryknął wuj Vernon.

Harry z jękiem zszedł na dół tylko po to aby zostać uraczony potężnym ciosem w brzuch.

-Ile razy ci mówiliśmy że nie chcemy tu widzieć żadnych przejawów twojej nienormalności?! -wrzeszczał jego wuj bijąc go.

Po kilku minutach skończył go bić i kazał mu wrócić do komórki pod schodami. Ze łzami w oczach Harry dotarł do komórki i skulił się na malutkim łóżku. To nie jego wina że tak zareagował na wyzwiska Dudleya. Nawet nie wiedział jakim cudem żyrandol spadł tuż przed nim. Dopiero w nocy odważył się wyjść po cichu do kuchni coś zjeść. Gdy wrócił do swojej komórki już miał zasnąć gdy usłyszał w swojej głowie głos.

-Nie męczy cię to już Harry? Nie pragniesz zemsty?

-Kim jesteś? -spytał z przerażeniem.

-Na imię mi Rose. Jestem kimś kto może ci pomóc. Kimś kto CHCE ci pomóc. Pytanie tylko czy ty chcesz tej pomocy?

-Chcę.

-Najpierw odpocznij Harry ja zajmę się twoimi obrażeniami.

Po raz pierwszy poszedł spać z nadzieją na lepsze jutro.