— Precy? — Jej niepewny głos, spowodował, że chłopak podniósł wzrok.

— Tak, Annabeth? — spytał, patrząc na nią uważnie.

W oczach dziewczyny pojawiły się łzy. Jej twarzy przybrała wyraz zrezygnowania, a Jackson zaczął zastanawiać się co takiego to wywołało. W głębi duszy rozumiał swoją dziewczynę. Wiedział, że w każdej chwili mogą zginąć.

— Wiedz… — zaczęła niepewnie, ale zaraz się zrehabilitowała. — Wiedz, że cokolwiek się stanie, zawsze cię kochałam.

Chłopak obdarzył ją smutnym uśmiechem, a potem powtórzył jak echo:

— Zawsze.


— Jak mogłeś?! — W jej głosie była furia.

Precy cofnął się do tyłu, patrząc na nią ze zdumieniem. Nie miał zielonego pojęcia o co jej chodziło. Przecież pokonał Kronosa, uwalniając w ten sposób świat od nieszczęścia, które nad nim wisiało. Chciał już zapytać o co jej chodzi, ale nie zdążył. Annabeth odezwała się pierwsza:

— Wybacz mi Precy, ale muszę to zrobić. Dla Luke'go.

W następnej chwili poczuł palący ból klatki piersiowej, a potem zapadła ciemność, w której słychać było jedynie jedno zdanie, powtarzane smutnym głosem jego ukochanej; ,,Wiedz, że cokolwiek się stanie, zawsze cię kochałam". W końcu i ono zniknęło, choć przedtem zdążył jeszcze odpowiedzieć w myślach. Ja ciebie też An.

Ciemność zabrała go w swe ramiona, przynosząc ukojenie.


— Apollo? — W głosie Posejdona po raz pierwszy od wielu lat słychać było niepewność.

Młodszy bóg spojrzał na niego ze smutkiem i pokręcił głową, odpowiadając:

— Przykro mi Posejdonie, ale to zadanie przerasta nawet moje zdolności. Sztylet którym posłużyła się Annbeth obłożony był najpotężniejszymi zaklęciami z jakimi spotkałem się od lat — Bóg lekarzy spuścił wzrok, dodając jakby do siebie: — Chyba że… — Nie dokończył zdania.

Bóg mórz spojrzał na syna swojego brata z i zapytał z irytacją i rozpaczą:

— Chyba że, co?

Apollo pokręcił głową, mówiąc:

— Musiałby zostać nieśmiertelnym.

— A więc niech tak będzie — odezwała się Atena nim ktokolwiek inny zdążył zrozumieć sens tych słów.

— Zeusie — Spojrzała srogo na najważniejszego z olimpijskich bogów, który skinął głową.


Dryfował w ciemności. Chciał tam zostać. Wiedział, że umiera i… cieszył się z tego. Był spokojny, pogodzony z myślą, że odejdzie wkrótce z tego świata, gdy usłyszała wołanie. Czyjś głos wołał go, by wrócił. Namawiał go i kusił. Starał się ignorować jego słowa, ale nie mógł. Czy tego chciał, czy też nie, coś ciągnęło go w kierunku, z którego dochodził ów głos. Dopiero w ostatniej chwili zdał sobie sprawę z tego, co się działo. Wracał.


Takie tam bazgroły. Pierwszy tekst o Precym. Inspirowane The Queen's Champion.