Dawniej nie wyobrażał sobie, że spędzi jesień swojego życia u jej boku. Była jego niedoścignionym marzeniem, a potem nieosiągalną przyjaciółką. Lata mijały, tak samo, jak ich kolejne związki i choć zbliżali się do siebie coraz bardziej, to równocześnie coraz bardziej oddalali.
Sam już nie pamiętał, jak to się stało, że w końcu się ze sobą związali. Na stałe. I dlaczego zaręczyli się, uciekając jego jeepem przed wrogiem.
Teraz obchodził złote gody ze swoją żoną. Lydią Martin-Styliński! I nie mógł uwierzyć, że ślub wzięli tylko ze względu na podatki. Gdyby wcześniej nie byli tak uparci, mogliby już świętować rocznicę kamienną.
