1

Sherlock spacerował ulicami Paryża. Był tu dopiero drugi raz w życiu, ale wtedy miał pięć lat i widział jak jakiś łysy mężczyzna topi kocięta. Chciał je uratować, ale Mycroft, jego starszy brat, go stamtąd zabrał. Teraz rodzice wysłali go do o pięć lat starszego, więc już pełnoletniego, kuzyna Augustina Deuil. Nie chciał tu jechać, ale to nie był jego wybór. Jego siostra, Violet, poważnie zachorowała. Podsłuchał jak lekarz mówił, że ma niewielkie szanse na przeżycie. Dlatego go tu wysłali. Żeby nie widział jak Violet słabnie i niknie z dnia na dzień, aby pewnego ranka już się nie obudzić. I wtedy wróci. Kiedy Jej już nie będzie. Nie myśl o tym, powiedział sobie stanowczo, wystarcy, że musisz to siedzieć. Sherlock nigdy kuzyna nie lubił. Był leniwy, nudny i ciągle skarżył. I był bezdennie głupi. Dlatego chłopiec spędzał jak najwięcej czasu sam, włócząc się po mieście. Widział już Luwr i Ogrody Luksemburskie, a dzisiaj chciał zwiedzić cmentarz Pere Lachaise. Lubił cmentarze. Mógł tam pobyć sam, pomyśleć i nikt mu nie przeszkadzał. Obok jego domu w Londynie był jeden, na który często chodził. Wiedział, że nikt z rodziny tam nie przyjdzie. Ojciec był żołnierzem i często nie było go w domu, a jak był, miał inne rzeczy do roboty niż chodzenie na cmentarz. Mama w ogóle nie lubiła wychodzić z domu, Violet śmiertelnie bała się cmentarzy. Sherlock nie miał pojęcia dlaczego. Kiedyś chciał ją przekonać, że nie ma tam nic strasznego, ale to jeszcze bardziej pogłębiło jej lęk. Za to Mycroft... Cóż, z nim to inna historia. Sherlock najwięcej czasu spędzał z Violet, która była tylko dwa lata od niego starsza, ale Mycroft był taki jak on. Inny. Sherlock nie wiedział dlaczego ludzie się dziwią i boją, kiedy dedukuje. To Mycroft powiedział mu, że to się nazywa 'dedukcja', kiedy Sherlock miał cztery lata. Nauczyciele nazywali go 'nad wiek rozwiniętym', koledzy 'świrem', a Violet 'geniuszem' (zawsze się przy tym promiennie uśmiechała. Najczęściej pytała go o osoby, które poznała, czy są warte zaufania. Nie wiedział dlaczego sama tego nie widzi, ale mówił jej, ,,ten nie, bo lubi rządzić i się wywyrzszać, tylko zobacz ilu 'fanów' się obok kręci, wszyscy przerażeni i gotowi zrobić wszystko na jego rozkaz''), a Mycroft po prostu mu wytłumaczył. Powiedział, że to dobrze, że widzi to, czego nie widzą inni, że jest wyjątkowy. Sam też się często gdzieś zamykał, najczęściej u siebie w pokoju, otoczony książkami. Sherlock też lubił czytać, ale w innych miejscach. Kiedyś czytał w domku na drzewie. Potem w nieużywanej szopie w ogrodzie. Trzy lata temu, kiedy miał jedenaście lat, zaczął zabierać je na cmentarz. A pierwszy raz poszedł tam sam... Kiedy miał sześć lat... A może pięć? Mimo, że lubił być sam, kochał siostrę i brata. A teraz został sam. Już pierwszego dnia dowiedział się, że Augusin podziela zdanie Violet, co do cmentarzy, kiedy 'oprowadzał go' po mieście, pokazałmu Pere Lachaise tylko z daleka, mówiąc, że to duży cmentarz, na którym jest pochowane dużo znanych ludzi. I kategorycznie odmówił wejścia do środka. Następnego dnia pozwolił Sherlockowi pójść samemu, ale po jakichś trzech minutach chłopiec zorientował się, że kuzyn go śledzi. Poszedł więc na cmentarz, co skutecznie Augustina odstraszyło. Potem wyszedł, ale obiecł sobie, że wróci. I wrócił. Było pięknie. Rodzice zawsze twierdzili, że ma artystyczną duszę. Dwa lata temu zaczął grać na skrzypcach i szło mu bardzo dobrze. A tu zdecydowanie było na co popatrzeć. Te wszystkie groby, rzeźby, sarkofagi... Nagle rozmyślania przerwał mu cichy dźwięk. Odwrócił się na tyle szybko, że zobaczył nogę w skórzanym sznurowanym bucie, chowającą się za jednym z nagrobków. Powoli podszedł do niego i spojrzał prosto w duże zaczerwienione oczy, wpatrujące się wściekle w niego.

I co o tym myślicie? Wpadłam na pomysł na wymianie we Francji, podczas spaceru po Pere Lachaise ;)

Luthien