Urodziny

Początek wakacji jak zwykle spędziłam na Privet Drive. Najwięcej czasu poświęcałam na nadrobienie materiału ze szkoły z tygodni, które spędziłam nieprzytomna w Komnacie Tajemnic. Nie było mnie na lekcjach prawie przez cały semestr, więc nazbierało się tego sporo. Na szczęście miałam notatki Amandy i Hermiony, które bardzo mi pomogły w zrozumieniu wszystkiego, poza tym mogłam liczyć na ich listowną pomoc oraz zawsze mogłam zapytać o wszystko Severusa albo Harry'ego, który mieszkał tuż obok i z którym starałam się spędzać jak najwięcej czasu. Chociaż Harry nigdy nie miał najlepszych ocen, nie był głupi i potrafił więcej, niż by się mogło wydawać.

Dużą pomoc zaoferowało mi również Ministerstwo Magii, które na wniosek profesora Dumbledore'a zniosło częściowo Namiar. Mogłam używać magii podczas wakacji pod warunkiem, że żaden mugol, z wyjątkiem Nikeyów, tego nie zobaczy. Z chęcią z tego korzystałam, ucząc się Zaklęć czy Transmutacji, jednak zawsze robiłam to tylko w moim pokoju. Nie chciałam niczego zniszczyć w innych pomieszczeniach, poza tym miałam wrażenie, że Alex nie przepadał za moimi czarami. Czasami Harry przychodził i obserwował z zazdrością, jak ćwiczę. Sam tęsknił za używaniem magii i potrafiłam go zrozumieć. Z tego, co wiedziałam, wszystkie osoby, które były spetryfikowane przez dłuższy czas i miały masę materiału do nauki, również otrzymały specjalną zgodę na naukę i nadrobienie materiału.

Dni mijały szybko i jeszcze przed moimi urodzinami wybraliśmy się do babci Mary. Było mi przykro, że znów zostawiałam Harry'ego, ale obiecałam mu, że jeszcze się zobaczymy. Planowałam koniec lipca również spędzić na Privet Drive, a dopiero potem pojechać do Severusa.

.

Babcia Mary ucieszyła się, że do niej przyjechaliśmy. Tym razem również musiałam opowiedzieć jej i dziadkowi, co przeżyłam w Hogwarcie. Nicole, Lindsay i Billie także przysłuchiwali się historii, chociaż byłam pewna, że nie wierzyli do końca w moją opowieść. Myśleli, że tego nie wiedziałam, ale cicho śmiali się z babci i dziadka, uważając, że oboje są łatwowierni, skoro mi wierzą. Ja zaś uważałam, że oboje mają lepszą intuicję, bo mówiłam prawdę i oboje to czuli.

Również oboje z chęcią czytali moje notatki ze szkoły, przepytywali mnie z materiału, którego próbowałam się nauczyć i z fascynacją obserwowali, jak ćwiczyłam nowe zaklęcia czy starałam się coś przetransmutować. Dzięki mojej mocy wszystko mi przychodziło z łatwością, dlatego dość szybko przerobiłam sporą część materiału.

Również Amanda pomagała mi ze wszystkim i często odwiedzałyśmy Harriett, która zawsze potrafiła podrzucić mi lekturę pomocniczą do danego zagadnienia. Poza tym mogła mi zademonstrować nowy czar, co często ułatwiało mi jego naukę. I chociaż z jednej strony Amanda nam zazdrościła, czując się trochę wykluczona, jako osoba, która nie mogła użyć magii, z drugiej strony cieszyła się, że nie została spetryfikowana i nie musiała spędzać wakacji na nauce. Nie, żeby ją to przerażało. Jak na prawdziwą Krukonkę przystało, ciągle coś czytała i uczyła się nowych rzeczy.

Harriett proponowała mi również, żebym poćwiczyła u niej eliksiry, ale musiałam odmówić: To obiecałam Severusowi, który cieszył się jak małe dziecko, że mógł w sierpniu przeprowadzić dla mnie mały kurs eliksirów. Postanowiłam robić wszystko, by choć trochę go uszczęśliwić, chcąc wynagrodzić mu to, co przeżywał, gdy znajdowałam się w Komnacie Tajemnic.

.

