Pierwsza sekunda.

Potknięcie się o własną nogę; mocniejsze uderzenie serca; szybszy przepływ krwi w żyłach; maksymalne rozszerzenie powiek.

Druga sekunda.

Do umysłu Bokuto jeszcze nie dociera obecne poczucie grawitacji; balansujące w powietrzu ciało stopniowo przechyla się do przodu, opadając w dół.

Trzecia sekunda.

Gwałtowne wysunięcie rąk przed siebie, w celu doświadczenia jak najłagodniejszych skutków upadku, gdy Koutarou rejestruje, że nie wykona uniku.

Czwarta sekunda.

Uderzenie w przeszkodę stojącą na drodze: pochłoniętego książką Akaashiego, niemającego pojęcia o nadchodzącej konfrontacji. Brunet nawet nie zdążył zareagować; ciężar nacierającego ciała zmusił go do cofnięcia; podeszwy obuwia zapiszczały, kiedy już nie jedna, a dwie osoby doświadczały bolesnego lądowania.

Piąta sekunda.

Zwężone przez adrenalinę źrenice sprawcy kolizji intensywnie obserwowały zdezorientowane tęczówki przypadkowej ofiary. Zmieszany oddech zadudnił w uszach; kontrastujące zapachy wstrząsnęły zmysłami; serca zaprzestały pracy.

Szósta sekunda.

Wstrzymane powietrze, które przechowywały płuca Bokuto, miało słodko-gorzki posmak czegoś, czego nie potrafił zidentyfikować. Zarówno wtedy, jak i lata później, gdy wciąż trzymał ciało Akaashiego niewyobrażalnie blisko własnego.

Bo kiedy nadeszła siódma sekunda już wiedział u czyjego boku spędzi resztę życia.