Minęło już ponad pół roku, od kiedy z własnej woli przyjął rolę samotnego ojca, a wciąż nie mógł przyzwyczaić się do myśli, że jego mieszkanie nie należy już tylko do niego.

— Jak to jest latać? — spytała Trixie, siadając naprzeciwko niego z zeszytem. Spojrzał na nią pytająco. — Potrafisz latać, prawda? Przecież jesteś aniołem.

— Kiedyś — uściślił.

— Więc, jak to jest. Albo było.

Zastanowił się. Minęło sporo czasu, od jego ostatniego lotu, ale dalej pamiętał to specyficzne uczucie… Jak mógł to wytłumaczyć? Dla niego było to jak oddychanie.

— A jak to jest chodzić?

— Męcząco.

— Latanie tak samo.

A mimo wszystko, brakowało mu tego.