- Percy? – szepczesz drżącym głosem, patrząc na ośmiolatka.

Czarnowłosy odwraca się i spogląda na ciebie swoimi bystrymi oczami, a ty widzisz w nich przez ułamek sekundy niepewność, smutek i… strach? Ta krótka chwila mija jednak tak szybko, że uznajesz to za złudzenie, bo on nigdy się nie boi, prawda? Zawsze odważnie kroczy przed siebie i… Rozmyślania przerywa ci ciepły głos, który – odkąd pamiętasz – zawsze dział na ciebie uspokajająco:

- Co jest, mała? – pyta.

Reagujesz automatycznie, zanim zdajesz sobie z tego, co robisz, wtulasz się w niego mocno i płaczesz cicho. Boisz się, że potwory wrócą, że znów was zaatakują, a on zginie i zostawi cię samą. Tego byś nie zniosła. Za bardzo kochasz tego nieustannie roześmianego i zawsze radzącego sobie z przeciwnościami losu chłopaka. Nie możesz uwierzyć, że ktoś w tym wieku może być równie dzielny, bo przecież wciąż jesteście dziećmi. Tylko dziećmi. Oczekujesz, że skarci cię za takie zachowanie, że każe uspokoić się i wytłumaczyć, jak zrobiłaby większość osób, które miałaś okazję poznać, jednak, zamiast tego, morskooki obejmuje cię, szepcząc do ucha słowa pociechy.

- Co się stało, smyku? – zadaje pytanie.

Spoglądasz mu prosto w oczy i mówisz cicho:

- Percy, zawsze będziemy razem, prawda? – Zauważasz jego zdumienie, ale kontynuujesz – Nie zostawisz mnie samej? – pytasz niepewnie.

Zdumienie zmienia się w zdeterminowanie, gdy odpowiada:

- Nigdy cię nie zostawię, siostrzyczko.

Uśmiechasz się słabo, opierając głowę o jego pierś. Wiesz, że mówi prawdę.


- Estme, uciekaj! – krzyczy Percy, a ty spoglądasz na dziesięciolatka z przerażeniem. – Mała, uciekaj! – woła ze strachem w głosie, co powoduje, że odwracasz się i biegniesz przed siebie.

Czujesz, że twój brat jest tuż za tobą, ale nie odwracasz się by to sprawdzić. W pewnym momencie zauważasz idealne miejsce na kryjówkę i pędzisz w tamtym kierunku. Oddychasz z ulgą, opadając na ziemię i wyglądasz na zewnątrz czekając na czarnowłosego. Uśmiechasz się, gdy go zauważasz. Jesteś pewna, że teraz wszystko wróci do normy, że znów udało wam się uciec potworowi, ale mylisz się. Nie mija chwila i widzisz kobiecą postać, która ścigała was odkąd wpadłaś na nią w autobusie.

- Percy! – krzyczysz z trwogą, gdy nieznajoma łapie twojego brata i unosi się w powietrzu.

Chłopak ostatni raz spogląda na ciebie i odpowiada:

- Uciekaj, odnajdę cię!

A potem i on, i kobieta duch znikają w szarej mgiełce.


Każdą następną część, która się pojawi można traktować jako zakończenie, aczkolwiek myślę, że uda mi się wyskrobać jeszcze co najmniej dziesięć rozdziałów.