Kagami zadowolony postawił ostatnie pudło w salonie, niedługo zrobi się tutaj głośno. Przypuszczał, że Aomine nie należy do bezproblemowych współlokatorów, dlatego tak długo zwlekał z decyzję, ostatecznie wygrała tęsknota, gdy nie mogli widzieć się codziennie, z powodu odległości dzielącej ich uniwersytety. Chłopak zaczął rozpakowywać kartony zastanawiając się, gdzie też podział się Daiki. Wysłał go tylko na chwilę do sklepu by kupił coś na kolację, kiedy był zdecydowany by do niego zadzwonić, drzwi otworzyły się z hukiem.
- O już skończyłeś - zauważył Daiki - dzięki za pomoc. Kolację podano - ręczył mu reklamówkę i z głośnym westchnieniem opadł na kanapę. Taiga zajrzał do środka i zmarszczył brwi.
- Twoja pomoc jest nieoceniona, ale możesz mi powiedzieć co zrobimy z dziesięcioma opakowaniami lodów?
- Ja BARDZO lubię lody - powiedział Aomine wyszczerzając zęby w szerokim uśmiechu, dzięki czemu miał okazję zapoznać się bliżej z pięścią swojego partnera.
- Nawet ty musisz mieć jakieś granice zboczenia - warknął Kagami próbując ukryć rumieniec na twarzy.
- Naprawdę? Nigdy jeszcze na nie nie natrafiłem.
- Taiga, nie widziałeś moich por... - Aomine zamilkł widząc groźny wyraz twarzy chłopaka. Kagami rozpakowywał właśnie ostatnie pudło, z którego powyrzucał wszystkie uwielbiane przez Daikiego gazetki, na samej górze leżał najnowszy numer, z którego uśmiechała się cycata blondynka.
- Czego nie widziałem? - dopytywał się Kagami.
- Emmm moich por...poradników - Wydukał Daiki, przeklinając w głowie własną głupotę.
- Poradników, nie pornoli? Czyli mogę to wyrzucić, pewnie jakimś cudem przez przypadek znalazło się w twoich rzeczach - stwierdził Taiga wrzucając wszystkie czasopisma do worka i kierując się w stronę wyjścia. Aomine zrezygnowany poczochrał się głowie. Lepiej się nie odzywać, Kagami jak chce to potrafi być naprawdę groźny. Dobrze, że najlepsze albumy schował w szafie z butami.
- Ej Daiki, wstawaj, bo się spóźnisz. Wołam cię już dziesięć minut. - narzekał Kagami stojąc nad chłopakiem, który pod jego nieobecność rozwalił się na całym łóżku i teraz z błogim uśmiechem na ustach wtulał twarz w poduszkę Taigi obśliniając ją nieznacznie.
- Wiesz - wymamrotał Aomine wciąż nie otwierając oczu - mógłbyś mnie budzić w przyjemniejszy sposób.
- Wtedy byś w ogóle nie wstał.
- Ty też nie, już ja bym się o to postarał - parsknął Daiki unikając pięści, która wystrzeliła w jego stronę. Nim Kagami zdołał zareagować już leżał pod Aomine, który trzymał jego nadgarstki w mocnym uścisku. - masz zamiar bić mnie za każdym razem jak powiem coś takiego? - zapytał z rozbrajającym uśmiechem i pocałował go w szyję - co prawda nie mam nic przeciwko odrobinie przemocy, ale nie chciałbym, żebyś sobie zrobił krzywdę. - kolejny pocałunek złożył mu na brzuchu, drażniąc się z nim zaczepił nosem o guzik od spodni, następnie musnął jego usta własnymi wargami i wstał przeciągając się jak lew.
- Wstajesz? - zdołał tylko wydukać Kagami.
- Rozczarowany? - brwi chłopaka uniosły się tak wysoko, że zginęły pod granatową czupryną. Aomine wyszedł z pokoju wesoło pogwizdując zostawiając Taigę samego z bijącym sercem i przekonaniem, że Akashi przy Daikim jest tylko słodkim niemowlęciem. - idziesz na śniadanie, czy mam jeść sam?!
- Udław się!
Odpowiedział mu tylko stłumiony chichot.
Kagami uśmiechnął się stojąc pod prysznicem, ciepła woda odprężała i zmywała zmęczenie całego dnia. Dzisiejszy trening był ciężki, tego właśnie oczekiwał i czuł ogromną satysfakcję. Wszystko zaczęło się układać. Przeprowadzka Aomine wpłynęła na niego motywująco, chociaż wściekał się każdego dnia to za żadne skarby nie oddałby tych wspólnie spędzonych chwil.
- Czyżbyś myślał o mnie? - usłyszał tuż przy uchu rozbawiony śmiech Daikiego, który nie wiadomo kiedy wślizgnął się pod prysznic.
- Co ty robisz? - zapytał Taiga odwracając wzrok.
- Znudziło mi się czekanie na ciebie. - powiedział Aomine przysuwając się do niego bliżej - Więc? O czym tak myślałeś.
- O jutrzejszym obiedzie - burknął Kagami czerwieniąc się intensywnie.
- Oh, naprawdę? Sama myśl o nim tak cię podnieciła? - parsknął Daiki przejeżdżają palcami po jego nagiej skórze - rozumiem te jędrne piersi kurczaka, każdego mogę wyprowadzić z równowagi.
Okey, przyznam się, że wyszło gorzej niż myślałam, ale jak już coś tam naskrobałam to szkoda mi było, żeby wylądowało to w koszu.
