Farcio i Arcio z jednego byli ludu,
Farcio żył w Gondorze, a Arcio w Arnorze;
Farcio, uwielbiany, choć nie czynił cudów,
Arcio - cud sam w sobie - łaził po Endorze.
I często niestety mawiał swym zwyczajem:
Wiesz kto ja jest? Jam ci jest ten, również tamten,
więc ty tak stój i mnie słuchaj i nie rób scen;
ojciec, krewni - cały to mój ród ogarniesz!
Znosił to Farcio, jednak z czasem wymięknął;
podchodzi do Arcia z przemową swą piękną:
- Miły jest mi Gondor, ale króluj sobie,
bo ja jakoś głosów mało mam przy tobie.-
A na to Arcio: - Wypad, ziomku,
z mego domku. -
A może się stawiać? Farcio chwilę wnikał,
lecz chory był, sił brakło - nie chciał ryzyka.
Do korony Arcio już zębiska szczerzy,
poprawia swe szaty, innych wzrokiem mierzy.
Gandalf z Frodem przy nim, więc pochyla skronie
i... szok! ojej! ach! Przygląda się koronie...
i nagle... a cóż to? napis made in Dunland?!
A Farcio stoi z Ewcią i sobie duma.
- O czym ty tam myślisz? - A... tak dumam sobie.
- Weźże, Faramirze, szybko mi opowiedz!
A Farcio na to: - Wypad, ziomku,
z mego domku.
I taka to myśl miała być przedstawiona:
Jaki król, taka korona.