Dni mijały szybko, a moje urodziny nadeszły błyskawicznie. Mieliśmy je spędzić w ogrodzie w małym gronie: Zaprosiłam tylko Amandę i jej rodziców oraz Harriett. Babcia Mary przygotowała na ten dzień masę smakołyków, a późnym popołudniem Alex i dziadek Gerald mieli rozpalić grilla i upiec kiełbaski. Nie mogłam się doczekać popołudnia, szczególnie że zapowiadano bardzo ładną pogodę.

Od samego rana dostawałam prezenty: Jessica i Alex podarowali mi czerwono-żółte tenisówki. Miałam wrażenie, że mieli obsesję na tym punkcie i byłam pewna, że to był pomysł Jessici. Buty były ładne, oryginalne i wygodne, ale przez chwilę zastanawiałam się, jakby wyglądały w kolorystyce zielono-srebrnej. Babcia z dziadkiem dali mi spodnie i T-shirt z Myszką Miki. Prezent prosty, ale praktyczny, który naprawdę mnie ucieszył. Natomiast Nicole, Billie i Lindsay postanowili w tym roku pójść na łatwiznę i podarowali mi paczkę słodyczy. Musiałam przyznać, że przeglądając smakołyki, trochę się wzruszyłam, bo dawno nie miałam w ustach mugolskich słodkości.

Również sowy przylatywały od samego rana. Wiedziałam, że Harry nic nie przyśle, ponieważ Dursleyowie zabronili mu wysyłać listy, więc dał mi parę praktycznych przyborów szkolnych jeszcze przed moim wyjazdem. Chociaż wiedziałam, od kogo mogłam spodziewać się listu czy drobnego upominku, pierwsza sowa mnie zaskoczyła.

Nie znałam jej, ale to nic nie znaczyło, bo ktoś zawsze mógł wysłać sowę za pomocą czarodziejskiej poczty. Ruda sówka rzuciła paczkę na moje łóżko i usiadła na parapecie, uważnie mi się przyglądając. Wyciągnęłam z szafki przysmak dla sów, podałam jej go, jednocześnie głaszcząc ją po łebku. Po chwili sowa cicho zahuczała i wyleciała przez okno.

Otworzyłam paczkę, z której wypadły dwie rzeczy: Kawałek materiału oraz list. Najpierw przyjrzałam się materiałowi: Był delikatny, śliski, gładki i miękki. Chociaż kolor nie przypadł mi do gustu – coś pomiędzy bielą a wypłowiałym niebieskim, połyskiwał w słońcu. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że musiał być zrobiony z jedwabiu.

Odłożyłam go na łóżku i wzięłam list do ręki. Otworzyłam kopertę i wyciągnęłam kartkę: Jeszcze zanim spojrzałam na podpis, wiedziałam, od kogo to jest, poznawałam jego charakter pisma.

Isabello,

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Mam nadzieję, że wszystko u Ciebie w porządku i świetnie się bawisz, a nauka nie sprawia Ci problemów.

Mam również nadzieję, że szal przypadnie Ci do gustu. Jest zaczarowany, gdy go założysz, pomyśl o wybranym kolorze.

Życzę Ci udanych wakacji i mam nadzieję, że wkrótce się zobaczymy,

Paul

Założyłam szal i zastosowałam się do wskazówek Paula. Ku mojemu zaskoczeniu szal stał się zielony, dokładnie tak, jak go sobie wyobraziłam. Byłam oczarowana prezentem i jednocześnie zaskoczona, że Paul w ogóle coś mi podarował, nie mówiąc już o tym, że ta rzecz była tak wyjątkowa. Uśmiechnęłam się mimowolnie i cały czas o nim myślałam, dopóki nie przyleciała druga sowa.

Gdy ją zobaczyłam, uśmiech znikł z mojej twarzy. Niestety znałam ją bardzo dobrze i doskonale wiedziałam, kto ją przysłał. Cieszyłam się, że przyniosła tylko list, do którego nie dołączono żadnej paczki. Nie chciałam od niego niczego, już wystarczyło, że wszystkie rzeczy, które mi się z nim kojarzyły, właśnie leżały na dnie szafy w pokoju na Privet Drive.

Cześć Isabella,

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.

Zawsze spędzaliśmy ten dzień lub część wakacji razem. Bardzo żałuję, że w tym roku będzie inaczej…

Wiem, że mi nie wybaczyłaś i rozumiem to. Prawdopodobnie sam bym sobie nie wybaczył, potrzebowałem czasu, żeby zrozumieć, jak bardzo Cię zawiodłem. Byłem głupi, że w ten sposób wszystko zniszczyłem. Tęsknię za Tobą i zrobiłbym wszystko, żebyś kiedyś mi wybaczyła.

Draco

Zrobiłbym wszystko, przeczytałam i prychnęłam ze złością. Wątpiłam w to, skoro nie potrafił trzymać języka za zębami. Może powinnam się cieszyć, że wygadanie tej tajemnicy zajęło mu półtora roku?

Zgniotłam list w kulkę, ale nie potrafiłam wrzucić jej do kosza. Chwilę biłam się z myślami, rozprostowałam kartkę papieru i jeszcze raz przeczytałam słowa Dracona. Wbrew temu, co pomyślałam chwilę wcześniej, wyczuwałam szczerość, jaka biła z jego słów. Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. Brakowało mi go i najchętniej bym mu wybaczyła, szczególnie że wbrew moim obawom, nie zostałam najbardziej znienawidzoną uczennicą w Hogwarcie, ale był jeden problem: Nie potrafiłam mu zaufać i bałam się, że znów mnie zawiedzie.

Wrzuciłam list do torby. Nie wiedziałam, dlaczego chciałam go zachować. Wiedziałam tylko, że dołączę go do pozostałych rzeczy na dnie szafy.

Otarłam łzy i zeszłam do kuchni. List Dracona tak popsuł mi radosny nastrój, że potrzebowałam porządnej dawki czekolady, a babcia Mary upiekła wspaniałe Brownie. To był mój dzień i wszystko mi było wolno, w tym podjadać potrawy, które były przygotowane na popołudnie. Wiedziałam, że nikt nie będzie mi miał za złe, nawet jeśli mnie przyłapie, szczególnie że w tym momencie zabiłabym za kawałek czegoś czekoladowego.

.

Po dużym kawałku Brownie, listach od Hermiony, Rona i bliźniaków mój humor znacznie się poprawił. Przed obiadem grałam z dziadkiem w czarodziejskie szachy, które bardzo go śmieszyły. Normalnie mugole byli przerażeni walczącymi figurami, a dziadek za każdym razem się z tego śmiał. Nic dziwnego, że po jednej partii, którą wygrałam, bo bardziej skupiałam się na grze, bolały nas brzuchy ze śmiechu.

Na obiedzie zaczęliśmy świętowanie, Harriett zwolniła się wcześniej z pracy, a tata Amandy wziął wolne, żeby móc już wcześniej do nas przyjść. Spojrzałam na zgromadzonych i cieszyłam się ich obecnością. Przez całe popołudnie czułam się jedną z najszczęśliwszych osób na świecie, bo miałam wokół siebie ludzi, którzy byli dla mnie ważni i świadomość, że w różnych miejscach na świecie są również inni, którzy odgrywają w moim życiu dużą rolę.

— Czytałaś w Proroku Codziennym,że rodzice Rona wygrali główną nagrodę w loterii? — zapytała Amanda późnym popołudniem. Skinęłam głową.

— Zasłużyli na tę wygraną — powiedziałam. — Ron pisał, że pojadą do Egiptu. Aż trochę mu zazdroszczę tych wakacji. W zeszłym roku byłam na Cyprze, a to właściwie niedaleko, tęsknię za tym klimatem, ciepłem…

— W tym roku nigdzie nie jedziesz?

— Nie. Połowę wakacji spędzę tutaj, pod koniec lipca jadę na kilka dni na Privet Drive, a potem Severus zabiera mnie do siebie. A jakie Ty masz plany na wakacje?

— Lipiec spędzę w domu, a w sierpniu lecę na dwa tygodnie do babci — odpowiedziała z szerokim uśmiechem.

— Do Nowego Jorku?

— Nie do centrum, moja babcia mieszka w małym miasteczku oddalonym o godzinę od Nowego Jorku, ale może uda mi się nawiązać kontakt z moimi koleżankami i spędzić z nimi trochę czasu. Mam nadzieję, że przez te dwa lata nie zapomniały o mnie.

— Nie masz już z nimi kontaktu? — zapytałam zmartwiona.

— Wysyłamy sobie dwa, trzy listy rocznie… Na święta, urodziny… Wiesz, ja zawsze rodzicom je podsyłam, żeby wysłali je mugolską pocztą.

— W takim razie myślę, że na pewno uda wam się spotkać.

Chwilę milczałyśmy.

— Wiesz, co inni robią w wakacje? — zapytała Amanda.

— Hermiona za kilka dni jedzie do Francji — odpowiedziałam. — Co do reszty, nie mam pojęcia. Paul dziś wysłał mi prezent, ale poza złożeniem mi życzeń, nie napisał nic więcej.

— Co ci dał? — Musiałam jej pokazać szal, inaczej nie dałaby mi spokoju. Była zachwycona, po czym zaczęła insynuować, że Paul czuje do mnie coś więcej, niż mi się wydaje. Zbyłam ją, bo nie chciałam rozmawiać na ten temat. Prawdę mówiąc, wolałam też o tym nie myśleć, z dziecinną wiarą, że jeśli o czymś nie myślę, to tego nie ma.

Popołudnie i wieczór minęły stanowczo za szybko i leżąc w łóżku, żałowałam, że ten dzień dobiegł końca. Poza tym, dopóki byłam zajęta rodziną i gośćmi, nie myślałam o liście od Dracona. Teraz leżąc w łóżku, nie ważne, jak bardzo chciałam wyrzucić go z myśli, nie potrafiłam przestać o nim myśleć. Wbrew mojej woli wspomnienia naszych wspólnych chwil same pojawiały się w mojej głowie, skutecznie utrudniając mi zaśnięcie. Kiedy w końcu to mi się udało, Draco pojawiał się w moich snach: To były kolejne wspomnienia. Ostatnim, które się pojawiło, to wspomnienie naszej rozmowy z Wielkiej Sali, po której zamieniłam go w świnię. Ono sprawiło, że się obudziłam i chociaż próbowałam zasnąć ponownie, nie zmrużyłam oka aż do rana.

.

Lipiec mijał błyskawicznie. Każdy dzień miałam wypełniony nauką albo spędzaniem czasu z bliskimi, że nawet nie miałam czasu, by się chwilę ponudzić. Dzięki temu czas upływał tak szybko, że byłam zaskoczona, kiedy Jessica oznajmiła, że pora się pakować, bo wracamy na Privet Drive.

W pierwszej chwili byłam pewna, że coś jej się pomyliło, ale gdy spojrzałam w kalendarz, okazało się, że miała rację: to był przedostatni dzień lipca. Niestety w domu byliśmy tak późno, że nie było mowy o tym, by przywitać się z Harrym, a byłam ciekawa, jak minęły mu ostatnie tygodnie. Poszłam spać z myślą, że następnego dnia z samego rana z nim porozmawiam.

.

Rano wstałam dość wcześnie, ponieważ obudziła mnie sowa, która wleciała przez otwarte okno. Byłam zaskoczona, że tylko rzuciła list na moją szafkę nocną, po czym odleciała, nie robiąc nawet przerwy na wypicie odrobiny wody.

Wystarczyło tylko spojrzenie na kopertę, a wiedziałam, że to list ze szkoły. Profesor McGonagall informowała w nim, że pociąg odjedzie, jak zwykle, z peronu dziewięć i trzy czwarte o godzinie jedenastej. Dodatkowo wspomniała o wyjściach do Hogsmeade. Do listu było dołączone pozwolenie, które miał mi podpisać Severus – już to ustaliliśmy jeszcze przed wyjazdem na wakacje. Poza tym w kopercie znajdowała się jeszcze lista książek, którą szybko przejrzałam, ale bez większego zainteresowania.

Wyszłam do łazienki się umyć. Kilkanaście minut później wróciłam do pokoju i na łóżku zobaczyłam nowe wydanie Proroka Codziennego, którego prenumeratę zamówiłam kilka tygodni temu. Chociaż większość spraw, o których donosiła gazeta, mnie nie interesowała, wolałam wiedzieć, co się dzieje. Rozwinęłam gazetę i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to duże zdjęcie Syriusza. Przez chwilę patrzyłam na nie z zaskoczeniem, nie rozumiejąc, dlaczego mieliby o nim pisać, dopóki nie spojrzałam na nagłówek: Syriusz Black uciekł z Azkabanu.

— Co? — wykrzyknęłam wstrząśnięta.

Szybko przeczytałam artykuł, ale nie było w nim ani słowa na najbardziej interesujący mnie temat: Dlaczego uciekł? Dlaczego teraz, po tylu latach? I jak mu się udało tego dokonać?

Zeszłam na śniadanie, nadal nie wierząc w to, że mój ojczym jest na wolności. Nie wiedziałam, czy powinnam się go bać, czy może powinnam być spokojna. A co, jeśli zechce mnie odwiedzić? Czy on w ogóle wiedział, gdzie mieszkam? Czy to w ogóle możliwe, żeby się pojawił tu, na Privet Drive?

Alex, jak każdego ranka, słuchał wiadomości. Chociaż często słuchałam ich jednym uchem, bez większego zainteresowania, dziś w ogóle nie zwracałam na nie uwagi, dopóki spiker nie wypowiedział znajomego nazwiska:

— ...Black jest uzbrojony i nadzwyczaj niebezpieczny. A oto specjalny numer telefonu, pod który należy natychmiast zadzwonić, jeśli państwo gdzieś zauważą Blacka…

Z uwagą spojrzałam na zdjęcie. Zamieszczono to samo, co w Proroku Codziennym, z tą różnicą, że w mugolskiej telewizji Syriusz się nie poruszał.

Kiedy spiker przeszedł do kolejnej wiadomości, Alex z oburzeniem wykrzyknął:

— Nawet nie powiedzieli, skąd uciekł i za co siedział!

Jessica poklepała go uspokajająco po ramieniu.

— Z Azkabanu — powiedziałam i wszyscy spojrzeli na mnie z zaskoczeniem. — Dwanaście lat temu zamordował trzynaście ludzi za pomocą jednego zaklęcia… — W pierwszej chwili chciałam powiedzieć, że z Pettigrew został tylko palec, ale postanowiłam to przemilczeć.

— On jest czarodziejem? — zapytał Billie. — I mówią o tym w naszych wiadomościach?

— W bardzo ważnych sprawach nasze ministerstwo kontaktuje się z rządem — odpowiedziałam.

Jessica zastanawiała się nad czymś.

— Mam wrażenie, że już wcześniej o nim słyszałam — przyznała po chwili. Westchnęłam

— Tak, słyszałaś. Syriusz był mężem mojej mamy i nadal jest moim ojczymem.

Wszyscy na mnie spojrzeli i myśleli o tym samym, co ja: Czy Syriusz tu się pojawi? Jednak żadne z nich nie odważyło się zadać tego pytania na głos.


Redakcja & korekta: as_ifwhat


Jak Wam się podoba pierwszy rozdział? :) I co sądzicie o okładce? Pewnego dnia natchnęło mnie do jej stworzenia i do dziś jestem dumna z efektu ;)

Zmieniłam również wygląd postu na taki bardziej luźny. Dajcie znać, czy jest to ok i czy czyta się lepiej. Jeśli uznacie, że poprzednie rozdziały były bardziej czytelne, mogę ten rozdział edytować i następne publikować, jak do tej pory, ale musicie mi dać znać! Jeśli nie dostanę żadnej odpowiedzi, uznam, że to Wam odpowiada i nowe rozdziały będą pojawiały się w takiej formie :)

Jeśli macie konto na Facebooku, serdecznie zapraszam Was do dołączenia do grupy dla czytelników. Powstanie grupy było propozycją czytelniczki z WattPada i mam nadzieję, że chociaż część z Was do niej dołączy :) Jeśli nie chcecie, żeby Wasi znajomi się dowiedzieli, że do niej należycie – nie dowiedzą się, chyba że sami dołączą albo Wy im o tym powiecie :) Grupa jest zamknięta, więc nie pojawia się na Waszych profilach. Grupa znajduje się pod adresem: FB groups/IsabellaPotter/ (link cały czas znajduje się również w opisie mojego profilu :))

W tym miesiącu nowe rozdziały będą pojawiać się co weekend, później również postaram się publikować je regularnie :)